Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1515]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
197 / 292


2019-08-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Ekstremalne pływanie w Bałtyku (czytano: 1778 razy)

 

V Polsko - Niemieckie Biegi Majowe w Świnoujściu były dla mnie szczęśliwe. Za zajęcie 30 miejsca otrzymałem bon 100 złotych na zakupy w Decathlonie. Ślepy traf, a może nie tak ślepy? Może to jakiś znak? Dlatego też postanowiłem wykorzystać ten traf niekonwencjonalnie, czyli nie na rzeczy do biegania. Już dawno chciałem sobie popływać, ponieważ myślałem o wzięciu udziału w triatlonie. Basen mam jednak daleko od domu, a na otwarte wody coś trudno było mi się było zdecydować. W jeziorze nie za bardzo, bo niebezpiecznie. Wystarczy przecież 2 metry i w razie jakiegoś kryzysu człowiek tonie. Co prawda można zastosować bojkę, ale jeszcze do tego nie dorosłem. Pozostawało pływanie w morzu wzdłuż plaży. Kiedyś dawno temu pływałem już w ten sposób i pokonywałem długie odcinki. Ale jakoś mi się nie chciało. Żeby się zachciało za bon kupiłem długie spodenki pływackie i okulary pływackie.

No i się zachciało. Najpierw trzeba było poczekać na lato, bo w zimnej wodzie jakoś nie lubię pływać.

26.06.2018 - wtorek
rower 9 km
pływanie 0,6 km
rower 5 km
Ciepło na dworze, więc wybrałem się na pływanie po raz pierwszy. Najpierw jednak przebiegłem swoją trasę T2 - 6 kilometrów po górkach. Wyruszyłem rowerem. W Świętouściu zejścia na plażę już nie ma. Jadę, jadę i każda droga w stronę plaży to zakaz wejścia. Mijam camping "Tramp" i jadę dalej. Jak przed campingiem nie można było wjechać na drogi leśne, bo był Woliński Park Narodowy, to za campingiem nie można było wjechać, bo zakazywał SUM (Szczeciński Urząd Morski). Dojechałem tak do miejsca gdzie startujemy w półmaratonie, czyli do Międzywodzia skrzyżowanie. Dojechałem do plaży, a tu zejście z kilkudziesięcioma schodkami. Stwierdziłem, że miejsce nie nadaje się, bo roweru na górze nie zostawię. Wracam więc z powrotem i nie mam innego wyjścia jak zejść na plażę przejeżdżając przez camping. Tutaj zejście było mniej ekstremalne, więc zszedłem z rowerem, położyłem go przy wodzie i zacząłem mierzyć dystans krokami. Moje długie kroki to około 1 metra, więc zmierzyłem 100 metrów od zejścia na plażę i na takiej trasie postanowiłem pływać. Punktem orientacyjnym było zwalone drzewo na klifie. Przepłynąłem za pierwszym razem 600 metrów. Trochę sił mnie to kosztowało, ale bez przesady. Z pływaniem jak z jazdą na rowerze. Jak ktoś się nauczy, to pływa. Kraulem co prawda długo nie popływam, ale stylem grzbietowym to mogę długo. Żabką nie pływam, bo się męczę tym stylem a i prędkość przy tym jest niewielka.

29.06.2018 - piątek
rower 5 km
pływanie 0,8 km
rower 5 km
Drugi wypad nad morze. Tym razem przepłynąłem 800 metrów na uprzednio zmierzonej trasie. Morze falowało, ale dałem radę.

04.07.2018 - środa
rower 5,12 km - 15 minut
pływanie 1 km - 51 minut
rower 5,12 km - 14 minut
Postanowiłem mierzyć czas przejazdu rowerem (około 5 km). Dojazd - około 15 minut, powrót - około 14 minut.
Jeśli chodzi o trasę pływacką, to stwierdziłem, że 100 metrów to za mało, więc wymierzyłem 250 metrów i tak dzisiaj pływałem. Z jednej strony zejście na plażę, z drugiej strony punktem orientacyjnym były dwie zwalone brzuski. 1 kilometr pyknąłem. Morze falowało, ale dałem radę. Postanowiłem orientacyjnie zmierzyć czas i wyszło około 51 minut. Nic to nie mówi, bo wszystko zależy od stanu morza.

08.07.2018 - niedziela
rower 5,12 km - 15:46
pływanie 0,95 km - 1.02
rower 5,12 km - 14:02
Tym razem czas jazdy rowerem mierzyłem dokładnie, więc ustaliłem sobie start - sprzed domu (start do treningów biegowych), meta - brama campingu (przy plaży). Czasy - 15.46 i powrót - 14.12.
Było dużo ludzi, więc umieściłem się rowerem gdzieś 50 metrów od zejścia na plażę. Start do pływania na wysokości roweru, dopłynięcie do zejścia, dopłynięcie do dwóch zwalonych brzózek, powrót, zejście, brzózki, powrót. Fale dzisiaj były tak duże, że trzeba było uważać, żeby w ogóle jakoś płynąć i się nie zachłysnąć. Z powrotem było trudniej, bo chyba jakoś pod fale na skos. Może coraz bardziej falowało i niestety nie dopłynąłem do swojego kilometra. Zabrakło tylko 50 metrów do dokończenia trasy i nie byłem w stanie tego dokonać. Może na siłę dałoby się to zrobić, ale ciężko jest płynąć gdy fale przewalają się przez człowieka. Kilka razy pod koniec musiałem na chwilę stanąć, żeby wypluć wodę zalewającą mnie. Gdy raz nie poczułem dna, to od razu doznałem skurczu prawej łydki. Tak już coś mam, gdy nie czuję dna to od razu doznaję skurczu. To jakiś atak paniki, który muszę przezwyciężyć. Na szczęście skurcz przetrzymałem, i nie było głęboko, bo jak fala podchodziła, to robiło się głębiej. Czas - około 1 godziny 2 minut.
Już jakoś przeszedł mi triatlon. Pływanie w morzu jest zdecydowanie ciekawsze.
W domu zmierzyłem dystans trasy rowerowej (opcja - mierzenie odległości na mapie Google). Wyszło 5,12 km.

10.07.2018 - wtorek
Powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. Zamówiłem bojkę asekuracyjną. Może teraz popływam po jeziorze, które mam pod nosem. Z drugiej strony może mi się nie chcieć jeździć nad morze, chociaż fajnie-ekstremalnie pływa się na falach.
...bojka po kilku dniach dotarła.

16.07.2018 - poniedziałek
rower 5,12 km - 22:25
pływanie 1 km - 47:28
rower 5,12 km - 20:46
Pojechałem z żoną, więc rowerem było wolno. Po raz pierwszy pływałem z bojką. Prawie tak się pływa jak bez bojki, ale nie trzeba się martwić czy płynę na głębszej wodzie, czy nie. Ponieważ fale były małe, więc było szybciej. Skończyłem kilometr i chciałem stanąć i pójść na brzeg. Okazało się, że jest za głęboko i musiałem najpierw dopłynąć kilkanaście metrów do brzegu. A jak zmierzyłem czas? Włączyłem stoper i zacząłem odliczanie mniej więcej co sekundę. Płynąć zacząłem po 60 sekundach, z powrotem wyjście na brzeg zajęło mi 110 sekund.

22.07 - niedziela
rower 5,12 km - 14:47
pływanie 1 km - 45:05
rower 5,12 km - 13:29

Morze prawie spokojne więc i czas lepszy - rekordowy. Więcej było kraulem, więc i szybciej dodatkowo. Jeśli chodzi o mierzenie czasu - 60 sekund wchodziłem na miejsce startu, 120 sekund wychodziłem z wody (musiałem najpierw trochę dopłynąć do brzegu). Ludzi tłumy, ale na swojej drodze pływackiej nie spotkałem zbyt wielu, ponieważ byłem trochę dalej od brzegu niż te tłumy. Ktoś wyraził się o pogodzie - obrzydliwie gorąco. Jeśli chodzi o jazdę rowerem to dzisiaj pobiłem rekord trasy.
Podsumowując dzień - 1 km pływania, 10 km jazdy rowerem i 10 km biegu - taki mini-triatlon na raty.

26.07.2018 - czwartek
rower 5,12 km - 15:08
pływanie 1 km - 41:52
rower 5,12 km - 13:38
Znowu pobiłem rekord pływacki. Tym razem było większość kraula, przerywane grzbietowym, żeby trochę odpocząć. 60 sekund - dojście na start, 60 sekund - wyjście z wody. Warunki dobre, lekkie rozbujanie Bałtyku, ale może być. Zapomniałem bojki, ale cóż - trzeba było pływać. W sumie to ludzie pływają o wiele dalej od brzegu niż ja. Dlatego może jest tyle utonięć. Jeśli chodzi o dojazd rowerem, to o wiele trudniejsza trasa jest na plażę niż do domu (więcej podjazdów), więc wyniki na niej są gorsze.

01.08.2018
rower 5,12 km - 13:40
pływanie 1 km - 56:02
rower 4,5 km - b.cz.
Dojazd pocisnąłem i było rekordowo. Morze falowało coraz mocniej, więc i czas gorszy. Z powrotem już w Kołczewie zeszło powietrze z tylnego koła. Cisnąłem mocno i była szansa na rekord, a tak zostało mi doprowadzenie roweru do domu. Tutaj najpierw chciałem skleić dętkę, miałem łatki, ale nie miałem kleju. Poszedłem do sklepu i nie mieli łatek na zimno. Przyszedłem i postanowiłem zainstalować nową dętkę. Okazało się, że nie jest nowa i w dodatku jest dziurawa. Przy wentylu ma jeszcze dziurę z której nie leci powietrze, ale może lecieć. Nie można jej załatać, więc sklejanie dziurki w innym miejscu nie ma sensu. Tak więc zostałem bez wyścigowego roweru. Został jeszcze ciężarowy, ale też bez zapasu dętek. Muszę więc kupić zestaw do sklejania, nową dętkę i oponę, bo przednia już łysa. A mówią, że jazda rowerem jest bezpłatna.

05.08.2018
Co prawda dzisiaj nie pływałem, ale wreszcie doprowadziłem rower do użyteczności. Mój syn kupił mi dętkę z wentylem systemu Presta. Założyłem i napompowałem zwykłą pompką. Dziwne jest to, że jedną pompką mogłem napompować, a drugą już nie mogłem. Wolałbym systemu Dunlopa, ale teraz już trudno takie znaleźć. Do dętki z wentylem samochodowym musiałbym kupować pompkę lub przejściówkę, co i tak mnie czeka.

07.08.2018
rower 5,12 km - 12:31
pływanie około 1 km - 44:32
rower 5,12 km - 13.02
Rekordy rowerowe tam i z powrotem. Byłem z synem, więc miałem doping. Stwierdził, że wolno. Pierwszy wynik coś za dobry, więc myślałem, że to było o minutę gorzej, ale syn powiedział, że w tym kierunku było szybciej, więc tak zapisuję. Jeśli chodzi o pływanie, to było około 1 kilometra, bo nie zauważyłem brzózek i popłynąłem dalej. Potem zawróciłem i dopłynąłem do zejścia, gdzie był start. Patrząc na czas i tempo - ten kilometr przepłynąłem. Warunki pływania bardzo dobre, morze prawie spokojne.

30.08.2018
Coś w sierpniu dużo nie pływałem. Najpierw szukałem świeżości do biegu w Dziwnowie, później byłem przemęczony, później był kiepska pogoda.

Podsumowanie 2018 roku - 9 wypraw na pływanie, 8,4 km przepłynięte. Może to nie jest zbyt dużo, ale o 9 więcej niż w tamtym roku :) Dodatkowo 3 moje Maratony po Plaży, bieg Międzyzdroje - Świnoujście i 4 Mile Jarka w Dziwnowie też po plaży, więc w tym roku często byłem na plaży. A bywały przecież lata, kiedy ani razu nie byłem.

08.08.2019
rower - 5,56 km - 21:17
pływanie - około 0,5 km, około 22 minut
rower - 5.56 km - 17:18
Ponad rok trwała przerwa w bałtyckim pływaniu. Wreszcie się zebrałem i pojechałem nie do Świętouścia, tylko do Wisełki. Przy okazji chciałem zobaczyć, czy nie plakatu o biegu w Wisełce. Daleko coś na tą plażę, a zejście jest długie i niewygodne. Wreszcie nauczyłem się pływać kraulem. Do tej pory nie potrafiłem pływać dłużej tym stylem. Przemyślałem to i stwierdziłem, że pływam za szybko no i takie szybko można robić krótko. Wolniej i już mogę pływać długo i szczęśliwie. Jednak kraulem o wiele wygodniej się pływa niż stylem grzbietowym, szczególnie gdy są fale. Dzisiaj wiało, więc fale były, ale płynąłem w większości kraulem i nie było to takie niewygodne. Starałem się też trochę popływać żabką, ale tego stylu jakoś nie potrafię pływać. Oczywiście pływałem w moich spodenkach pływackich, czepku, który dostałem w imprezie pływackiej 3x100 (11.11.2018 - Świnoujście), oraz okularki pływackie. Nie wziąłem bojki, bo planowałem krótsze pływanie, ale z myślą o zrobieniu tych 500 metrów. Myślę, że nie muszę się wstydzić swojego sprzętu pływackiego.





Zdjęcie - w takim czepku to aż się chce pływać (w tle - koszulka "4 Mile Jarka" z 2016 roku, w której jeżdżę rowerem, oczywiście ze względu na widoczność)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


zbyfek (2018-07-11,18:29): Cześc pływanie po biegu grozi zapaleniem płuc.Pozdrawiam!
Jarek42 (2018-07-11,19:05): Po biegu nie pływam, tylko po jeździe rowerem i to nie od razu.







 Ostatnio zalogowani
pbest
17:51
jacek wąsik
17:51
Stonechip
17:41
puchaczszary
17:27
tete
17:22
a.luc
17:07
rezerwa
17:01
42.195
16:55
biegacz54
16:29
batoni
16:19
Piotr Czesław
16:14
Darmon
16:03
conditor
15:53
czewis3
15:39
kubawsw
15:31
bladejm
15:31
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |