2014-12-09
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Warszawa i Poznań: dwa maratony dla mojej żony (czytano: 1252 razy)

Warszawa i Poznań: dwa maratony dla mojej żony
Miło będę wspominał te dwa starty i to z wielu przyczyn. Dedykowałem je mojej żonie i pokonałem te 84 kilometry wła¶ciwie dla niej. Jako jej towarzysz i wierny zaj±c pobiegłem mój dziewi±ty i dziesi±ty raz na tym dystansie. Wszak małżonka moja o koronę maratonów walczyła.
Warszawa była piękna, mieli¶my szczę¶cie do fantastycznej pogody, dzień był chłodny i bardzo słoneczny. Widoczno¶ć doskonała.
Prowadziłem Tatianę pocz±tkowo do¶ć wolno. Do połowy tempo wynosiło ok. 5.45 min/km, póĽniej, po półmetku starałem się stopniowo przyspieszać. Mijali¶my wiele wspaniałych i kultowych miejsc, jak My¶liwiecka, Łazienki Królewskie, Pałac Prezydencki i ¦wi±tynia Opatrzno¶ci Bożej. Na trasie sił dodawały potężne gromady kibiców a także sporo kapel. Najbardziej podobały mi się dwie: Orkiestra Wojska Polskiego na Placu Piłsudskiego i Pogotowie Energetyczne.
Sił mieli¶my bardzo dużo, ale prawy mięsień dwugłowy odmówił współpracy z moj± żon± i niestety zmuszeni byli¶my do kilku postojów w punktach medycznych i systematycznego mrożenia nogi.
Co ciekawe podczas tego maratonu osi±gn±łem zupełnie inny stan umysłu, niż zwykle. Stałem się bardziej obserwatorem, niż uczestnikiem. Miałem wiele czasu i woln± głowę, aby spojrzeć na maraton zupełnie z chłodn± głow±, bez zwykłego widzenia tunelowego, jakie towarzyszy moim próbom czasowym.
Najbardziej odkrywczy był fakt, że postawa i forma poszczególnych zawodników tak szybko degraduje się. Wła¶ciwie obserwowałem wręcz grupowe obniżenie nastrojów i dyspozycji już po 20 km. W końcówce wyprzedzali¶my całe rzesze id±cych maratończyków.
Mam wrażenie, że pierwsz± połowę mogłem poci±gn±ć nieco szybciej, tak przynajmniej 2-3 minut. Nie mam jeszcze tak dobrego wyczucia tempa w przypadku metody Gallowaya.
Bardzo podobał mi się doping szczególnie na Mokotowie i Ursynowie. Meta na stadionie to wi¶nia na torcie tego maratonu.
Fantastycznie wbiegało się na Stadion Narodowy. Towarzyszyło nam wielkie wzruszenie. Moja żona płakała na mecie długo. Warto było pojechać do stolicy. Mieli¶my okazję uczestniczyć we wspaniałej imprezie.
Walczyli¶my z Tani± o jej pierwsz± trójkę z przodu, lecz czynniki obiektywne zwolniły nas o dwię minuty. Optymizmem natomiast napawa mnie przebieg tego maratonu: pierwsz± połówkę mieli¶my wolnà: 2:04 a drug± szybsz±: 1:58. Klasyczny negative split.
P.S. wrażenia mojej żony: „Dzi¶ do¶wiadczyłam prawdziwego tryumfu ducha nad ciałem. Mam za sob± 4 maratony przebiegnięte bez żadnej kontuzji i stwierdzam, ze to "piku¶". Walczysz "tylko" ze swoimi ograniczeniami i tym, co masz w głowie. Dzi¶ przyszło mi się zmierzyć z bólem, który trwał ostatnie 22 km. Wielokrotne zamrażanie w punktach medyczny pomagało na krótko. Mój kochany zaj±c robił, co mógł i fantastycznie "poci±gn±ł mnie do mety. Zrobił wszystko, co profesjonalny osobisty pacemaker może zrobić. Nie mógł tylko zabrać ode mnie bólu nogi. Ostatecznie wynik 4 godziny i 2 minuty oceniam jako mega dobry bior±c pod uwagę powyższe i dodatkowo drug± połowę zrobili¶my o 6 minut szybciej ! Do złamania magicznych 4 godzin zabrakło 140 sekund”.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |