Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [26]  PRZYJAC. [123]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
paulo
Pamiętnik internetowy
moja radość-bieganie

Paweł Kasierski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Poznań
249 / 355


2018-01-11

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Tyn tylko loto i loto (czytano: 488 razy)

 

Ponad rok temu udzieliłem dość obszernego jak na moje możliwości wywiadu na łamach wewnętrznej strony internetowej mojego zakładu pracy, w którym pracuje ponad 800 osób po tym, jak „zrobiłem” pełnego Ironmana. Niestety gdzieś to zniknęło, a że była to cząstka mojej osoby, mojego życia, mojego wnętrza, moich dążeń to pozwolę sobie ten wywiad umieścić tutaj, gdzie żyję moimi pasjami na co dzień :) Oto on. Wywiad przeprowadziła koleżanka, Pani B :)


Pani B: Czym dla Pana jest sport ?

- to dla mnie pasja, czasami szaleństwo, świętość, to swoisty Zahir, który w języku arabskim znaczy: obecny, nie mogący ujść uwagi. Raz dotknięty, nigdy nie może zostać zapomniany. Gdy mówię o sporcie, mam na myśli ten aktywny, uprawiany przeze mnie. Głównie bieganie ale nie tylko. To również jazda na rowerze, pływanie i tenis. W tych wszystkich dyscyplinach już osiągnąłem jakieś sukcesy kończąc ok. stu zawodów sportowych z niezłymi wynikami.

Pani B: Czy każdy dzień zaczyna Pan od sportowych wyzwań?

- nie. Każdy dzień zaczynam od medytacji, przeczytania chociażby kilku mądrych zdań, zastanowienia się nad sobą, wniknięcia w siebie. Bez tego nie wyobrażam sobie funkcjonowania w ciągu dnia. To jest moja taka pierwsza siła wewnętrzna. Potem trochę gimnastyki, rozciągania i do pracy. Sportowe wyzwania natomiast dzielę z obowiązkami domowymi po pracy. Tutaj jest najczęściej miejsce od godziny do dwóch na bieganie, tenis, rower czy pływanie. Trochę intensywniej zawsze wykorzystuję weekend, gdzie ten czas dla sportu mogę wydłużyć.

Pani B: Jakie zawody sportowe były do tej pory największym Pana osiągnięciem ?

- ukończenie w tym roku pełnego Ironmana w Poznaniu na dystansie 226 km Przypomnę, że są to zawody triathlonowe w których najpierw się płynie 3,8 km, potem szybko wsiada się na rower i jedzie 180 km, a na koniec, po zejściu z roweru biegnie się cały maraton czyli 42 km Całość zajęła mi 13 godz. i 21 min. Byłem przeszczęśliwy. Spełniłem w ten sposób moje marzenie, które nosiłem gdzieś tam w środku, w sercu przez kilka lat. Same przygotowania zajęły mi 3 lata. Zanim wystartowałem w pełnym Ironmanie, wziąłem wcześniej udział w 13 zawodach tego typu o mniejszym kilometrarzu. Dzisiaj mam poczucie, że zrobiłem coś fajnego dla siebie. Mam radość, satysfakcję i poczucie mocy. Są to wartości, które w żadnym sklepie się nie kupi, a które trzeba sobie wypracować przez wytrwałość, dyscyplinę i wysiłek. Dzięki temu coraz bardziej wierzę w swoje siły, w siebie, we własne umiejętności i możliwości i to pozwala mi z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Pani B: Jaki rodzaj sportu jest Panu najbliższy ?

- bieganie. Od niego kiedyś zaczynałem swoje pasje i ono na co dzień mi towarzyszy najczęściej. Uwielbiam moje ścieżki biegowe nad Rusałką i Strzeszynkiem. To na nich spotykam się przede wszystkim z sobą i z przyrodą. To tam na nich zapominam o tym co było złe, co było przykre, to co za mną. Rodzą się jednocześnie siły ku temu, co przede mną. Tam na moich ścieżkach mieszka moje cisza, mój drugi Paweł. To tu zawsze zaczyna się moja przygoda w której najczęściej kończy się zmartwienie, stres, a rozpoczyna się na nowo jakieś nowe życie, nowe spojrzenie na wiele spraw. To na nich najczęściej ładuję mój akumulator, odchodzę od „zwyczajnego” życia, by za godzinę znów wrócić do niego zupełnie innym, odmienionym, bardziej poukładanym.

Pani B; Niektórzy koledzy i koleżanki pamiętają Pana zdjęcie z konkursu fotograficznego pn. „Lato jest super!” Czy nadal bierze Pan udział w maratonach ?

- oczywiście. Każdego roku jest w moim życiu jeden maraton. To swoisty Mount Everest każdego biegacza, również dla mnie. Kocham mój maraton. Z jednej strony wymagający, surowy, a z drugiej dający ogrom szczęścia. Kocham go za to, że nie da się go oszukać. Nie da się niczego zdobyć przypadkiem, mimochodem. Kocham go, bo nauczył mnie w życiu wielu rzeczy. Łatwiej mi radzić sobie z przeszkodami, problemami. Dał mi narzędzia do radzenia sobie z emocjami, ze stresem. Lubię przebiec maraton, bo uczy mnie pokory, pokory do własnego ciała, bólu, wreszcie do dalszego życia. Taki wysiłek często uczy, że wartościowe cele kosztują, są daleko od nas, ale warto podjąć trud. Na mecie zawsze spotykam setki szczęśliwych ludzi. Cały świat wokół wydaje się być piękniejszy. Niezwykłe uczucie, niesamowite doznania dostępne każdemu maratończykowi.

Pani B: W jakich zawodach brał Pan udział najczęściej ?

- w półmaratonach. Uzbierało ich się już 49. Poza tym od trzech lat bardziej intensywnie „wyżywam” się w triathlonach, których ukończyłem 15. Poza tym mam na swoim koncie kilkadziesiąt biegów na 5, 10 czy 15 km. I jak wspomniałem wcześniej, raz w roku maraton, których przebiegłem do tej pory pięć. Mam też w domu cztery puchary Championa zdobyte w turniejach koleżeńskich na kortach ziemnych w tenisa.

Pani B: Co zdecydowało, że poczuł się Pan gotowy do udziału w biegach na czas ? Kto może wziąć udział w takich biegach ?

- ponad 20 lat biegania tak sobie, dla rekreacji, dla lepszego samopoczucia. Pamiętam jak w latach 90-tych często wytykano nas palcami. Chociażby moja starsza sąsiadka, którą raz podsłyszałem jak mówiła do drugiej sąsiadki: „a tyn tylko loto i loto” :)
Osobiście zawsze traktowałem bieganie jako lekarstwo na lepszą kondycję, na odstresowanie się, na więcej chęci do życia. Jest też i praktyczna strona tego mojego biegania, bo nie pamiętam, żebym kiedykolwiek wydawał jakieś pieniądze na lekarzy i lekarstwa Tak sobie zatem biegając kilka kilometrów dwa, trzy razy w tygodniu po latach stwierdziłem, że może by się tak sprawdzić w konkretnych zawodach ? No i stało się to w 2010 r. Pamiętam wybrałem sobie Piłę na pierwszy mój oficjalny bieg i od razu półmaraton. Ukończyłem go z czasem 1:53. Byłem szczęśliwy. Dał mi tyle satysfakcji. To co czułem nagle jeszcze wyśpiewał Marek Grechuta w radiu w drodze powrotnej: „cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale, abym przed tobą szedł wylewać żale… nie pilnując drogi, sam nie pojmuję, jak w twe zajdę progi. I wchodzą sobie powtarzam pytanie; co mnie tu wiodło? Przyjaźń czy kochanie?” I od tamtej pory pokochałem jeszcze bardziej moje bieganie i zaprzyjaźniłem się z zawodami na dobre.

W takich biegach może wziąć udział każdy pod warunkiem, że się do tego przygotuje. Jeśli ktoś trochę biega, musiałby zwiększyć częstotliwość i intensywność przynajmniej przez pewien okres, a jeśli ktoś w ogóle nie miał z tym sportem nic do czynienia, polecałbym zacząć od marszobiegów lub bieganie metodą Gallowaya, czyli bieganie krótkich odcinków z odpoczynkami pomiędzy nimi.

Pani B: Triathlony, maratony i półmaratony wymagają dobrej kondycji i siły fizycznej. Co robi Pan na co dzień, aby utrzymać dobrą formę ?

- biegam 25 do 35 km tygodniowo. Raz w tygodniu 80 do 120 basenów tj. od 2 do 3 km i w okresie wiosenno-letnim raz w tygodniu 40 do 80 km rowerem. Trochę intensywniej zawsze przed zawodami. To wszystko staram się robić w łączności z przyrodą i próbuję ją ogarnąć wnętrzem według podpowiedzi, jaką napisał Antonie de Saint Exupery w „Małym Księciu”: „Dobrze się widzi tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.

Pani B: Jakie wskazówki miałby Pan dla osób rozpoczynających jogging ?

- cieszenie się z ruchu na świeżym powietrzu. Cieszenie się aktywnością na tyle, na ile rozum i serce podpowiada. Nie szarżowanie, nie robienie czegoś wbrew sobie, nie katowanie się jakimiś zadaniami na wyrost. To ma być przyjemność z czasu danego sobie. Z pewnością z takim podejściem, z biegiem dni i miesięcy zrodzi się coś fajnego, coś do czego człowiek zaczyna tęsknić i marzyć.

Pani B: Takie pasje z pewnością Pan dokumentuje ? Czy można gdzieś zobaczyć Pana w akcji ?

- tak, dokumentuję. Mam swoją wizytówkę na portalu www. maratonypolskie.pl. Jest to najliczniejszy i największy portal biegowy w Polsce. Tam mam udokumentowane swoje zdjęcia, opisane najważniejsze imprezy, rekordy życiowe. Na tej stronie też prowadzę BLOGA o moich przeżyciach z zawodów i z treningów. W sumie do tej pory podzieliłem się swoimi refleksjami w 194 blogach, które miały już w ponad 170 000 wejść.

Pani B: Czy ma Pan jeszcze jakiś inne zainteresowania i hobby ?
- tak, mam. Czasami znajduję jeszcze czas na jazdę na rolkach, a w zimowe wieczory zdarza mi się grać na gitarze.

Pani B: Jakie jest Pana obecnie największe marzenie ?
- wziąć udział pod skrzydłami pracodawcy w jakimś biegu charytatywnym lub sztafecie.

Pani B: Dziękuję za rozmowę.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Jarek42 (2018-01-11,10:38): Mój świętej pamięci Tato mawiał na moje bieganie - puste przebiegi.
paulo (2018-01-11,11:12): też dobre :)
Hung (2018-01-12,04:28): Ooo, gitara,czego to się człowiek nie dowie z fajnego wywiadu.
paulo (2018-01-12,08:28): gitara dłużej mi towarzyszy niż bieganie :)
henryko48 (2018-01-12,13:47): Bardzo fajny wywiad z przyjemnością przeczytałem,pozdrawiam.
paulo (2018-01-12,14:30): Heniu, pozdrawiam również :)







 Ostatnio zalogowani
runner
12:17
Januszz
12:07
benek
11:56
Admirał
11:48
Paw
11:45
szan72
11:39
mariuszkurlej1968@gmail.c
11:37
BeRuS
11:36
GriszaW70
11:31
stanlej
11:29
przystan
11:26
jfb
11:23
dlugipawlo
11:14
BemolMD
11:09
Admin
11:01
Amian
10:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |