Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  GREG (2008-11-20)
  Ostatnio komentował  ż±dło (2008-11-28)
  Aktywnosc  Komentowano 5 razy, czytano 139 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Ostatnio zalogowany



 2008-11-20, 00:31
 ROCZNICA I PAMIĘĆ - BARBARA SZLACHETKA
Drodzy Przyjaciele,

W dniu 24 listopada 2005 o godzinie 11:41 pożegnaliśmy wybitną ultramaratonkę Basię Szlechetkę. Dla wielu nowych biegaczy może i powinna być wzorem czym jest bieganie i jak bardzo można się cieszyć z tego pięknego sportu. Poniżej parę słów o tej osobie:

Żyję dzięki Lance'owi Armstrongowi. On się nie poddał, ja też przezwyciężę tego diabła, który we mnie wszedł - mówiła wielokrotnie z pełną nadzieją Barbara Szlachetka.Niestety, najlepsza polska ultramaratonka przegrała walkę z rakiem.

Zawodniczka AZS AWF Wrocław, rekordzistka kraju we wszystkich biegach wielogodzinnych, a także pod względem liczby maratonów (ponad 300), w lipcu 2003 roku, na tydzień przed 48-godzinnymi zawodami w Kolonii, poczuła bardzo silne bóle brzucha."Nie zaniepokoiły one wówczas nikogo - wspomina małżonek. - Basia od jakiegoś czasu często miała dolegliwości tego typu. Tym razem nasilały się one z minuty na minutę i żonę przewieziono do kliniki w Hamburgu. Po szybkim badaniu postawiono okrutną diagnozę - guz nowotworowy na jelicie grubym. Równie szybko zapadła decyzja - operacja. Prowadził ją jeden z najlepszych hamburskich chirurgów. Trwała prawie 3 godziny i zakończyła się powodzeniem. Guz został usunięty".

Szlachetka od początku była informowana o stanie zdrowia, niczego przed nią nie ukrywano. "To będzie mój najdłuższy bieg w życiu, bo bieg po życie! Moi znajomi i przyjaciele wiedzą, że ja nigdy nie dawałam się łatwo zepchnąć z trasy, więc teraz też z niej tak szybko nie zejdę!" - te słowa wypowiedziała na oddziale intensywnej terapii, kilka dni po ciężkiej operacji.

Czytała podarowaną przez niemieckich przyjaciół książkę o słynnym amerykańskim kolarzu Armstrongu, który przez kilka lat walczył z rakiem. "On się nie poddał, więc dlaczego ja mam być gorsza?!" - zapytała wówczas z charakterystycznym dla niej uśmiechem. "Fascynuje mnie, kiedy człowiek pokonuje własną słabość i dociera do mety. Dla mnie istotą nie jest zwycięstwo nad innymi, ale zwycięstwo nad samym sobą, nad własną słabością. Nie wolno poddawać się kryzysowi, należy go pokonać. Są oczywiście chwile, kiedy się załamuję, ale wtedy mówię sobie: Basiu, ty musisz dobiec do mety, no i biegnę dalej. Nigdy nie poddaję się" - powiedziała w jednym z wywiadów.

15 listopada roku 1997 był dla Barbary Szlachetki "powtórnym narodzeniem" - jak to ujmowała. To dzień, kiedy zachęcona przez znajomego lekarza z Hamburga Christiana Hottasa, zadebiutowała w maratonie, połknęła bakcyla i nie widziała już dalszego życia bez biegania. "Dojrzała kobieta po czterdziestce, matka dwojga dorosłych dzieci (Katarzyna i Krzysztof), odnalazła swoje życiowe powołanie" - donosiły media w Niemczech i Polsce.

Realizowała je w rewelacyjnym stylu. W ciągu 7 lat wpisano ją dwukrotnie do księgi rekordów Guinnessa - za pokonanie 52 maratonów w roku i za 100 w okresie 1 roku, 11 miesięcy i 9 dni. Biegała przeciętnie 2 maratony w tygodniu. Sobotni traktowała jako rozgrzewkę przed niedzielnym, kiedy to uzyskiwała zwykle lepsze o kilkanaście minut wyniki. Najlepiej czuła się po ... pokonaniu 200 km. Szczyciła się wieloma osiągnięciami, m.in. w 48-godzinnym biegu - halowym rekordem świata kobiet (284 km) i rekordem Europy (348 km). Jako druga zawodniczka w historii przebiegła Grand Union Canal z Birmingham do Londynu (235 km). Startowała nie tylko w Europie, również w USA i Afryce, kończąc supermaraton przez Saharę.

Jej najdramatyczniejszym biegiem był górski ultramaraton w szwajcarskim Davos, w 1998 roku. Według prognoz na te lipcowe dni miał być upał i wszyscy wyruszyli w letnich strojach. Tymczasem w dzień startu temperatura nie przekraczała 7 stopni, padał deszcz ze śniegiem. Jednak Szlachetka podeszła do tego ze spokojem oraz charakterystycznym optymizmem i z uśmiechem na twarzy minęła metę.

Wszędzie, gdzie pojawiała się na starcie zawodów, przyjmowano ją niezwykle ciepło i serdecznie. Najpopularniejsza była jednak w Niemczech, gdzie przebywała przez kilka miesięcy w roku, biorąc udział w wielu biegach, niemalże do ostatnich dni życia. Nakręcono tam o niej film, występowała w licznych programach telewizyjnych, a niemieckie gazety często pisały "flotte Barbara" (fruwająca Barbara). Była członkiem amerykańskiego, angielskiego i niemieckiego 100 Marathon Club.

Mieszkanka Jelcza-Laskowic, a także i Hamburga, już w dzieciństwie została ciężko dotknięta przez los. Miała bezwład nóg i perspektywę kalectwa do końca życia. Po kilku latach udało się jej pokonać chorobę, ale ... Na wymarzone studia w akademii wychowania fizycznego nie została przyjęta z powodu rzekomej wady serca. Jednak dopięła swego i rozpoczęła naukę zaocznie we wrocławskiej AWF.

"Gdybym jednak przegrała walkę z rakiem - powiedziała niedawno PAP - proszę publicznie podziękować hamburskiemu lekarzowi domowemu Christianowi Hottasowi, który od początku tych dramatycznych zdarzeń serdecznie się mną opiekował. Był kolegą i przyjacielem z tras maratońskich. Jego pomoc jest nieoceniona. Na starcie musiał pokonać wiele przeszkód biurokratycznych, abym mogła być operowana i leczona w hamburskiej klinice Evangelische Amalie Sieveking Krankenhaus. Zrobił to perfekcyjnie i skutecznie".

Do leczenia w Niemczech i kosztownej chemioterapii niezbędna była pomoc finansowa. Hottas organizował w Niemczech różne akcje Już po dwóch dniach funkcjonowania konta bankowego wpłynęło ponad tysiąc euro. Podobnie było w Polsce. W Urzędzie Miasta w Jelczu- Laskowicach jedna z pracownic powiedziała PAP: "Jeszcze w czwartek rano rozmawiałam z Basią i jej mężem. Była świadoma trudnej sytuacji, ale wierzyła w zwycięstwo, jak na sportowca przystało. Skąd ona czerpała tyle siły? Przecież była taka filigranowa. Dwie godziny potem skończyła bieg życia na zawsze.

...Będziemy Basiu o tobie zawsze pamiętać...

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (34 wpisów)


Grażyna W.
Grażyna Witt
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
---


 2008-11-20, 14:02
 
Pamiętam...często myślę o Basi...

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (36 sztuk)

 



Arti
Kujawiński Artur

Ostatnio zalogowany
2024-04-05
01:52

 2008-11-20, 15:17
 Pamietamy ...
Zawsze będziemy pamiętać...

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (12 wpisów)




Ostatnio zalogowany
2019-12-11
18:11

 2008-11-20, 20:37
 
Basia na zawsze pozostanie w naszej pamięci.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (28 sztuk)


ż±dło
Katarzyna Biryło

Ostatnio zalogowany
2023-12-13
18:44

 2008-11-28, 22:07
 
Zazdroszczę Wam że mieliście przyjemność znać, widywać i podziwiać śp. Barbarę. Ta historia wzruszyła mnie do łez. Proszę o więcej szczegółów z życia naszej rodaczki, kobiety, która jest i pozostanie wzorem godnym naśladowania.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (15 sztuk)


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
Admin
11:46
stanlej
11:44
biegacz54
11:40
czewis3
11:29
Ann93
11:27
Stonechip
11:18
kirc
11:12
Leno
10:57
Mario998
10:22
raputita
10:10
Dana M
10:02
LukaszL79
09:58
karollo
09:57
konsok
09:56
Ty-Krys
09:24
INVEST
09:14
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |