Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 301 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


No to się udało zrobić życiówkę...
Autor: Maciej Miereczko
Data : 2006-02-22

Witam!

No to się udało zrobić życiówkę... Co najważniejsze bacznie się przyglądałem żeby nikomu na stopy nie nadepnąć, szczególnie na pierwszej połówce którą według rady Andrzeja pobiegłem bardzo spokojnie. Chciałem pobiec ja w 68minut, ale po prostu się nie dało i pobiegłem w 67:30 i byłem na jakiejś 15 pozycji (11 gości z życiówkami 2:15 i poniżej, na połówce byłem półtorej minuty za czołówką). Czułem się jak na treningu i pomyślałem, że może trzeba się samemu zmusić do wysiłku...



Opuściłem drugi peleton i postanowiłem sam gonić czub. Po kolei mijałem spokojnym tempem kolejnych zawodników w których chyba zmroziło zbyt szybkie rozpoczęcie w ten niezwykle mroźny poranek (-1 st.C i mżawka, która spadając na mięśnie je mroziła). Ja po połówce byłem dobrze dogrzany i mogłem zacząć biegać. Kenijczycy powoli padali i schodzili bo to chyba nie ich pogoda, a ja trzymałem się swojego tempa i jak się okazywało cały czas przyspieszałem... Nie chciałem zbyt mocno szaleć bo cały czas czekałem na ten kryzys który miał mnie dopaść po 35km. Jednak się nie doczekalem !



Gdy dobiegłem do ok.38km już wiedziałem że to się nie zdarzy i cały czas szedłem jak burza i zmniejszałem różnice do prowadzących zawodników. Może zabrakło mi jakichś 2 km i jestem prawie pewien ze bym ich doszedł - na metę wpadłem niezwykle świeży.

Podano mi polską flagę i od razu zacząłem z nią truchtać. W sumie ostatnie ok.10km (6.2 mili) przebiegłem w 31:15 - pewnie sporo osób sobie myśli ze na spadku trasy to każdy może szybko pobiec. No ale mnie to nie obchodzi - ja wiem kogo pokonałem i ze warunki nie były idealne, bo trudno mówić tak gdy biegnie się w mżawce przy –1 st C po nawierzchni która posypana piaskiem i drobnymi kamieniami by uniknąć ślizgania się.

Udało mi się przetrwać bez imprezowania ale już po biegu z Andrzejem Krzyścinem i Wiesławem Perszke świętowaliśmy razem z piątką towarzyszy zza naszej wschodniej granicy (4 kobiety w pierwszej 4, no i Antoneko piąty).

Jednak musze się już wziąć za siebie bo teraz widzę, że chyba jednak warto szanować formę ! W załączeniu 2 zdjęcia z biegu znalezione w internecie.

Pozdrawiam! Maciej Miereczko


Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
LukaszL79
14:27
mosirlipno
14:27
KOCZIS
14:26
krasicki_ifitnessy
14:22
proch
14:22
kgondek
14:21
konsok
14:21
mario1977
14:21
¦migło
14:20
eit28
14:17
rumac
14:16
Tom74
14:14
żeli
14:11
El Aktywny
14:11
1223
14:11
Jacek Reclik
14:09
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |