Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [91]  PRZYJAC. [91]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Magda
Pamiętnik internetowy
Ziorko do ziorka

Magdalena R-C
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: hożuf
883 / 949


2015-10-11

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Król i żebrak. (czytano: 1761 razy)

 

Żeby było sprawiedliwie- ostatni raz w Krakowie, Wrocławiu czy Poznaniu biegłam parę lat temu. Wierzę, że się pozmieniało, jednak na tych maratonach brakowało czasem izo, czasem picia w ogóle (z danych znajomych miało to miejsce również w późniejszych latach, ale od ok 2 lat już tego nie śledzę). W Poznaniu kroją na opłacie za wypożyczenie chipa (teraz wliczone w startowe, wcześniej brało się chipa za 50zł a dostawało spowrotem 40zł). Skoro maratony te raz zaliczyłam, więcej nie zamierzałam. Jedynie Dębno się broni, ale z racji lokalizacji też nie odwiedzam więcej po jednorazowym występie. Szkoda trochę, bo w Dębnie biega się super.
Tak więc- dawno mnie tam nie było, więc nie pisze o nich i nie porównuję, ale swoją opinię, trochę już przykurzoną- mam.


Regularnie natomiast startuję w Warszawie i Katowicach.
Na 7 edycji Silesia Marathonu ukończyłam wszystkie. W Warszawie debiutowałam w 2006 roku i poza 2011 rokiem, melduję się w stolicy rok w rok.
Wcześniej Silesia rozgrywana była w maju, Warszawa koniec września, od dwóch lat Silesia odbywa się na początku października.

Tak więc biorę udział w dwóch maratonach, tydzień po tygodniu, i mam wszystko na świeżo.
Oto król, niepodzielny mistrz frekwencji (Poznań tylko raz odebrał palmę pierwszeństwa), Maraton Warszawski. Ostatnie dwa lata ponad 6,5 tysiąca ludzi oraz rekord w Polsce w maratonie- 8,5 tysiąca ludzi w 2013 roku. I nasz żebrak, Silesia Marathon, nadmuchana, pompatyczna do granic śmieszności, ledwo 1100 ludzi w 7. edycji (ponad 1000 dopiero drugi raz), właśnie zanotowała spadek. Coś ludzie nie chcą biegać po Śląsku. A może po prostu nie chcą startować w tym biegu?
Jest kilka maratonów młodszych od Silesii, a już ją doganiają, już są lepsze. Niektórzy twierdzą, że frekwencja nie jest najważniejsza. Otóż w oczach organizatorów- jest. W przeciwnym razie nie czytalibyśmy w mediach, że w Silesia Marathonie wystartowało ponad 4000 ludzi! Bo jak się pododaje maratończyków, połówkowiczów, ludzi na mini to pewnie się tyle nazbiera. Jakiś kompleks na tle ilości startujących?


Mam na świeżo porównanie tych dwóch biegów.
I jest dokładnie tak, jak oddaje to tytuł tego wpisu.
Warszawa. Punkty odświeżania co 2,5km. To chyba już norma, nie tylko w stolicy. Ale nie na Silesii. Powód? Bo nie ma wolontariuszy, bo to trudno zorganizować, bo.... Na jednym z tych maratonów, w których już nie startuję, dzień przed startem, gdy okazało się, że będzie upał, w ciągu nocy zorganizowano dodatkowe punkty nawadniania.

W Warszawie gęsto toy-toye, na Silesii widziałam kilka. Nie było ich też na starcie/mecie (było kilka dosyć z boku, nie widziałam, by ktoś z nich korzystał przed startem, po biegu prościej było skorzystać z tych w centrum), bo przecież jest centrum handlowe. Gdy widziałam kolejkę biegaczy do toalety, do której nikt, poza żulami, nie wchodzi to zrobiło mi się dziwnie. Normalnie nikt przy zdrowych zmysłach z tej toalety nie korzysta, ale przed startem inne były niedostępne, bo w nieczynnej jeszcze części centrum handlowego. Brrrr.

Medycy.
Pisałam już o sytuacji z Kubą. W zasadzie jestem pewna, że nie dowiem się, jak było. Na trasie Silesii kilka zespołów nazwijmy to "wsparcia medycznego", które nie wiem po co były, bo nic nie miały. Karetek- gdzieś przeczytałam że będą trzy, czy było tyle czy więcej- nie wiem, nie liczyłam, ale było ich zdecydowanie dużo mniej niż w Warszawie. W Warszawie karetek było mnóstwo- stały pod stadionem, na trasie, i to co chwilę praktycznie, było wsparcie medyczne stojące w różnych punktach, posiadające niezbędne zaopatrzenie, oraz bardzo dużo osób na rowerach, z jeszcze bogatszym wyposażeniem. Ci ludzie nie stali tam sobie a muzom, przyglądali się nam, wyłapywali osoby, które nie wyglądały za dobrze, pomagali, zanim biegaczowi przyszło do głowy, by o tę pomoc poprosić.
Co najważniejsze, w Warszawie za każdym razem wpisywali numer osoby, której udzielono pomocy, plus rodzaj pomocy. Mogę się założyć o co tylko chcecie, że w Katowicach tego nie było i teraz nie da się nawet odtworzyć, która załoga zlekceważyła stan Kuby. Całe szczęście nic się chłopakowi nie stało, jak dla mnie jednak jest to nieodpowiedzialne.
W ubiegłym roku w Warszawie byłam przez moment na stanowisku ratowników, gdzie były łóżka polowe, ktoś leżał pod kroplówką, ktoś odpoczywał coś popijając. Nie sądzę, że tutaj, u siebie, widziałabym to samo. Takie zaplecze w ogóle nie było przygotowane.

Nie oceniam pakietów startowych, bo to kwestia budżetu. I nie po to biegam, żeby się jarać zawartością reklamówek.
Ale w podstawowych punktach, tych najważniejszych, Silesia wygląda jak ubogi krewny. Ale gdyby porównać ego organizatorów, doszlibyście do wniosku, że ten warszawski maraton to jakieś maleństwo, a Silesia jest na miarę największych biegów, setki tysięcy w niej startują i warunki mają najlepsze na świecie!


Ktoś kto twierdzi, że Silesia organizacyjnie była super, musi być świeżakiem, chce być bardzo miły, albo należy do tych ludzi, którzy, gdy im podać gówno do jedzenia, pochwalą że tak ładnie w zakrętasek wysrane. Nie można udawać, że nie ma niedociągnięć, zaniedbań, nie można mówić, że "ach, i tak nie najgorzej".

Wściekam się jeszcze z innego powodu, ale może póki tego nie sprawdzę, nie będę puszczać dalej, bo chociaż i tak sporo osób o tym mówi, to są to osoby bardziej siedzące w temacie organizacji, zwykły biegacz raczej się o te informacje nie otarł. Więc sprawdzę i może uświadomię wiecznych obrońców Silesii.
Chociaż to też zabawne, bo znam osoby, które w tym biegu startowały, a później przestały, chociaż nadal na forach ostro biegu bronią, ale zapytane na żywo dlaczego nie biegną, stwierdzają że "ja w TYM biegu już startować nie będę" z wielce wymownym wyrazem twarzy. No tak, do tego poziomu się nie zniżą, jakże można je o to w ogóle pytać!


Nie wiem, czy wystartuję za rok.
Jest mi żal. Bo bardzo chciałam, żebyśmy mieli maraton tutaj.
Wiem już, że to nie termin. Wiem, że częściowo postawa organizatora. Wiem, że to te wszystkie PRowskie kłamstewka i naciąganie. Wiem, że nawet duży sponsor tytularny nie pomoże. W jakiś sposób wiąże się to z tym, o czym na razie pisać nie chcę.
7 edycja, a tu ciągle pod wieloma względami jest bylejakość... chociaż chyba pierwszy raz nie było wtopy z fragmentami ubiegłorocznego regulaminu. Zawsze było coś, co świadczyło o tym, że zmieniało się tylko datę i nawet nie przeglądano treści, żeby wyłowić rzeczy nieaktualne. Podejrzewam, że właśnie w ten sposób wyniknęła afera z brakiem plecaczków.


Pretensji ludzie zgłaszali więcej. Że ci co biegną połówkę płacą tyle samo co maratończycy. Wcześniej nawet medalu nie mieli, później mieli taki jak my, później mieli swój, ale często dostawali nie ten... Zresztą szkoda mojego czasu, wystarczy przejrzeć forum. Gdy inne wątki biegów kwitną, Silesia przed biegiem to monolog organizatorów. Ludziom się znudziło. Wcale się nie zdziwię, jeśli za rok będzie nas znowu mniej.

Jedynym ratunkiem dla tego biegu, jest zmiana postrzegania i traktowania biegaczy biorących w nim udział. Rzecz niewykonalna przy arogancji i zadufaniu organizatorów.
I nie trzeba mi wierzyć na słowo. Wystarczy popatrzeć, ile osób tu biega. Kiedyś chełpiono się dużą grupą osób, które startują co roku. Grupa ta jednak z roku na rok topnieje. Ile nas teraz zostało?

Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga







 Ostatnio zalogowani
pszczelnik
13:54
PROtrack
13:29
Daro091165
13:27
lordedward
13:24
green16
13:21
JW3463
13:18
szczupak50
13:13
farba
13:07
romangla
12:37
mariuszkurlej1968@gmail.c
12:28
rys-tas
12:27
AleCzas
12:19
BOP55
12:07
gieel
12:03
szan72
11:52
mateusz
11:44
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |