Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  Jaszczurek (2013-03-21)
  Ostatnio komentował  Pajak (2013-03-26)
  Aktywnosc  Komentowano 38 razy, czytano 390 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    1  2  
Do tego tematu podpięte są artykuły:
Bon dla wegetarianina(Dariusz Marek, 2013-03-21)
 

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



adamweak
Adam Słaby

Ostatnio zalogowany
2015-07-22
14:23

 2013-03-25, 07:26
 
2013-03-24, 23:21 - Jaszczurek napisał/-a:

Osobiście nie miałbym nic przeciwko, jakby od czasu do czasu na biegach były posiłki wegetariańskie. Oczywiście byłoby najlepiej, żeby każdy dostał takie jedzenie, które z chęcią i ze smakiem zje:), niestety nie jest to możliwe. Po prostu nie chciałbym, żeby żarcie bezmięsne stało się normą po zawodach. Etyka, moralność, religia jakiejś grupy społecznej nie może rzutować na ogół społeczeństwa. W dyskusji o Półmaratonie Ślężańskim pojawił się krytyczny głos na temat piwa w pakiecie. Rozumiem, że dla abstynentów zarówno tych z wyboru jak i tych z konieczności, piwo jest zupełnie zbędnym dodatkiem, a wręcz czasem niepotrzebną pokusą, ale to chyba nie oznacza, że mamy zrezygnować z piwa ma rzecz coli w pakiecie, argumentując to w sposób "piwosz wypije colę, a abstynent piwa już nie, więc niech będzie ta cola". Idąc dalej: wyobraźmy sobie sytuację, że jakaś część biegaczy nie mogła z powodów religijnych biegać w niedzielę. To co? Organizatorzy mieliby robić zawody tylko w soboty, bo w zasadzie całej przeważającej reszcie to wszystko jedno czy biegnie w sobotę czy w niedzielę? A już całkiem żartem, mam nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy hasło: "biegajmy tylko w różowych koszulkach, bo inne kolory są szatańskie", bo o ile brak kiełbachy po biegu zniosę dzielnie, piwo i tak jest rzadko, to różu na koszulkach nie "zniesę":):)

Nam raczej chodzi o alternatywny posiłek wege a nie zmuszanie kogoś do czegokolwiek. Przy biegach, w których startuje ponad 1000 zawodników (nawet przy mniejszych) nie jest szczególnym problemem stworzenie dwóch zestawów np. żurek z kiełbachą i makaron z sosem pomidorowym. Przy dzisiejszych możliwościach garkuchni taka alternatywa nie stanowi żadnego utrudnienia, oczywiście bez podniesienia kosztów przygotowania posiłku. Wystarczy tylko racjonalnie przyjąć proporcje zapotrzebowania na poszczególne posiłki, nawet jak coś zostanie to ich "producenci" sobie poradzą. Zresztą nawet przy jednodaniowym zestawie często sporo zostaje i raczej na pewno nic się nie marnuje (wiem co piszę bo znam ludzi zajmujących się tego typu biznesem). Wspomniane przez Ciebie piwo też mogło być uzupełnione np. wodą mineralną i negatywne komentarze pewnie by się nie pojawiły. W końcu biegi mają być przyjazne dla uczestników, chyba, że mi coś umknęło.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Hung
Marek Piotrowski

Ostatnio zalogowany
2024-02-17
21:23

 2013-03-25, 17:59
 
2013-03-24, 23:21 - Jaszczurek napisał/-a:

Osobiście nie miałbym nic przeciwko, jakby od czasu do czasu na biegach były posiłki wegetariańskie. Oczywiście byłoby najlepiej, żeby każdy dostał takie jedzenie, które z chęcią i ze smakiem zje:), niestety nie jest to możliwe. Po prostu nie chciałbym, żeby żarcie bezmięsne stało się normą po zawodach. Etyka, moralność, religia jakiejś grupy społecznej nie może rzutować na ogół społeczeństwa. W dyskusji o Półmaratonie Ślężańskim pojawił się krytyczny głos na temat piwa w pakiecie. Rozumiem, że dla abstynentów zarówno tych z wyboru jak i tych z konieczności, piwo jest zupełnie zbędnym dodatkiem, a wręcz czasem niepotrzebną pokusą, ale to chyba nie oznacza, że mamy zrezygnować z piwa ma rzecz coli w pakiecie, argumentując to w sposób "piwosz wypije colę, a abstynent piwa już nie, więc niech będzie ta cola". Idąc dalej: wyobraźmy sobie sytuację, że jakaś część biegaczy nie mogła z powodów religijnych biegać w niedzielę. To co? Organizatorzy mieliby robić zawody tylko w soboty, bo w zasadzie całej przeważającej reszcie to wszystko jedno czy biegnie w sobotę czy w niedzielę? A już całkiem żartem, mam nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy hasło: "biegajmy tylko w różowych koszulkach, bo inne kolory są szatańskie", bo o ile brak kiełbachy po biegu zniosę dzielnie, piwo i tak jest rzadko, to różu na koszulkach nie "zniesę":):)

Mam nadzieję, że nikomu nie chodzi o to, by mniejszość narzuciła swe zwyczaje większości a o tolerancję, a ta polega na tym, że większość odrzucając dyskryminację a akcentując szacunek dla drugiej strony godzi się na pewne ustępstwa.
O tym piwie czytałem. Choć orgowie podali piwo tak, jak na wielu innych imprezach, to po monicie przeciwnika tego czynu odezwał się na forum głos nietolerancyjny. Dla nałogowca (a ponoć tacy tam byli) każda pokusa jest bardzo niewskazana. Osobiście bardzo lubię piwo ale po biegu nie mogę go wydudlać, bo zazwyczaj jestem jako kierowca i z chęcią wychyliłbym colę, choć ta ostatnia jest bardziej szkodliwa niż piwo. Wodę zazwyczaj podają niegazowaną a ja lubię gazowaną i rzygać mi się chce, gdy muszę łykać te nienabąblowane siki. Afery nie robię, bo o co i po co. Ale ten, który jest niepijącym alkoholikiem lub weganem może się upomnieć a nieraz nawet domagać się (na tym przecież polega demokracja, że każdy może domagać się swego lub powiedzieć, że coś mu się nie podoba), by pewne decyzje były zmienione. Wówczas powinna zadziałać zasada, że: rozumiemy wasz punkt widzenia, w miarę możliwości postaramy się uwzględnić i wprowadzić w życie wasze sugestie. Natomiast najczęściej jest tak, że orgowie milczą a odzywają się głosy rodem z ciemnego średniowiecza, które dla świętego spokoju najchętniej pozbyłyby się w sposób trwały tych, którzy mieli czelność odezwać się w swojej sprawie. Oczywiście może być kiedyś sytuacja odwrotna, w której weganie będą w większości i wówczas pomyślimy sobie, że przecież nie będą się teraz mścili na mięsojadach i pozwolą na kilka kiełbasek do podziału na zawodach. A tu nie ma żadnej parówy. Nie dlatego, że oni zechcą się zemścić ale dlatego, że wychodzą z założenia, że dla dobra naszych mniejszych braci mordowania ich nie będzie a poza tym nie przystoi takie zachowanie istotom ludzkim. Ot i zmieniła się opcja widzenia i pomimo, że chcieliby być tolerancyjni, to nie pozwolą na zabijanie zwierząt z powodów humanitarnych.
Zresztą naukowcy mówią, iż w przyszłości wszyscy będziemy trawojadami, bo produkcja zwierzyny rzeźnej z różnych powodów będzie coraz mniejsza.
Może zatem warto się już przyzwyczajać?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (151 wpisów)

 



adamweak
Adam Słaby

Ostatnio zalogowany
2015-07-22
14:23

 2013-03-25, 22:27
 
2013-03-25, 17:59 - Hung napisał/-a:

Mam nadzieję, że nikomu nie chodzi o to, by mniejszość narzuciła swe zwyczaje większości a o tolerancję, a ta polega na tym, że większość odrzucając dyskryminację a akcentując szacunek dla drugiej strony godzi się na pewne ustępstwa.
O tym piwie czytałem. Choć orgowie podali piwo tak, jak na wielu innych imprezach, to po monicie przeciwnika tego czynu odezwał się na forum głos nietolerancyjny. Dla nałogowca (a ponoć tacy tam byli) każda pokusa jest bardzo niewskazana. Osobiście bardzo lubię piwo ale po biegu nie mogę go wydudlać, bo zazwyczaj jestem jako kierowca i z chęcią wychyliłbym colę, choć ta ostatnia jest bardziej szkodliwa niż piwo. Wodę zazwyczaj podają niegazowaną a ja lubię gazowaną i rzygać mi się chce, gdy muszę łykać te nienabąblowane siki. Afery nie robię, bo o co i po co. Ale ten, który jest niepijącym alkoholikiem lub weganem może się upomnieć a nieraz nawet domagać się (na tym przecież polega demokracja, że każdy może domagać się swego lub powiedzieć, że coś mu się nie podoba), by pewne decyzje były zmienione. Wówczas powinna zadziałać zasada, że: rozumiemy wasz punkt widzenia, w miarę możliwości postaramy się uwzględnić i wprowadzić w życie wasze sugestie. Natomiast najczęściej jest tak, że orgowie milczą a odzywają się głosy rodem z ciemnego średniowiecza, które dla świętego spokoju najchętniej pozbyłyby się w sposób trwały tych, którzy mieli czelność odezwać się w swojej sprawie. Oczywiście może być kiedyś sytuacja odwrotna, w której weganie będą w większości i wówczas pomyślimy sobie, że przecież nie będą się teraz mścili na mięsojadach i pozwolą na kilka kiełbasek do podziału na zawodach. A tu nie ma żadnej parówy. Nie dlatego, że oni zechcą się zemścić ale dlatego, że wychodzą z założenia, że dla dobra naszych mniejszych braci mordowania ich nie będzie a poza tym nie przystoi takie zachowanie istotom ludzkim. Ot i zmieniła się opcja widzenia i pomimo, że chcieliby być tolerancyjni, to nie pozwolą na zabijanie zwierząt z powodów humanitarnych.
Zresztą naukowcy mówią, iż w przyszłości wszyscy będziemy trawojadami, bo produkcja zwierzyny rzeźnej z różnych powodów będzie coraz mniejsza.
Może zatem warto się już przyzwyczajać?
Nie wiem czemu niektórzy z Was uparli się mianować wegetarian i wegan "mniejszością". Gdyby trzymać się takiej konwencji to mniejszością są ludzie niepijący alkoholu, niejedzący słodyczy czy nawet uprawiający biegi. Przypominam, że definicja mniejszości dotyczy grup narodowych, wyznaniowych, etnicznych i seksualnych (niektórzy używają tego słowa również w kontekście mniejszości parlamentarnych). Dlaczego o tym wspominam, ano dlatego, że zaczyna nam się tu wyłaniać obraz grupy ludzi, którzy chcą dochodzić swoich praw po to by przejąć kontrolę nad całą resztą.
Ludzie spokojnie, mówimy tylko o posiłkach po biegu (niech mi tylko nikt nie pisze, że Hitler też zaczynał od łagodnych haseł). Prawda jest taka, że sami mięsożercy wielokrotnie na różnych forach narzekali na "ciężkie" posiłki po biegu. Dla wielu z Was makaron z sosem pomidorowym pewnie jest lepszą alternatywą niż np. bogracz. Kiedyś po biegu mój ojciec uraczył się takim czymś z mojego bonu żywieniowego i potem dostał poważnych reperkusji żołądkowych (gość ma przeszłość budowlańca i z nie jednego garca jadł a jednak go zmogło). Traktujecie proszę inicjatywy typu posiłek bezmięsny po biegu jako wyraz naszego wsparcia dla Waszego zdrowia a nie jak napisał kolega: "narzucanie swoich zwyczajów większości".

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-24
16:33

 2013-03-25, 22:52
 
2013-03-22, 12:47 - Hung napisał/-a:

Były głosy, by zrezygnować z koszulek, z medali a teraz z posiłków. No to może jeszcze odmówmy napojów. W myśl stwierdzenia: "przecież każdego stać", no to stać też, by sobie kupić taki płyn, który mu odpowiada, może sobie nabyć bidon na pasie lub plecak i podczas biegu nie musi rozpychać się na wodopojach i marudzić, że komuś nie starczyło albo nie smakowało, bo to przecież kłopot dla organizatora i dla uczestników biegu.
Czy tu nie obowiązuje prosta zasada wyznawana i często przytaczana w podobnych dyskusjach: "nie chcesz, to nie jedz"?
Ależ oczywiście. Jak ktoś nie chce, niech nie jje. Jestem za. Natomiast jestem przeciw temu, by ten, komu nie smakuje, nie oznajmiał, że jedzenie było parszywe bo nie w jego guście smakowym czy światopoglądowym.

Będę za tym, by na biegach nie dawać wody biegaczom - jeżeli Ci zaczną oznajmiać, że ten pije wyłącznie źródlaną, ten gazowaną muszyniankę, a ów niczego poza żywcem zdrój nie weźmie do ust - i zaczną oczekiwać od organizatorów, by dla każdego była taka woda, jakiej oni chcą. Bo przecież co za problem przygotować kilka różnych rodzajów wody, żeby każdy napił się takiej, jakiej mu światopogląd pozwala?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)


Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-24
16:33

 2013-03-25, 22:55
 
2013-03-22, 16:49 - Hung napisał/-a:

Chociaż wegetarianizm jest częścią weganizmu, to przedstawicieli tego pierwszego jest więcej niż drugiego. Ponieważ współczesny styl życia coraz częściej związany jest z wegetarianizmem, to mamy wielu jego przedstawicieli, nad którymi warto się pochylić z życzliwością. Jeśli to będzie 10-30% z całej grupy zawodników, to jest to o wiele więcej niż bezglutenowców lub innych, którzy - swoją drogą - pewnie mieliby wątpliwości, czy jedzenie jest rzeczywiście bez szkodliwych dla nich składników i woleliby nie ryzykować. Nie zapominajmy, że mięsożercy nie są jedynie kiełbasojadami ale wszystkożercami i mogą również zjeść makaron z sosem lub serem a ich ideologia czy dieta nie ucierpi na tym, w odróżnieniu od wegetarian.
Dla mnie większym problemem są długie kolejki do korytka, często na mrozie lub w upalnym słońcu, i o przyśpieszenie wydawania posiłków wolałbym monitować niż o zmianę menu. Zaś te długie ogonki do posiłku, pomimo nieuczestniczenia w nich wegetarian, wegan, bezglutenowców, sosowców i makaroniarzy są dowodem na to, że lud biegający chce jeść po biegu i nawet zje kiełbasę z papieru toaletowego. Dlatego brońmy darowanego jedzenia, bo ciężej było przebiec dystans niż zjeść to, czego się nie lubi.
Nie dokarmiać zawodników. Nie będzie kolejek, na które będą narzekać. Proste.

Mięsożercy są wszystkożercami, więc powinni nacieszyć się wegetariańskim jedzeniem? A co, wegetarian brzuchy rozbolą jak zjedzą kiełbasę? Wątpię. A jak nie chcą, niech nie jedzą. Żądanie, by jedzenie było wegetariańskie niczym się nie różni od żądania, by było mięsne. Ja nie żądam potraw mięsnych - jak dostanę marchewkę, to ją wyrzucę bo nie jadam. Sprzeciwiam się natomiast żądaniu potraw trawiastych "bo trawę każdy może zjeść" - a nie prawda, ja nie zjem.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)


Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-24
16:33

 2013-03-25, 23:00
 
2013-03-24, 23:21 - Jaszczurek napisał/-a:

Osobiście nie miałbym nic przeciwko, jakby od czasu do czasu na biegach były posiłki wegetariańskie. Oczywiście byłoby najlepiej, żeby każdy dostał takie jedzenie, które z chęcią i ze smakiem zje:), niestety nie jest to możliwe. Po prostu nie chciałbym, żeby żarcie bezmięsne stało się normą po zawodach. Etyka, moralność, religia jakiejś grupy społecznej nie może rzutować na ogół społeczeństwa. W dyskusji o Półmaratonie Ślężańskim pojawił się krytyczny głos na temat piwa w pakiecie. Rozumiem, że dla abstynentów zarówno tych z wyboru jak i tych z konieczności, piwo jest zupełnie zbędnym dodatkiem, a wręcz czasem niepotrzebną pokusą, ale to chyba nie oznacza, że mamy zrezygnować z piwa ma rzecz coli w pakiecie, argumentując to w sposób "piwosz wypije colę, a abstynent piwa już nie, więc niech będzie ta cola". Idąc dalej: wyobraźmy sobie sytuację, że jakaś część biegaczy nie mogła z powodów religijnych biegać w niedzielę. To co? Organizatorzy mieliby robić zawody tylko w soboty, bo w zasadzie całej przeważającej reszcie to wszystko jedno czy biegnie w sobotę czy w niedzielę? A już całkiem żartem, mam nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy hasło: "biegajmy tylko w różowych koszulkach, bo inne kolory są szatańskie", bo o ile brak kiełbachy po biegu zniosę dzielnie, piwo i tak jest rzadko, to różu na koszulkach nie "zniesę":):)

Święte słowa, trafiłeś w moje sedno :-)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)


Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-24
16:33

 2013-03-25, 23:05
 
2013-03-25, 22:27 - adamweak napisał/-a:

Nie wiem czemu niektórzy z Was uparli się mianować wegetarian i wegan "mniejszością". Gdyby trzymać się takiej konwencji to mniejszością są ludzie niepijący alkoholu, niejedzący słodyczy czy nawet uprawiający biegi. Przypominam, że definicja mniejszości dotyczy grup narodowych, wyznaniowych, etnicznych i seksualnych (niektórzy używają tego słowa również w kontekście mniejszości parlamentarnych). Dlaczego o tym wspominam, ano dlatego, że zaczyna nam się tu wyłaniać obraz grupy ludzi, którzy chcą dochodzić swoich praw po to by przejąć kontrolę nad całą resztą.
Ludzie spokojnie, mówimy tylko o posiłkach po biegu (niech mi tylko nikt nie pisze, że Hitler też zaczynał od łagodnych haseł). Prawda jest taka, że sami mięsożercy wielokrotnie na różnych forach narzekali na "ciężkie" posiłki po biegu. Dla wielu z Was makaron z sosem pomidorowym pewnie jest lepszą alternatywą niż np. bogracz. Kiedyś po biegu mój ojciec uraczył się takim czymś z mojego bonu żywieniowego i potem dostał poważnych reperkusji żołądkowych (gość ma przeszłość budowlańca i z nie jednego garca jadł a jednak go zmogło). Traktujecie proszę inicjatywy typu posiłek bezmięsny po biegu jako wyraz naszego wsparcia dla Waszego zdrowia a nie jak napisał kolega: "narzucanie swoich zwyczajów większości".
I dlatego jestem za tym, aby nie dokarmiać zawodników na mecie. Niech każdy karmi się tak, jak lubi, jak uważa, i jak będzie dla niego najzdrowiej. Po co na siłę nas uszczęśliwiać serwując przeterminowaną kiełbasę, zielony ser lub natkę pietruszki w zupie, na którą ktoś jest uczulony?

Jedzenie można sobie przywieźć, kupić, przygotować. Po co tymi obowiązkami obarczać organizatora?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)

 



Hung
Marek Piotrowski

Ostatnio zalogowany
2024-02-17
21:23

 2013-03-26, 00:02
 
2013-03-25, 22:55 - Admin napisał/-a:

Nie dokarmiać zawodników. Nie będzie kolejek, na które będą narzekać. Proste.

Mięsożercy są wszystkożercami, więc powinni nacieszyć się wegetariańskim jedzeniem? A co, wegetarian brzuchy rozbolą jak zjedzą kiełbasę? Wątpię. A jak nie chcą, niech nie jedzą. Żądanie, by jedzenie było wegetariańskie niczym się nie różni od żądania, by było mięsne. Ja nie żądam potraw mięsnych - jak dostanę marchewkę, to ją wyrzucę bo nie jadam. Sprzeciwiam się natomiast żądaniu potraw trawiastych "bo trawę każdy może zjeść" - a nie prawda, ja nie zjem.
Idąc takim tokiem rozumowania można dojść do wniosku, że nie organizując zawodów nie będzie żadnych problemów z zawodnikami. To nie jest żadne rozwiązanie. Rozwiązaniem nie jest też ciągłe nie zgadzanie się tylko znalezienie kompromisu. A u Pana nie widzę takiej chęci. Ale ma Pan prawo.
Ludzie są wszystkożerni, więc posiłek wegetariański na zawodach nie zrobi mięsożercom wielkiej różnicy. a większość z nich pewnie nie zwróciłaby uwagi na fakt niedostania parówki, natomiast mięsny dla wegetarianina jest problemem, bo wegetarianizm, to jest coś więcej niż zwykłe przyjście do koryta, to jest jeszcze pewna ideologia. Im nie chodzi o samo jedzenie im chyba chodzi o coś więcej.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (151 wpisów)


ziko303
Adam Zimoń

Ostatnio zalogowany
2024-02-22
14:09

 2013-03-26, 00:20
 
2013-03-25, 22:55 - Admin napisał/-a:

Nie dokarmiać zawodników. Nie będzie kolejek, na które będą narzekać. Proste.

Mięsożercy są wszystkożercami, więc powinni nacieszyć się wegetariańskim jedzeniem? A co, wegetarian brzuchy rozbolą jak zjedzą kiełbasę? Wątpię. A jak nie chcą, niech nie jedzą. Żądanie, by jedzenie było wegetariańskie niczym się nie różni od żądania, by było mięsne. Ja nie żądam potraw mięsnych - jak dostanę marchewkę, to ją wyrzucę bo nie jadam. Sprzeciwiam się natomiast żądaniu potraw trawiastych "bo trawę każdy może zjeść" - a nie prawda, ja nie zjem.
No niestety, nie tylko rozbolą, ale i pewnie poważniejsze przypadłości się przytrafią. Abstrahując od ideologii (którą jedni wyznają, a inni nie) zjedzenie po kilkunastu latach wegetarianizmu mięsnej potrawy jest (poza oczywiście ekstremalnymi sytuacjami, do których na szczęście biegi się nie zaliczają) praktycznie niemożliwe.
Co do mnie to jestem wegetarianinem, z posiłków po biegach nie korzystam. Jeżeli będą wegetariańskie to pewnie czasem bym się skusił, aczkolwiek jakość tych potraw, na moje oko zazwyczaj jest dość kiepska. Chociaż skoro brać biegowa z takim zapałem to pałaszuje.... :)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (42 wpisów)


Hung
Marek Piotrowski

Ostatnio zalogowany
2024-02-17
21:23

 2013-03-26, 00:43
 
2013-03-25, 22:27 - adamweak napisał/-a:

Nie wiem czemu niektórzy z Was uparli się mianować wegetarian i wegan "mniejszością". Gdyby trzymać się takiej konwencji to mniejszością są ludzie niepijący alkoholu, niejedzący słodyczy czy nawet uprawiający biegi. Przypominam, że definicja mniejszości dotyczy grup narodowych, wyznaniowych, etnicznych i seksualnych (niektórzy używają tego słowa również w kontekście mniejszości parlamentarnych). Dlaczego o tym wspominam, ano dlatego, że zaczyna nam się tu wyłaniać obraz grupy ludzi, którzy chcą dochodzić swoich praw po to by przejąć kontrolę nad całą resztą.
Ludzie spokojnie, mówimy tylko o posiłkach po biegu (niech mi tylko nikt nie pisze, że Hitler też zaczynał od łagodnych haseł). Prawda jest taka, że sami mięsożercy wielokrotnie na różnych forach narzekali na "ciężkie" posiłki po biegu. Dla wielu z Was makaron z sosem pomidorowym pewnie jest lepszą alternatywą niż np. bogracz. Kiedyś po biegu mój ojciec uraczył się takim czymś z mojego bonu żywieniowego i potem dostał poważnych reperkusji żołądkowych (gość ma przeszłość budowlańca i z nie jednego garca jadł a jednak go zmogło). Traktujecie proszę inicjatywy typu posiłek bezmięsny po biegu jako wyraz naszego wsparcia dla Waszego zdrowia a nie jak napisał kolega: "narzucanie swoich zwyczajów większości".
Wielki problem z "mniejszością". Czy słowa "mniejszość" mogę użyć wyłącznie do kontekstów politycznych, wyznaniowych, etnicznych i seksualnych? Czy "mniejszość", to nie jest też coś mniejszego w porównaniu z czymś większym? Czy w takim razie słowo "większość" również dotyczy tylko kontekstów politycznych, wyznaniowych, etnicznych i seksualnych? Czy nie mogę powiedzieć, że "większość" biegaczy lubi mięso? Bo jeśli mogę, to równie dobrze mogę określić, iż nie jedzący mięsa wśród biegaczy, to "mniejszość". Skoro jest większość, to musi być mniejszość. Nie może być tak, że antonim jakiegoś słowa może być używany tylko w niektórych kontekstach. Mały, duży. Ciepły, zimny. Większy, mniejszy. Jeśli jednak nie mam racji, to jak określać różnice ilościowe między tymi dwiema grupami zawodników?
Żaden to argument, że tatę zmogło jedzenie mięsne, bo podobne opowieści każdy mięsożerca może przytoczyć o jedzeniu wegetariańskich potraw. Ja po pierwszym maratonie nie mogłem zjeść makaronu z sosem, ale mięsa też nie dałbym rady. I co z tego?
Ja "inicjatywę typu posiłek bezmięsny" traktuję jako głos mniejszości, która chce mieć możliwość zjedzenia posiłku zgodnego ze swoimi zapatrywaniami. I o tym, że to popieram pisałem wcześniej. Natomiast nie traktuję tej inicjatywy jako "wyraz wsparcia" dla mojego zdrowia, bo takie działanie mi się zawsze kojarzy z sektą i praniem mózgu. Jest różnica między walczeniem o prawo realizacji swoich idei a walczeniem o to, żeby te idee inni też przejęli, bo to dla nich będzie zdrowe.
Jeśli nie narzucacie większości swoich zwyczajów, to starajcie się załatwić, by was uznawano przy robieniu posiłku ale nie wciskajcie, że to dla dobra wszystkich, bo taka wersja, to już narzucanie się.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (151 wpisów)


Hung
Marek Piotrowski

Ostatnio zalogowany
2024-02-17
21:23

 2013-03-26, 00:47
 
2013-03-21, 16:48 - Admin napisał/-a:

Dlaczego sos pomidorowy? Ja osobiście jadam wyłącznie spagetti bolognesse - z mięsem. Sos pomidorowy jest wstrętny. Dlaczego ktoś miałby mi serwować posiłek, który mi nie smakuje?

Jedzmy śnieg - tani, ogólnodostępny, naturalny, i z pewnością da radę zjeść go każdy sportowiec :-)
Sprzeciwiam się jedzeniu śniegu, ja nie dam rady go zjeść.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (151 wpisów)


Arti
Kujawiński Artur

Ostatnio zalogowany
2024-04-05
01:52

 2013-03-26, 01:58
 
Nie przypominam sobie aby w Nowym Jorku, Londynie, Paryżu czy Berlinie ktokolwiek czymkolwiek mnie karmił ;)

Jeżeli chodzi o karmienie to na każdym biegu mam inną zachciankę np poczynając od sernika a na tajskim jedzeniu kończąc. Wszystko zalezy od pory dnia i roku ;) I własnego widzi "misię" a jak mam na coś konkretnego ochotę ot dzwonię do domu w drodze z biegu i po wejściu do domu mam na talerzu, proste prawda? ;)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (12 wpisów)

 



Arti
Kujawiński Artur

Ostatnio zalogowany
2024-04-05
01:52

 2013-03-26, 02:02
 
2013-03-21, 16:48 - Admin napisał/-a:

Dlaczego sos pomidorowy? Ja osobiście jadam wyłącznie spagetti bolognesse - z mięsem. Sos pomidorowy jest wstrętny. Dlaczego ktoś miałby mi serwować posiłek, który mi nie smakuje?

Jedzmy śnieg - tani, ogólnodostępny, naturalny, i z pewnością da radę zjeść go każdy sportowiec :-)
Mi się przejadł, chciałbym meksykański....a co ma być na ostro ;)))))))) i parę oliwek dla posmaku i egzotyki ;)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (12 wpisów)


nitor
Rafał Sydor

Ostatnio zalogowany
2015-11-13
10:48

 2013-03-26, 09:32
 
Gdy wziąłem pierwszy raz udział w zorganizowanym biegu nie spodziewałem się że dostane na mecie ciepłą zupę (ja jadam wszystko) i medal i jakieś pierdoły w pakiecie. Było mi miło.
Za którymś razem stwierdziłem, że skoro mam płacić za bieg to za taki w którym jest szansa coś wylosować. Ale przed biegiem organizator zmienił zasady losowania a ja poczułem się oszukany. Byłem zły co wyraziłem na forum i z tego powodu jest mi teraz wstyd.
Teraz nie oczekuję od organizatora żadnych bonusów (jeśli są to fajnie), wystarczy mi, że organizator zorganizował bieg gdzie mogłem powalczyć o miejsce w pierwszej połówce startujących i stwierdzić, że jestem dobry :-).
Po trzech latach biegania w zorganizowanych biegach uważam, że organizator za bardzo stara się wejść w ... biegaczom a biegacze potem i tak go obsmarują na forach: zupa za zimna, za wodnista, makaron się lepił, brakło wody, koszulki za mało kolorowe i nie techniczne. Gdzie te pozytywne endorfiny o których tyle się mówi. Myślę, że jesteśmy strasznie nie pozytywni, pewnie ze zmęczenia po bieganiach i niedożywieniu :-).
Pozdrawiam.




  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


adamweak
Adam Słaby

Ostatnio zalogowany
2015-07-22
14:23

 2013-03-26, 10:23
 
2013-03-26, 00:43 - Hung napisał/-a:

Wielki problem z "mniejszością". Czy słowa "mniejszość" mogę użyć wyłącznie do kontekstów politycznych, wyznaniowych, etnicznych i seksualnych? Czy "mniejszość", to nie jest też coś mniejszego w porównaniu z czymś większym? Czy w takim razie słowo "większość" również dotyczy tylko kontekstów politycznych, wyznaniowych, etnicznych i seksualnych? Czy nie mogę powiedzieć, że "większość" biegaczy lubi mięso? Bo jeśli mogę, to równie dobrze mogę określić, iż nie jedzący mięsa wśród biegaczy, to "mniejszość". Skoro jest większość, to musi być mniejszość. Nie może być tak, że antonim jakiegoś słowa może być używany tylko w niektórych kontekstach. Mały, duży. Ciepły, zimny. Większy, mniejszy. Jeśli jednak nie mam racji, to jak określać różnice ilościowe między tymi dwiema grupami zawodników?
Żaden to argument, że tatę zmogło jedzenie mięsne, bo podobne opowieści każdy mięsożerca może przytoczyć o jedzeniu wegetariańskich potraw. Ja po pierwszym maratonie nie mogłem zjeść makaronu z sosem, ale mięsa też nie dałbym rady. I co z tego?
Ja "inicjatywę typu posiłek bezmięsny" traktuję jako głos mniejszości, która chce mieć możliwość zjedzenia posiłku zgodnego ze swoimi zapatrywaniami. I o tym, że to popieram pisałem wcześniej. Natomiast nie traktuję tej inicjatywy jako "wyraz wsparcia" dla mojego zdrowia, bo takie działanie mi się zawsze kojarzy z sektą i praniem mózgu. Jest różnica między walczeniem o prawo realizacji swoich idei a walczeniem o to, żeby te idee inni też przejęli, bo to dla nich będzie zdrowe.
Jeśli nie narzucacie większości swoich zwyczajów, to starajcie się załatwić, by was uznawano przy robieniu posiłku ale nie wciskajcie, że to dla dobra wszystkich, bo taka wersja, to już narzucanie się.
Chyba się nie rozumiemy ale nie będę z Tobą dyskutował bo pejoratywny wydźwięk Twoich wypowiedzi musi być podszyty jakąś traumą z przeszłości. Skoro próba pomocy kojarzy Ci się, jak to ująłeś, z sektą i praniem mózgu, trudno musisz z tym żyć.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


adamweak
Adam Słaby

Ostatnio zalogowany
2015-07-22
14:23

 2013-03-26, 10:35
 
Wiecie co dyskusja zaczyna absolutnie odbiegać od sedna problemu. Coraz więcej osób pisze, że najlepiej nie dawać żadnego posiłku po biegu. I powiem szczerze mnie takie rozwiązanie też pasuje bo na dzień dzisiejszy i tak nie korzystam z tej możliwości. Ale wątek dotyczy alternatywnego posiłku w wersji wege. Jeśli adminowi, który z moich obserwacji jest gorącym orędownikiem spartańskich zasad podczas biegów, tak bardzo zależy na dyskusji na temat ukrócenie wszelkich udogodnień podczas zawodów, sugeruję założenie osobnego wątku. Można go nazwać: "Nie jedz, nie pij, pokaż, na co Cię stać":)
Jeżeli w tej dyskusji dalej mamy rozmawiać o posiłkach wegetariańskich to skupmy się na tym zagadnieniu albo zamknijmy temat.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Pawel1973
Pawel D

Ostatnio zalogowany
2016-11-30
16:34

 2013-03-26, 14:40
 
Podyskutować można ale niezależnie od tego problem bezmięsnej alternatywy raczej i tak sam się rozwiąże. Przypuszczam tak obserwując ten trend wszędzie gdzie mamy zbiorowe żywienie np. w samolotach,wielu restauracjach czy nawet w szpitalach. Zresztą i wśród organizatorów biegów zaczną pojawiać się zwolennicy wegetarianizmu, którzy naturalnie będą promować swoją dietę.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (7 wpisów)

 



Pajak
Tomek Paj±k

Ostatnio zalogowany
2016-01-24
12:24

 2013-03-26, 18:02
 
Bardzo chciałbym miec mozliwosc dostania weganskiego posilku po biegu,a jezeli jest tylko opcja miesna to jest to krzywdzace, gdyz oplata startowa jest rowna dla wszystkich.

Uznanie dla Fundacji Maratonu Warszawskiego gdyz na ostatniej polowce w stolicy na mecie byly jablka oraz zjadliwy makaron :)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
s0uthHipHop
23:51
rdz86
23:34
soniksoniks
23:14
ula_s
22:54
mario1977
22:41
valdano73
22:29
ronan51
22:23
mieszek12a
22:12
gtriderxc
22:08
chris_cros
22:08
kostekmar
21:42
viesio
21:37
bobparis
21:37
jantor
21:23
aga74
21:23
zulek
21:15
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |