Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [53]  PRZYJAC. [22]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
aspirka
Pamiętnik internetowy
Bieganie na zawołanie

Agata
Urodzony: 19xx-05-23
Miejsce zamieszkania: Modlnica / Kraków / Sosnowiec
66 / 100


2019-04-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Czasem bywa przewrotnie (czytano: 339 razy)

 

Kolejna "perełka" w mojej kolekcji Pereł Małopolski. Tym razem Ojcowski Park Narodowy, trasa kilka kilometrów od domu, odcinki które znam bardzo dobrze, ale też część po lesie, gdzie nigdy sama się nie zapuszczam. Ale nie wszystko odbyło się przy tym biegu tak jak planowałam. Najpierw polowałam na miejsce, bo wydawało mi się, że miesiąc przed imprezą nie będzie problemów z zapisami. A jednak! Listę zamykano i otwierano co dwa tygodnie, w końcu załapałam się w ostatniej puli, ale też kiedy wpisowe było już największe i na chwilę zawahałam się, bo przecież ja za darmo co niedziela mogę sobie w tej okolicy pobiegać. Wybrałam średni dystans, dostałam numer i w końcu dzień przed biegiem, kiedy cała niedziela była już zaplanowana pod znakiem Pereł, wszystko odwróciło się do góry nogami, prawie dosłownie. Wieczorem wybierałam się na urodziny do sąsiada, a że ulewa była ogromna, ruszyłam od progu biegiem, dzierżąc w ręku szklany podarunek i na tych 20 metrach, które miałam do pokonania, najkrócej pisząc wywinęłam orła. Butelka poturlała się, ale pozostała w stanie nienaruszonym, nadgarstki lekko się obtarły, ale najbardziej ucierpiał grzbiet mojej stopy, który mocno uderzył w kamienny próg.
Reszta wieczoru upłynęła mi w lodowych okładach i z wizją rezygnacji w zawodach. Noc jakoś przespałam, rano noga z wielkim sińcem dalej bolała. Co za pech, a może jakieś przeznaczenie, może mam jednak odpuścić ten bieg, a może jednak mam powalczyć i zmierzyć się z nową sytuacją?. Jechać, nie jechać – nie wiedziałam co robić… Bieg miał rozpocząć się o godzinie 12, do 9 byłam przekonana, że nie jadę, a potem syn zapalił mi jakieś światełko i zasugerował bym się przebiegła kawałek i sprawdziła czy dam radę. Przetruchtałam jakieś 800 m, biec mogłam, choć but uwierał moje obolałe miejsce. Ale cóż to był za dystans w porównaniu z czekającymi mnie 14 km i to po dość wymagającym podłożu. Dalej miałam wątpliwości, ale ostatecznie wsiadłam w samochód, zaopatrzyłam się w 2 ibuprofeny i z wielką niepewnością stanęłam na starcie. Pierwsze kilometry miałam biec bardzo powoli, ale że było z górki, to tempo samo się nakręcało, im mniejszy czułam ból (tabletki na pewno działały), tym bardziej moje myśli uciekały już od tego co mnie nękało, bolało coraz mniej, aż w końcu weszłam w mój stały rytm i już cieszyłam się samym biegiem. Śliskie odcinki po kamieniach pokonywałam jednak z dużą asekuracją, każdy moment nieuwagi mógł mnie kosztować pogorszeniem kontuzji. Nie miałam wyrzutów, że największy podbieg przemaszerowałam, w końcu wszyscy, nawet Ci bez urazów też szli. Biegło mi się coraz lepiej, kiedy wybiegłam z lasu i miałam przed sobą już tylko 4 km, wiedziałam, że dam radę, czułam, że pokonałam jakąś kolejną barierę. Myślałam sobie o ultrasach, którzy biegają z obtartymi stopami, z odciskami, którzy muszą pokonywać ból i dyskomfort. Oczywiście wszystko było w granicach rozsądku, kontrolowałam sytuację, miałam świadomość, że zawsze mogę zejść z trasy. Ale tak się cieszę, że jednak nic złego się nie wydarzyło, że podjęłam ryzyko, bo smak tego biegu był przez to wyjątkowy, a wynik nie mniej satysfakcjonujący: 20 wśród kobiet i 1 w kategorii!


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2019-04-09,08:21): Brawa za ogromną dzielność, no i za pierwsze miejsce :)
DamianSz (2019-04-12,09:33): Gratuluje. Czasem warto zaryzykować, choć niestety nie ma co się oszukiwać. Bieganie na tabletkach przeciwbólowych to jednak zły pomysł. Ja kiedyś przebiegłem 12 h z bólem w kolanie. Wtedy byłem szczęśliwy z ukończenia,ale być moze teraz ta dolegliwość powraca co jakiś czas. Mimo wszystko i tak było warto ;-)
kokrobite (2019-04-13,23:35): Great!
aspirka (2019-04-15,21:09): Jak to mówią "na dwoje babka wróżyła", ja zaryzykowałam i nie żałuję, dziś już nie pamiętam, że coś bolało:-)







 Ostatnio zalogowani
lordedward
23:25
kos 88
23:00
rokon
22:41
ryba
22:19
Andrzej_777
22:04
Artur z Błonia
21:53
perdek
21:43
knapu1521
21:21
Leonidas1974
20:59
Lektor443
20:52
42.195
20:52
maciekc72
20:46
marczy
20:42
Wojtek23
20:38
entony52
20:35
pawlo
20:34
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |