Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
247 / 338


2015-12-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
kręgosłup moralny (czytano: 3712 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: youtu.be/ZOkhslPrNPs

 

Moja spontaniczność szlocha... jak sobie przypomnę, że w zimie zawsze robiłem na co miałem w danej chwili ochotę, to mnie to wszystko osłabia.

W pracy sajgon, w sumie nic nowego, czasem nucę sobie pod nosem "same shit, different day" ;)
Siedzenie na tyłku przy biurku po 10-12 godzin nie jest lekkie.
Kiedyś reagowałem w ten sposób, że wracałem, przebierałem się i ruszałem wyprowadzić buty biegowe na śmiganie, albo to raczej buty wyprowadzały mnie ;)

W zeszłym tygodniu poczułem się trochę lepiej z plecami, więc po pracy postanowiłem trochę potruchtać.
Prawie 3 tygodnie przerwy bez biegania, więc tęsknota za ruchem była niczym u napalonego piętnastolatka, który zobaczył sexowną trzydziestkę w obcisłych dzinach ;)


Niestety sprawność ruchowa nie była jeszcze wzorowa, w dodatku miałem jeszcze tejpy na plecach.
Buty zakładałem bardzo ostrożnie siedząc noga na nogę uważając na plecy, gatki i spodnie wcześniej zakładałem w pozycji żółwia na plecach, a zanim wyszedłem "ustawiałem" się leżąc na plecach i brzuchu, aby rozluźnić trochę plecy i uważając, aby kręgi były na swoim miejscu.

Pięć i pół kiloska z jednej strony był jak chód po cienkim lodzie, bo czułem jak dziwnie pracują mi plecy, jak kręgosłup jakiś taki dziwnie zesztywniały... jednak po wszystkim kręgosłup był zdecydowanie w lepszym zakresie ruchu, niż wcześniej, jednak plecy mało co pewne.
Ogólnie dziwne odczucia, jednak byłem dobrej myśli.
Czwartek powtórka - pięć i pół kiloska po ulicach... i było podobnie, a nawet trochę lepiej i już sobie obmyślałem, że piątek będzie odpoczynkiem i może coś w sobotę, przy normalnym świetle... wyskoczę do lasu świeżym powietrzem się dotlenić.

Nadzieja na normalność wracała do tego stopnia, że moja tęsknota i cierpienie moralne była prawie na skraju.
Nie wiem, ale często gęsto kiedy jest kijowo z nastrojem, to w takich sytuacjach śnią mi się erotyki w różnej formie.
Tej tamtej dziwnej nocy śniło mi się, że całą noc minetkowałem jakąś koleżankę od chyba każdej z możliwej strony... niestety nigdy, ale to never nigdy, kiedy chcę zobaczyć twarz zawsze coś się dzieje, zmiana akcji (w tym przypadku pozycji), albo pobudka, czy inne, i nie widzę twarzy. Zawszę chce się obudzić z myślą... co to dzisiaj robiłem z przykładową Anią, Magdą, Agnieszką, Moniką, Aśką i tak dalej... jednak zawsze jest lipa, chociaż nie do końca - bo zawsze jakąś to nowa figura ;))

Obudziłem się w piątek w takim stanie, że byłem cały oblizany na facjacie, a język prawie w zakwasach... oops :) w pracy byłem niczym Królik z reklamy... dziwnie naładowany endorfinami(?), aczkolwiek nie tylko nimi... nieważne :)


W sobotę znowu chciałem, bardzo chciałem się poruszać - biegowo - nie chodzeniowo, czy inaczej, chciałem znowu pobiegać i niejako powracać już w tor biegowych doznań. Pół godziny się zbierałem, czułem jak kręgi mam lekko zbite z sobą, próbowałem je jakoś rozluźnić i poustawiać niejako. Niby było ok, ale coś odczucia nie do końca były jakieś superaśne. Wyjść? nie wyjść?

Poleciałem, po pół kilometrze już byłem w parku, potem w lesie... po dwóch kilosach stanąłem, bo nie bardzo pewnie się czułem z tym kręgosłupem. Porobiłem parę ćwiczeń, trochę delikatnego rozciągania i pobiegłem dalej... i zrobiłem nawrót, bo było mega kijowo. Dobiegłem do chaty i było już ok. Dziwna sprawa ogólnie.
Po tych przejściach stwierdziłem, że trzeba się totalnie wyluzować, bo takie szarpanie jest jak lizanie się przez majtki.
Muszę sobie odpowiedzieć na zaj..ście ważne pytanie - czy bieganie ma w ogóle sens, kiedy nie jest się w pełni wyleczony, wyzdrowiały? czy te parę dni w tą lub w tamtą ma jakieś znaczenie?

Łatwo się pisze, ale czasem dzień, dwa, tydzień bez biegania jest jak pół roku bez lata. Jestem typowym przykładem uzależnienia :)
Przez te kilka ostatnich dni, w sumie tygodni... postanowiłem chociaż robić pompki popołudniu w ilości 40, teraz już 50, na piąstkach, oraz rano i wieczorem 40 bicepsów z 6litrowymi baniakami. Postanowienie niczym "Travis Bickle" (De Niro) z "Taxi Driver", który to stał przed lustrem patrząc na swoje nędzne ciało :)
Niestety, ale ciągle jestem głodny, ciągle mam chcicę na słodycze, w sumie nie tylko na to ma chcicę, no ale... życie ;)


takie coś mi się przypomniało z Yello

Everybody told me what they shouldn`t do
I haven`t got the problem, haven`t got the clue
I`m doing what I`m feeling and I`m doing fine
The rubberbandman, I don`t mind


chociaż na wyluzowanie bardziej się nadaje pikny utworek Elektrycznych Gitar, którego z uśmiechem załączam w linku ;)))

W telewizorni Święta już na maxa - był Kevin, była Szklana Pułapka, w reklamach marketingowcy wytaczają najcięższe działa i chwyty desperacji w postaci reklam z dziećmi, które wg psychospecosocjalistów "chwytają za duszę większość rodziców", bo kto niby odmówi dziecku, czy jakoś tak (???).
Legenda jakaś głosi, że zwierzęta przemawiają ludzkim głosem wyłącznie w wigilię, jednak jedząc śniadanie przy wiadomościach mam wrażenie, że burdel z sejmu i polityki ogólnie ma chyba nieco więcej ze zwierząt, niż by to się wydawało Darwinowi :)

Zatem... luźna łydka przez kolejne dni



Aloha
pl

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


jacdzi (2015-12-16,15:08): Bedzie dobrze, jak sie chce to sie moze..., a jesli jeszcze dostrzezesz przed soba piekne posladki... nie przyspieszaj, delektuj sie widokiem....
snipster (2015-12-16,15:19): Jacku, wezmę sobie tę poradę głęboko do serca, wszak jesteś bardziej doświadczony :) a odnośnie serca i kobiet to znam takie jedno powiedzenie związane z nogami, ale nie napiszę... bo mnie tu feministki znienawidzą :)))
Hung (2015-12-16,15:26): Po chorobie i miesięcznym nie bieganiu zauważam przyjemność w stopniowym, powolnym, dochodzeniu do zeszłego tempa i dystansów. Gdy byłem w wojsku, to dostałem taką radę: "Pier..l w d..ę, równaj w prawo". Tego trzeba się trzymać w pracy.
snipster (2015-12-16,15:38): tia, zawsze w prawo ;) żużlowy z kolei jeżdżą zawsze w lewo... ;) mija w sumie u mnie miesiąc, a z tego co widzę, to niektórzy robili sobie przerwy po 40 i więcej dni i chyba mniej dramatyzują, niż ja ;)
Joseph (2015-12-16,23:03): Bieganie to jedno, ale przydałby Ci się chyba w domu fajny "klaser ze znaczkami". Do lizania ;)
snipster (2015-12-17,08:38): Dżozeff, oblizuje już słoik miodu i łyżeczkę po każdorazowym słodzeniu herbaty ;)







 Ostatnio zalogowani
Admin
11:01
Amian
10:52
iron25
10:31
stanlej
10:29
Mikesz
10:20
schlanda
10:12
StaryCop
10:05
justynas94
09:53
lordedward
09:36
Admirał
09:22
Wojciech
09:21
cinekmal
09:17
waldekstepien@wp.pl
09:16
rolkarz
08:45
kos 88
08:36
daNN
08:32
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |