Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1515]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
242 / 292


2020-09-05

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
VI Dziwnowska Liga Biegowa 2020 - 6 bieg. Deszcz, bieg i awaria (czytano: 835 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/DLB-Dziwnowska-Liga-Biegowa-836363536509847/

 

5 września 2020 roku - wreszcie po przerwie spowodowanej wirusem i wakacjami biegaliśmy w Dziwnowskiej Lidze Biegowej.

Tydzień przedstartowy - szóstki na crossowej trasie T2 i ulicznej trasie T1, oraz wirtualne zawody na 15 kilometrów w czasie 1:08:02 (5 km - 21:50, 10 km - 44:38). 12 dni temu - zawody wirtualne na dystansie 10,55 km (5 km - 21:43, 10 km - 43:57), 15 dni temu zawody wirtualne na dystansie 5 km - 21:14. Te czasy mówiły coś o mojej formie, chociaż zawsze zaczynałem za szybko i przy równiejszym biegu czasy mogły być może lepsze.

Dzień startu.
6:30 - pobudka. Tradycyjne przedstartowe ważenie - 85,7 kg. Trochę za dużo, ale cóż począć - ostatnio za dużo jem i za mało biegam. Śniadanie - 3 kromki chleba z masłem i miodem, kubek herbaty- 1 kromka na godzinę czasu przedstartowego. Zapowiadał się deszcz i był deszcz. Miałem jechać rowerem i jechałem rowerem.

8:45 - 17 stopni ciepła, bezwietrznie, deszcz.

Na górę założyłem koszulkę startową z krótkim rękawem (zielona z DLB), płaszcz foliowy, kask. Tak się ubrałem, żeby się nie spocić. Dół - leginsy biegowe, nowe buty biegowe. Trochę się zastanawiałem czy nowe buty założyć na deszcz i błoto, ale założyłem. Nie ma co oszczędzać.

8:54 - wyjazd. Padało, padało, a ja miałem kłopot z kapturem płaszcza foliowego, który ciągle spadał z kasku. W końcu zatrzymałem się, zdjąłem kask, kaptur założyłem na głowę i na niego kask. Dojechałem szczęśliwie na start nie przegrzewając się ani nie marznąc za mocno.

9:38 - przyjazd. Czas przejazdu - 44 minuty. Jechałem trochę szybciej niż zawsze na zawody, ale też nie za szybko. Ostatnio w tamtym roku zajęło to mi 47 minut, więc jest porównanie.

Przywitałem się ze znajomymi, zamieniłem z nimi kilka słów, zapisałem się na bieg. Dostałem karteczkę, którą przezornie włożyłem do małej torebeczki foliowej wcześniej przygotowanej i to wszystko znalazło się w kieszonce moich spodenek biegowych. Zdjąłem płaszcz foliowy, założyłem koszulkę z długim rękawem, letnią czapkę z daszkiem i udałem się na kilkunastominutową rozgrzewkę. Przed startem koszulkę tę zdjąłem, zdjąłem leginsy i już byłem gotowy do startu. Ile rzeczy trzeba zrobić, żeby coś zrobić.

10:00 START
Biegnę w czubie, ale staram się biec nie za szybko. Biegniemy najpierw drogą z polbuku, później drogą ziemną rozjeżdżoną przez samochody, więc jest niewygodnie. Skręcamy w lewo do lasu. Czub złożony z czterech biegaczy odbiega do przodu. Biegnę więc na piątej pozycji. Dobiega do mnie Przemek - lekarz, dobiega i odbiega. Staram się go przytrzymać, ale nie jest to łatwe, więc biegnę za nim coraz dalej, chociaż ciągle go widzę. Z tyłu nie słyszę nikogo. Niestety nie przyjechał mój stały rywal - Zdzisiek, ale jest Andrzej z Wolina i Marcin z Dziwnowa, z którymi przegrałem ostatnio na 4 Milach Jarka, więc nie mogłem się czuć bezpiecznie. Przed Międzywodziem nawrotka i powrót do mety. Po nawrotce była długa prosta i na tej prostej widziałem Przemka i przed nim biegnącego Piotrka. Wychodziło na to, że nie jest źle.

Teraz test na orientację. Ostatnio dwa razy tutaj zabłądziłem. Przed jeziorem skręt w lewo i skręciłem prawidłowo zgodnie ze strzałką. Kiedyś nie skręciłem. Teraz prosto i dobiegam do trasy, którą już biegaliśmy. Tutaj są trzy drogi do wyboru. Ostatnio skręciłem w prawo i musiałem później zawracać. Kiedy ze Zdziśkiem skręciliśmy w lewo i też zawracaliśmy. Dzisiaj już wiedziałem, że trzeba pobiec prosto, a dokładnie łukiem w prawo. Po biegu rozmawiałem z Andrzejem i powiedział mi, że na tym skrzyżowaniu zatrzymał się i poczekał na biegacza, który wie gdzie biec. Jest tutaj więc dalej problem.

Końcówka. Staram się nie zwalniać. Z tyłu nie słyszę dalej nikogo, więc nie mam dopingu. Wybiegam z lasu, skręt w prawo i dobieg do mety. Na końcówce staram się jeszcze przyspieszyć wydłużając krok.
10:28 META

Czas na stoperze - 27:38, w wynikach biegu sekundę lepiej. Jurek - organizator biegu mówił, że dystans to niepełne 7 kilometrów (6,940 km). Taki dystans biegaliśmy w wirtualnym biegu i taki dystans widnieje w wynikach biegu, które to wyniki już są na stronie DLB. Było jednak krócej, tyle samo co w tamtym roku i dwa lata temu - około 6,240 km. Zobaczy to można też po czasach. Mój czas 27:37 to tempo 4:26 min/km, a przy trasie dłuższej byłoby to nierealne 3:59 min/km.

Porozmawiałem jeszcze trochę ze znajomymi, ale czas było wracać. Deszcz padał i mogłem się niepotrzebnie wychłodzić. Ubrałem koszulkę z długim rękawem, czapka z daszkiem została, krótkie spodenki i jazda.

10:49 - wyjazd. Przy tablicy Dziwnów oczywiście włączam stoper. Niestety po 8 minutach, tuż przed Międzywodziem muszę go wyłączyć - flak w tylnym kole. Deszcz pada i jak tutaj coś zrobić? Próbuję dopompować, bo może zawór puścił. Nic z tych rzeczy. Mam zapasową dętkę, łatki, taśmę izolacyjną na prowizoryczne załatanie dziury. Kiedyś na takiej taśmie, gdzieś w Europie, na pograniczu Francji i Niemiec udało mi się przejechać sporo kilometrów (zabrakło mi łatek), na tyle dużo, że zaopatrzyłem się w nową dętkę i łatki. Postanowiłem teraz przejść się do Międzywodzia, żeby naprawa koła była pod jakimś daszkiem. Na szczęście wracał z biegu do Wolina Andrzej z synem i zaoferował mi podwózkę. Rower na bagażnik i jazda. Dzięki :)

11:20 - jestem w domu. Czas przejazdu i przejścia do domu - 31 minut. Ciekawe o której dojechałbym bez pomocy?

Kąpiel, obiad, trochę snu i zabrałem się do pisania. Niestety nie udało mi się tego wpisu dokończyć, bo musiałem jechać do pracy. Na drugi dzień skończyłem.

Wyniki czołówki biegu:
1. Łukasz Szymański 24:26 (3:55 min/km)
2. Arkadiusz Borysiuk 24:49 (3:59 min/km)
3. Krystian Wałęga 25:53 (4:09 min/km)
4. Piotr Stępień 26:06 (4:11 min/km)
5. Przemysław Troszczyński 26:17 (4:13 min/km)
6. Jarosław Kosoń 27:37 (4:26 min/km)
7. Marcin Zych 27:55 (4:28 min/km)
8. Dominik Woliński 29:10 (4:40 min/km)
9. Andrzej Woliński 29:11 (4:41 min/km)
10. Krzysztof Wilczyński 29:31 (4:44 min/km)
11. Igor Dąbkowski 29:48 (4:47 min/km)
12. Grzegorz Materka 29:51 (4:47 min/km)

Bieg ukończyło 40 biegaczy i biegaczek. Przemek jednak uciekł mi daleko. Tuż za mną Marcin, ale go nie słyszałem. Wrócił do biegania Grzesiek. Obliczyłem tempo czołówki, żeby widzieć dokładniej jak pobiegłem na tle innych biegaczy.

Podsumowując - nie było źle, dobrze też nie. Tempo 4:26 min/km to trochę wolno, ale i tak o wiele szybciej niż na treningach, gdzie nie mogę się jakoś rozpędzić. To takie same tempo jak w wirtualnym biegu DLB, który był odpowiednikiem tego biegu. 8 kwietnia przebiegłem 7 kilometrów w czasie 31:02 (miało być 9,940 km, teraz też niby ten sam dystans). Dla porównania - mój rekord trasy, dwa lata temu - 27:14, więc sporo lepiej. W tamtym roku błądziłem, a mogłem ten rekord poprawić.

...poniedziałek
Załatałem dętkę nie odkręcając koła. Zajęło to mi godzinę, ale nie spieszyłem się. Myślę, że wyrobiłbym się w mniej niż pół godziny.






Link - strona Dziwnowskiej Ligi Biegowej.
Zdjęcie - organizator. Na początku jeszcze w szpicy, w zielonej koszulce.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
ksieciuniu1973
20:08
shymek01
19:32
biegaczPL
19:20
benfika
19:18
skuzik
19:11
keemun
19:06
Justyna
18:49
tete
18:44
Deja vu
18:36
kruszyna
18:32
pbest
17:51
jacek wąsik
17:51
Stonechip
17:41
puchaczszary
17:27
a.luc
17:07
rezerwa
17:01
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |