Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Zagranica, 16 sierpnia 2018, 09:39, 1633/162877
Krzysiek_biega
Krzysztof
Bartkiewicz
Biegiem przez Niemcy, Francję, Kenię, RPA, Szwajcarię

LINK 1: ARCHIWUM: ZAGRANICA



Minione dni w świecie biegowym zdominowane zostały przez wydarzenia związane z mistrzostwami Europy w Berlinie. Po znakomitych występach polskich biegaczy w licznych konkurencjach rozgrywanych na bieżni, przyszedł czas na maraton gdzie mocna polska drużyna złożona z najlepszych polskich biegaczy maratońskich w ostatnich latach powalczyć miała zarówno o jak najwyższe indywidualne lokaty jak i o drużynowe podium.

Nim jednak zajrzymy na trasę i na finiszowe metry maratonu podczas europejskiego czempionatu, nasz przegląd weekendowych wydarzeń biegowych zaczniemy od wizyty w Kenii. To tu, w miejscowości Kisii odbyła się kolejna edycja biegu półmaratońskiego, gdzie tradycyjnie już zjeżdżają z całego kraju bardzo mocni biegacze, po to by powalczyć o atrakcyjne nagrody finansowe i pokazać się z jak najlepszej strony przed obserwującymi bieg europejskimi menadżerami.

W tegorocznej edycji, po bardzo zaciętej walce na ostatnich kilometrach najszybszy okazał się Nichodemus Kipkerui z czasem 1:02:39, przed Norbertem Kigenem (1:02:56) i Emmanuelem Borem (1:03:12)

"Bieg był bardzo trudny, rywale z którymi przyszło mi się zmierzyć prezentowali bardzo wysoki poziom, dlatego tym bardziej cieszy mnie wygrana." - mówił po biegu zgromadzonym dziennikarzom Kipkerui. "Zawody te były dla mnie częścią przygotowań przed wylotem do Francji, gdzie zamierzam jesienią wystartować w kilku biegach." - zapowiedział zwycięzca z Kisii.

W rywalizacji pań najszybsza okazała się Joan Chelimo, której zmierzono czas 1:12:25. Za jej plecami finiszowały: Joy Kemuma (1:12:35) i Lydja Njeri (1:13:50). "Dzisiejsze zwycięstwo bardzo mnie podbudowuje i daje motywację do dalszych treningów. We wrześniu planuję wystartować w maratonie w Kopenhadze, który to bieg będzie dla mnie jak do tej pory najważniejszym startem w karierze." - mówiła po biegu Chelimo.

Zarówno w kategorii mężczyzn, jak i kobiet zwycięzcy otrzymali czeki na 100.000 szylingów kenijskich (równowartość około 3000 zł), natomiast za drugie i trzecie miejsce odpowiednio 50.000 i 30.000.

Z Kenii przenosimy się do Szwajcarii - to tu w malowniczo położonej alpejskiej miejscowości Zinal w kantonie Valais odbył się bieg górski Sierra - Zinal. Zawody te zaliczane są do tegorocznego pucharu świata organizacji World Mountain Running Association. Niewątpliwie największą gwiazdą biegu był czołowy biegacz górski światowej sceny ostatnich lat - Hiszpan Kilian Jornet. Zawodnik ten sprostał stawianym przed nim oczekiwaniom i wygrał w Zinal już po raz szósty w karierze.

Dystans 31 kilometrów po alpejskich szlakach pokonał w czasie 2:31:40 i o ponad półtorej minuty wyprzedził drugiego na mecie Brytyjczyka Robbiego Simpsona (2:33:12)

"To był bardzo gorący dzień, warunki atmosferyczne były naprawdę wymagające. Mocni rywale, zwłaszcza Robby Simpson postawili mi bardzo wysoko poprzeczkę. W okolicach podbiegu w miejscowości Chandolin zdecydowałem się na atak i był to ruch decydujący o moim zwycięstwie. Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa." - podsumował na mecie Jornet.

Nie było niespodzianki również w rywalizacji pań, gdzie po triumf sięgnęła mistrzyni świata w biegach górskich Kenijka Lucy Wambui Murigi. Dla zawodniczki z Afryki była to już trzecia wygrana w karierze w Zinal - tym razem już od samego startu Lucy narzuciła nieosiągalne dla rywalek tempo i z każdym kilometrem powiększała swoją przewagę. Jej czas na mecie wyniósł ostatecznie 2:57:55

"Przyjechałam w tym roku do Zinal by zaatakować rekord trasy. To dlatego ruszyłam dziś bardzo mocno, jednak pogoda mocno pokrzyżowała mi plany. Mimo to ciesze się z mojego wyniku i planuję wrócić tu również za rok." - zapowiedziała Kenijka.

Na deser podsumowujemy zdecydowanie najciekawsze maratońskie wydarzenie tego lata - królewski dystans podczas mistrzostw Europy w Berlinie przyciągnął na start wielu utytułowanych zawodników - o złoty medal indywidualnie powalczyć mieli m.in rekordzista Europy Norweg Sondre Nordstadt Moen, znakomici Hiszpanie z Javierem Guerrą i Jesusem Espaną, Szwajcar Abraham Tadesse, czy arabskiego i afrykańskiego pochodzenia reprezentanci Włoch na czele z Yassine Rachikiem i Eyobem Fanielem.

Biorąc pod uwagę zapowiadaną upalną pogodę w Berlinie i fakt niezbyt szybkiej trasy poprowadzonej po pętlach, zakładać można było że w zasadzie każdy zawodnik będący w stanie pobiec w granicach 2:10-2:12 może tego dnia powalczyć o medal. Polscy kibice podbudowani sukcesami lekkoatletów w dniach poprzedzających maraton śmiało snuli rozważania o możliwościach polskich maratończyków w kontekście zajęcia czołowych miejsc.

Założenia te nie były pozbawione podstaw - dość powiedzieć, że życiówka choćby Henryka Szosta była jedną z najlepszych wśród wszystkich zgłoszonych zawodników. Życie, a zwłaszcza sport pisze jednak niezwykłe scenariusze. Tak było i w minioną niedzielę - oto po złoty medal mistrzostw Europy sięgnął niezbyt znany szerokiej publiczności Belg Koen Naert.

Nie jest to co prawda anonimowy zawodnik, który wziął się znikąd - wszak w tym roku pobiegł w Valencii półmaraton w czasie 1:01:42, jednak faktem jest, że nie zapisał się on na globalnej scenie jak dotąd żadnymi spektakularnymi sukcesami. W niedzielę jednak Naert rozegrał bieg w prawdziwie mistrzowskim stylu. Od pierwszych kilometrów ton rywalizacji nadawali głównie naturalizowani Afrykanie biegający w barwach europejskich reprezentacji, jak wspomniani: Tadesse Abraham ze Szwajcarii, Yassine Rachik z Włoch czy Abdi Nageeye z Holandii.

W ścisłej czołówce do 25-tego kilometra biegł również Henryk Szost, jednak właśnie wtedy zdecydowanie osłabł i przestał liczyć się w rywalizacji o indywidualne laury. Na 33-cim kilometrze Belg Naert przypuścił bardzo mocny atak, na który aż do samej mety nie znaleźli odpowiedzi jego pochodzący z Afryki rywale. Naert wpadł na metę z nowym rekordem mistrzostw Europy 2:09:51, a jego uczucia po ukończeniu biegu stanowiły mieszankę szoku i ogromnej radości.

"To po prostu niewiarygodne!" - mówił dziennikarzom Naert. "Wciąż nie wierzę, że to zrobiłem i że dokonałem tak dobrych wyborów jeśli chodzi o strategię w trakcie biegu. Chyba po raz pierwszy w życiu pobiegłem tak mądrze i zachowałem zimną krew nie wyrywając się na prowadzenie. Był to element, który często stanowił o moich spektakularnych porażkach, a dziś odpowiednia taktyka dała mi wspaniałe zwycięstwo." - komentował swój występ Belg.

Podium uzupełnili Szwajcar Abraham z czasem 2:11:24, oraz Włoch Rachik (2:12:09). Najszybszy z Polaków okazał się Mariusz Giżyński, który finiszował jako 13-ty z czasem 2:16:02. Niezwykle ciekawy, a momentami dramatyczny przebieg miała rywalizacja pań w Berlinie. Jedną z faworytek do sięgnięcia po medal była Francuzka Clemence Calvin, która to niedawno ustanowiła nowy rekord kraju na dystansie 10 km. W mediach nad Sekwaną głośno zapowiadano występ Calvin, sugerując, że może ona powtórzyć osiągnięcie Portugalki Rosy Moty, która w swoim debiucie w maratonie w 1982 roku sięgnęła po złoto mistrzostw Europy.

Oprócz reprezentantki Francji do grona faworytek zaliczano Białorusinki, legitymujące się życiówkami poniżej 2:30, Niemki z Kathariną Heinig i Fabienne Amhrhein oraz Włoszki z Catheriną Bertone i Sarą Dosseną. Polscy kibice ściskali kciuki za dobry występ Izabeli Trzaskalskiej, która jako jedyna z polskich maratonek stanęła na starcie w Berlinie. Pierwsza połowa relacji z biegu pań zdominowana została przez niecodzienne problemy Białorusinki volhy Mazuronak. Zawodniczka ta doznała silnego krwotoku z nosa, którego długo nie była w stanie zahamować.

Zdjęcia jej zakrwawionej twarzy z prędkością błyskawicy obiegły agencje prasowe i media społecznościowe. Mazuronak jednak ani myślała o zatrzymaniu się, bądź zwolnieniu tempa. Pozostając cały czas na prowadzeniu za pomocą chusteczek i wody zatamowała krwotok, a następnie podyktowała tempo, którego nie były w stanie utrzymać jej rywalki. Jeszcze na ostatnim kilometrze zawodniczka ta była o krok od kolejnego pechowego zbiegu okoliczności, kiedy to jeden z wolontariuszy pokierował ją w zły zakręt - Mazuronak zawróciła jednak błyskawicznie i po chwili odzyskała prowadzenie, którego nie oddała aż do mety.

Naciskana bardzo mocno przez Francuzkę Calvin Białorusinka triumfowała z wynikiem 2:26:22. Za jej plecami finiszowała wspomniana Calvin, która w swoim debiucie zdobyła srebrny medal dla Francji z czasem 2:26:28. Najniższy stopień podium i brązowy medal przypadł byłej specjalistce od biegów narciarskich Czeszce Evie Vrabcovej-Nyvltovej, która uzyskała wynik 2:26:31, bijąc przy tym rekord Czech. Izabela Trzaskalska zanotowała dobry występ zajmując 10-te miejsce z czasem 2:33:43

28.07.2018: South Africa half-marathon championship (Port Elizabeth)

Mężczyźni:
1. Stephen Mokoka 1:01:44
2. Benard Bil 1:01:46
3. Linus Ruto 1:01:48
4. Elroy Gelant 1:01:48
5. Gladwin Mzazi 1:01:49
6. Pheeha Mokgobu 1:01:50
7. Thabang Mosiako 1:01:59
8. Precious Mashele 1:02:02
9. Joel Mmone 1:02:29
10. Lebenya Nkoka LES 1:02:33

Kobiety:
1. Mamorallo Tjoka LES 1:10:46
2. Helalia Johannes NAM 1:10:51
3. Susy Chemaimak KEN 1:12:32
4. Neheng Kahtala LES 1:12:42
5. Gebet Abdurkadi ETH 1:12:57
6. Janet Mbhele 1:13:07
7. Bertha Chikanga ZIM 1:14:00
8. Rhudo Mhonderwa ZIM 1:14:41
9. Lebogang Phalula 1:15:31
10. Christine Kalmer 1:15:34

12.08.2018: Dakhla international 10km (Maroko)

Mężczyźni:
1. Felix Kipkoech KEN 28:30
2. Rhonzas Kilimo KEN 28:52
3. Mustapha El Aziz MAR 29:04
4. Mohammed Ziani MAR 29:29
5. Negasa Yohanis Bisoma ETH 29:37
6. Gladwin Mzazi RSA 29:45

Kobiety:
1. Hajiba Hasnaoui MAR 33:32
2. Damaris Muthee Mutua BRN 33:40
3. Keltoum Bouaasriya MAR 34:11
4. Veronicah Maina Njeri KEN 34:41
5. Aicha Bani MAR 35:24

Marvejols Mende (France) 29/07/2018 (22,4km + 635m przewyższenia)

Mężczyźni:
1. Felicien Muhitira RWA 1:11:22
2. John Liotang KEN 1:12:51
3. Ezechiel Chepkorom UGA 1:13:26
4. Ladan Kaniu Wanjiku KEN 1:13:46
5. Terefa Debela ETH 1:13:50
6. Aweke Ayalew BRN 1:14:49
7. Youssef Nasir BRN 1:15:19
8. Abdelhadi El Mouaziz MAR 1:15:55
9. Dieudonne Nsengiyumva BDI 1:16:03

Kobiety:
1. Dalila Abdulkadir Gosa BRN 1:26:15
2. Mercyline Jeronoh KEN 1:27:54
3. Adanech Mesfen Mekonnen ETH 1:28:15

12.08.2018: Mistrzostwa Europy w maratonie (Berlin)

Mężczyźni:
1 Koen NAERT BEL 2:09.51 CR
2 Tadesse ABRAHAM SUI 2:11.24
3 Yassine RACHIK ITA 2:12:.09 PB
4 Javier GUERRA ESP 2:12.22
5 Eyob Faniel GHEBREHIWET ITA 2:12:43
6 Jesus ESPANA ESP 2:12.58
13 Mariusz GIŻYŃSKI POL 2:16.02
19 Henryk SZOST POL 2:18.09
21 Arkadiusz GARDZIELEWSKI POL 2:18.21
45 Błażej BRZEZIŃSKI POL 2:22.35
52 Artur KOZŁOWSKI POL 2:26.28

Kobiety:
1 Volha MAZURONAK BLR 2:26.22
2 Clemence CALVIN FRA 2:26.28
3 Eva NYVLTOVA-VRABCOVA CZE 2:26.31
4 Maryna DAMANTSEVICH BLR 2:27.44
5 Nastassia IVANOVA BLR 2:27.49
6 Sara DOSSSENA ITA 2:27.53
10 Izabela TRZASKALSKA POL 2:33.43



Komentarze czytelników - brakskomentuj informację


















 Ostatnio zalogowani
Andrea
02:27
pawlo
01:01
Lektor443
00:30
rokon
00:10
STARTER_Pomiar_Czasu
23:49
lordedward
23:17
andreas07
23:08
Bystry1983
22:37
damiano88
22:30
saul
22:26
maiesky
22:00
aschro
21:55
Stonechip
21:52
conditor
21:46
mabole
21:45
prgutek
21:40
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |