Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [53]  PRZYJAC. [22]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
aspirka
Pamiętnik internetowy
Bieganie na zawołanie

Agata
Urodzony: 19xx-05-23
Miejsce zamieszkania: Modlnica / Kraków / Sosnowiec
67 / 100


2019-05-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Survivalowa Perła w Wapiennem (czytano: 410 razy)

 

O uzdrowisku Wapienne nigdy wcześniej nie słyszałam, ta malutka wioska leży na granicy Magurskiego Parku Narodowego i tu właśnie obyła się druga w tym roku edycja zawodów Perły Małopolski. Zapisałam się na średni dystans 15 km dość dawno, ale data biegu nałożyła mi się z różnymi wydarzeniami i do końca nie byłam przekonana, czy pojadę. Ostatnio w ogóle mało biegałam, cały tydzień nic, a to przecież był bieg górski i przydałoby się chociaż siłę biegową trochę potrenować. Jechałam więc na zawody bez specjalnego planu, no może jedynym założeniem było przebiec do 2 godzin, bo zabrałam męża, który miał sobie w tym czasie zrobić wycieczkę rowerową. Musieliśmy się dość dokładanie umówić, bo w Wapiennem nie ma zasięgu i zdzwonić się nam byłoby raczej trudno, więc godzina była z góry ustalona.
Bieg ruszył w samo południe, słońce mocno przygrzewało, co było dość dużą niespodzianką po zapowiadanych jeszcze rano 15 C. Początek dość lekki, po asfalcie, co pozwoliło mi się lekko rozgrzać przed kolejnym etapem z przeszkodami.
Błoto, błoto, błoto i jeszcze raz błoto! Wiedziałam, że będzie mokro, bo przecież ostatnie dni były ulewne, ale mimo wszystko nie spodziewałam się, aż tak bagnistej trasy. Po jakimś czasie i tak było mi wszystko jedno, nie było sensu omijać błotnych kałuż. Do 7 km szło mi dość sprawnie, trochę biegu, trochę marszu, uwaga skupiona maksymalnie by się nie poślizgnąć, warunki naprawdę niebezpieczne. Kiedy już myślałam, że jestem na jakimś 10 km, nagle okazało się, że to dopiero 8. Na trasie nie było za wiele oznaczeń, więc trochę byłam zdezorientowana. Dopadł mnie wtedy malutki kryzysik, mocno zwolniłam i dopiero na rozwidleniu trasy długiej i średniej siły wróciły. Być może to za sprawą paru rodzynek, które zjadłam na punkcie z wodą, a być może głowa otrzymała sygnał, że teraz już z górki i najtrudniejsze podbiegi za nami. Siły się przydały, bo długo oczekiwany zbieg, okazał się jedną wielką błotnistą zjeżdżalnią.
Ślizg za ślizgiem, w oczach przerażenie, przyznam się nawet do paru niecenzuralnych okrzyków rozpaczy. To był chyba najtrudniejszy fragment trasy. Myślałam, że po styczniowym biegu po lodzie, już gorsza powierzchnia nie może mi się przytrafić, a jednak, to było ekstremalne przeżycie.
Sama końcówka, wyglądała już znajomo, była to powtórka z pierwszej części biegu z dodatkową atrakcją, czyli skokiem przez rów! Dalej już asfaltowa droga wzdłuż rzeki Wapienki - to było jak spacer pod Dolinie po tych wcześniejszych przeszkodach.
Dobiegłam do mety z czasem 1:59 minut, a więc planowo, jak w zegarku, trochę pooklejana błotem, ale szczęśliwa, że mam kolejną górską perełkę na koncie.



Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2019-05-28,08:02): udało się zatem zmieścić w 2 godzinach :) Brawo !
aspirka (2019-05-28,14:43): Paulo, jak widzisz warto zabierać kibiców na biegi, jest motywacja, by zbyt długo na Ciebie nie czekali:-)
DamianSz (2019-05-29,12:44): Gratulacje.Nigdy wcześniej nie słyszałem o takim uzdrowisku. Warto tam się wybrać zupełnie turystycznie ?
aspirka (2019-05-29,14:23): Damian, okolica piękna, Łemkowszczyzna, urocze kapliczki, ciekawa zabudowa, drewniane kościółki i cerkwie, mnóstwo bocianów i innych dużych ptaków, rezerwat skalny, a nawet Diabli Kamień, którego nie zdążyłam niestety odwiedzić:-)







 Ostatnio zalogowani
romangla
12:37
mariuszkurlej1968@gmail.c
12:28
rys-tas
12:27
AleCzas
12:19
BOP55
12:07
gieel
12:03
szan72
11:52
mateusz
11:44
martinn1980
11:33
xaildx
11:04
Donayo
10:55
Sheng2
10:53
Marcin1982
10:50
cinekmal
10:39
Krzysiek_biega
10:14
biegacz54
10:12
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |