Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [50]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Varia
Pamiętnik internetowy
Wariacje biegowe starszej pani

Joanna Grygiel
Urodzony: ------
Miejsce zamieszkania: ŻARKI LETNISKO
52 / 66


2015-06-04

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Nie-wielbłąd, czyli lama (czytano: 588 razy)

 

Niniejszym oświadczam, że nie jestem wielbłądem. To prawda, trochę się garbię, ale jednak nie jestem. Na dowód dołączam poświadczenia dwóch świadków, którzy też wielbłądami nie są, na dowód czego każdy z nich dołącza poświadczenia dwóch świadków, również nie będących wielbłądami, którzy na potwierdzenie...itd.
Powiecie, że tak się w nieskończoność nie da, ba, liczba nie-wielbłądów potrzebnych do potwierdzenia rośnie wykładniczo i szybko zabraknie ludzkości? Ależ skąd, do całej zabawy wystarczą trzy osoby, no, powiedzmy cztery dla niepoznaki :) Tyle, że to nie zabawa, to nasza (a przynajmniej moja) rzeczywistość!

Oczywiście samo oświadczenie poparte poświadczeniami nie wystarczy. Potrzebne są jeszcze zaświadczenia. No bo skoro się garbię, to może jednak jestem wielbłądem? Lepiej będzie, gdy moją nie-wielbłądziość potwierdzi lekarz, o, już wiem, lekarz wterynarii. Oczywiście do wystawionego zaświadczenia musi dołączyć poświadczenie swoich kompetencji: dyplom ukończenia odpowiedniej uczelni wraz z wykazem zaliczonych przedmiotów, wśród których koniecznie musi wystapić rozpoznawanie wielbłądów, opinię promotora pracy semestralnej o wielbłądach, opinię rektora o promotorze itd. Myslicie, że kończą mi się pomysły na możliwe papierki? Może mnie tak, ale zapewniam Was, że jest wielu takich, którym inwencja w tym względzie nigdy się nie kończy!
Ludzie, kto tu oszalał? Czemu sami sobie gotujemy ten los???

Zapytacie, co to ma wspólnego z bieganiem. Może niewiele, ale po pierwsze muszę gdzieś wyładować swoją frustrację i bezsilność wobec głupoty, a po drugie ta zabawa w "przedstaw papierek" pozostawia mi coraz mniej czasu na bieganie.
Zresztą wyobraźcie sobie taką sytuację: zanim wyjdziecie na trening musicie opisać dokładnie cele i planowane efekty treningu, proponowaną trasę z rozbiciem na kilometry, tempa, pokonywane przewyższenia, rodzaj nawierzchni, zastosowany strój biegowy, posiłki spożyte przed biegiem i te planowane po, muzykę, której będziecie słuchali z wyjaśnieniem dlaczego właśnie takiej. A to wszystko w pięknych, schludnych tabeleczkach w pięciu kolorach i czterech egzemplarzach, wszystko zaopatrzone podpisami, pieczątkami i zaopiniowane przez odpowiednie organa. Ufff, powiedzmy, że jakoś przez to wszystko przebrnęliście i złachani jak pies wychodzicie w końcu na trening. Przebiegacie (albo i nie :)) co trzeba, wracacie i.... No, teraz czeka już na Was stos papierków do wypełnienia. Trzeba rozliczyć się z uzyskanych efektów i wyjaśnić dlaczego zaplanowane cele nie zostały uzyskane, dlaczego np trzeci kilometr biegliście wolniej o 3 sekundy niż napisaliście w tabelce 7/11 p.4? Wiatr wiał w oczy? Przecież nikt nie ma Wam tego za złe, ale na wszelki wypadek podajcie jednak kierunek i prędkość wiatru. Do wszystkiego należy dołączyć informacje z najbliższej stacji meteorologicznej, o zapisie z gpsa nie wspominam nawet, bo przecież to oczywiste. Nie zapomnijcie jednak, że gps musi być autoryzowany przez odpowiednie organa i za każdym razem należy dołączyć do sprawozdania odpis tej autoryzacji....itd.itp.

Jak długo to wytrzymacie? Jak długo będziecie w ogóle chcieli biegać? Myślicie, że nie ma takich, którzy chętnie by Wam zafundowali taką rzeczywistość? Dla Waszego dobra przecież, dla udoskonalenia treningu, uporządkowania sytuacji, poprawienia jakości i efektywności. Strzeżcie się takich ludzi, jeśli możecie.
Ja niestety w swojej pracy nie bardzo mogę :( I wiecie co, na szczęście, póki co, mam jeszcze normalne bieganie, które pozwala zachować mi (w miarę) zdrowe zmysły.

Pytacie dlaczego na zdjęciu ilustrującym ten post zamieściłam lamę? Bo chociaż wielbłądem nie jestem, to jestem lamą, że daję się w to wszystko wpuszczać!


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Hung (2015-06-04,21:36): Przez trzydzieści kilka lat nie miałem tylu szkoleń ilu musiałem doświadczyć przez ostatnie dwa lata pracy. O konspektach nie wspomnę. Przy okazji, pani Minge powiedziała ostatnio, że posiada zaświadczenie od lekarza, w którym jest napisane, iż nie przechodziła operacji plastycznych twarzy. Po co? Przecież nikt jej nie zaskarży o to, że się oszpeciła.







 Ostatnio zalogowani
Fidelio
00:49
azbest
00:44
orfeusz1
23:20
benek88
23:14
Krzysiek_biega
23:13
jackob
23:07
szyper
22:56
Andrzuś
22:54
Bartuś
22:39
maste
22:36
edpokorny
22:23
Andrzej S
22:19
bur.an
22:19
Brytan65
22:13
gama
22:07
piotr72gd
21:28
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |