Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [53]  PRZYJAC. [22]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
aspirka
Pamiętnik internetowy
Bieganie na zawołanie

Agata
Urodzony: 19xx-05-23
Miejsce zamieszkania: Modlnica / Kraków / Sosnowiec
41 / 100


2016-01-25

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Zimowa kontuzja i leki nie tylko z apteki (czytano: 2286 razy)

 

Słuchałam ostatnio w „trójce” audycji o plusach i minusach biegania zimą. Mimo mojej zimowej porażki biegowej, sama nie widzę przeszkód w bieganiu po białym puchu, przy lekkim mroziku w pięknych okolicznościach przyrody. Jednak jedno zdanie z tej audycji zapadło mi w pamięci. Lekarz neurolog, z którym przeprowadzana była rozmowa ostrzegał by nie biegać przy bardzo niskich temperaturach, gdyż stężenie mięśni bywa tak duże, że łatwo o kontuzję. Mogło tak być w moim wypadku...

Po 3 tygodniach stoję już na nogach, czyli chodzę w miarę stabilnie, kolano jest wciąż obolałe i opuchnięte, ale uraz był na tyle duży, że konsekwencje długo jeszcze będę odczuwać. Rana się zabliźnia, szwy ściągnięte, rzepka musi wrócić na swoje miejsce. Jestem cierpliwa, wiem, że to wszystko potrwa.
Próbuję wszelkich metod by jak najszybciej się zregenerować i to nie chodzi o samo kolano, ale o cały organizm i psychikę też. Duży uraz – duże straty, ale to co stosuję, nieźle jak do tej pory działa.

Na wewnętrzne wylewy, których było sporo stosowałam heparynę (jest kilka żeli, które mają duże stężenie tej substancji), a na opuchlizną tanią i wydajną maść arnikową – bardzo tłusta żółta maź, która świetnie działa potłuczenia, pobudza krążenie krwi, a tym samym rozprasza nagromadzone płyny z uszkodzonych tkanek. Jeszcze lepszy byłby kompres z nalewki arnikowej:-).

Z domowej apteczki niezastąpione w pierwszej fazie leczenia były liście z białej kapusty. Zbijane drewnianym tłuczkiem, by wypuściły sok, lądowały potem na moim kolanie i dawały cudowne ukojenie (zużyłam 3 główki). Próbowałam też okładów z cebuli, ale są mniej praktyczne (bardziej wodniste) i zapach jednak ostry, nie przekonałam się.
Nieodzowne przy takich urazach jak wiadomo jest chłodzenie. Zanim trafiłam ze skierowania na krioterapię, co kilka godzin przykładałam zimny kompres i trzymałam do zaczerwienienia skóry, czyli aż do pobudzenia naczyń krwionośnych. Najlepszy jest oczywiście lód w woreczku, bo przy okazji masuje delikatnie chore miejsce, ale szybciej się topi, więc częściej używałam żelowych kompresów. Zimno obkurcza naczynia krwionośne i dzięki temu do tkanek wylewa się mniej krwi, zmniejsza się obrzęk oraz ból. Działało.
W regeneracji organizmu niezbędna jest oczywiście witamina C, która przy chorobach szybko z niego znika i trzeba sobie ją doładowywać porcjami przez cały dzień. W procesie gojenia się ran zmieniają się wymagania metaboliczne. Ilość witaminy C po większym urazie drastycznie spada do niskiego poziomu. Ja już od dawna nie kupuje witaminy w tabletkach, bo musiałabym zjeść całe opakowanie, żeby był jakiś efekt. Stosuję za to „witaminę w proszku”, czyli kwas L-askorbinowy. Mój domowy przepis na bombę z witaminą C, to odmierzona dawka kwasu askorbinowego wymieszana z wodą, sokiem z cytryny i z miodem. Sporą ilość witaminy C i kwasów organicznych zawierają kwiaty hibiskusa. Zaparzam suszone kwiaty z imbirem i goździkami i piję jako bardzo intensywną herbatkę. Ja akurat dostaję susz z Egiptu, ale w sklepach z herbatą na pewno można go też kupić.
Dodatkowo polecam zielone smoothie z pietruszki, jarmużu czy szpinaku dosłodzone lekko miodem lub bananem,dostarczą na pewno wielu niezbędnych minerałów, wapnia, potasu i magnezu, których nasz organizm potrzebuje by odzyskać swoją formę.

Niby to prosta i tania suplementacja, ale lekarze nie wspominają o tym pacjentowi, traktują procedury rutynowo i jakby człowiek sam o siebie nie zadbał, to leczenie trwałoby dwa razy dłużej.




Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


DamianSz (2016-01-26,17:14): Dokładnie takie soczki robię sobie w te długie zimowe wieczory. Dolewam do nich trochę lnianego oleju, bo podobno dobrze rozprowadza witaminę C. Polecam też zakwas albo sok z buraków. Szybkiego powrotu do pełni zdrowia życzę.
paulo (2016-01-27,09:33): Agatko, jesteś bardzo dzielna :)
Mahor (2016-01-28,15:48): Znaleźć lekarza który chce i potrafi pomóc to naprawdę loteria.Niestety przepisy babuni nie zawsze się sprawdzają
aspirka (2016-01-29,10:05): Może nie u każdego "domowe" przepisy się sprawdzą, ale spróbować zawsze warto. Niestety od lekarza dostaniesz tylko "chemię" i też bez gwarancji, że na pewno Ci pomoże.
jacdzi (2016-01-29,16:45): 1. Jestes bardzo dzielna. 2. Leki naturalne "z domowej apteki" to dobry pomysl. ale 3. Trzeba seksu, duzo seksu i szybko staniesz na nogi ;-)
aspirka (2016-01-30,11:22): Jacku,z męskiego punktu widzenia, to na pewno jest niezawodny lek na wszystko:-))







 Ostatnio zalogowani
tytus :)
15:05
FEMINA
15:00
andre 84
14:39
arco75
14:27
biegacz54
13:58
AleCzas
13:34
akaen
13:20
kostekmar
13:19
tomsudako
12:59
stanlej
12:50
Hoffi
12:38
raczek1972
12:21
fit_ania
12:04
conditor
11:50
Kapitan
11:35
bolitar
11:29
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |