Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [14]  PRZYJAC. [31]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
creas
Pamiętnik internetowy
"Wciąż biegnę i biegnę, dobrze mi z tym... " (TSA)

Krzysztof Wieczorek
Urodzony: 1968-07-02
Miejsce zamieszkania: Katowice
12 / 109


2009-09-09

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Półmaratony (czytano: 363 razy)



Wielkimi krokami zbliża się okres jesiennych startów, a w nim dwa biegi, na które szczególnie ostrzę sobie zęby, czyli półmaratony: 20 września w Bytomiu i 18 października w Katowicach. Cieszę się na nie, bo półmaratony, to moje ulubione dystanse. Jak dotąd biegłem dwa i obydwa baaardzo mi się podobały. Ponieważ w aktualnych sprawach biegowych niewiele się ostatnio dzieje i w związku z tym nie ma za bardzo o czym pisać, mogę sobie trochę powspominać.
Pierwszy półmaraton, czyli 4-energy w Katowicach prawie równo rok temu, to był nasz z Mają w ogóle pierwszy start w zawodach. Po roku biegania po lesie postanowiliśmy spróbować czegoś nowego. Mieliśmy trochę wątpliwości, czy warto, czy się uda, jak się będziemy czuli biegnąc po mieście wśród profesjonalnych zawodników, czy się nie zrazimy do biegania itp. itd., ale jednak ciekawość zwyciężyła. Pomyśleliśmy, że jak nam się nie spodoba, to przecież nie musimy tego powtarzać i będziemy dalej truchtać sobie z Ronią po okolicznych lasach. No i się zapisaliśmy. Sprawa się trochę skomplikowała, gdy na tydzień przed biegiem Maja dość mocno się przeziębiła i parę dni przeleżała w łóżku zamiast trenować, ale ostatecznie oboje stawiliśmy się 21 września na linii startu przed Spodkiem. Muszę przyznać, że czułem się dość stremowany widząc tylu profesjonalnie wyglądających biegaczy. Założeń przed biegiem jakichś specjalnych nie robiłem. Wiadomo, że jak się startuje pierwszy raz, to się chce przede wszystkim dobiec do mety. Myślałem sobie, że fajnie by było zmieścić się w dwóch godzinach, ale była to sprawa drugorzędna. Ponieważ nie miałem ze sobą żadnego pulsometru, stopera czy nawet zwykłego zegarka, postanowiłem, przynajmniej na początku, biec tak, aby mieć gdzieś w zasięgu wzroku grupkę biegnącą z pace-makerami na dwie godziny. Tyle, że podczas startowego zamieszania gdzieś zniknęli mi z oczu, a gdy już ich zlokalizowałem, okazało się, że jestem trochę przed nimi. Pomyślałem sobie, że nie będę przecież specjalnie zwalniał, żeby mnie wyprzedzili, i biegłem po prostu dalej w swoim tempie. Pierwsze siedmiokilometrowe kółko minęło błyskawicznie i wtedy zauważyłem, że moja przewaga nad tą dwugodzinową grupką nawet się trochę powiększyła. Nie myślałem wtedy, aby przyspieszać, ale najwidoczniej nieświadomie to zrobiłem, bo pod koniec drugiego okrążenia byłem już wyraźnie przed nimi. Wtedy już w zasadzie wiedziałem, że się uda. Że dobiegnę do mety i ukończę pierwszy w życiu półmaraton. Ta myśl tak mnie uskrzydliła, że zacząłem jeszcze bardziej przyspieszać. Najpierw delikatnie, potem coraz mocniej. Od katowickiego rynku do Spodka biegłem już na granicy swoich możliwości. Ale było warto. Sama końcówka w ogóle była niesamowita. Chyba nigdy nie zapomnę wrażenia, jakie miałem wbiegając tunelem do Spodka prosto na oświetloną płytę, gdzie za szpalerem cheerleaderek czekała meta. Po prostu kosmos, a dla kogoś, kto startuje pierwszy raz w życiu, przynajmniej podwójny. Jeszcze dziś mi ciarki po plecach przechodzą, gdy sobie to przypominam. No i czas: 1:54:18 netto. Przed biegiem nawet nie śmiałem o takim marzyć. Maja, ze względu na przeziębienie biegła spokojnie z grupką na dwie i pół godziny, ale przed końcem też przyspieszyła i parę minut od tego czasu urwała. W sumie byliśmy więc po tym biegu bardzo dumni. Potem, przez parę dni o niczym innym prawie nie potrafiliśmy rozmawiać. Wbrew wcześniejszym obawom, nie tylko się do biegania nie zraziliśmy, ale nabraliśmy na nie jeszcze większej ochoty.
Mój drugi półmaraton, to tegoroczna Rudawa. Naczytałem się i nasłuchałem przed tym startem, że trasa trudna, że to prawie bieg górski, na którym trudno o dobry czas itp. itd. Podszedłem więc do niego z dużym respektem, zakładając, że być może nie uda się poprawić wyniku z Katowic. Zacząłem w związku z tym spokojnie, aby zachować siły na te wszystkie podbiegi. Tym razem jednak byłem do biegu dobrze przygotowany teoretycznie. W głowie miałem cały profil trasy, wiedziałem w którym miejscu może być trudno. No i dzięki GPS cały czas miałem świadomość, w jakim tempie biegnę. Gdy na piętnastym kilometrze skończył się najgorszy podbieg i miało być już prawie tylko z górki, wiedziałem, że jest bardzo dobrze. Biegło mi się lekko i miałem jeszcze dużo sił, aby przyspieszyć. Zacząłem błyskawicznie odrabiać straty z podbiegów. Ostatnie dwa kilometry wyszły w tempie poniżej 5 min/km, a ostateczny czas to 1:51:39 brutto i 1:50:40 netto. Tak więc, niewiele brakowało, a zupełnie niespodziewanie złamałbym 1:50, czyli zrobiłbym na tej trudnej trasie wynik, który zakładałem sobie dopiero jako cel na jesień. W dodatku, po biegu wcale nie czułem się jakoś bardzo zmęczony. Złapałem tylko na mecie medal i butelką z wodą i potruchtałem z powrotem na trasę, aby dopingować finiszującą Maję. Długo czekać nie musiałem, bo przybiegła w niesamowitym czasie 2:00:10. Gdyby nie złe oznaczenia trasy w końcówce, to te dwie godziny pękłyby jak nic, ale i tak wyszło świetnie.
Tak więc – dwa półmaratony i dwa sukcesy. Tak sobie myślę, że dystans 21 kilometrów bardzo odpowiada mi psychicznie. Z jednej strony, jest to bieg na tyle długi, że nie trzeba od początku narzucać sobie ostrego tempa, tak jak na przykład przy dziesiątce czy nawet piętnastce. Można zacząć spokojnie, wiedząc, że będzie jeszcze dużo czasu, aby przyspieszyć. Z drugiej strony, nie jest to dystans na tyle długi, abym się bał, że nie dobiegnę do mety z braku sił. Wiem, że jeśli tylko nie przytrafi się jakaś kontuzja, to w lepszym lub gorszym stylu, ale jakoś do końca wytrwam. To wszystko daje duży komfort psychiczny, a wiadomo że duża część biegu rozgrywa się nie w nogach, ale właśnie w głowie. I chyba dlatego tak lubię półmaratony i tak dobrze mi się je biega.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Darmon
16:14
mirotrans
16:11
42.195
16:05
zbyszekbiega
15:59
Daniel Wosik
15:57
biegacz54
15:47
Piotr Czesław
15:41
Arqs
15:20
mieszek12a
15:10
Jarek42
15:08
KrzysiekWRC
14:47
Lego2006
14:47
mariuszkurlej1968@gmail.c
14:43
ksieciuniu1973
14:37
DaroG
14:36
duńczyk
14:27
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |