Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
290 / 338


2017-05-10

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
czekając na lato, czekając na iskrę (czytano: 819 razy)

 

Ostatnio mam pustkę w sobie. Taka zapaść, a zarazem normalność.
Taka normalność bez entuzjazmu... bez iskry, której chyba cholernie potrzebuję.
Problemy z zębami spuściły ze mnie powietrze oraz niestety siły doszczętnie.
Po walce z ósemką doszedł inny problem. Okazało się, że mam zapalenie siódemki z powodu mikrouszkodzenia plomby gdzieś w środku, która dopiero wyszła u jednego speca pod mikroskopem przy dokładnych oględzinach, zdjęciach panoramy szczeny oraz tomografii szczeny. Czy ja pisałem coś o tym, że świecę w ciemnościach od tego wszystkiego? ;))
Przy okazji mam zapalenie w innym zębie w okolicach korzenia po drugiej stronie szczeny, ale to jeszcze nie daje o sobie znać.
Leczę, leczę i jedynie co widzę, to upływ sił i czasu, ale nic to, grunt... że idzie ku lepszemu.

Przez to wszystko moja wiosna się totalnie rozsypała jak domek z kart, które w dzieciństwie uwielbiałem stawiać.
Czuję się jak jakaś decha, z której wyciągam zardzewiałe gwoździe, które zostawiły sporo dziur.
Po którejś operacji i odstawieniu Nimesilu postanowiłem powrócić do treningów. Byłem niczym uszko Misia Uszatka, ale z drugiej strony miałem i mam wielką chęć wybicia się z mułu.

W sumie to ciekawe doznania.
Na początek zacząłem serwować sobie intensywniejsze ciągłe... takie niby Drugie Zakresy, ale bez ciśnienia na tempo czy czas, tylko takie żwawe bieganie. Ciągle mi się przypomina, jak na początku biegania latałem jak wariat po lesie bez jakiś wyznaczników co jest czym. Latałem więc po lesie próbując kręcić serducho nieco żwawiej, niż przy spokojnym bieganiu, ale nie na fizola. Dodając do tego dni wolne po takich biegach... był to ciekawy impuls.
Możliwe, że specjaliści by zaczęli serwować tu jakieś krótkie, szybkie odcinki w ilościach hurtowych i podobne, ale szczerze... chciałem polatać po lesie, czy pustej ulicy niczym mops i poczuć jak mi uszy wykręca od podmuchu wiatru, oddech leśnego zapachu, który jest niczym pończoszki ściągnięte ze zgrabnej blondyny dla jakiegoś fetyszysty ;)
Jestem teraz w fazie, gdzie nie cierpię powtarzalności krótkotrwałej - mówiąc w skrócie jak tylko sobie pomyślę, że miałbym zrobić np. 10x200m na płaskim, albo pod górę... to mnie skręca i zbiera na drapanie za uchem. Zamiast serii podbiegów wolałem pobiec na Wzgórza i zaorać się na mocno wgniatającej pagórkowatej trasie Parszywej 12. Podobnie z szybszym tempem... wolę strzelić ciągły z ostrym dyszeniem na odcinku kilku kilosów, zamiast stukać jak dzięcioł setki, dwusetki i podobne.

Tak, wiem... jestem dziwny ;) dopóki nie zmienię nastawienia, że przecież chcąc biegać szybciej trzeba i takie coś robić, to mi chyba ciężko będzie z tym funkcjonować ;)

Na stadionie również coś tam pośmigałem. Fajnie ogólnie się biega wśród młodzieży.
Biegałem w sobotę ostatnio chyba trzytysiączki po ósmym torze, obok młodych twarzy robiących trening na płotkach i krótkich odcinkach.
Szczerze? z zazdrością na to patrzyłem.
Przypomniały mi się czasy, kiedy trenowałem strzelectwo... i poza początkami, kiedy trener niejako latał przy nas, to później byłem skazany w zasadzie tylko sam na siebie. Przychodził trenejro i mówił, że dzisiaj strzelamy sprawdzian i znikał, a jak był normalny trening, to mówił, że mam zrobić co czuję najsłabsze. Opieka w porównaniu do tych na stadionie to bajka. Łezka w oku mi się zakręciła... a może to pot? :)


Jako, że ciągnie mnie do towarzystwa w jakimś ciekawym miejscu...
W międzyczasie przypomniałem sobie o Berlinie, że istnieje tam w maju jakoś bieg, kilka biegów razem, które kończą się na Stadionie Olimpijskim.
Szybka akcja w googlu - BIG25 i znalazłem. Bieg przez środek Berlina, podobnie jak maraton, czy półmaraton, tylko że trochę inaczej i z finiszem gdzie indziej. Trzy dystanse do wyboru: 25km, półmaraton i 10km.
Zapisałem się na półmaraton, bo 25km nijak rzadko biegam, a połówka... to połówka :) Dychę nie chciałem biec, bo oranie na hiperwentylacji jeszcze nie sprawia mi frajdy na obecnym poziomie :P

Nie liczę na jakieś kokosy, czy wstrząśnięte martini... start czysto dla frajdy, bo od życiówki to mnie dzieli obecnie rozległa rzeka.
Co będzie, to będzie i jadę tam tylko pobiegać wśród fajnych okoliczności. Mam sentyment do tego miasta i już nie mogę doczekać się śmignięcia obok Siegessaule (kolumna zwycięstwa).
Ma to być rozbrykanie ze stadium zamulenia i wychodzenia z zapaści, oraz może będzie małą iskrą... wszak jak śpiewał Bruce Springsteen:

You can`t start a fire
You can`t start a fire without a spark
This gun`s for hire
Even if we`re just dancing in the dark

Nie możesz wzniecać pożaru
Nie możesz wzniecać pożaru bez iskry
Ta broń jest do wynajęcia
Nawet jeśli tylko tańczymy w ciemności


Z Berlinem co prawda bardziej kojarzy mi się inny utworek, z czasów podstawówy - Alphaville - Summer in Berlin, ale w sumie wiele dobrych rzeczy kojarzy mi się z tamtym miejscem. Liczę na dobrą karmę, mimo iż to będzie tylko krótki weekend :)
takie fajne ..................... :)

(każda kropka to km)
Koko dżambo i do przodu ;)


PS. osoby mające aluzje do lata i ciepłej temperatury proszone są o zaprzestanie praktyk szamańskich... ja już chcę wiosenno-letnie temperatury i pogodę! ;]

PS2. Ciekawostka:
w międzyczasie zrobiłem badania składu ciału i masy... wyszło, że mam 74-75kg (badałem się podwójnie w inne dni), 4% tłuszczu (3kg) oraz 70% wody.
Tłuszcz grubo poniżej normy, za to zawartość wody powyżej normy.
Z jednej strony nadal mogę wcinać ciastki (czy wręcz więcej ciastkówww), aby nadrobić tłuszczyku... ale z drugiej, więcej węgli magazynuje wodę? hmmm jak żyć? ;)
Nie mam już z czego zrzucać wagi, same mięśnie. Nic nie rozumiem, koleżanka od pomiarów również :)


Aloha
pl


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


zbyfek (2017-05-10,13:11): W pracy mi powiedzieli czy piszę książkę ,byłem zwalniany trzy razy niestety pracuję dalej.Komedję romantyczną napiszemy razem.:)
snipster (2017-05-10,13:27): ale ja się nadaję chyba wyłącznie jako Maruda-Werter ;)
zbyfek (2017-05-10,13:53): Jakie winogrona są na plantacjach białe czy czerwone w Twoimm rejonie.
snipster (2017-05-10,13:54): chyba każde ;) i to różne rodzaje...
Jarek42 (2017-05-10,14:52): Nie ma co narzekać. Zawsze może być gorzej.
snipster (2017-05-10,15:27): racja... dobrze, że można biegać ;)
paulo (2017-05-11,08:35): nie wiem jak to robisz, ale zawsze jak Ciebie czytam to muszę do końca :) Wciąga :) A tak poważniej, to dobrze, że nie tracisz humoru i pozytywnego myślenia :)
snipster (2017-05-11,08:43): Paulo.... bo to jest taka samo jak z bieganiem - wychodzisz i lecisz/biegniesz dalej i dalej, mija kilometr i chcesz więcej i więcej. Kończysz i po chwili sobie myślisz "ale jak to koniec? kiedy następne bieganie" :) grunt, że można biegać, trzeba i należy cieszyć się z każdej możliwej rzeczy, nie ważne, jak mała by miała być ta rzecz. Kiedyś małe rzeczy mogą wydać się wielkie ;) co prawda nie jestem obecnie w fazie trzaskania życiowych możliwości i nie to, żeby ambicje mi odeszły, ale póki można biegać, świat wydaje się do przyjęcia ;)
żiżi (2017-06-03,19:52): Jak zaczną mnie boleć zęby to zgłoszę się do Ciebie:)
snipster (2017-06-05,11:16): taaa, powoli staję się osobą od wielu profesji ;)







 Ostatnio zalogowani
lordedward
00:02
ula_s
23:56
kos 88
23:54
Fredo
23:33
Henryk W.
22:58
marczy
22:57
Wojciech
22:42
Admin
22:39
Ty-Krys
22:27
wigi
22:10
kubawsw
22:03
Jawi63
21:49
rolkarz
21:46
Rehabilitant
21:44
entony52
21:38
valdano73
21:36
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |