Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [6]  PRZYJAC. [140]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kryz
Pamiętnik internetowy
Opowieści dziwnej treści.

Krzysztof Ryzner
Urodzony: 1960-01-27
Miejsce zamieszkania: Jarosław
111 / 310


2014-12-24

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Wigilijne bieganie. (czytano: 945 razy)



Wigilijne bieganie.

Pomimo krótkiego snu i nieprzespanej nocy, obudziłem się wypoczęty. W domu było przyjemnie i ciepło. Bez namysłu wstałem. Wstałem bardzo cicho, żeby nie zbudzić śpiących domowników, przez okno wyjrzałem instynktownie na pole, było jeszcze ciemno. Była wigilia 24 grudnia 2014 roku, 6.50 rano, co najmniej 8 C. Bez wahania włożyłem ciepłą bieliznę i ubrałem się na wigilijny trening.
Sposób na życie, którym podążałem zaczynał się, a może kończyła właśnie tu i teraz - w moim rodzinnym Jarosławiu. Przez cały czas doskonale wiedziałem gdzie jestem. Jaką drogę wybrałem i jaką drogą podążam. Byłem przekonany, a nawet pewny, że wybrałem i podążałem właściwą ścieżkę. Miałem tego pełną świadomość, co do tego nie było wątpliwości.
Nigdy nie zastanawiałem się nad tym czy Wigilia jest początkiem czy zakończeniem dla mnie sezonu biegowego … Jednak na pewno była czymś wyjątkowym. Z rodzinnego domu zapamiętałem jak rodzice zawsze mówili, bądź dobry. Jaki będziesz na Wigilię, taki będziesz przez cały następny rok. Co będziesz robił na wigilię … Dlatego jak zacząłem biegać zawsze, gdzieś tam podświadomie pamiętając ich słowa, starałem się właśnie na Wigilię trochę pobiegać. Kończyło się to różnie w 2012 przy ekstremalnych warunkach pogodowych ( gigantyczne oblodzenie ) tuż pod samym domem upadłem i złamałem żebro.
Przepłukałem usta. Napiłem się łyk zimnej wody. Otworzyłem drzwi i tuż przed świtem wyszedłem na pole. Było tak samo ciepło jak w Opolu. Poczułem powiew ciepłego powietrza. Wiał bardzo mocny, ale ciepły wiatr.
Wprawdzie myślałem o krótkiej przebieżce, ale do końca nie wiedziałem co z tego wyjdzie. Nie wiedziałem, czy będę w stanie zapanować nad instynktem i emocjami, które w ten dzień nakazywały mi biec przez miejsca, które bardzo dobrze znałem, a które już dawno nie odwiedzałem. Przez miejsca, które biegnąc wiele razy przemierzałem, naprawdę w różnych okolicznościach i warunkach pogodowych.
Zacząłem biec sam na sam ze swoją wyobraźnią, swoimi myślami i pojawiającymi się - „ wątpliwościami ” - i nasuwającymi się pytaniami.
Instynktownie pobiegłem do Jarosławskiego Parku Miejskiego. Miejsca dla mnie szczególnego. To tam przebiegłem przez minione lata setki kilometrów i tam czułem się najlepiej. Tam znałem każde drzewo, każdą kępę trawy, każde wgłębienie. Tam wiedziałem, gdzie jest każdy wystający konar, każde drzewo. W przeszłości tam najwięcej biegałem. Tam przygotowywałem się do pierwszych zawodów i startów.
W parku przebiegłem kilka kilometrów i nawet nie wiem kiedy z drugiej jego strony wybiegłem, i pobiegłem w kierunku Kościoła Panny Marii. Tam zacząłem biec w stronę Pawłosiowa. Od 40 km jest to odwrotna trasa Maratonu Benedyktyńskiego. Pojawiły się nie tak dawne wspomnienia …
Było już prawie jasno i dlatego biegło mi się bezpieczniej. Co by nie powiedzieć w Pawłosiowie ruch samochodowy był spory.
Nie byłem w stanie skupić się na samym biegu. Zaczęły pojawiać się różne chaotyczne myśli.
Zacząłem się zastanawiać jak to jest, że jeszcze wczoraj o 16.00 byłem w pracy w Opolu. Potem nocna podróż ponad siedmiogodzinna w autobusie. A już rano z ochotą biegam sobie po Jarosławiu.
Jak sądzę bieganie pomogło mi poznać i zrozumieć samego siebie. Nie jestem nawet średniej klasy biegaczem. Po prostu biegam, biegam i biegam. Nie mam żadnych szczególnych zdolności, predyspozycji czy talentów, zawsze wszystko musiałem wypracować, nic nie przychodziło mi w życiu łatwo, do wszystkiego musiałem dojść ciężką pracą, a na pewno cięższą niż inni, których na swej drodze spotkałem. Jedyny sposób na życie, a dotyczy to nie tylko pracy, polegał na dawaniu z siebie zdecydowanie więcej niż inni dawali. Ten upór i zawziętość prowadzi mnie do dziś. Życie nauczyło mnie wiele, ale też i tego, że cokolwiek zrobisz zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie cię nienawidził. Ludzie potrafią zazdrościć drugiemu człowiekowi nawet porażki. Wrogowie są tacy sami jak ludzie, którzy wynoszą cię na szczyty. To co inni o tobie myślą, nie powinno mieć w zasadzie większego znaczenia. Ważne jest, aby być zawsze wiernym samemu sobie, wiernym swoim celom i ideałom.
A jednak znalazłem w życiu coś co musiałem, chciałem, lubiłem, pragnąłem robić naprawdę, coś co sprawiało mi zadowolenie i satysfakcję. Coś co sprawiało mi naprawdę dużą frajdę i przyjemność. Coś bez czego jak mi się wydaje trudno by mi było żyć. Było to bieganie. Bieganie było dla mnie tym co dawało mi uspokojenie, wyciszenie, a w szczególności energię i siłę na następne dni. Bieganie było czymś, gdzie przekuwałem trud i zmęczenie w czystą radość. Inni byli szybsi, potrafili biec dłużej, dalej. A ja nigdy się nie poddawałem i biegam sobie przez swoje życie. Nawet w trudnych - a może właśnie szczególnie trudnych - momentach. Nawet teraz, a może szczególnie teraz gdy los, rzucił mnie do dalekiego Opola… Sam nie wiem jak to jest, że to bieganie tak głęboko siedzi we mnie. A jednak gdzieś ono tkwi … Może nie trening, lecz samo bieganie, jest tym co lubię robić najbardziej. U innych widzę szaloną pogoń za wynikiem, spinanie się do granic możliwości. U mnie tego nie ma, a może tylko tak mi się wydaje, a może tylko tego u siebie nie widzę. Zastanawiam się skąd u mnie bierze się tak ogromna chęć i siła biegania. Mnie przyjemność sprawia sam bieg, samo zaliczanie kilometrów, samo pokonywanie trasy … Sam moment zmęczenia jaki występuje po skończonym treningu.
Dobiegłem do miejsca gdzie był 35 km Maratonu. Tam zawróciłem. Teraz już biegłem w kierunku Jarosławia. Minąłem 36 km maratonu, 37 …
Wśród biegaczy poznałem zupełnie innych ludzi, niż w otaczającej mnie rzeczywistości. Może dlatego, że wszyscy biegacze, doświadczają większych niż inni poświęceń i wyrzeczeń. Może dlatego, że wszyscy dochodzimy do tego co reprezentujemy, ciężką pracę, nie ma tu protekcji, kolesiostwa, drogi na skróty. Może dla tego, że wszyscy gonimy za tym samym, za tym oddalonym punktem na horyzoncie, którego gdzieś tam w dalekiej oddali widzimy. Albo wydaje się nam, że widzimy, i do którego biegniemy. Dając z siebie w większości wszystko lub prawie wszystko, na co nas w danej chwili stać. Za tą krótką chwilą, kiedy już tam jesteśmy, kiedy do tego punktu dobiegliśmy. Każdy z nas wie, czym są takie momenty, wie jaki ból i zmęczenie trzeba pokonać, by się one znowu powtórzyły. Myślę, że im dłużej się ścigamy, tym głębiej uczymy się szanować, nie tylko to, co nas otacza, cały otaczający świat, lecz przede wszystkim innych ludzi. Usiłujemy odnaleźć sens w bieganiu, sens w życiu, sens w świecie, który jest wokół nas. W świecie, który bywa okrutny i brutalny. W świecie obłudy, zakłamania, korupcji, korporacji. Myślę jednak, że my biegacze jesteśmy pomimo wszystko innymi ludźmi. Chyba jednak zdecydowanie bardziej szczęśliwymi niż pozostali. Chociaż jesteśmy przecież jednymi z nich.
Zacząłem myśleć o kończącym się sezonie biegowym, zastanawiałem się jaki był dla mnie. Co mi się udało w nim zrealizować ... Zacząłem snuć plany na 2015 rok …
Tak biegnąc dobiegłem do Kościoła Benedyktynek w Jarosławiu … Stąd już tylko 500 metrów do domu.
Dobiegłem do domu…
Na koniec przyszła mi taka myśl. Czy wszyscy domownicy już wstali. Po przyjeździe z Opola jeszcze się nie zdążyłem z nimi przywitać. Jednak na pewno jednego byłem pewny. Pomimo nocnego zmęczenie, to ja będę wypoczęty, to ja będę tryskał energią. Ale czy oni też … tego nie wiem. Pamiętając jednak słowa moich rodziców jestem przekonany, a nawet pewny, że jednak tak.
Tak zakończyłem kolejny poranny Wigilijny „ trening ”. Wyszło 19 km. W średnim tempie 5.40 / km..
Teraz przyszedł czas, aby „odpocząć ”, wieczorem Wigilia, najbliżsi, życzenia, opłatek, coś zjem… A potem znów będę realizował swój sposób na życie. I będę biegł …, biegł …, biegł …, podążając swoją drogą… Lecz jeszcze nie wiem, gdzie w 2015 roku ona mnie zaprowadzi …


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
biegacz54
11:52
Admin
11:49
mariuszkurlej1968@gmail.c
11:43
MarcinMC
11:01
Dajesz Byku
10:29
StaryCop
10:09
Artur_M.
10:07
Borrro
10:00
Grzesix
09:55
PRE
09:54
EwaBiega
09:50
akaen
09:22
placekjacek
09:05
przemcio33
08:44
Wojciech
08:26
Jurek D
08:15
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |