Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 431 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Wspomaganie, usprawnianie, doping
Autor: Łukasz Panfil
Data : 2006-03-14

Chciałbym się dziś zająć problemem wspomagania w sporcie na poziomie zawodowym jak i amatorskim. Na początku powinniśmy sobie odpowiedzieć na pytanie czym jest wspomaganie i jakie są jego granice?

Wspomaganie nie jest niczym złym, w przekonaniu wielu słowo to jest synonimem dopingu . Kompletna bzdura! Każdy z nas, spędzający czas bardziej aktywnie od przeciętnego człowieka traci o to „bardziej” więcej wszelkich elementów potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Witaminy, mikroelementy, pierwiastki potrzebne człowiekowi do życia „uciekają” nam z każdym zostawionym za sobą kilometrem.

Odpowiednio zbilansowana dieta jest w stanie zapewnic nam dzienne zapotrzebownie na te składniki. Jednak kto ma pojecie jak taką dietę skomponować, jak łączyć niektóre składniki naszego pożywienia żeby dawało to zamierzony efekt. Nikt raczej nie zawraca sobie tym głowy, a druga sprawa większość z nas nie jest w stanie „wydołać” finansowo chcąc zgromadzić odpowiednio produkty żywnościowe. Trzecia punkt to brak czasu na zabawy i eksperymenty w kuchni. Firmy farmaceutyczne wychodzą nam naprzeciw, wypuszczając na rynek malutkie pigułki zawierające to o czym wyżej mówiłem. Badania wykazują iż przyswajalność składników pochodzących z tabletki jest równie dobra jak z produktów naturalnych. Wybór mamy napradę szeroki, każdy może znaleźć coś dla siebie, gdyż skład jest różnorodny ilościowo. Napewno 10-20zł wydanych na paczkę witamin nie nadwyręży naszego budżetu w spodób drastyczny. Niektórzy biegacze wręcz szczycą się iż biegają „na sucho”, twierdząc że wystarczy im schabowy i worek ziemniaków! Absolutna bzdura! W ten sposób napewno nie pójdą z wynikami do przodu, a skutecznie „zaorają” swój organizm. Dbajmy więc o odpowiednią suplementację! Zawodnicy na wysokim poziomie przyjmują często witamniny nie doustnie, a domięśniowo lub dożylnie.

Zdecydowanej większości igła kojarzy się wyłącznie z „koksem”. I to również błąd. Człowiek, który idzie na trening i przebiega np. 10x1km w czasie 2:50-3:00 nie jest w stanie zaspokoić powstałych braków zażywając preparatów witaminowych doustnie. Zawodnik po przebiegnięciu 42km w 2godz 15min nie jest w stanie nawodnić się odpowiednio wypijając nawet 10litrów wody czy napoju izotonicznego! Nie kojarzmy więc źle zawodników leżących po lub przed biegiem pod kroplówką. Jest to jak najbardziej wskazane, a wręcz konieczne! Wszystko w granicach rozsądku podbudowane odpowiednią wiedzą ma sens. Jednak traci go w momencie braku tej wiedzy lub eksperymentów. Często widzę podczas imprez biegowych zawodników, którzy nawet przed maratonem popijają napój energetyczny typu red bull. Ogromny błąd! Napój energetyczny tego typu pobudza, podwyższa nam tętno i ciśnienie krwi. W rezultacie nasze tętno wysiłkowe jak i to które sztucznie wywołaliśmy poprzez w.wymieniony napój nakłada się i może to doprowadzić do końca biegu albo nawet do tragedii! W tym miejscu nasuwa mi się od razu myśl: nie wierzmy kolorowym, nieprofesjonalnym pisemkom (nie chodzi mi o pisma na temat biegania).

W jednej z takich gazet znalazłem porównanie napoi energetycznych. Zestawienie wiało grozą, do „jednej szufladki” wrzucono: isostar, red bulla, powerade’a, xl. Naturalnie isostar i powerade do tej grupy nie należą. Są to napoje izotoniczne jak najbardziej wskazane w czasie wykonywania wysiłku. Ciśnienie osmotyczne zawarte w cząsteczkach tych napoi jest identyczne jak ciśnienie osm. wewnątrz naszych krwinek. Dzięki temu napoje te idealnie zaspokajają nasz deficyt elektrolitowy. W tym miejscu negatywnie muszę odnieść się do artykułu w 1szym numerze „Biegania” na temat sporządzania domowym sposobem napojów izotonicznych. Podane tam proporcje „kieliszek soku z cytryny” czy „1/4 łyżki soli” są bardzo niewymierne. Jak możemy stwierdzić czy wzięliśmy ¼ łyżki soli? Niemożliwe, a nawet najmniejszy błąd w dozowaniu składników powoduje brak celowości naszych zabiegów. Napój izotoniczny musi mieć dokładnie sprecyzowaną dawkę składników, w przeciwnym razie przestaje być napojem izotonicznym i przyjmowanie go nie da zamierzonego efektu! Kupując izotonika musimy dokładnie trzymać się instrukcji wykonania takiego napoju!

Kolejna sprawa, żródło energii czyli węglowodany – popularne „carbo”. Zawodnicy kupują często puszki gigantycznych rozmiarów, serwując sobie później tego typu drinki w niekontrolowanych ilościach. Tutaj akurat najlepszym rozwiązaniem jest natura w postaci miodu. Miód właśnie jest najlepiej przyswajalnym żródłem węglowodanów. 2-3 łyżeczki przed treningiem i to samo po wysiłku.

Zachwalałem na początku farmaceutyczne produkty. Nie chcę jednak dyskwalifikować darów ziemi. Polecam wszystkim sok z buraków, ale robiony własnoręcznie, gwarantuję iż pity regularnie podbije nam do góry wyniki naszej morfologii krwi. Burak jest najbardziej krwiotwórczym warzywem, posiada pokłady świetnie przyswajalnego żelaza. Mankamentem tego soku może być na dłuższą metę obrzydzenie do smaku tego napoju.
Wypijany codziennie wręcz odpycha w późniejszym czasie, można jednak dodać innych warzyw (pietruszka, marchew) dla złagodzenia smaku.

Wszelkie metody treningowe jak i związane z całą otoczką – odżywianie, suplementacja zmieniają się wraz z rozwojem nauki. Kiedyś niedopuszczalnym było przyjmowanie płynów tuż przed treningiem, a wczasie jego trwania było karygodnym zachowaniem. W naszym przypadku maratończyków jest to oczywiście niezbędne ze względu na czas trwania wysiłku i wiążące się z tym odwodnienie. Dobrą nauką jest picie w czasie trwania treningu - poznajemy zachowanie się naszego organizmu i przystosowujemy go do późniejszego przyjmowania napojów na trasie.

Ciekawy artykuł autorstwa Dariusza Kaczmarskiego (r.ż. w maratonie 2:14:15) znalazłem w czasopiśmie „Lekkoatleta” (nr.10/95). Dotyczy on treningu porannego realizowanego... na czczo „po całonocnej głodówce”.

Autor twierdzi iż trening z pustym żołądkiem usprawnia niektóre procesy metaboliczne, ingeruje w procesy fizjologiczne, które warunkują końcowy sukces w biegach długich. Przestrzega jednak, że trening na czczo powinien byc tylko dodatkiem, realizcja jego powinna przebiegać przy niskiej intensywności. Nie powinno się od razu zaczynać treningu na czczo z „grubej rury” tylko stopniowo wydłużać kilometraż. Intensywnośc takiego treningu to maksymalnie BC2. Aby oszukać uczucie głodu należy przed rozpoczęciem treningu wypić 200-400mL wody. Osobiście często w ostatni dzień zgrupowań sportowych siłą rzeczy realizowałem trening na głodzie. Poranny wyjazd wymuszał bieganie przed śniadaniem.

Dla mnie karą było wybieganie z pustym żołądkiem. Czułem się jak „warzywo”! Organizm nie przystosowany dostawał po prostu bolesny strzał! Od niedawna jednak stosuję przed śniadaniem rozruchy poranne. Głównie mają one na celu rozbudzenie organizmu, czuję się po nich wyśmienicie, nie potrzebuję żadnej kawy. Zauważyłem jednak, że nie sprawia mi już kłopotu,a nawet jest przyjemnością 20-30minutowy bieg „przedśniadaniowy”. Organizm się zaadaptow

ał. Później w trakcie dnia efektywniej zmagam się z codziennością, a i na treningu zasadniczym czuję się lepiej.

Wracając do witamin, odzielnie (poza multiwitaminą) polecam przyjmowanie witaminy C. Profilaktycznie ochroni nas przed przeziębieniem. Nie grozi nam przedawkowanie, a nadmiar jej wydalamy z moczem.

Co do pierwistków, przed maratonem zadbajmy o właściwy poziom magnezu. Uchroni nas przed skurczami na trasie, które napewno nie raz były zmorą maratońskiej batalii. Bez przesady jednak, róbmy wszystko według wskazań podanych na ulotce.

Tak jak mówiłem wszystko w granicach normy pozwoli nam kontynuować przygodę z bieganiem w lepszej formie przez długie lata. Właściwe dozowanie, właściwych środków umocni nas w poczuciu czystości naszego sportu. A jest to problem raczej zawodowców. Badania w USA wykazały iż 80% mlodych lekkoatletów jest w stanie umrzeć w szybkim czasie dla sukcesu. Pytanie było następujące: „dostaniesz cudowny środek, który zapewni ci złoto olimpijskie, jednak rok później zejdziesz z tego świata”. Jest to przerażające! 80% ankietowanych wyraża swoją aprobatę dla takiego pomysłu! Głupota młodych ludzi i sport który robi się coraz bardziej nienaturalny brzydki i brudny to smutna perspektywa na przyszłość. Laboratoria prześcigają się w tworzeniu nowych „ulepszaczy”.

Mówi się iż była NRD przodowała w „koksowaniu”, a moim zdaniem reprezentanci tego kraju mieli bardziej prymitywne środki dopingujące niż USA. Przykład – Katrin Krabbe (NRD), 2krotna v-ce mistrzyni świata na 100 i 200m (Tokio ’91) zażywała clenbuterol –środek do tuczenia bydła! Trzeba chyba nie mieć szacunku dla samego siebie! Albo „popularne„ zachodzenie w ciąże zawodniczek, które powodowało wzrost poziomu określonego hormonu, a co za tym idzie gwarantowało wynik. Oczywiście ciąża po imprezie docelowej była usuwana. Były również środki typu „mechanicznego”, jak np. Specjalnie opracowane baloniki „instalowane” dopochwowo. Dawało to pływaczkom dodatkową komorę powietrza, a w związku z tym lepszą wyporność. Oszustwo goni oszustwo, najbardziej zabawne są później tłumaczenia sportowców. Mistrz Olimpijski na 5km z Barcelony, Dieter Baumann twierdził iż nandrolon wstrzyknięto mu podstępnie do pasty do zębów! Przykłady możnaby mnożyć, opowiadać o bardziej wymyślnych i wynaturzonych metodach "samoulepszania".

Jaką stanowi przyjemność świadomość iż dokonaliśmy czegoś nie własnymi siłami, możliwościami organizmu, a dodawaniem sobie możliwości. Oszukujemy sami siebie i innych. I tutaj dochodzę do podstawowej różnicy między wspomaganiem, a dopingiem:

Wspomaganie uzupełnia nasze straty powstałe w wyniku wysiłku. Doping daje nam dodatkowe możliwości, którymi nie zostaliśmy obdarzeni.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
conditor
20:51
Namor 13
20:31
tomasso023
20:27
staszek63
20:23
Rapi15
20:22
Pawel63
20:18
piotrhierowski
20:08
Palbow
19:40
przemek300
19:35
rzemek1980
19:34
soniksoniks
19:28
Wojciech
19:21
wwdo
18:51
gpnowak
18:50
b@rtek
18:26
INVEST
18:22
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |