Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1515]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
158 / 292


2018-08-18

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
XX Bieg 4 Mile Jarka. 20 startów (czytano: 1286 razy)

 

Stało się. Przebiegłem wszystkie 20 edycje biegu 4 Mile Jarka. Były lata kryzysowe, gdzie biegałem tylko w jednych zawodach, czyli w tym biegu. Pamiętam jak miałem nie jechać na któryś tam bieg. Ale kryzys minął i mogę się pochwalić niezłym osiągnięciem.

Dni przedstartowe, to łapanie na gwałt świeżości i ucieczka od przetrenowania. Na treningach coś słabo szło. Trzeba było więc zmniejszyć drastycznie kilometraż treningowy. Start na 9 kilometrów w Świnoujściu był przetarciem szybkościowym. Dzień przed tym biegiem i dzień po wolne od biegania, potem szósteczka i znowu dzień wolny, no bo dzień po już mój bieg. Żywieniowo znowu dużo gulaszu z makaronem. Kilka dni przed - na obiad, a w dniu startu na śniadanie. Start był o 14:15, więc pomyślałem sobie, że jedynym posiłkiem przed biegiem będzie właśnie gulasz z makaronem. No i nie popełniłem błędu. Dzień przed biegiem nieprzespana noc, bo praca.

W dniu biegu śniadanie około godziny 8, dwie godzinki snu (czy próby snu) i wyjazd rowerem o godzinie 11:55. Przyjazd do Dziwnowa (miejsce startu przy hali sportowej) o godzinie 12:44. Czas przejazdu - 49 minut. Tutaj kieruję się na plażę, gdzie są zapisy. Postawiłem rower przy supernamiocie "Tyskie". Zapisałem się, otrzymałem zwrotny (niestety) numer startowy numer 154 z chipem, koszulkę L-kę koloru... trudno powiedzieć - żółty wpadający w zieleń. Oczywiście nie płaciłem. Spotkałem Jurka, który też biegał wszystko. Było jeszcze sporo czasu więc wyszedłem z plaży pospacerować trochę. Spotkałem Krzyśka, który jako trzeci biegał wszystkie edycje i przeszedłem się z nim i jego żoną kawałek po Dziwnowie. Do startu pozostawało coraz mniej, więc poszedłem znowu na plażę, przebrałem się, wziąłem butelkę wody i znowu z powrotem do parku przy plaży, gdzie miałem robić rozgrzewkę. Tutaj spotkałem znajomych z KB Kamień Pomorski, którzy zebrali się w sporą grupkę, więc przed rozgrzewką trochę przy nich przystanąłem i włączyłem się do rozmowy. Potem rozgrzewka i stanęliśmy na miejscu startu. Resztę wody z butelki wylałem na głowę i koszulkę, bo słońce trochę przypiekało. Mierzący czas mieli jakieś kłopoty techniczne, więc trochę postaliśmy w tym słońcu. Ale wszystko się dobrze skończyło, technika została okiełznana, 5,4,3,2,1...

START
Włączam endomondo i biegnę żwawym tempem. Staram się trzymać znajomego z mojej kategorii - Roberta, z którym nie udał mi się nigdy chyba wygrać. A tutaj jest blisko. Ma jakąś obniżkę formy, ale zawsze to coś. Po około kilometrze doganiam drugiego znajomego - Bogusia z którym na krótkie dystanse też nigdy nie wygrałem. W maratonie mi się to udało. Też ma obniżkę formy, bo normalnie to by poleciał do przodu w siną dal. Biegnie ciężko, ja staram się dotrzymać mu kroku. A jak ze mną - też ciężko, ale staram się biec z rezerwą, bo wiem, że na plaży trzeba będzie mieć dużo sił. Przebiegamy przez kurtynę wodną - miłe orzeźwienie. Na pierwszym punkcie z wodą (po około 2-3 kilometrach) biorę butelkę i prawie całą wylewam na głowę, tułów i nogi, jeszcze łyk wody i można biec dalej. Dobiegamy do Dziwnówka. Tutaj Boguś wyprzedza mnie o kilkanaście metrów. Przed wbiegnięciem na plażę drugi punkt nawadniania. Robię to samo co na pierwszym. Wbiegamy na plażę. Oczywiście tempo siadło, bo podłoże wyraźnie się pogorszyło. Czuję się nieźle. Staram się dojść Bogusia i po długim pościgu udaje mi się to. Kilku biegaczy wyprzedza mnie, ale bez tragedii. Przez dłuższy czas biegnę z biegaczem z kategorii M40, więc za bardzo nie musieliśmy rywalizować. Przed metą wyprzedzam Bogusia, wbiegam na piasek i żwawym krokiem dobiegam do mety.
META

Na szyję wieszają mi medal w kształcie rombu - fajny. Dostaję butelkę wody 1 litr, którą potem sączę i wysączę do końca.
Niestety nie udało mi się wyłączyć endomondo, co zrobiłem dopiero po kilku minutach, ale i tak jakiejś tragedii nie ma, bo przecież organizatorzy mierzą czas. No i ten czas to brutto 40:41, a netto 40:40. Miejsce 25 na 149 biegaczy, którzy ukończyli bieg. Idę do roweru. Nikt nie ukradł :) Przebieram buty, bo te po biegu są całe mokre, mokrej koszulki (od polewania wodą) nie zmieniam. Idę potem na zupkę - pomidorówkę z ryżem. Teraz trzeba czekać na dekoracje. Mam szansę na miejsce na podium w kategorii, co potwierdza Robert, który wie, że zajął w niej pierwsze miejsce. Nie podałem numeru telefonu, bo tak bym wiedział. Ale może lepiej mieć nadzieję? Fajnie tak sobie być w niepewności. Wreszcie doczekałem się na wręczenie nagród. Pierwsza wchodzi na podium słynna? trójka, która biegała wszystkie edycje. Dostajemy statuetki biegacza w złotym kolorze...

hostowane

Następne dekoracje. W końcu moja kategoria i zgodnie z oczekiwaniem wchodzę na podium za zajęcie 2 miejsca...

hostowane

Niestety druga statuetka już nie dla mnie, bo tylko pierwsi taką otrzymują. W nagrodę otrzymuję pled. Czekam do końca dekoracji, bo na zakończenie miało odbyć się losowanie nagród. Oczywiście nie wylosowałem, za to Zdzisiek znowu wylosował - znowu, bo na biegu w Kamieniu też mu się poszczęściło. Kamieński biegacz, który w Kamieniu Pomorskim wylosował rower dzisiaj też wylosował nagrodę. Kamieniacy to mają szczęście.

Czas na powrót. Wyjeżdżam o godzinie 16:40. Przy tablicy koniec Dziwnowa włączam stoper. Musze przecież tradycyjnie zmierzyć czas przejazdu Dziwnów (tablica) - Kołczewo (tablica). Jadę o wiele szybciej niż do Dziwnowa. Do Międzywodzia jadę po świeżo remontowanej drodze, bo ścieżka rowerowa jest na razie niedokończona i ma nawierzchnię szutrową. Sporo rowerzystów i tak po niej jeździ, ale ja się nie zdecydowałem. Niestety przy tablicy Kołczewo zapomniałem wyłączyć stoper, a później nie zobaczyłem o której godzinie przyjechałem, więc dokładnie nie wiem o ile było szybciej. Trzeba myśleć do końca, a ja o tym zapomniałem. Ale gdzieś tak 35-40 minut było, więc w domu byłem o 17:15-17:20. Kąpiel, znowu gulasz z makaronem, no i nie dane mi było odpocząć, bo znowu musiałem jechać do pracy na nockę. Z tego względu tę relację z biegu piszę na drugi dzień.

Podsumowując - to był naprawdę dobry bieg z mojej strony. Udało mi się w ostatniej chwili uzyskać trochę świeżości, którą na trasie wykorzystałem. Czasy poszczególnych kilometrów (z endomondo)):
1 km - 3:52
2 km - 3:57
3 km - 4:04
4 km - 4:09
5 km - 4:26
6 km - 4:49
7 km - 4:41
8 km - 4:38
9 km - 4:37

Początek mocny, ale na 5 kilometrze zaczynała się plaża i już gorzej, chociaż równo.

Trofea...

hostowane

Jeśli chodzi o podsumowanie tych 20 biegów.
Przebiegnięty dystans - 189 kilometrów.
Sumaryczne czasy:
1. Jarek Kosoń 13:48:08 (tempo 4:23 min/km)
2. Jurek Ochota 14:04:17 (tempo 4:28 min/km)
3. Krzysiek Pieczyński 14:06:05 (tempo 4:29 min/km)

Zestawienie szczegółowe:

hostowane

Na wykresie wyników widać jak przebiega nasza kariera...

hostowane

Na razie się jakoś trzymam. Kilka było słabszych czasów, ale w 4 edycji biegałem dzień po maratonie w Pucku, a w pozostałych było pod ostry wiatr na plaży.

I jeszcze coś o biegu, czyli frekwencja...

hostowane






Zdjęcia - organizator. Na górze - tuż przed metą

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
puchaczszary
17:27
tete
17:22
a.luc
17:07
rezerwa
17:01
42.195
16:55
biegacz54
16:29
batoni
16:19
Piotr Czesław
16:14
Darmon
16:03
conditor
15:53
czewis3
15:39
kubawsw
15:31
bladejm
15:31
Jerzy Janow
15:18
chris_cros
15:06
miras
15:05
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |