Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [6]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
insetto
Pamiętnik internetowy
Biegiem po zdrowie ;)

Marek
Urodzony: 1987-07-04
Miejsce zamieszkania: Świebodzin
20 / 48


2015-03-02

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Problem długiego wybiegania... (czytano: 540 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.youtube.com/watch?v=IGMabBGydC0



Przygotowania pod Dębno trwają. Od lutego włączyłem do treningów cross (na jego rzecz zrezygnowałem z podbiegów), od minionego tygodnia tempówki na stadionie. Prędkość na treningach wieczornych/wczesnonocnych jest gorsza niż na jesień, za dnia jest zdecydowanie lepiej, choć nadal nieco poniżej jesiennego poziomu; czasy tempówek też odbiegają od ówczesnych. Ale zobaczymy, co wyjdzie na Maniackiej, a zwłaszcza w startach wiosennych. Mimo tak niepokojących treningów w Trzemesznie zrobiłem ładny wynik na 15km.
Długie wybiegania doszły do fazy 30+km. I się pojawiło zwątpienie: jak te wybiegania robić? W zeszłym sezonie miałem z nimi problemy, tak czy siak, więc zbytnio się tym nie przejmowałem. Teraz idzie lepiej, więc i myśli wokół tego tematu krążą.
Problemem jest możliwość krótkich przerw podczas biegu – dozwolone czy nie? Na wielu stronach są rady typu "weź butelkę wody, zostaw ją w krzakach, przy mijaniu na pętlach będziesz mógł się napić" – z tego można by wnioskować, że zatrzymywanie jest OK, bo ciężko w biegu wyciągnąć wodę z krzaków, napić się i wrzucić ją z powrotem w to samo miejsce. ;)
Ale z drugiej strony mówi się o biegu ciągłym, czyli bez przerw, na spokojnym tętnie.
I nie wiem, jak to powinno być...
Zresztą, na zawodach, gdy piję, też zawsze robię to w marszu. Półmaratonu biegiem ciągłym jeszcze nie pokonałem. Treningowo najwięcej za jednym zamachem zrobiłem 26,1km w zeszłym roku i 25,3km w tym.
Wczoraj miałem długie wybieganie 30,05km, wieczorem. Butelkę z wodą zostawiłem przy przejeździe, przy którym zaczynałem i który miałem mijać osiem razy. Bieg po czterech różnych pętlach, o długości 5,5km, 3,99km, 1,96km, 1,41km, w poplątanej konfiguracji, i na końcu prosta 240 metrów na delikatnym podbiegu jako finisz. Według planu miałem mieć tempo luźne, ale tym szybsze, im krótsza długość danej pętli, i do tego dwie przerwy wodopojowe – po 11,45km i 22,9km. Rzeczywistość okazała się trochę inna.
Sensor się rozkalibrował (sam?), przez to miałem na pierwszych pętlach tempo wolniejsze od założonego. Na pierwszej planowej przerwie straciłem nieco czasu na podwijanie rękawów, przekładanie zegarka itp. Pić też za szybko nie mogłem, bo woda się mocno schłodziła (później było jeszcze gorzej). Po kolejnej pętli trafiłem na zamknięte zapory, więc zrobiłem nieplanową krótką przerwę. Trzecia pauza (druga z planowych) znów się przedłużyła, bo gdy piłem, zapory zamknęli, musiałem sporo czekać na pociąg. Coś się nie zgrałem tym razem z PKP ;)... Ale za to ostatnia długa pętla była najszybszą z trzech tego wieczoru, potem 1,41km w równe siedem minut i finiszowy podbieg w tempie 4:32min/km. Pod tym względem nie tak źle, wyszło trochę BNP, trochę fartlek, trochę ćwiczenie finiszu. Tylko te przerwy niepokoją. Łącznie dały około sześciu minut, ta trzecia stanowi na pewno ponad połowę z tej sumy.
I zastanawiam się, jak ocenić taki trening. Dobry, bo niezły czas łączny i dobra (szeroko rozumiana) końcówka? Zły, bo przerwy? Pół na pół? Takie krótkie przerwy wodopojowe są OK czy nie? Nie wiem...
W ujęciu ogólnym wczorajszy wynik to mój trzeci z czterech wyników na 30km, z tym że trzy gorsze wyniki są blisko siebie, a najszybszy był jedną wielką porażką z marszami itp. i traktuję go pół-serio. Dodając do tego, że międzyczasy z 15, 20, 25km były tym razem dużo gorsze, można uznać, że wczoraj mądrzej pobiegłem. Ciekawe, czy da to jakieś efekty w Dębnie.
A na razie czekam niecierpliwie na Maniacką Dziesiątkę i Półmaraton Warszawski. Maniacka razem z "Send me on my way" (Rusted Root; link na górze) i Wiedniem składa mi się w piękną całość sentymentalną, więc bieg ten ma swoje pewne miejsce u mnie. Cel to 45, max. 46 minut. Natomiast co do Warszawy, opublikowano dziś nową trasę, niestety Agrykoli nie ma, ale może jakieś inne fajne podbiegi się znajdą. Mało zakrętów, będzie gdzie się rozpędzić. Celem jest 1:40, ale może uda się lepiej? Zobaczymy...

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
biegacz54
08:09
luki8484
08:01
platat
07:59
michu77
07:56
arturgadecki
07:51
Mikesz
07:12
kos 88
07:12
Januszz
06:35
Bartuś
06:33
Stonechip
06:06
drago
05:59
romangla
05:39
42.195
04:23
Admin
03:00
krunner
01:53
andreas07
00:22
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |