Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [5]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
lordedward
Pamiętnik internetowy
lordbiega.blogspot.com

EDWARD BUKOWSKI
Urodzony: 1969-12-xx
Miejsce zamieszkania: Kluczbork
9 / 12


2016-05-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Biegowa majówka (czytano: 1332 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://lordbiega.blogspot.com/



Miesiąc maj to według moich planów jest miesiącem intensywnych startów z próbą bicia życiówki na 10 km.
W związku z tym, całą zimę budowałem formę na ten okres, w którym 1 maja w Kępnie miałem zrobić życiówkę na atestowanej trasie.

W dniu zawodów przywitała mnie słoneczna pogoda z temperaturą około 18 stopni i momentami zawiewającym wiatrem. miałem przeczucie, iż przy takich warunkach będzie trudno o rekord. Mimo swojego przeczucia przystąpiłem do intensywnej rozgrzewki i skupiłem myśli, aby ten rekord jednak padł.
Niestety rekordu nie było, choć wynik bardzo dobry dokładnie 41:00.

Do domu wróciłem delikatnie zawiedziony, bo wiem, że stać mnie na złamanie 30 min.
Wieczorem przygotowałem plan awaryjny, czyli zapisałem się na następny bieg na dystansie 10 km.
Nic w tym dziwnego by nie było, lecz bieg odbywał się 3 maja, czyli bez treningu i tylko z odpoczynkiem i to przy grillu.
No cóż grill grillem, ale nogi odpoczywały.

Dnia 3 maja, pełny niepokoju i obaw czy dam radę w tak krótkim czasie pobiec dwie dyszki na maksa, stawiłem się na starcie biegu ulicznego w Zajączkach Drugich, gdzie startowało wielu dobrych zawodników w tym także zawodników z Ukrainy.

Pogoda jak dla mnie była o wiele lepsza. Było pochmurno, od czasu do czasu popadał deszcz i temperatura około 12 stopni.
Postanowiłem wystartować od samego początku dość szybkim tempem i próbować go utrzymać do końca.

Biegłem tak jak zakładałem i o dziwo udawało mi się trzymać wysokie tempo. Kontrolowałem czas, z którego wynikało, że mogę przebiec cały dystans grubo poniżej 41 min.

Ostatni kilometr okazał się kluczowy dla całego biegu. Była to prosta do mety lekko pod górę. Czułem, że tempo lekko spada i rezultat będzie powyżej 40 min.
Około 400 metrów przed metą usłyszałem doping od mojej żony, która wykrzykiwała, że dam radę i że mam przyśpieszyć. Nie wiem skąd wziąłem siły, ale rzeczywiście przyśpieszyłem i spoglądnąłem ostatni raz na zegarek. Szybka analiza i zwietrzyłem szansę na rekord.

W tym miejscu wstąpiły we mnie dodatkowe siły, które poprowadziły mnie do mety i do rekordu życiowego na 10 km. Wynik 39:47. W końcu.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
uro69
01:45
chalupczok
23:34
makwi
23:34
rogul
23:28
Nicpoń
23:18
bogaw
23:14
Piotr100
23:04
Raffaello conti
23:01
lachu
22:51
szmaj
22:18
szymon_p
22:17
Tadek 56
21:56
lisu
21:40
janek1
21:39
kolor70
21:24
marian
21:17
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |