Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [5]  PRZYJAC. [111]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
żiżi
Pamiętnik internetowy
Zmień swoje życie na lepsze :)

Angelina Woyczyńska
Urodzony: 19..-09-17
Miejsce zamieszkania: Leszno
267 / 369


2015-05-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
biegowa porażka (czytano: 1836 razy)

 

10 tygodni treningu-zaliczone.Przy moim podejściu do "trenowania" to naprawdę ogromny sukces,że całego go zrealizowałam.Uważałam,że jestem świetnie przygotowana,tydzień przed maratonem wyciszyłam się,ładowałam węglowodanami,odpoczywałam(nawet wzięłam parę dni urlopu)...i co?W piątek już wyjeżdżaliśmy noc w hotelu,pobudka o 3 nad ranem i 12 godzinna podróż autokarem.Ulokowałam się na samym końcu by w razie ochoty na sen rozłożyć się na tylnych siedzeniach.Wszystko jak w ubiegłym roku:schronisko,ludzie ,jedzenie..no z ludzmi to tak nie do końca bo było paru nowych,było też nas-maratończyków znacznie mniej niż w ubiegłym roku.Zjadłam kolacje,poczytałam książkę i około 21 już smacznie chrapałam.Rano pobudka ,śniadanko i" go" na start...standardowe "rytuały" podczas maratonu.Wiedziałam ,że jestem lepiej przygotowana niż poprzednio,dodatkowo coś tam pamiętałam jak wyglądała trasa,byłam gotowa na podbiegi...wszystko pięknie,ładnie....czyli pogoda nie dla biegaczy,najpierw ciepło co do 7 kilometra już spowodowało u mnie lekkie zagrzanie a potem wichura,ulewa i znowu ciepło...ruszyłam...może trochę za szybko,może byłam zbyt pewna siebie..punkty były rozstawione co 4 kilometry,ale ja wciąż czegoś szukałam,wciaż nie na tym punkcie,wciąż nie teraz,bo tłum,bo po prostu nie mogłam się zatrzymać...i myślę,że tutaj popełniłam mój największy błąd...nie jadłam nic,co mnie podkusiło,co mi podpowiadało takie coś?dobiegając do 30 kilometra już wiedziałam,ze jestem spalona ani woda,ani izotoniki już nie pomagały(nawet nie wiem czy to był izotonik-lekko gazowane,jabłkowe)zaczęłam iść....byle do mety,choć dalsza walka była masakryczna,miałam chęć podejść do punktu medycznego,żeby zawiezli mnie na metę ,było mi niedobrze..po prostu horror..nie nogi,nie ciało fizycznie-tam nadal miałam siłę ,wewnętrznie organizm nie dawał rady...za duże ambicje?za dobrze się czułam?za pewnie?pomimo wszystko nie było "za wszelką cenę"....szłam ,podbiegałam(dziwne,ale lepiej się czułam powolutku człapiąc niż idąc),kilometry strasznie się wlokły,miło było ,że nie byłam jedyną osobą "wypompowaną"(chociaż ja się nigdy takim czymś nie sugerowałam i nie przejmowałam się),resztkami sił dobiegłam do mety z czasem 4:15,rozciągnęłam się...i doszłam do trawki by tam się położyć i dojść do siebie,podobno okropnie wyglądałam,tak też się czułam.Po wszystkim relaksująca kąpiel na basenie była zbawienna....odczucia?byłam zawiedziona ....że tak się zatraciłam i nierozsądnie podeszłam do tego maratonu,przecież z doświadczenia wiedziałam,że maraton to nie jakaś dyszka,to 42 kilometry ,które trzeba ogarnąć z głową na karku i przede wszystkim potrzeba mu paliwa...do dzisiaj kiwam głową:coś Ty narobiła?dlaczego?a przecież mogłaś zwolnić,zatrzymać się i może nie byłoby życiówki,ale przynajmniej byłabyś zadowolona a najważniejsze bez przykrych przygód zaliczyłabyś ten maraton....było minęło...nauczka i to duża na przyszłość,byle ją zapamiętać,nie bagatelizować,na maratonie jeść ,pić oczywiście z umiarkowaniem i nie śpieszyć się,zawsze zdążymy go przebiec lub przejść....ale jak widać na zdjęciu odrobinę radości zawsze potrafię wykrzesać:)))bo mimo wszystko kocham te bieganie:)))

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2015-05-27,09:12): proponuję abyś z tego maratonu zapamiętała siebie głównie z tego zdjęcia :)
Truskawa (2015-05-27,10:44): Przecież to maraton i zawsze coś może się wydarzyć. Za to zdjęcie fantastyczne. Dobrze jest Angela. To ani Twój pierwszy ani ostatni maraton. Jeszcze będzie taki po którym będziesz skakała ze szczęścia. :)
Namorek (2015-05-28,08:22): Brawo i Gratki :-)
sopel (2015-05-28,08:57): I za to, za te przeżycia kochamy maratony ! ;-) Brawo Żiżi ! Królewski dystans to zawsze może nam coś "ciekawego" zafundować ! :)
żiżi (2015-05-28,21:41): Tak też zrobię Paulo:)
żiżi (2015-05-28,21:43): Mam nadzieję Iza,ale póki co jest dobrze...:)
żiżi (2015-05-28,21:46): Oj Sopelku masz niestety rację,ale po co zaraz takie atrakcje>???
Leszinio 59 (2015-05-31,22:41): Super wskazówki, ale i tak każdy eksperymentuje, kombinuje, by później wrócić, do rad "mędrców" biegowych. Gratulacje, pozdrowienia !
żiżi (2015-06-01,20:31): Masz Leszku rację,tyle maratonów za mną ,tyle lat biegania a człowiek robi takie rzeczy...:)
Piotr Fitek (2015-06-01,22:20): Angelina, błędy się zdarzają, porażki też. Życie, kto nic robi, ten nic ... To co ważne, to pójście do przodu. Było, minęło. Wnioski trzeba wyciągnąć, bo lepiej nie powtarzać błędów. A wnioski chyba już masz. Cóż, maraton to taki bieg, gdzie trzeba zadbać o detale i się pilnować. Uczy pokory. Za to możesz być przecież zadowolona z zaliczenia okresu 10 tyg. treningów. W las to nie poszło, a zostało. Uwierz :)
żiżi (2015-06-04,13:28): Wiem Piotrek,żniwa treningów zbierałam już po maratonie:)a błędy zapamiętam i obiecuję ich nie powtarzać:)







 Ostatnio zalogowani
Andrzej_777
22:04
lordedward
21:57
Artur z Błonia
21:53
perdek
21:43
knapu1521
21:21
kos 88
21:13
Leonidas1974
20:59
42.195
20:52
Lektor443
20:52
maciekc72
20:46
marczy
20:42
Wojtek23
20:38
entony52
20:35
pawlo
20:34
rezerwa
20:25
Stonechip
20:25
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |