Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [26]  PRZYJAC. [123]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
paulo
Pamiętnik internetowy
moja radość-bieganie

Paweł Kasierski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Poznań
224 / 355


2017-05-18

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
tri - czas start (czytano: 794 razy)

 

„Bieganie dało mi odwagę, by zaczynać, determinację aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze. Biegaj często i biegaj daleko, ale nigdy nie „zabiegaj” swojej radości z uprawiania sportu” (Julie Isphording).

No właśnie, chyba tak to czuję. Tak to było na przestrzeni lat, a od paru wiosen dodałem sobie jeszcze do tego biegania dla urozmaicenia rower i pływanie. W ten sposób powstały z tego triathlony :) Cieszę się z tego wynalazku, że jeszcze mi się chciało, że praktycznie od zera mogłem sobie w dość dobry sposób opanować pływanie. Rower natomiast, jeśli się biega regularnie, to nie ma najmniejszego problemu żeby przejechać 50 czy nawet 90 km. Oczywiście, że do Mistrzów sporo mi brakuje, ale czy to jest najistotniejsze ? Czy nie bardziej wartościowe jest uczynienie z uprawiania sportów sposobu na fajne spędzanie czasu wolnego ? Dla mnie zbliża się zatem czas, mam nadzieję, dobrej zabawy w triatlony :)

Wiem, że można się nimi ekscytować kiedy jest ciepło, kiedy można sobie tak po prostu popływać w jeziorze czy bez większego ubierania wsiąść na rower. Od kilku dni w końcu przyszła taka pogoda, więc coraz częściej spoglądam na mój kalendarz imprez i wyzwań, jakie postawiłem sobie w tym roku przed sobą. Cieszy, że można wybierać z coraz szerszej gamy miejscowości, które zapraszają na wyczyny triathlonowe. Jeszcze w zeszłym roku naliczyłem ich ok. 30, a w tym wychodzi mi około 40. Jest więc coraz większa konkurencja i może to przełoży się na bardziej łagodne i przyjazne dla zawodników opłaty i większe staranie o uczestników.

W wybieraniu moich trathlonów trochę jestem wygodny :) i zaczynam zawsze szukać jak najbliżej Poznania :) Najpierw więc będzie Sieraków i 56,5km, a potem Charzykowy i 112, 995 km. Pierwsze zawody już za ponad tydzień, a następne ze ponad trzy tygodnie :) Cieszę się, że znów będzie dane mi spędzić parę dni wśród tak pięknych miejsc. Lubię Puszczę Notecką, a pojezierze Drawskie jest przecudowne. Wśród tak pięknej przyrody znów powalczę z sobą :) Powalczę z kilometrami po to, by dostarczyć sobie wielu emocji. Tych emocji, które tak naprawdę łączą wszystkich sportowców; tych zawodowych i tych amatorów. One są kwintesencją sportu. To dlatego człowiek dorosły wpada po uszy w coś, co wydaje się być nierealne, nierentowne. Chce coś więcej niż tylko dom-praca. Chyba wszystkim to znane, przynajmniej na MP :)

No i rusza w pogoni za przygodą i mordowaniem się nie tylko biegowym. Po kilku latach ćwiartka i dystans olimpijski wydają się być zabawą :), choć z pewnością jak się robi coś na maxa, to i tak na mecie jest się równie zmęczonym jak po połówce. Cały Ironman to jest z kolei misterium i przeżycie zupełnie z innej bajki. Jak zbliżałem się do mety to myślałem, że nie żyję :) Natomiast po nim praktycznie w ogóle nie czułem zmęczenia :); euforia powoduje, że odczuwa się tylko szczęście, które trwa wiele, wiele godzin. Cudowne uczucie. Fajnie jest pomarzyć, ale jeszcze fajniej jest zmierzyć się z tymi trzema dyscyplinami na raz. Póki będę miał frajdę z tego będę to robił.

Spodobała mi się ostatnio książka „Psychologia dla sportowców” (Costas I. Karageorghis, Peter C. Terry) w której psychologowie w sporcie rozróżniają motywację wewnętrzną i zewnętrzną. Ta zewnętrzna to m.in. pochwały i nagrody, a ta wewnętrzna to miłość do uprawiana sportu. Po prostu jak jej zakosztujesz to nie chcesz jej zaniedbywać :) Lubię te uczucia jakie pojawiają się w trakcie treningu jak i po nim. Zawody też są takim zakosztowaniem tej miłości w czystej postaci i dlatego stały się nieodzowną częścią moich sportów :) To tam wyobrażam sobie, że dokonuję wielkich rzeczy, że góry przenoszę i że mogę jeszcze więcej :) Dlatego najczęściej wracam po nich do domu uszczęśliwiony. I najczęściej sobie mówię: to się po prostu opłaca. Opłaca się przemóc, opłaca się planować, opłaca się zmuszać czasami, by osiągać coś fajnego, zdrowego, co służy dobrej kondycji. Jak to powiedział kiedyś Vincent van Goch „większe rzeczy nie powstają w wyniku impulsu, a w wyniku poskładania małych rzeczy w jedną całość”.

U mnie próba składania tych małych, żmudnych treningów odbywała się całą jesień i zimę. Teraz czas na większe rzeczy, czyli 56,5 km i 112,995 km :). Z tym, że bez parcia na wyniki. No, może trochę :) Mają być przyzwoite przy dobrej zabawie :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


snipster (2017-05-18,09:34): no to sezon na tri opalanie się rozpoczyna ;)
paulo (2017-05-18,09:51): powiem Tobie snipi, że słońce "bierze" przy takich wyczynach nieźle :)
Hung (2017-05-18,17:03): Trzy-maj się w trój-bojach, tri-umfuj.
paulo (2017-05-19,10:12): Marku, w trój-zmęczeniach zawsze tryumfujesz :)
żiżi (2017-06-03,19:48): Niezmordowany:)ale fajnie,że masz cele:)







 Ostatnio zalogowani
kryz
12:59
CZARNA STRZAŁA
12:44
gpnowak
12:41
glowas
12:41
smszpyrka
12:39
panpanda
12:37
BOP55
12:32
arco75
12:31
kmajna
12:14
kolor70
12:09
marczy
11:57
StaryCop
11:43
tete
11:28
kostekmar
11:28
conditor
11:20
sa111
11:05
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |