Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył   (2006-05-22)
  Ostatnio komentował  Maciek Głowacki (2006-05-30)
  Aktywnosc  Komentowano 22 razy, czytano 169 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    1  2  

Poniższy wątek jest komentarzem do artykułu
Autor: Panfil Łukasz, data publikacji: 2006-05-22

Amator kontra Zawodowiec


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



ANONIM

()

 2006-05-28, 10:23
 
Poruszę tu temat zachowania się na imprezach biegowych, niektórych zawodników. To też świadczy o tym czy jesteśmy zawodowcami czy amatorami w sensie zachowania się. Byłem w sobotę na biegu w Piaskach koło Gostynia. Ten bieg odbywa się tam od ponad 20 lat organizatorzy wkładają w jego organizację wiele serca i pracy. Ajak zachowują się niektóży zawodnicy ( sprawa dotyczy nie tylko tego biegu) W szatni po biegu grupa zawodników wprost przekrzykiwała się w dyskusjach a co drugie słowo to było ku... niektóży wstydzili się, ale nikt w tym kraju nie potrafi zwrócić tym ludziom uwagi. Obok w drugiej szatni rozbierały się dziewczęta na ogół młode, wchodziły osoby postronne. Naprawdę wstyd mi było,za tych biegaczy tym bardziej, że nie byli to smarkacze tylko dorośli ludzie. Drugi akcent przy wręczaniu nagród. Pozostali już tylko ci , którzy mieli coś otrzymać na szczęście nagród było sporo. Jednak kto otrzymał nagrodę błyskawicznie opuszczał stadion. Na końcu pozostali organizatorzy i działacze. Kiedy Pan Malicki dziękował organizatorom a burmistrz zawodnikom na stadionie prawie nikogo nie było. Nie było komu bić braw. W tej kwesti zachowania się nie jesteśmu nawet amatorami.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Maciek Głowacki)

 2006-05-30, 06:41
 Wszyscy mamy o co walczyć
Łukasz wywołał świetny temat, bo rzeczywiście w tym naszym bieganiu w Polsce widać, jak wciąż odbiegamy od tej cywilizowanej Europy, do której wciąż nam w niektórych dziedzinach jeszcze daleko. Niestety w bieganiu również. Bo o ile nawet w kilometrażu autostrad wyprzedzamy w Europie aż dwa kraje czyli Rumunię i Łotwę (ta akurat nie ma nawet kilometra autostrady) to w dziedzinie kultury fizycznej jesteśmy zdecydowanie na ostatnim miejscu i to nie tylko na nszym kontynencie. Tylko 7 do 12 procent (różnie w różnych badaniach) obywateli deklaruje zajmowanie się jakimkolwiek sportem, rekreacją czy choćby czynnym wypoczynkiem.
I tu doszliśmy do biegania - najtańszej, najzdrowszej i najprostszej formy rekreacji. Wciąż przez większość społeczeństwa traktowanej jako pewien dziw natury. Co się dziwić, gdy nauczyciel wuefu jest w szkole traktowany najpodlej, tak jak i jego zajęcia. Ludzie zaś inwestujący czy wspierający sport są uważani za głupców lub oszustów. Państwo nasze - i to niezależnie od rządzącej opcji - nie zachęca ani do uprawiania sportu ani wykładania na niego pieniędzy. Jesteśmy więc jako ludzie sportu w pewnej niszy, a biegacze jeszcze dodatkowo są traktowani w najlepszym razie jedynie z pewnym przymrużeniem oka nie tylko przez piłkarzy, ale i ludzi grających w tenisa, pływających i jeżdzących na deskach itd.
Gorzej, że tym ksztaltowaniem tego podziału na amatorów i zawodowców szkodzimy sami temu co robimy. Osobiście przejrzałem w swoim życiu dwukrotnie. W 1981 roku będąc w trakcie studiów (a moja zabawa zawodnicza właściwie dobiegała końca) na saksach w RFN po pracy trenowałem w na stadionie w Guetersloh. Gdy obserwując jak dwudziestoparoletni młodzieniec na 3 km z przeszkodami pobiegł około 9.30 skomentowałem: Nicht gut. Na to jego trener skoczył na mnie krzycząc: Ty nic nie rozumiesz. On się poprawił o 10 sekund. Jest świetnie. Zrobił postęp.
Nic nie rozumiałem. W tym klubie, a właściwie dwóch (na jednym stadionie na przemian) biegali i trenowali razem zawodnicy wysopkiej klasy np. płotkarz biegajacy wysokie płotki poniżej 14 sekund i dziewczyna na 200 m poniżej 24 sekund i wielu kompletnych amatorów. Wszyscy traktowani tak samo poważnie przez trenera i tak samo się wzajemnie traktujący. Dołączył do nas także jakiś amator z Afryki, Kris też już będący po dwudziestce. Jest Polak, jest Murzyn, jest Turek i nasz chłopaki to zrobimy międzynarodowy bieg na 400 metrów - wymyślił nasz couch. Wygrał Kris 48,6; a ja ze swoimi 53 sekundami kilku ludzi zdołałem wyprzedzić. Podobnie było za tydzień, gdy Kris na 400 m ppł pobiegl 53,4 a ja jakieś 62 sekundy. Kilka lat później Kriss zdobył mistrzostwo świata na 400 m ppł z czasem poniżej 48 sekund i został mistrzem olimpijskim w sztafecie 4 x 400 metrów.
Próbowałem takie sportowanie lansować później we Wrocławiu, ale nikt nie rozumiał jak można łączyć TKKF z wyczynową lekką atletyką. Do amatorskiego biegania, właśnie tak amatorskiego biegania powróciłem (bo owszem biegałem, ale po to tylko, aby wygrywać mistrzostwa Polski dziennikarzy w Ostrzeszowie czy spartakiady RSW Książka-Prasa-Ruch), gdy Marek Danielak zaprosił mnie w 1995 roku do udziału w sztafecie Drezno-Wrocław wraz z ekipami Drezna i Wiesbaden. Ekipa z Drezna to zachowywała się jakby podlegali jeszce FDJ i nie chcieli z nami razem biegać oraz odmówili przebiegnięcia razem przez most Goerlitz-Zgorzelec. Ottmar i ludzie z Wiesbaden dali za to mnie i kolegom pouczającą lekcję na czym polega bieganie.
Że mogą biegać razem i dobrzy i słabi, że wieczorem można się napić oraz cały czas świetnie bawić. I tę lekcję próbowałem wraz z Markiem Wiąckiem i innymi kolegami przenosić do naszego WKB przetworzonego w WKB PIAST. Coś się udało, coś nie, ale na pewno coś zrobiliśmy.
Amator kontra Zawodowiec. Czy ten podział ma sens? Nie. Musimy tworzyć wspólny front. Zawodowstwo twórzmy działając razem; uśmiechem na trasie, profesjonalizmem w przygotowaniu siebie i imprez, w zachęcaniu innych do biegania, w promowaniu i propagowaniu tego co robimy bez względu na to jak szybko biegniemy (bo jesteśmy słabi, bo nie mamy czasu na trening, bo wczoraj pobalowaliśmy, bo tak wolimy). Bieganie jest dla ludzi. Przecież najlepsze biegi to takie, gdzie każdy może się zmierzyć z najlepszymi w kraju i na świecie, ale to jest wtedy możliwe, kiedy na to wszyscy razem pracujemy. To nie zawsze się udaje, ale odcuwam jednak widoczny postęp w oragnizowaniu imprez, w pozyskiwaniu nowych kadr do biegania. To nie przyjdzie łatwo ani szybko. nie zawsze rozumieją mnie koleżanki i koledzy ze stadionowej lekkiej atletyki. Traktują biegi uliczne jako coć co zabiera im młodych, utrudnia kariery, sprowadza talenty do zarabiania na ulicach. Nie mam gotowej recepty, ale królowa sportu nie poraża masowością i dobre imię to raczej ratujemy my. Coraz większa frekencja jest na biegach, a na stadiony rzadko przychodzi ktoś inny niż rodziny, trenerzy, sędziowie i fanatycy.
Nie znam recpety i może odszedłem trochę od głównego wątku, ale chodzi mi o to, abyśmy do naszej dyskusji włączyli i ludzi z etatowego sportu i polityków. Nie przy okazji mistrzowskich imprez czy starań o oragnizowanie czegoś u nas. Ale na codzień, bo tak jak jemy i śpimy powinniśmy się sportować. A od biegania się wszystko zaczyna i na bieganiu kończy. Ciekaw jestem ile z koleżanerk i kolegów z biegowych tras pojawi się w Poznaniu na lipcowych mistrzostwach Europy Weteranów. Te 32 euro startowego to też prztyczek do tych, co chcą masowgo biegania i sportowania. Jestem jednak optymistą i o bieganie dalej będę walczył.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
Dana M
10:02
LukaszL79
09:58
karollo
09:57
Admin
09:41
Ty-Krys
09:24
INVEST
09:14
Jerzy Janow
09:04
romangla
09:03
gpnowak
09:02
rsova
08:38
dejwid13
08:36
cinekmal
08:28
andbo
08:07
platat
08:02
mariuszkurlej1968@gmail.c
07:54
Jarosław Szajewski
07:39
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |