Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [17]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Shodan
Pamiętnik internetowy
Moja droga do Maratonu

Eryk
Urodzony: 1972-11-27
Miejsce zamieszkania: Warszawa
67 / 84


2016-12-13

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Peacemaker (czytano: 1025 razy)

 

W maju przez Warszawę przetoczyła się spora manifestacja i jak sięgam pamięcią wstecz chyba więcej emocji niż ona sama wzbudzało to, ile osób brało w niej udział. W zależności od tego gdzie się przyłożyło ucho można było usłyszeć różne liczby. „240 tys.” – krzyczał miejski ratusz. „Gdzie tam – nie więcej niż 45 tysięcy” – kontrowała policja. Niektóre media same podjęły się próby zliczenia uczestników i wychodziło im gdzieś tak w okolicach 100 tys. Pomiędzy policją a ratuszem rozgorzała polemika o to, kto stosuje lepszą metodologię. „W przypadku manifestacji stacjonarnych zakładamy, że jest to ok. 3-4 osób na metr kwadratowy w zależności od wypełnienia terenu razy liczba metrów kwadratowych, które mamy z danych geodezyjnych. W przypadku osób, które się przemieszczają to jest 1-2 osoby w zależności od gęstości tłumu” – tłumaczył wiceprezydent Warszawy. Policja z kolei nie liczyła osób maszerujących, bo tutaj mogły nawinąć się osoby postronne niezainteresowane bynajmniej protestowaniem, a np. wyprowadzające psa na spacer i przypadkowo wchłonięte przez tłum, preferuje natomiast zliczanie osób zebranych na przemowach otwierających i kończących manifestację.

Pomyślałem sobie wtedy o tym, jak to pięknie zostało ogarnięte w świecie biegowym. Każdy uczestnik dostaje numer, chip. Wiadomo ile osób wystartowało, wiadomo ile doczłapało się do końca, a nawet wiadomo, kto skrócił trasę i pominął jakiś punkt kontrolny. Mało tego – na większości imprez biegowych każdy uczestnik dostaje sms-a z informacją ile osób brało w niej udział, i który z kolei tenże uczestnik dotarł do miejsca jej zakończenia. Wszystko starannie policzone i podane do publicznej wiadomości, a co najważniejsze żaden z biegaczy np. za 30 lat nie będzie mógł wyprzeć się swojego udziału – wszystko jest udokumentowane. Organizatorzy manifestacji nie-biegowych mają od kogo uczyć się.

Dzisiaj przez miasto przelewały się kolejne przemarsze i ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu spostrzegłem, że manifestacje polityczne mają swoich pacemakerów. Świadczy o tym choćby napis na tęczowej fladze, po lewej stronie załączonego zdjęcia. Jak zobaczyłem tę flagę to początkowo zwątpiłem w swoją znajomość angielskiego, ale z odsieczą przyszedł translator googlowy: „pace” to „tempo”, a „pokój” to dla odmiany „peace”. Nic zatem mi się nie pomyliło i wygląda na to, że dobre i sprawdzone rozwiązania ze świata biegów przenoszone są do świata manifestacji. Może zatem na kolejnych demonstracjach będą numery z chipami?

Przy tej okazji przypomniałem sobie, jak kilka lat temu moja koleżanka, która wtedy razem ze mną zaczynała swoją karierę biegową opowiadała, że kiedy pierwszy raz usłyszała hasło „pacemaker” to skojarzyła je z „peacemaker” i na poważnie myślała, że to są tacy zakręceni goście, którzy biegają w intencji pokoju na świecie.

Jednak ten „zając” z tęczową flagą „Pace” nie dawał mi spokoju: „a może na drugiej stronie jest napis „Posadzimy was w…” – głowiłem się. „Muszę własnoocznie zobaczyć o co chodzi” – pomyślałem, szybko przywdziałem strój biegowy i pobiegłem w poszukiwaniu demonstracji. Daleko nie miałem, bo już po 4 kilometrach dobiegłem do jej jądra. Ciesząc się biegiem po pustych ulicach w centrum miasta (które zazwyczaj zasmrodzone są spalinami samochodów) obiegałem manifestację z każdej możliwej strony ale pacemakera nie widziałem – „może dlatego, że zgromadzenie zakończyło już fazę marszu i było akurat w fazie wysłuchiwania przemówień” – wydedukowałem i wróciłem do swojego parku, żeby dokręcić serię przebieżek.

Po powrocie do domu pokusiłem się o głębszą rozkminkę zagadnienia. Zanurkowałem w odmętach internetu i wyłowiłem z niego informację, że napis na tęczowej fladze nie został zaczerpnięty z angielskiego i wcale nie chodzi o „tempo” ale pochodzi z włoskiego i znaczy „pokój”. Taka flaga po raz pierwszy pojawiła się na marszu pokojowym w Italii w 1961 r., a większą popularność zyskała w 2002 r. po protestach przeciwko wojnie w Iraku. Czegoś się dowiedziałem przy okazji dzisiejszej manifestacji i jeszcze pobiegałem sobie po pustych ulicach.

PS. Ciekawe czy organizatorzy uwzględnią mnie w liczbie uczestników…

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


snipster (2016-12-14,09:46): hehe śmiechłem ;] w sumie to fajnie macie w tej Warszawce... tyle zgromadzeń, ulice wolne od samochodów, nic tylko biegać, a i gratisowi pace-mejkerzy, czy tam pismejkerzy, tudzież w-pace-plejserzy ;)
Shodan (2016-12-14,11:58): Byleby opon nie palili, bo wtedy żadna przyjemność z biegania ;)))
Mahor (2016-12-14,19:28): Chipy to wspaniały pomysł.Uzbroić nimi demonstrantów i zmusić ich tylko do biegania(co nie będzie trudne)Mamy rekord frekwencji zapewniony)Kto wie czy nie w maratonie...Co tam Berlin co tam New York:-)







 Ostatnio zalogowani
pbest
08:25
Rychu67
08:15
Admin
07:28
kostekmar
07:18
Leno
07:09
platat
06:57
biegacz54
05:33
plomyk20
02:49
aro
01:38
stanlej
00:38
Marcin Nosek
00:32
grzedym
00:29
perdek
23:15
lachu
22:57
Stonechip
22:46
zeton
22:43
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |