Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [6]  PRZYJAC. [140]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kryz
Pamiętnik internetowy
Opowieści dziwnej treści.

Krzysztof Ryzner
Urodzony: 1960-01-27
Miejsce zamieszkania: Jarosław
227 / 309


2018-09-24

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
3. RunFest Ostrava Maraton – 23.09.2018.r. (czytano: 210 razy)



Jakoś zawsze miałem ochotę wybrać się właśnie do Ostrawy i wystartować w organizowanym tam maratonie. Jak się okazało właśnie 23.09.2018. nadarzyła się taka okazja.
Wyjazd do Ostrawy zaplanowaliśmy z Pawłem i Tomkiem praktycznie na początku września i tak jak postanowiliśmy wyjechaliśmy z Opola w niedzielę w dniu zawodów rano około 6.00. Wszystko miało być w porządku jednak remonty dróg na trasie z Opola do Raciborza dość znacznie wydłużyły nam podróż. Jednak około 8.20 dotarliśmy szczęśliwie do Ostrawy i bez problemów zaparkowaliśmy samochód na parkingu podziemnym. Było to o tyle istotne, że nastąpiło załamanie pogody. Zachodziła też obawa czy nie będzie padać. Tak więc sprawę przebranie przed i po biegu mieliśmy w dość komfortowych warunkach załatwioną. Do biura zawodów mieliśmy pieszo około 15 minut.
Jak się okazało zaraz obok biura organizator usytuował start i metę.
Zawody organizowane miały być jak nas zapewniano z dużym rozmachem. Oprócz maratonu i półmaratonu miały być jeszcze ćwierć maraton, sztafety, Nordic Walking i zawody dla dzieci.
Dodatkowym magnesem był też losowany wyjazd na Maraton do Nowego Jorku …
Start i meta znajdowały się na Placu Masaryka, gdzie dość szybko dotarliśmy. Pobranie pakietu startowego nie nastręczała większych problemów. Chociaż niektórzy mieli z tym podobno duże problemy, czekając w dość sporych kolejkach. Przed biurem zawodów spotkaliśmy dość sporo Polaków, znanych nam osobiście. A więc czas dość szybko mijał. Pozostało tylko oczekiwanie na start.
Start zaplanowano na godzinę 9.00…
Jak dało się zauważyć przed samym startem w depozytach panował jak na mój gust trochę za duży tłok. Kolejka była co by nie powiedzieć duża … Nie wiem czy z tego powodu, ale sam start został opóźniony o około 20 minut. Dało się też zauważyć brak toalet. Pozostał więc stary sprawdzony sposób na „ partyzanta ” …
Wreszcie upragniony start. Bez odliczania, tak trochę z zaskoczenia, nastąpił wystrzał startera. Ale po kilkunastu minutach oczekiwania, radość była spora. Biegniemy …
Trasa zakładała przebiegnięcie czterech równych pętli. Wytyczona była od wspomnianego Placu Masaryka, częściowo wzdłuż rzeki Ostrawicy i częściowo w urokliwym parku Kamieńskiego, częściowo też przez miasto z metą w miejscu startu. Dla mnie trasa praktyczne płaska jak stół. Dla mnie bardzo przyjemna do biegania, nie czuło się pokonywanych kilometrów. I tak też mi się po niej biegło.
Jak wynikało z prognozowanej pogody i tak też było, dość mocno się ochłodziło. Właściwie już dzień przed maratonem temperatura mocno spadła. W niedzielę temperatura wynosiła około 15 – 17 C, sprzyjała więc bieganiu, no może trochę za mocno wiało, ale na to nie było już rady.
Ja biegłem praktyczne na tzw. czuja, bez GPS, pokonując półmaraton w czasie praktycznie równym 1.45. Jak się potem okazało druga część dystansu nie była pomimo wiatru w moim wykonaniu najgorsza i wyszło w sumie 3.32.20. A więc nie najgorzej.
Reasumując sam start, to nie był on taki zły. Wynik w sumie nie najgorszy jak na moje aktualne możliwości. Czy gdybym nie bieg drugiej części maratonu praktycznie od 25 km sam i gdyby nie tak mocno wiało to był by lepszy, tego nie wiem.
Co do samego maratonu to trochę spodziewałem się lepszej organizacji.
Do mankamentów można by zaliczyć:
- brak toalet przynajmniej ja ich nie namierzyłem
- opóźnienie o 20 minut startu.
- zegar na linii startu i mety pokazywał czas bieżący, a nie czas rzeczywisty biegaczy tak, że na dobrą sprawę nawet na mecie nie miało się przybliżonego wyniku
- brak oznakowania znacznikami kilometrów trasy. Były tylko tabliczki z oznaczeniem 5, 20, 30, 40 km.
- sam medal może i nie najgorszy, ale bez jakiegokolwiek elementu czy napisu z jakiego to jest biegu
- brak posiłku po biegu, ale na niektórych maratonach też się z tym spotkałem
Jednak patrząc z perspektywy następnego dnia po maratonie, to nie było aż tak źle. Jak się okazuje w Polsce biegi są organizowane naprawdę na wysokim poziomie i do tego jesteśmy przygotowani. Jak coś nie jest po naszej myśli to trochę narzekamy i mamy wiele do powiedzenia. Polska organizacja biegów po raz kolejny i to się potwierdziło jest naprawdę na europejskim poziomie. Warto czasami zobaczyć coś innego i docenić to co nasze.
Jednak jak dla mnie, gdyby się nadarzyła okazja, to na pewno bym w Ostrawie pobiegł maraton za rok … Chyba jednak warto …

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
42.195
14:48
kazik1948
14:23
kos 88
13:47
Piotros
13:43
Januszz
13:41
bunioz
13:40
pbest
13:40
bask
13:36
bobolo500
13:32
Basia
13:31
Leno
13:22
kryz
12:59
CZARNA STRZAŁA
12:44
gpnowak
12:41
glowas
12:41
smszpyrka
12:39
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |