Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1515]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
22 / 292


2015-05-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Stary człowiek i może - XX Bieg na 3 Mile Morskie - Świnoujście (czytano: 725 razy)

 

Postanowiłem wziąć udział w tym biegu chyba tylko dlatego, że nie ma wpisowego. Piszę jeszcze przed startem, więc nie wiem jak będzie.
Po pierwsze forma. Forma kiepska, bo i treningi były niezbyt systematyczne. W zimie i wczesną wiosną oszczędzałem swoje zdrowie i przy najmniejszych objawach przeziębienia nie biegałem. Cóż - lata lecą i trzeba to wziąć niestety pod uwagę. Za to codziennie kilkanaście minut podnosiłem ciężarki. Może to mało, ale za to systematycznie. Patrzę na zapiski i moje biegi to wyłącznie 6 km po szosie. 3 km w jedną stronę i 3 km z powrotem.
grudzień - 15x6=90km (najlepszy czas 20:40, najgorszy 31:20)
styczeń - 11x6=66km (29:20, 32:00)
luty - 15x6=90km (29:50, 32:40)
marzec - 14x6=84km (31:00, 33:10)
kwiecień - 13x6=78km (29:00, 32:50)
1 maja - 6km (29:40)
2 maja - 6km (33:10) - dzień przed startem tylko przetarcie.
W sumie jeśli chodzi o ilość treningów, to tak to źle nie wygląda. Ale jeśli chodzi o jakość, to jest to słabiutko. Nie wiem czy to można nawet nazwać treningiem. Ot takie bieganie dla przyjemności. Więc czy po takim "treningu" można mieć jakąś formę?
Po drugie - jak się ubrać. Mimo iż zapowiadają temperaturę powyżej 15 stopni, to nad morzem może być chłodno. Więc na długo czy na krótko? Jeszcze się nie zdecydowałem. Chociaż przy obecnej "formie" to nie jest aż tak ważne.
Wyjeżdżam samochodem z kolegą Markiem (w tym portalu ma nick Bosman) o godzinie 9.00. Jazda z Kołczewa do Świnoujścia gdzieś pół godzinki. Bieg o godzinie 11.20. Dlaczego tak wcześnie? Samochód zostawiamy na Warszowie, przepływamy promem na drugą stronę i piechotą musimy przejść ładny kawałek na miejsce startu. Muszę na razie kończyć, bo trzeba zjeść śniadanie, spakować się i w drogę. Ciąg dalszy nastąpi ... :)
... I po biegu. Do Świnoujścia dojechaliśmy szczęśliwie. Przejazd promem, dojście na miejsce startu nie zajęło nam dużo czasu. Koło 10.00 zarejestrowaliśmy się do biegu, odebraliśmy czipy, porozmawialiśmy ze znajomymi. Jednym z organizatorów był Piotrek Andrzejewski - mój nieustający rywal na trasach biegowych. Niestety dzisiaj tylko w gajerku i pantofelkach. Do biegu jeszcze kawałek czasu, więc z Markiem przeszliśmy się po świnoujskiej promenadzie. Tłoczno, gwarno, na każdym kroku jedzenie i pamiątki do kupienia. Czas startu powoli nadchodził, więc trzeba było się przebrać. Pisałem, że nie wiem czy na krótko czy na długo. Do tych dwóch wersji byłem przygotowany. Ale nie było zimno, więc przebrałem się na krótko, mniej więcej tak jak w moim awatarze na tym forum (bardziej więcej niż mniej, bo tylko buty inne).
START!!!!
Bieg odbywał się na plaży i tylko na plaży, więc cóż było robić - należało biec tam gdzie najbardziej twardo. A najbardziej twardo z małymi wyjątkami było jak najbliżej brzegu. Wystartowałem gdzieś bliżej początku niż końca. Na początek spokojnie, pamiętając, że moje "treningi" były delikatnie rzecz ujmując niewystarczające. Prześcignąłem kilku biegaczy i biegaczek i zrobiło się trochę luźniej. Za to tego twardego miejsca czasem było na szerokość stopy, a czasem nie było w ogóle. Pilnowałem się, żeby nie zamoczyć mocno butów. Niech jeszcze posłużą trochę. Tylko raz się mocniej skąpałem, więc nie było źle. Po starcie biegliśmy w stronę zachodnią z wiatrem, potem zakręt i w stronę przeciwną pod wiatr. Przede mną bezpośrednio dwóch biegaczy, z którymi rywalizowałem prawie do końca biegu. Mija mnie czołówka, a w niej mój towarzysz podróży - Marek i jeszcze jeden biegacz z mojego klubu - mój imiennik Jarek. Jarek ostatecznie zajął 2 miejsce, a Marek 6. Ja niestety o takich wynikach mogę tylko pomarzyć. Więc biegniemy pod wiatr. Lekko nie było. Mijamy linię startu i dalej trzeba biec do ostatniego zakrętu. Mija mnie grupka biegaczy. Ja - stary wyga chwytam się ogona i trochę osłonięty od wiatru daję radę się ich przytrzymać. Zakręt i teraz z wiatrem. Postanowiłem z wiatrem trochę dodać. Ale moi konkurenci też tak sobie pomyśleli i odskoczyli mi trochę. Przytrzymałem się jednego biegacza i postanowiłem z nim powalczyć w końcówce. Do mety już niedaleko. Zbiegliśmy z linii brzegowej bardziej do środka plaży, by dobiec w ten sposób do mety. Trochę dodałem i zbliżyłem się do mojego oponenta, ale ten widząc to przyspieszył też. Więc przyspieszyłem jeszcze trochę, ale on też. Wpieniłem się deko. Ja - mistrz świata i okolic nie mogę tak łatwo odpuścić. Więc coś we mnie jakby strzeliło i zacząłem biec sprintem. Choinka - nie wiedziałem, że na coś takiego jeszcze mnie stać. Ja leśny dziadek, jak ktoś się wypowiedział o mnie i biegaczach z klubu BKS Maniak Wolin (żartem?) pokazałem, że jeszcze mogę... Na mecie pamiątkowy medal, a ja ze zmęczenia musiałem przykucnąć, bo ustać nie byłem w stanie.
Podsumowując. Na 124 startujących zająłem całkiem niezłe 25 miejsce. Ale to wynik przede wszystkim słabej obsady. Po pierwsze - brak nagród pieniężnych, więc zawodowcy nie przyjechali. Po drugie - w tym samym czasie w okolicy rozgrywane były też inne biegi. Jako ciekawostkę mogę podać, że w Świnoujściu nastąpiła chyba inwazja biegających kobiet. 63 mężczyzn i 61 kobiet ukończyło ten bieg. To sytuacja niespotykana na naszych trasach biegowych.
Po biegu przebraliśmy się i zaczekaliśmy na wręczenie nagród. I znowu ten Marek - w klasyfikacji mundurowych zajął 3 miejsce. Potem losowanie nagród, w którym szczęścia nie mieliśmy. Więc spacerek do promu, na drugą stronę i do domku. Koło 14.00 byliśmy w domu.
Co można powiedzieć o biegu? Organizacja dobra. Minusem jak w każdym biegu po plaży byli ludzie, którzy plątali się pod nogami. Szczególnie niebezpieczne było to dla dzieci. Raz to nawet zakląłem sobie szpetnie pod nosem, jak któryś z rodziców stał przy brzegu przytrzymując swoją latorośl, a dziecko sobie patrzyło na fale i stojące na redzie statki. Ja ominąłem. A gdyby biegła grupka biegaczy? Więc rodzice - miejcie oczy wokół głowy. Jak widzicie, że leci na was dziki tabun biegaczy, to uciekajcie jak najdalej od brzegu. Bieg nie miał wpisowego, więc to, że nagrody otrzymali tylko trzej pierwsi biegacze i biegaczki było oczywiste. Medal - taki sobie. Dwa lata temu był według mnie ładniejszy. Ale mam już tyle medali, że trudno być obiektywnym. Pomiar czasu czipami, trasa niezbyt skomplikowana. Wyniki dostępne bezpośrednio po biegu, a gdy przyjechałem do domu były już w internecie - standard. Gdybym miał oceniać, to bym dał 10 punktów na 10!!! Dla mnie bieg jest najważniejszy.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
pixel5
22:03
kornik
22:00
kos 88
21:50
Przemek_Czersk
21:49
rdz86
21:46
milosz2007
21:44
radosc
21:43
Stonechip
21:42
Pathfinder
21:34
lordedward
21:14
maniek66
21:13
Darek Ł.
21:09
Januszz
21:07
stanlej
20:52
Admirał
20:48
MarasP
20:44
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |