Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 



Co roku staram się kończyć sezon startowy „z przytupem”. Jakimiś wyjątkowymi zawodami. Nie inaczej było w 2025. Maraton w Stambule chodził mi po głowie od lat, ale wstępnie planowałem przyjechać tu dopiero w 2026, w ramach 100. maratonu w karierze. Symboliczny kraniec Starego Kontynentu, którego państwa „podbijam” na biegowo od przeszło dekady, wydawał mi się idealnym miejscem na tak okrągły jubileusz.

Los, czy jak mawiają Turcy – kismet, zdecydował inaczej.

Rejestracja trwała od stycznia do połowy października. Cena wpisowego wahała się od 60 do 100 euro. Maraton w Stambule wyróżnia się na tle innych europejskich zawodów kilkoma aspektami. Po pierwsze, to dosłownie jedyna impreza biegowa na świecie oferująca możliwość przebiegnięcia z jednego kontynentu na drugi. W tym wypadku z Azji do Europy.

Po drugie, były dwa biura zawodów. Ja skorzystałem z tego w centrum, na Placu Sułtana Ahmeda, nieopodal Hagii Sofii i Błękitnego Meczetu. Miało to miejsce w sobotę, 1 listopada. Drugi punkt dystrybucji oddalony był o jakieś 10 km od starówki, w kompleksie handlowo-rozrywkowym „Kanyon”.

Po trzecie, z ciekawszych rzeczy, które zawierał pakiet (prócz puszki WD40 i tubki kleju Patex) była trytyka, czy jak kto woli opaska zaciskowa. Za jej pomocą można było przymocować zwrotny chip startowy do buta. Na mecie wolontariusze odcinali ją za pomocą cążków. W końcu, po czwarte, za okazaniem numeru, na start można było udać się… promem. Rejs po Bosforze w ramach pakietu! Zorganizowano 4 rejsy. Pierwszy statek wypływał z portu Eminönü o 6:00. Ostatni o 8:00. Rejs trwał ok. 25 minut i kończył się w Beylerbeyi, na terenie Azji.

Stąd do pokonania mieliśmy jeszcze ok. 2 km pieszo.

47. edycja imprezy zgromadziła prawie 18,5 tys. osób. 6227 maratończyków oraz 12 183 uczestników biegu, na dość nietypowy dystans dodatkowy: 15,5 km. Do pokonania była jedna pętla. Ruszaliśmy o 9:00. Wydarzenie reklamowane jest jako interkontynentalne. I to prawda, z tym że na terenie Azji biegnie się raptem jakieś… 700 m. Potem przed uczestnikami otwiera się były Most Bosforski (od 2016 r. Most Męczenników 15 lipca) i… Europa! Tyle i tylko tyle. Ale się liczy :-) Następnie na trasie mijaliśmy takie atrakcje jak: stadion Beşiktaşu Stambuł, Pałac Dolmabahçe, Topkapi, Most Galata, Park Gülhane, Morze Marmara i kilka meczetów.

Linia mety znajdowała się na Placu Sułtana Ahmeda. Przekroczyłem ją z czasem 03:39:41. Był to dla mnie siódmy i ostatni maraton w sezonie 2025. Nagrodą za mój wysiłek był piękny i ruchomy (!) medal, na którym para biegaczy pokonuje Most Bosforski. Gorąco polecam Wam tą przygodę! Uznanie należy się wszystkim: organizatorom, wolontariuszom, służbom, kibicom, muzykom. Pełna atrakcji trasa ma urozmaicony, ale niezbyt wymagający profil. W sumie, zastrzeżenia mam tylko do pogody. Ciut za ciepło jak na maraton, ale z drugiej strony cóż... to Turcja!

Tak było. Tak wyglądał mój 94 maraton. Ale wciąż nie ostatni.

PS. Zapraszam Was do obejrzenia mojego filmu-relacji z opisanego wydarzenia, śledzenia mojego kanału na YouTube - TUTAJ

oraz profilu na Instagramie - TUTAJ

Dziękuję Wam za uwagę, do zobaczenia na trasach,
Jakub „Qba” Abrahamowicz



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał

 Ostatnio zalogowani
Piotr100
23:04
Raffaello conti
23:01
lachu
22:51
szmaj
22:18
szymon_p
22:17
Tadek 56
21:56
uro69
21:45
lisu
21:40
janek1
21:39
kolor70
21:24
marian
21:17
Fred53
21:08
romelos
20:55
Pawel63
20:40
Wojciech
20:36
Slavek
20:32
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |