Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [26]  PRZYJAC. [123]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
paulo
Pamiętnik internetowy
moja radość-bieganie

Paweł Kasierski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Poznań
246 / 355


2017-12-13

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Eliksir młodości (czytano: 612 razy)

 

Po podsumowaniu roku 2017 i przepracowaniu roztrenowania przyszedł czas na wybiegnięcie trochę w przód. Cały czas po głowie chodzi mi ten pełny Ironman :) bo on był najwspanialszym wydarzeniem sportowym w moim życiu. Ileż miłych wspomnień. Czasami tęsknię to tego okresu przygotowawczego w którym byłem cholernie zdyscyplinowany, poukładany i o dziwo miałem więcej czasu na inne rzeczy niż obecnie :) Jest to jakiś swoisty paradoks, ale tak to odczuwam.

W tym dążeniu do przełamywania barier, w maratonach, ultra czy Ironmanach jest chyba coś z „Fausta” Goethego – marzenia o wiecznej młodości, poznania tego, co niedostępne dla zwykłego śmiertelnika, zyskania choć częściowej władzy nad przemijaniem. To jest też coś z poszukiwań Alchemików, którzy szukając eliksiru młodości byli gotowi poświęcić wiele :) Dla mnie jest to takie dotknięcie mocy nadprzyrodzonej, która gdzieś głęboko drzemie w każdym człowieku. Trzeba ją tylko odpowiednio pobudzić, poruszyć.

Dlatego marzy mi się więc znów wpaść w ten rytm i dotknąć tego misterium jeszcze raz. Pamiętam jak cztery lata temu uczyłem się pływać i robić coraz dłuższe dystanse tak by w końcu wyjść z wody po 2 godzinach i powiedzieć, że w ogóle nie jestem zmęczony i mogę jeszcze wsiąść na rower :) Potem od wczesnej wiosny do lata coraz dłuższe jazdy rowerem, by w końcu dojechać do tych 180 km, zsiąść z roweru i powiedzieć, że w zasadzie mogę jeszcze biec; może i nawet 42 km :) A sam dystans królewski to była dopiero mistyka :) Tak jak w poza triathlonowym maratonie kryzys cię dopada gdzieś na ok. 34 km tak u mnie w pełnym Ironmanie ten kryzys trwał już od 10 km i ciągle się pogłębiał :) W zasadzie to ja już nie wiedziałem czy ja biegnę czy poruszam nogami, czy się wlokę, czy czołgam, czy te siły pochodzą z głowy czy z woli walki, bo z pewnością już nie z nóg. Pamiętam, że miesiąc przed zawodami kiedy już nie miałem czasu na solidne bieganie poszedłem na żywioł i przed zawodami „zrobiłem” tylko jedno dłuższe wybieganie 30 km. Niestety pierwsze dwie dyscypliny pochłonęły mi prawie wszystko.

Dzisiaj z perspektywy ponad roku od imprezy cały czas do tego wracam myślami i cieszy mnie to, że taką niezwykłą przygodę sobie zafundowałem, że ją przeżyłem i że dała mi kopa do życia. Wrócę zatem jeszcze do tych przygotowań. Nie będzie to w przyszłym roku tak jak wcześniej zamierzałem, ale najprawdopodobniej w 2019. Spowodowane jest to tym, że chciałbym to robić z radością, a żeby tak było muszę jeszcze trochę nabrać dystansu do tego, zgłodnieć :) Poza tym sporo zobowiązań i w pracy i w życiu prywatnym z Sansą :) Tak, mój ponad półroczny owczarek niemiecki absorbuje, wymaga szkoleń, no i od maja przyszłego roku planuję z nim biegać. Mam nadzieję, że sprosta moim wymaganiom :)

W przyszłym roku natomiast już jestem zapisany i „opłacony” na trzy zawody triathlonowe :) Między innymi zadebiutuję w Poznaniu po raz pierwszy na dystansie 1/8 Ironamna :) Skoro debiut to będzie i życiówka :) Więc już mogę powoli się cieszyć i wobec tego potencjalnego rekordu uskuteczniać dalsze dobre wyniki :)

Na dzień dzisiejszy cieszy jednak, że Pawełek codziennie rano wyrzuca Sansę na balkon, a sam robi pompki i brzuszki :) Skoro już to regularnie czyni to znaczy, że coś grubszego się kroi :)

A póki co to Święta idą, a potem byle do wiosny :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


mariusz67 (2017-12-13,10:16): Wesołych Świąt dla Ciebie Pawle i spełnienia marzeń w 2018 roku:)
Hung (2017-12-13,14:22): Najważniejszy jest rozsądek, bo sama dyscyplina może spowodować, że dla zdrowia straci się zdrowie.
snipster (2017-12-13,22:36): przełamywanie barier to swoiste naginanie czasoprzestrzeni i wciskanie w nią właśnie te nowe wrażenia :)
paulo (2017-12-14,07:54): ponoć narkotyki twarde szybko uzależniają; myślę że podobnie jest z przełamywaniem naszych barier. Raz skosztowane i już ciągle człowiek o nich myśli, podświadomie pragnie :)
snipster (2017-12-14,09:59): jasne, że uzależniają... zobacz rajdowców - bez adrenaliny dziczeją. Ludzie wspinający się po dziwnych budowlach wymyślają coraz dziwniejsze. Jak już się raz wejdzie na drzewo, to chce się włazić na kolejne, coraz większe :)
żiżi (2017-12-14,10:23): Zobaczyłam "Najlepszego"( choć mam niedosyt za dużo tam było o tej narkomanii a za mało samego okresu przygotowującego , tych treningów etc.)i mam jeszcze większy szacunek do tej dyscypliny a Ciebie Paulo jeszcze bardziej podziwiam...a Ty z taką lekkością o tym piszesz:). Wesołych Świąt :)
paulo (2017-12-14,11:07): reasumując Snipi myślę że my również należymy do tych szaleńców którym ciągle mało :) Dlatego chyba najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby nie robić niczego na siłę. Jak najwięcej spontanu, radości, a jak najmniej zaciskania zębów.
paulo (2017-12-14,11:11): Żiżi, uwielbiam jak ktoś mnie podziwia :))) Naprawdę można się w tym wszystkim świetnie bawić, tylko trzeba z dystansem podchodzić do wyników, do czasów i do samego siebie :)







 Ostatnio zalogowani
lordedward
23:36
orzelek
23:20
kaes
23:10
kos 88
22:56
Gregorius
22:55
Fredo
22:52
Lektor443
22:46
farba
22:43
rdz86
22:43
lachu
22:38
soniksoniks
22:29
benfika
22:12
rolkarz
22:05
Yatzaxx
21:52
ronan51
21:42
INVEST
21:28
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |