|
| 2017-01-29, 09:47 Awaryjny plan na trening i start w Orlen Warsaw Maraton
LINK: http://biegaczamator.blog.pl | Z każdym dniem coraz bliżej pierwszego w tym roku planowanego maratonu, czyli Orlen Warsaw Marathon. Do startu zaledwie 83 dni, a ja w czarnym odbycie. Ostatni dzwonek już pobrzmiewa, więc nie ma opcji muszę ruszyć w treningowy tan. Trochę obawa, jak ten mój dwugłowy to zniesie, ale jakiś plan mi w głowie się tworzy. Wiadomo, czasu mało, więc musiałbym naprawdę mocno popracować, a i tak szanse są minimalne, gdyż mogę nie zdążyć. Dlatego chyba na OWM uruchomię awaryjną wersję treningowo – startową. Miałem już w mojej tuptającej przygodzie okres czasu, kiedy testowałem technikę Gallowaya i myślę, że teraz jest najwyższy czas, by do tego wrócić.
Do OWM 3 miesiące z hakiem. Gdybym chciał ruszyć ostrym, klasycznym treningiem, to na interwałach czy podbiegach kontuzja raz, dwa mogła by powrócić. Musiałbym jeszcze przynajmniej z miesiąc nie trenować, a wtedy, to już by była kaplica. Trening Gallowaya jest treningiem lightowym i polega na tym samym, co w czasie biegu. Oznacza to 4 minuty i 15 sekund biegu i 45 sekund szybkiego marszu. Zanim poznałem Andrzeja dwa lata temu, przed półmaratonem w Pile zrobiłem sobie przygotowanie na Gallowaya i połówkę w Philipsa pokonałem w czasie na 1 godzina i 51 minut. Może czas bez szału, ale rozsądny, I to po miesiącu testowania Gallowaya. Teraz mam 3 miesiące i myślę, ze przy moim obecnym stanie fizycznego przygotowania to będzie optymalna wersja. Myślę, że na parkrun czy dziesiątkę dla żołnierzy wyklętych w grudniu pobiegnie tradycyjnie, gdyż na krótszych biegach chyba Galloway nie będzie potrzebny. Z drugiej strony, jak mam się wprawiać, to chyba jednak wszystkie biegi i treningi w ten sposób machnąć. No, a kiedy się uda wrócić z tarczą z OWM, to znowu się wróci do tradycyjnego treningu i na stary warszawski maraton, to się przygotuje już tradycyjnie. Dzisiaj czas na pierwszy od 1,5 miesiąca trening i właśnie Gallowayem. Zdaję sobie sprawę, że parę osób krzyknie, że biegnę na łatwiznę, gdyż Galloway to poruta dla osoby biegającej, odpowiem krótko: odległość do pokonania jest taka sama, wysiłek, który musimy włożyć porównywalny, a że ta metoda oznacza ułatwianie sobie życia i pobiegniecie bez wysiłkowe? No cóż, gdybyśmy jako ludzkość nie szukali metod ułatwiania sobie życia, dla poprawności politycznej powinniśmy dalej poruszać się po świecie piechotą i załatwiać się do wykopanych w ziemi dziur. |
|