Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1515]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
97 / 292


2017-05-29

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
XVIII Olimpijska Majówka - powrót do przeszłości (czytano: 679 razy)

 

To na tej imprezie zadebiutowała moja rodzina w 2004 roku czwartym miejscem i pucharem. Dwa lata później zakończyliśmy wspólne starty też tutaj, ale koniec nie był udany. Moje wyniki na 900 metrowej trasie - jak w zegarku - 2:51, 2:52. Tylko dwa starty rodzinne (nigdzie indziej nie startowaliśmy), a chciałoby się więcej. Teraz mój syn studiuje we Wrocławiu i zaczyna biegać. Namawiam go na starty na początek w parkrunach. Żona nie daje się przekonać na bieganie, chociaż się staram - ze sportu tylko kijki i rower.
Oprócz biegów rodzinnych są też rozgrywane biegi dla dzieci i dla dorosłych. Oczywiście w biegach open też startowałem, w tym dwa razy tuż po biegu rodzinnym.

Zestawienie startów (data/dystans/czas/tempo 1 km/miejsce/startujących):
26.05.2001 / 3,000 / 00:10:28 / 0:03:29 / 3 / 16
18.05.2002 / 4,000 / 00:13:56 / 0:03:29 / 2 / 7
29.05.2004 / 0,900 / 00:02:51 / 0:03:10 / 4 / 23
29.05.2004 / 1,800 / 00:06:08 / 0:03:24 / 5 /10
27.05.2006 / 0,900 / 00:02:52 / 0:03:11 / 3 / 25
27.05.2006 / 1,800 / 00:06:26 / 0:03:34 / 5 / 8
26.05.2007 / 1,800 / 00:06:45 / 0:03:45 / 7 / 9
31.05.2008 / 1,800 / 00:06:18 / 0:03:30 / 6 / 7

Tempo biegów niezłe, chociaż nie wiem czy dystanse były dobrze zmierzone. Byłem wtedy piękny, młody i silny, więc tyle mogłem nabiegać. Było kilka miejsc na podium, chociaż tego pierwszego miejsca nie udało się zdobyć.
Czemu zakończyłem starty w tych zawodach? W latach 2009 - 2011 uczestniczyłem tylko w jednym biegu w roku (4 mile Jarka w Dziwnowie). Potem nie jeździłem, bo dystans był za krótki.

W tym roku też miałem nie jechać, ale jadę. Ten start potraktuję jako trening do 5 biegu DLB. Przyda się przetarcie na krótszym dystansie i trochę jazdy rowerem. A może wreszcie uśmiechnie się do mnie szczęście i nie przyjedzie nikt lepszy ode mnie? Marné szansé, ale jakieś są.

Pobudka wcześnie rano. Obowiązkowe ważenie - 75,5 kg. Moja waga elektroniczna jest chyba niezbyt dokładna, bo co ważenie to inny wynik - od 75,3 do 75,7 kg. Dwa ostatnie ważenia dały wynik 75,5 kg. Naważyłem się więc. Na śniadanie duża porcja makaronu - 1 1/3 kubełka, czyli gdzieś 1 litr. Może bym wziął 1 1/2 kubełka, ale akurat skończyła się paczka i nie chciałem rozpakowywać nowej. Bieg dopiero gdzieś za 5 godzin, więc mogłem jeść do woli. Potem dużo herbaty z dwoma łyżkami cukru i łyknięta multiwitaminka dla zdrowotności :) Czas śniadania od początku zagotowywania wody na makaron do wypicia herbaty - 35 minut (piszę, żeby na przyszłość wiedzieć ile na śniadanie przeznaczyć - poprzednio było to 40 minut). Starałem się skrócić czas. Wodę gotowałem już ciepłą, ale makron musiał trochę ostygnąć, jeść też nie ma co szybko, a i herbaty nie warto pić szybko. Zresztą gorącej szybko pić się nie da, a letniej nienawidzę. Tyle sprawy kulinarne - bardzo ważne zresztą. Gdy żołądek odmówi posłuszeństwa, to jest pozamiatane. Bieganie na głodniaka też nie jest fajne.
Wyjazd o godzinie 10.55. Spokojna jazda rowerem, tak by się zmęczyć jak najmniej. Przy okazji wstępna rozgrzewka. Na miejsce imprezy docieram po 57 minutach, czyli o godzinie 11.52. Biegi już minęły półmetek. Jako pierwszego znajomego spotkałem Bartka z Wysokiej Kamieńskiej i już wiedziałem, że pierwszego miejsca nie będzie. Jeszcze przywitałem się z organizatorem Jurkiem i prowadzącym nagłośnienie muzykiem i już mogłem zapisać się. Trochę czasu do biegu jeszcze było, więc poszedłem na trasę zobaczyć jak wygląda. Siąpił drobny deszczyk, więc było mokro. Trawa dosyć długa i gdyby nie moje nieprzemakalne buty, to bym miał mokre skarpetki. Przeszedłem trasę, po drodze przebiegły obok mnie dzieciaki z kilku biegów. Góra, dół, góra, dół. Moje mocne podbiegi pod górki na treningach mogły mi pomóc w niezłym biegu. Przebrałem się. Oczywiście błękitna koszulka. Kilkanaście minut rozgrzewki, chwila czekania i już wołają na start. Będziemy biegli z uczniami szkół ponadgimnazjalnych, bo w biegu open jest niewielu biegaczy. Oni jedno kółko - 900 metrów, my dwa kółka - 1800 metrów.

START
Ruszam spokojnie. Bartek przede mną. Nie próbuję go gonić, tylko biec równym tempem. Na przedzie biegacz, który zgłosił się do biegu ponadgimnazjalnego i open. Przebiegnie 900 metrów, wygra i potem przebiegnie drugie 900 metrów i wygra jeszcze raz. Biegnę więc na 3 miejscu. Rywalizuję z chłopakiem, który biegnie dystans o połowę krótszy. Mięśnie po podbiegach nieco twardnieją, ale daję radę. Przeganiam go, on później mnie, a ja później jego. Bartek za bardzo nie odbiegł...

hostowane

...Kończy się pierwsze kółko i wyruszam na drugie. Jakoś nie szaleję, ale źle też nie jest. Zbliża się meta, Bartek przede mną jakieś 10 - 15 sekund. Nie jest źle. Nie przyspieszam na finiszu, bo nikt mnie nie naciska. Szkoda - nie sprawdziłem formy do końca.
META

Czas - 6:36, czyli tempo 3:40 min/km. Bartek zmierzył GPS-em trasę i wyszło mu około 1600 metrów, więc przy takim dystansie tempo wyniosło 4:08 min/km. Jak było naprawdę? Bliżej chyba tych 1600 metrów. W regulaminie był dystans 2 km - trudno to ogarnąć. Mimo, że jest chłodno, to zrobiło mi się gorąco. Czekam na zakończenie i wręczenie nagród. Okazuje się, że chłopak zgłoszony do dwóch konkurencji nie pobiegł na drugie kółko, więc zajmuję drugie miejsce. Nie ma się czym chwalić, bo ostatecznie bieg open mężczyzn ukończyły tylko 3 osoby. Trzeciego trochę odstawiłem - nie widziałem go z tyłu.
Po kilkunastu minutach - dekoracja. Staję na podium. Medal, trochę pamiątkowych zdjęć i można się zwijać.
Tym razem z powrotem nie będę szaleć. Trzeba oszczędzać energię na sobotni bieg, a jutro ostatni mocny trening. Przyjeżdżam do domu o godzinie 14.00, po 53 minutach jazdy.

Podsumowując - niezły trening. Jeśli chodzi o wynik, to uzyskałem lepszy czas niż w 2007 roku, kiedy byłem o 10 lat młodszy. Chyba była to ta sama trasa.



Zdjęcie - organizator. Bartek z przodu, ja z tyłu wśród drzew w niebieskiej koszulce. Pierwsze kółko.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Mikesz
10:20
schlanda
10:12
StaryCop
10:05
justynas94
09:53
lordedward
09:36
Admirał
09:22
Wojciech
09:21
cinekmal
09:17
waldekstepien@wp.pl
09:16
Admin
09:06
rolkarz
08:45
kos 88
08:36
daNN
08:32
piotrhierowski
08:30
Tronidos
08:25
sparrow
08:24
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |