Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [41]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
pzuberek
Pamiętnik internetowy
Tak stałem się nie tylko biegaczem

Piotr Żuberek
Urodzony: 1971-04-14
Miejsce zamieszkania: Poznań
11 / 15


2014-06-29

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
TRICOLORES (czytano: 1380 razy)

 

Dzień 29.06.2014 zapamiętam z dwóch powodów. Pierwszy jest banalny, bo mam wtedy imieniny, za to drugi wiąże się z nazwą flagi francuskiej i tejże reprezentacji piłkarskiej. Te trzy kolory dla potrzeb tego wpisu będą oznaczać odpowiednio: niebieski - woda, biały - powietrze, czerwony - ziemia. Na początku opiszę żywioł niebieski. Tego dnia ten kolor nie sprzyjał mi tak, jakbym się tego spodziewał. Był zmącony, jego barwa nie była zachęcająca, a wzburzone fale uderzały mnie w twarz. Niska temperatura panująca pod powierzchnią wzmagała jeszcze jego potęgę. Spędziłem w nim 18:13 i sporo musiałem się namęczyć, żeby pokonać dystans 750m plus to, ile mnie zniosło w trzciny (nawigacja!) Drugi żywioł to powietrze i to porównanie jest trafne, bo śnieżnobiałe są chmury na niebie (no, chyba że są szare jak w czasie burzy), a z ziemią łączyły mnie tylko koła z wypełnionymi powietrzem gumami. A guma to przecież doskonały izolator. Można więc powiedzieć, że przez 42:38 unosiłem się w powietrzu. Ten czas miał być znacznie krótszy, ale mniejszy rozmiar kół 26", ukształtowanie terenu i wietrzna pogoda nie dawały mi szansy na sukces. Ostatni żywioł - czerwony, jak spalona słońcem gleba, okazał się najprzyjemniejszy. Jak tylko zszedłem na ziemię, poczułem wiatr we włosach, ale tych na łydkach, bo na głowie miałem zwilżoną wodą czapkę. Po drodze raz po raz mijałem tych, którzy z dwoma poprzednimi żywiołami są lepiej ode mnie zaprzyjaźnieni. Szkoda, że ta przyjemność miała 5km i trwała tylko 20:46! W sprincie, ten ostatni czerwony etap nie jest najtrudniejszy, bo jeszcze nie nakłada się zmęczenie, a dobrze wytrenowany organizm znosi ten wysiłek z godnością. Na potwierdzenie powiem, że 20 osób pokonało 5km w czasie poniżej 20 minut. Były też osoby, które już na drugim okrążeniu szły do mety! Czyli na dystansach dłuższych jest więcej takich przypadków!? Zastanawiam się, czy może na rowerze nie dałem z siebie wszystkiego? Nie wiem jeszcze, bo nie mam doświadczenia w tej dyscyplinie... Tak w skrócie wyglądał mój debiutancki start w osławionym TRIATHLONIE. Co prawda, to był tylko dystans sprinterski, ale 26.07.2014 w Poznaniu (od Św. Anki zimne wieczory i ranki!) sprawdzę moje siły na dystansie dwukrotnie dłuższym. Po tym jednym starcie wiem, że to jest sport dla mnie, bo skupia w sobie wszystkie elementy, które uwielbiam. A prawdziwą wisienką na torcie jest etap biegowy na rezerwach energetycznych, który wyzwala we mnie czwarty żywioł, ogień...

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
BOP55
14:27
CZARNA STRZAŁA
14:19
Amian
14:10
1223
13:49
RunLaw
13:34
Admin
13:34
rdz86
13:29
lisu
13:04
malkon99
12:58
lotnik
12:44
jarek1909
12:41
michu77
12:41
martinn1980
12:09
biegacz54
11:43
micho13
11:42
JACEK W.
11:37
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |