Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 



Zapraszam Was do obejrzenia filmu, który... co tu dużo ukrywać, jest zapisem z wyprawy mojego życia. Osiemnaście dni podróży, 37 tysięcy przebytych kilometrów, odwiedzone trzy kontynenty... Spotkane na żywo gatunki zwierząt, o których myślałem że występują wyłącznie na filmach animowanych :-)

Wyjazd na Antarctica Marathon 2014 zawdzięczam Krzyśkowi Mazurowi, który załatwił wszystkie formalności i pokonał największe przeszkody - w tym skrócił okres oczekiwania na start z 3-4 lat do jednego miesiąca... Jak powiedział organizator biegu: "One milion mails Man!"

Na samym początku od razu muszę Was przeprosić za jakość materiału video – niestety sprzęt który wtedy posiadałem, czyli zwykła kamera za 800 złotych – nie miał żadnej stabilizacji, a GoPro w wersji 2.0 było niewiele lepsze.

Maratońska turystyka jest bardzo popularna na całym świecie. Polega na połączeniu wyzwania sportowego z podróżniczym. Biegacze z całego świata poszukują fascynujących miejsc, które mogliby zaliczyć na biegowo. Za popytem podąża podaż, więc istnieje też wielka grupa ludzi, którzy organizują maratony w takich właśnie miejscach. Maratony na Antarktydzie organizowane są od kilkunastu lat. Jest ich obecnie kilka, choć w 2014 roku były zaledwie dwa. Mój maraton rozgrywany był na trzech 14-kilometrowych pętlach poprowadzonych pomiędzy bazami Antarktycznymi trzech Państw – Chilijską, Urugwajską i Chińską. W niewielkiej odległości znajdują się także bazy Rosyjska, Amerykańska i Argentyńska. Niecałe 25 km w linii prostej od miejsca naszego biegu znajduje się Polska Baza Antarktyczna imienia Henryka Arctowskiego.

Ponieważ międzynarodowe przepisy stanowią, iż jednocześnie na Antarktydzie nie może w jednym miejscu przebywać więcej niż 100 osób (turystów), maraton został podzielony na dwie części. Sto osób startowało pierwszego dnia, i kolejne sto – drugiego. Można było pokonywać także dystans półmaratonu, i ze względu na ciężkie warunki terenowe oraz atmosferyczne większość osób skorzystała z tego właśnie rozwiązania. Dla mnie było to niepojęte – popłynąć na koniec świata i zadowolić się tylko połówką…

Największym zaskoczeniem dla mnie było błoto. Spodziewałem się mrozu, zamieci śnieżnych, przenikliwego chłodu… Tymczasem biegliśmy po kostki w błocie. To efekt ciepłej jesieni, która w lutym i w marcu panuje na Antarktydzie. Biegliśmy we wciągającej buty mazi, przeskakiwaliśmy wielkie kałuże oraz omijaliśmy włóczące się wszędzie pingwiny. Także tutaj obowiązywał nas nakaz udzielania pierwszeństwa tym wesołym zwierzakom – jeżeli na trasę biegu wyszedł pingwin, należało albo go obejść, albo poczekać aż łaskawie przejdzie na drugą stronę ścieżki…

Trafiliśmy na względnie dobre warunki atmosferyczne, choć momentami zrywał się porywisty i przenikliwy wiatr. Było jednak w 100 procentach warto, a satysfakcja ze zdobycia na biegowo najdalszego, ostatniego dzikiego kontynentu jest wręcz nieopisywalna. Jak będziecie w okolicy, koniecznie wystartujcie.







Od lewej: Jan Kawa, Mariusz Szeib, Joanna Marszalska, Michał Walczewski, Krzysztof Mazur, Bartek Mazerski
























































Komentarze czytelników - 94podyskutuj o tym 
 

maratonka

Autor: maratonka, 2014-12-06, 13:03 napisał/-a:
Witaj, Krzysztof :) Nie wiem, co tam w radiu mogli Twoi znajomi słyszeć, może była jakaś wzmianka, że trójka Polaków w tym roku przebiegła Antartic Ice Marathon. Przed naszym wyjazdem mój chłopak, Mirek Cydzik (chyba się znacie ;), opowiadał w TOKFM o projekcie 7 maratonów na 7 kontynentach. W tym roku przed wyprawą z braku czasu, który głównie pochłaniała praca zawodowa - co jako medyk rozumiesz- oraz przygotowania do podróży życia, nie śledziłam dokładnie relacji z ciekawych biegów na świecie, i dopiero teraz po powrocie obejrzałam Wasz film o maratonie na Wyspie Króla Jerzego. Przesyłam, choć spóźnione, gratulacje Tobie i całej polskiej ekipie, że mimo błota i niesprzyjających warunków udało się Wam dotrzeć do mety , a Bartkowi Mazerskiemu nawet wygrać!

 

emka64

Autor: emka64, 2014-12-07, 20:27 napisał/-a:
No tak. Świat jest mały ;) Już mi Asia Marszalska wszystko wyjaśniła .

 

maratonka

Autor: maratonka, 2014-12-08, 18:32 napisał/-a:
Asię Marszalską i Janka Kawę poznaliśmy w Australii 2 lata temu, rzeczywiście, świat jest mały... :)

 

fidel

Autor: fidel, 2014-12-15, 18:36 napisał/-a:
Witam Wszystkich forumowiczów.
Przyłączam się do gratulacji, które przekazuje Wszystkim biegającym. Jestem pełen podziwu że udaje się Wam pokonywać własne słabości i nie brakuje Wam wytrwałości.
Gratuluje też wszystkim, którzy przebiegli maraton nie zależnie czy na Antarktydzie czy Szetlandach czy gdziekolwiek indziej. Mam również szacunek do osób, które mają własne zdanie inne niż wszyscy. Pozdrowienia Henry!
Trochę faktów.
Krótka relacja z Maratonu na Antarktydzie w 2014 roku.
Maraton odbył się 21 listopada 2014 roku na Union Glacier, pośród wszech otaczających gór, które pięknie odcinały się na horyzoncie. Przylecieliśmy samolotem z Punta Arenas we wtorek dzień później niż zakładaliśmy. Lot trwał trochę ponad 4 godziny. Baza oddalona była około 40 kilometrów od lotniska skąd przemieściliśmy się samochodami terenowymi do bazy ANI. Mieszkaliśmy w namiotach dwuosobowych na lodowcu pokrytym śniegiem gdzie dookoła otaczały nas góry. Temperatura w namiocie to w większości do -9 stopni ale raz nawet dzięki promieniom słonecznym nagrzał się i było przez chwilę minimalnie powyżej zera. Dało się to zauważyć bo szron od wewnętrznej warstwy namiotu zamienił się w krople. Na dworze pierwsze dni były bardzo zimne i wietrzne. Temperatura dochodziła do -30 stopni, oraz mocno wiało co spowodowało, że bieg był przekładany. W czwartek, dzień przed naszym biegiem odbył się ultramaraton w gorszych warunkach niż nam przyszło biec. W dniu naszego maratonu w którym uczestniczyło trzech Polaków: Agata Mikołajczyk, Mariusz Wira, Mirosław Cydzik, było najcieplej bo od -15 do -17. Śnieg był w większości świeży lub częściowo przemielony przez skutery w którym się zapadaliśmy. Kopki śnieg bardzo mocno nas wymęczył, ucząc pokory. Organizacyjnie zarówno sam pobyt jak i maraton był przeprowadzony bez błędnie, czuliśmy się bardzo dobrze. Wszyscy z ANI oraz organizator Richard Donovan bardzo się starali, przeprowadzili to naprawdę na najwyższym poziomie. Trasa maratonu składała się z dwóch pętli po 21 kilometrów. Położona była wśród gór. Start, półmetek i meta została zlokalizowana bezpośrednio przy bazie. Na trasie były punkty odżywcze w odległościach około 5 kilometrów na których była obsługa serwująca napoje, ciastka, czekoladę, orzechy, rodzynki, toalety, czego dusza zapragnie.
Dodatkowo można tam było pozostawić własne napoje, żelki oraz odzież na zmianę. Cała trasa była wyznaczona przez wbite chorągiewki z opisem Ice Maraton. W trakcie biegu bardzo często mijały nas skutery śnieżne gdzie obsługa pytała się czy wszystko jest w porządku.
Na metę pierwszy z nas wpadł Mariusz zajmując wysokie czwarte miejsce. Ja byłem ósmy. Agata była piątą kobietą. Przebiegnięcie maratonu na Antarktydzie spowodowało, że udało się mi z Agatą wstąpić do elitarnego klubu „7 continents marathon club” Mariusz mam nadzieje, że niedługo do Nas dołączy bo brakuje mu tylko Afryki i Ameryki Południowej.
Pobyt na Antarktydzie to pięć emocjonujących dni bez zachodów słońca, czasami w dość niesprzyjających warunkach. Wiatr tak silny, że czasami chciał porwać namiot niemalże go unosząc.

Antarktyda uczy pokory i to Antarktyda decyduje kiedy wpuścić i wypuścić turystów.
Pozdrawiam Wszystkich sympatyków biegania. Warto marzyć i starać się spełniać marzenia.

 

henry

Autor: henry, 2014-12-15, 19:56 napisał/-a:
Myślę,że z ciekawością czekaliśmy na tą relację, więc jest i możemy przekonać się jak tam było. Oczywiście nie jest to impreza dostępna dla wszystkich , głównie z powodów finansowych ale należy się cieszyć ,że są osoby w kraju , (tym bardziej wszyscy moi znajomi ) , którzy nas tam reprezentowali. Z niecierpliwością czekamy na kolejne wyzwania naszych biegaczy , tylko co teraz po takim biegu życia ?

 

Roberto Celinho

Autor: Roberto Celinho, 2015-03-05, 12:33 napisał/-a:
Widziałem zdjęcia i filmy z Union Glacier, więc jakieś porównanie mam. Nie pisałem, że jest tam nudno, tylko że Antarctica Marathon jest znacznie ciekawszy od Antarctic Ice Marathon. "Piękne góry, niesamowicie rozległą przestrzeń i biały śnieg" to ja mam w Beskidach i nawet bywa tu trochę zimniej niż w czasie Antarctic Ice Marathon. Na Antarktydę wybrałem się dla pingwinów, fok, słoni morskich, wielorybów, albatrosów, niebieskich gór lodowych, a nie dla gór i śniegu.

 

Roberto Celinho

Autor: Roberto Celinho, 2015-03-05, 12:46 napisał/-a:
LINK: http://www.sevencontinentsclub.com/index

Agata, jeszcze komentarz do wpisu na Twoim profilu na portalu maratonypolskie.pl: "W listopadzie 2014 skończyłam projekt "7 maratonów na 7 kontynentach" i jestem pierwszą Polką w The 7 Continents Marathon Club". Z tego co wiem, pierwszą Polką w tym klubie była Joanna Marszalska-Tabis i to ona widnieje na tej liście przed Tobą.

 

Roberto Celinho

Autor: Roberto Celinho, 2015-03-05, 13:04 napisał/-a:
LINK: http://www.icemarathon.com/site/race-inf

Errata: Rozumiem, chodzi o konkurencyjny klub o innej nazwie. Tutaj rzeczywiście jesteś jedyną Polką.

 

Roberto Celinho

Autor: Roberto Celinho, 2015-03-05, 15:54 napisał/-a:
LINK: http://marathontours.com/index.cfm/page/

Errata 2: Zapomniałem, że w 2011 roku Antarctica Marathon ukończyła Iwona Umecka, która już od dawna ma zaliczone maratony na 7 kontynentach. Iwona jest tak skromną osobą, że nie robiła wokół tego żadnego halo, nie zapisała się też do SCC, stąd praktycznie nikt tego nie zarejestrował.

 

maratonka

Autor: maratonka, 2015-03-20, 01:58 napisał/-a:
Witaj, Robercie :) Każdy z nas, mając możliwość wyboru, wybiera sobie maraton w miejscu dla niego ciekawszym. Ja z Mirkiem i Mariuszem zdecydowaliśmy się na maraton, który jest rozgrywany jak dotąd najbliżej Bieguna Południowego Ziemi. Ty wybrałeś Antarctica Marathon, gdzie można było obserwować zwierzęta. Marek Kamiński w trakcie swoich wypraw przemierzał puste, lodowe przestrzenie, gdzie nie miał szans spotkać żywej duszy. Najważniejsze jest to, że każdy z nas ma fajne wspomnienia i satysfakcję z tego, że udało się osiągnąć zamierzony cel.
Jeśli chodzi o miejsce w Klubie Siedmiu Kontynentów (jednym czy drugim), nie jest to takie istotne, bo fakt, że ktoś jest na piątym, dziesiątym czy setnym miejscu nie oznacza, że jego dokonanie jest "gorsze", mniej ważne niż tego pierwszego. Dla każdego jest to ogromny sukces.
A rozgłos ( chociaż krótkotrwały) nie jest czymś złym, prawda, Robercie? Jedni chcą się podzielić swoimi wrażeniami, a inni wolą zachować je dla siebie.

 

 Ostatnio zalogowani
Andrzej_777
23:40
Citos
23:36
2P
23:03
tomek_f
22:51
maxxxik822
22:10
ibi92
21:51
Hubert87
21:09
jlrumia
21:06
waldekstepien@wp.pl
21:03
ruski22
20:58
Robak
20:43
aktywny_maciejB
20:36
dragon
20:35
chris_cros
20:30
kmajna
20:29
JACEK W.
20:20
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |