2013-09-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Boston Marathon 2014 - nowy cel! (czytano: 787 razy)
Bardzo długo nic nie pisałem na blogu gdyż po Rzeźniku borykałem się z kontuzją pasma biodorowo-piszczelowego, która ciągnęła się za mną bardzo długo.
Oczywiście wszystko zrzucam na kontuzję jednak prawda jest taka, że po udanym początku sezonu spadło ze mnie ciśnienie i nie miałem motywacji by szybko wyjść z bolącego problemu.
Bardzo szybko zdiagnozowałem co mi jest i już po dwóch tygodniach byłem w gabinecie Sławomira Marszałka z Poznania - znanego biegacza i osteopaty, który bardzo szybko zdiagnozował co mi jest i zalecił rehabilitację. Przebiegała ona różnie bo... mi się nie chciało.
W związku z tym trochę się zapuściłem i szybko przybrałem na wadze 5 kg vo momentalnie było po mnie widać.
Problemem było dla mnie przebiec 10 km bez bólu w okolicach kolana. Często wracałem metrem lub wypożyczonym rowerem z treningu. Aż do Biegu Granią Tatr, który odbywał się w połowie sierpnia...
Wyszliśmy wtedy na długa wycieczkę po górach na Kasprowy Wierch i po tym wszystko odeszło w niepamięć. Szuje jeszcze dyskomfort ale od tego czasu biegam regularnie. Waga powoli wraca do normy i zacząłem myśleć o maratonie na wiosnę...
Zastanawiałem się gdzie pobiec maraton. Po pierwsze chciałem by było to poza granicami kraju dlatego, że jest tam z kim biegać na czas w okolicach 2:40. Po drugie w miejscu, które gwarantuje szybką trasę i możliwość uzyskania wyniku. Po trzecie musiał pasować mi termin biegu czyli najlepiej połowa kwietnia bo wtedy czuje się najlepiej...
Rzym... trochę za wcześnie i te legendarne kostki brukowe... Barcelona... zdecydowanie za wcześnie... Paryż... fajnie tylko nie wiem czy nie za duża impreza... zresztą byłem tam już wielokrotnie... Wiedeń... szybka trasa, dobry termin, optymalna frekwencja..
W sumie już byłem zdecydowany na Wiedeń tylko z uwagi na kontuzje chciałem zapisać się w okolicach grudnia kiedy będę pewny swoich przygotowań...
aż tu nagle otwarcie zapisów na Boston Marathon 2014. Najbardziej interesujące w tym biegu są limity zapisów, które sprawiają, że samo dostanie się tam jest swego rodzaju zwycięstwem. W dodatku mój wynik z Rotterdamu kwalifikował mnie w pierwszej kolejności gdyż był o ponad 20 minut lepszy niż limit w mojej kategorii wiekowej (3:05).
Pod wpływ impulsu zdecydowałem się startować tam. Miałem 3 dni do namysłu i w międzyczasie odwiedziłem Festiwal Biegowy w Krynicy gdzie w moim przekonaniu utwierdził mnie Michał Bartoszak opowiadając o swoim starcie w Bostonie.
W poniedziałek 9 września 2013 roku wypełniłem aplikację i po tygodniu dostałem potwierdzenie zapisania (w tym czasie sprawdzali zgodność wyniku z Rotterdamu). Oczywiście z mojego konta została pociągnięta rekordowa dla mnie kwota wpisowego: 725 zł...
Kilka czynników zdecydowało o tej decyzji:
- byłem w Bostonie w 2009 roku i było to miasto, które podobało mi się najbardziej ze wszystkich w USA z wzorem sklepu specjalistycznego dla biegaczy z którego siłą trzeba było mnie wyciągać;
- potencjalnie szybka trasa, ale tylko wtedy gdy będzie z wiatrem, na tej trasie pobito najlepszy wynik na dystansie 42,195 km - 2:03:02; Jednak gdy wieje w twarz jest bardziej niż ciężko,
- bardzo wysoki poziom sportowy; wynik w okolicach 2:35-2:40 daje bardzo odległą lokatę co świadczy o tym, że będzie z kim biec :)
- kolejna szansa na odwiedzenie Nowego Jorku i Bostonu,
Mój start tam nie jest pewny. Biletów lotniczych nie mam, wizy nie mam i zacznę dopiero to organizować na początku stycznia kiedy będę pewny tego startu. Jeśli przygotowania nie będą szły po mojej myśli bez mrugnięcia okiem zrezygnuje z tego startu i odłożę go na później.
Cel jest bardzo ambitny. Chciałbym osiągnąć wynik w przedziale 2:35 - 2:40 i uważam to za realny plan.
Nauczony pewnym doświadczeniem pierwszego startu planuje włożyć do niego więcej siłowni, jogi i zmienić diametralnie z dietetykiem swoją dietę. Jednym słowem myśleć również o rzeczach około biegowych.
Być może wykorzystam swój urlop zaległy i wyjadę na początku roku i w środku srogiej zimy z Gosią Sobańską do Portugalii trochę pobiegać...
Bardzo mi zależy na tym starcie i zrobię wszystko by się do niego dobrze przygotować...
Na razie aż do XI Półmaratonu Św. Mikołajów w Toruniu chce wrócić do sprawności fizycznej i dopiero od grudnia zacząć przygotowania pod maraton.
Będzie walka!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora adamus (2013-09-19,20:26): mi się niechciało - napisałbym osobno "nie chciało" ;) benek (2013-09-20,08:49): Przecież już tak jest :P jacdzi (2013-09-21,08:27): :-) Moniq (2013-09-24,08:32): Trzymam więc kciuki, byś osiągnął cel!
Kocjur (2013-09-26,09:04): Powodzenia życzę :-)
|