Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  biegowaamatorszczyzna (2015-12-29)
  Ostatnio komentował  biegowaamatorszczyzna (2015-12-29)
  Aktywnosc  Komentowano 1 razy, czytano 293 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



biegowaama...
Paweł Kempinski

Ostatnio zalogowany
2018-07-17
07:24

 2015-12-29, 08:58
 Mam bzika na bieganie, a Wy?
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/2015/12/29/podsumowanie-roku-czyli-mam-pierdolca-na-bieganie-a-wy/
Na początku, jak to zwykle w tym miejscu i czasie. Marku, jeżeli Biegu Żołnierzy Wyklętych nie będzie w Poznaniu, to faktycznie będzie kucha. Co do zachowania naszego Prezydenta Miasta, to wszystko zostało powiedziane i napisane więc nie będę dodatkowo bił piany. Robercie później poznany, nie zamierzam już dalej bić piany na wiadomy temat. Ja mam swoje zdanie Ty masz swoje i dobrze, bo jakbyśmy ze wszystkim się zgadzali to było nudno. Super, że impreza się odbyła i zakończyła takim sukcesem. Jeżeli z tego powodu na przyszłorocznych parkrun w Poznaniu będzie przybywało chociaż 10 % biegających więcej i w okresie pół roku przebijemy minimum 100 osób na każde sobotnie spotkanie, to przyznam rację, że połączenie parkrun z ideą Powstania było genialnym zagraniem taktyczno-strategicznym. Robercie później poznany będziemy z uwagą obserwowali, jak sytuacja będzie się rozwijała. Marku masz rację najważniejsze, by dyskusja była merytoryczna. Jestem pod wrażeniem Twojego działania z WTK i liczę, że będzie odzew i przemyślenie sytuacji. Niedługo uzyskasz przydomek: Marek – postrach dziennikarzy.

Rok wielkimi krokami zbliża się do końca. Jeszcze tylko wtorek, środa i w czwartek już ekspresem przybiegnie koniec. I będzie można zaśpiewać : „ oto już koniec, nie ma już nic…” Mamy teraz najlepszy czas, by a chwilę spojrzeć w tył, przemyśleć, przeanalizować, poszukać plusów, minusów, korzyści oraz strat. Oczywiście skrobię tutaj o obszarze biegowym, gdyż on jest tematem przewodnim niniejszego bloga. Ten rok, to mój trzeci i początek czwartego mojej biegowej przygody. By być dokładnym skrobnę, że w sierpniu skończył się trzeci, a zaczął czwarty.

W sumie mógłbym go podzielić na dwa okresy. Pierwszy trwał do półmaratonu w Pile, czyli do września. Zresztą wrzesień w tym roku miał dla mnie szczególne znaczenie. Jak pisałem ten rok muszę podzielić na dwa okresy. Pierwszy trwał do września, kiedy biegałem zgodnie z moim widzimisię. Czyli trenowałem tak, jak mnie moja wizja i myśl przewodnia prowadziła. Oznaczało to ok 44-46 km tygodniowo treningów oraz starty, do których później wrócę. We wrześniu podczas półmaratonu w Pile spotkałem Andrzeja, który postanowił wziąć mnie pod swoje „opiekuńcze biegające skrzydła”. Na początku myślałem sobie, „ co on może wiedzieć o bieganiu”, ale jak okazało się że mam do czynienia z pięcio czy ośmiokrotnym medalistą Igrzysk Paraolimpijskich ( Wikipedia mówi o 8 on sam o 5) z Barcelony, Atlanty i Sydney. Bez słowa poddałem się rygorowi treningowemu Tydzień w tydzień nadbiegały rozpiski biegowe i okazało się, że „ co ja wiedziałem o bieganiu” I wybiegło na to, że nie wiele. No i wyniki także zaczęły się pokazywać….

. W tym roku po raz pierwszy pokonałem wszystkie długie uliczne i parkowe standardowe dystanse. Zaczynam od mojego ulubionego biegu, czyli parkrun, co oznacza 5 kilometrów. W tym roku przebiegłem łącznie 44 parkrun, z czego 40 w Poznaniu, dwa w Lesznie i po jednym w Szczecinku i w Gostyniu. Czasy w tym roku nie zachwycały. W sumie tylko dwa razy udało mi się zbiec poniżej 24 minut, trzynaście raz poniżej 25 minut, szesnaście razy poniżej 26, a o reszcie może nie wspomnę. Ale był i bieg po lodzie i do tyłu i jeszcze inaczej. Do tych piątek dobiegła jeszcze jedna papieska, więc w sumie w tym roku zmierzyłem się z tym dystansem 45 razy. Jednak parkrun to nie tylko bieganie, ale także wolonatriaty. W tym roku biegowym parkrun ( rok biegowy parkrun trwa od sierpnia do sierpnia) 2 razy byłem wolontariuszem, a w zeszłym 3 z czego w tym kalendarzowym chyba raz. Więc mogę npisać, że łącznie 47 razy byłem na parkrun, a 43 na Cytadeli., gdyż wolontariaty tylko tam.

Do tego dobiegło 12 tuptań na odległość 10 km z większym lub mniejszym hakiem. Gdyż 9 razy była czysta dycha, dwa razy 10,8 oraz raz prawie 13 km. Czasy były jakie były. Do mojej życiówki czyli poniżej 48 minut nawet się nie zbliżyłem. W sumie tylko dwa razy pokonałem 50 minut. Po raz pierwszy na Maniackiej o parę sekund, a drugi raz już pod spojrzeniem Andrzeja na Biegu Niepodległości w Obornikach na poziomie 49 minut i paru sekund. Czyli pojawiło się światełko w tunelu.

W półmaratonach w tym roku wystartowałem „tylko” cztery razy ( w porównaniem z zeszłym spadek o jeden), ale w wtedy wpadła Korona Półmaratonów Polski. Te cztery półmaratony, to był Poznań, Trzemeszno, Grodzisk i Piła. Czasy były średnie, gdyż do mojej życiówki z Piły z zeszłego roku, gdzie zabrakło mi paru sekund do złamania 1 godziny i 50 minut zabrakło mi trochę. Najlepszy czas także padł w Pile czy 1 godzina 51 minut i 25 sekund, a drugi czas, co ciekawe Grodzisk, który swoim upałem tak bardzo nas w tym roku nie nokautował. W Trzemesznie i w Poznaniu uzyskałem wyniki bardzo zbliżone ( 4 sekundy różnicy) W obu ciut ponad 1 godzinę i 54 minut.

No i wreszcie, hej zagrajcie trąby tryumfu pierwszy raz w życiu poważyłem się podbiec do Królewskiego Dystansu. Pierwsze podjecie rękawicy było w Szczecinku w sierpniu. Gorąco, duszno czyli piekło i szatani. Do mety dobiegło 78 osób. Ostatni nie byłem, gdyż ciut poniżej środka 6 dziesiątki, ale czas od planowanego ( czyli poniżej 4 godzin) zdecydowanie mi odbiegł. 4 godziny i 36 minut, czyli pupa może nie tyle blada, ale głównie spocona. No i potem nadbiegł wspomniany wrzesień. Miałem 1 miesiąc i 3 dni by poprawić się o ponad 36 minut. Rozpoczęły się treningi, o których nawet wcześniej nie śniłem. Ale wszystko zgodnie z tym co od Andrzeja otrzymałem wykonałem. No i na maratonie w Poznaniu nadbiegła nagroda. 3 godziny 59 minut i 31 sekund, Niemożliwe do osiągnięcia? A jednak, na dystansie ponad 42 km zszedłem poniżej planowanego czasu o 29 sekund. To był cud.

Czyli co mogę napisać o tym biegowym roku? Cudowny, genialny, wspaniały. A teraz mam już plany i cele na przyszły rok, które od Andrzeja otrzymałem: jeden wiosenny maraton poniżej 3:45.zakręcenie się koło 22 min na parkrun, 10 km w 45;xx, półmaraton 1,40;xx . Realne? Nie mam pojęcia. Ale już jestem w cyklu treningowym. Znowu poznaję inne wymiary biegania. A do tego jeszcze moja tajna broń biegowa. Ale o niej w popołudniowym wpisie.

W sumie podsumowujac wszystkie podsumowania, w tym roku przetuptałem w wersji startowej 472 km, a treningowej ok 2752. Jak zsumuję, to wybiegnie coś ok 3224 km. I tak sobie myślę, ” jak mam chyba pierdolca, by tyle biegać”. Ale czy ja jeden? Na to pytanie chyba każdy sam sobie odpowie. A jeszcze trochę treningów w tym roku będzie.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (8 wpisów)


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
frytek
02:10
zmierzymyczas.pl
01:00
piotrpieklo
00:32
lordedward
23:36
orzelek
23:20
kaes
23:10
kos 88
22:56
Gregorius
22:55
Fredo
22:52
Lektor443
22:46
farba
22:43
rdz86
22:43
lachu
22:38
soniksoniks
22:29
benfika
22:12
rolkarz
22:05
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |