Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [29]  PRZYJAC. [86]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
robaczek277
Pamiętnik internetowy
FunOfRun

Jacek Będkowski
Urodzony: --
Miejsce zamieszkania: Łowicz
125 / 197


2014-11-18

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Moja droga na Mistrzostwa Świata w Katarze (czytano: 2548 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: funofrun.bloog.pl/id,344786629,title,Moja-droga-na-Mistrzostwa-Swiata-w-Katarze,index.html

 

Moja droga na Mistrzostwa Świata w Katarze

Jak co roku, moją imprezą docelową jest 100 km. Jeszcze w 2013 roku zakładałem, że kolejny raz będę walczył o poprawienie wyniku (złamanie 8h) na setkę w Kaliszu. Tam zawsze mi się super biega, ale splot wydarzeń sprawił, że w Kaliszu nie pobiegłem.

Moje przygotowania do tej setki rozpocząłem dokładnie 18 listopda 2013 r. Jak się poźniej okazało dokładnie po roku przygotowań pobiegnę setkę w Doha w Katarze. Są to Mistrzostwa Świata na 100 km rozgrywane 21 listopada 2014 r.

Nie miałem za dużo biegowych dni w listopadzie 2013 r., ale i tak udało mi się zrobić ponad 200 km, co było dobrym wprowadzeniem do przygotowań. Cały 2013 rok miałem przeplatany kontuzjami i jak najszybciej chciałem rozpocząć nowy rodział, który nazywał się „droga do złamania 8 h”. Grudzień 2013 roku to już inna bajka. Zapisałem się do rywalizacji w endomondo, kto przebiegnie najwięcej kilometrów w miesiącu, gdzie do końca walczyłem o ostateczne zwycięstwo. Zakończyłem miesiąc z wynikiem 700 km. To nie koniec super informacji z ostatniego miesiąca 2013 roku. W dniu 19 grudnia 2013 r. pobiegłem w Kaliszu w biegu wigilijnym robiąc życiówkę 140 km, a jednocześnie wygrywając cały bieg. To była tylko dodatkowa motywacja dla mnie do ciężkiej pracy na treningach. Tak mi się to wszystko spodobało, że postanowiłem biegać w Kaliszu dalej szlifując formę na jesienną setkę, a zawody u Mariusza wkomponowałem jako biegi kontrolne w moich przygotowaniach.

Styczeń to typowa walka na treningach, wiadomo pogoda nie za ciekawa, zimna aura, a dni krótkie. To są jednak idealne warunki do budowania wytrzymałości, czyli samotność długodystansowca na całego. Styczeń 2014 roku udało się zamkąć z ponad 440 km. Nie za dużo, ale to była dopiero rozgrzewka.

W połowie lutego 2014 roku miałem zaplanowany pierwszy start. Pojechałem kolejny raz do Kalisza, tym razem na Cross Maraton. Na wydłużonej trasie pobiegłem 3:17:30 (to było 44 km) i zająłem 4 miejsce w open (1-szy w M-30). Bardzo się ucieszyłem, a do tego poraz pierwszy przekroczyłem w miesiącu 500 km, oczywiście w 2014 roku. Tym razem licznik pokazał prawie 540 km.

W marcu trenowałem spokojnie, nie startując nigdzie. Dopiero w kwietniu zapisałem się na maraton w Łodzi, gdzie pobiegłem jako pacemaker na czas 3:15. Zadanie wykonałem bez problemu dobiegając do mety w czasie 3:14:35. Byłem troszkę zestresowany na początku, ponieważ biegłem w tej roli poraz pierwszy, ale byłem bardzo dobrze przygotowany i nie miałem problemów na dość trudnej trasie. Nie mogę powiedzieć tego samego o moim towarzyszu pacemakerze, który zszedł z trasy nie długo po przekroczeniu połowy dystansu. Jeszcze tego samego miesiąca pojechałem z żoną na mały obóz przygotowawczy w góry, a dokładniej do Szklarskiej Poręby. Nazwaliśmy ten wyjazd „fat camp”, ponieważ jego głównym założeniem była walka z nadwagą. Przez 6 dni mieliśmy do dyspozycji kucharza, który przygotowywał wegetariańskie posiłki zapewniające nam 1500 kcal dziennie, a do tego całe mnóstwo aktywności fizycznych, masaży i odnowy biologicznej. Ja sam oprócz standardowych zajęć typu, poranna gimnastyka, siłownia, nordic walking, sporo biegałem w kolepce polskich biegów. Dlatego udało mi się zrobić sporo kilometrów, a do tego moja waga spadła o 6 kg do magicznej jak na mnie granicy 66 kg (wzrost 180 cm). W obu miesiącach zrobiłem odpowiednio 465 km w marcu i 680 km w kwietniu. Tak jak widać kwiecień to już inna liga, a samym kilometrarzem nawiązałem do rekordowego grudnia w 2013 r.

Od maja do czerwca 2014 roku udało mi się wystartować dwa razy. Jeszcze na początku maja reprezentowałem Rembertów Team w sztafecie ekiden, gdzie pobiegłem 10 km w czasie 39:40 na drugiej zmianie. Miałem w tym czasie dość uciążliwą kontuzję łydki, ale nie wyłączyło mnie to z trenowania. Zmagałem się z bólem, ale biegałem dalej. Nie było czasu na odpoczynek. Tak oto w maju nabiegałem 450 km. Czerwiec przyniósł sporo zmian, zarówno w bieganiu jak i reszcie mojego życia. Zrezygnowałem z pracy i wyjechałem do Szwajcarii na kontrakt. Tak się wszystko potoczyło, że wylądowałem na neutralnej ziemi sam i miałem więcej czasu na trenowanie. To dość mocno przełożyło się na przebiegane kilometry. Przez czerwiec, lipiec i sierpien biegałem bardzo dużo. Dodatkowo na koniec czerwca, pojawiłem się kolejny raz w Kaliszu, tym razem na biegu Świętojańskim. Na trasie walczyłem głównie ze sobą i uciekającym czasem, ale ta walka się opłaciła, bo zakończyłem zawody z wynikiem 87 km w 7 h, co dało mi drugie miejsce w open. Wygrał Andrzej Radzikowski, którego nie muszę już przedstawiać. Czerwiec zamknąłem pięknie i do tego zaliczyłem 540 km. Licznik podnosił się jeszcze bardziej w lipcu i sierpniu. Przez te dwa miesiące zrobiłem sporo ponad 1000 km biegając odpowiednio ponad 630 km w lipcu i prawie 800 km w sierpniu. Na zakończenie wakacji wystartowałem na 10 km po dość wymagającej pogórkowatej trasie. W dużym słońcu pobiegłem w czasie 41:05. Może to nie był jakiś szybki bieg, ale dał się we znaki.

Przyszedł czas na ostatnie trzy miesiące. We wrześniu miałem zaplanowane kilka startów, ale ostatecznie pobiegłem tylko w 2 imprezach i to dzień po dniu. Na poczatek 20 września 2014 r. w Pabianicach odbywał się bieg charytatywny. Na 1,28 km pętli zrobiłem 50 km w czasie 3:27. Byłem bardzo zaskoczony, bo trasa była wymagająca, a tłok na ścieżce wokół zalewu nie ułatwiał biegania. Na szczęście na biegu miałem super serwis i wszystko poszło super. Kolejnego dnia odbywał się mój ulubiony półmaraton w Łowiczu i musiałem w nim pobiec. Plan był taki, żeby pobiec spokojnie, bo miałem w nogach już super mocne 50 km. Tak się jednak nie stało. Na trasie walczyłem do końca, zresztą jak zawsze i poprawiłem życiówkę prawie o 4 min doprowadzając ją do 1:25:12. Nie tak źle jak na ciężki weekend. Wrzesień to kolejne 650 km do kolekcji.

W październiku nie planowałem żadnych startów. Biegałem mocno, co niestety przełożyło się na kontuzję (może troszke zmęczenie materiału). Dość długo walczyłem z bolącym pośladkiem, ale ostatecznie musiałem się poddać i zrobić przerwę od biegania. Kontuzja była na tyle poważna, że z bólem wychodziłem na treningi, a sama myśl o bieganiu doprowadzała mnie do ogromniastego stresu. Straciłem kompletnie zapał i chęci a jak miałem iść biegać to łzy pojawiały się w moich oczach, po pierwsze przez myśli, że czeka mnie ogromny ból, a po drugie, że trace siły na słaby trening, a moja forma tylko spada. Postanowiłem w przerwie od biegania nie poddawać się i przez te pare dni cały czas ćwiczyłem i jeździłem na rowerze tak aby odciążyć pośladek. Zrobiłem ponad 200 km. Najważniejsze, że nie siedziałem na tyłku tylko coś robiłem. Po tej przerwie zacząłem ponownie biegać i to od razu mocno. Ból dalej był, ale dało się trenować i to było najważniejsze. Moja psychika troszkę się podreperowała. Na sam koniec miesiąca zaplanowałem trening kontrolny, na którym miałem kolejny raz pobiec 50 km. Zakładałem czas w okolicach 3:25, ale nic z tego nie wyszło. Już na samym początku ktoś zabrał całe moje jedzenie i picie przygotowane na test. Do tego walczyłem kilka razy z psami na trasie. Brak jakiegokolwiek wspracia, picia pozwolił mi na zaliczenie 30 km w 2:05 h. Nie byłem zadowolony, ale to chyba było wszystko, co mogłem nabiegać w tym czasie i w takich okolicznościach przyrody. Pozostało mi szlifować formę na szybko zbliżający się listopadowy start. Przez kontuzję i przerwę ledwo, co udało mi się przekroczyć 500 km i miesiąc zamknąłem z licznikiem na 533 km. Jak widać pomimo kontuzji nie było tak tragicznie.

Sam listopad to już ostatnie szlify. Pobiegałem kilka akcentów, ale tego biegania nie było już tak dużo. Jeszcze w czwartek dzień przed wylotem pobiegłem mocno 20k w 1:17:25 co dobrze rokowało. 14 listopada 2014 r. rozpoczeliśmy podróż do Kataru. Na początek przesiadka w Istambule, a pożniej już tylko Doha. Po 15 godzinach, zmianie strefy czasowej zameldowaliśmy się w hotelu. W tych ostatnich dniach przed startem zrobiłem jedno dłuższe wybieganie 30k w 2:24h i kilka lekkich treningów aby sprawdzić się w ciepłych klimatach. Udaliśmy się z żoną do Kataru tak wcześnie, aby jak najlepiej się zaaklimatyzować. Widomo listopad tutaj w Europie jest całkiem inny niż na Bliskim Wschodzie. Tak jak pisałem, zaplanowane miałem troszke biegania, ale na tym etapie nie da się za dużo zrobić, cała praca została już zrobiona. Pozostało tylko spokojne czekanie na start.

Przez te 12 miesięcy przebiegłem ponad 7 tysięcy km. Potrzebowałem sporej ilości sprzętu biegowego, przede wszystkim butów, ale i nie tylko. To była duża inwestycja nie tylko finansowa (ponad 12 tysięcy złotych), ale przede wszystkim poświęcenie rodziny, dużo wyrzeczeń, odmawianie sobie praktycznie wszystkiego. Nie narzekam, bo taką podjąłem decyzję i jestem z tego zadowolony.

Teraz czas na troszkę statystyk. Każdego miesiąca robiłem sporo kilometrów, zawsze ponad 400 miesięcznie (poza rozbitymi listopadami "13 i "14), większość z nich gróbo ponad 500, ale miałęm też takie gdzie dochodziłęm do 800 km. Średnio wyszło prawie 584 km/miesiąc (to tylko kilometry, które przebiegłem, nie wliczam tutaj km na rowerze, orbitreku czy innym sprzęcie). Dodatkowo robiłem całe mnustwo różnych akcentów szybkościowych na stadionie i nie tylko. Najczęściej biegałem 4km odcinki w schemacie 3x4km/800m lub 4x4km/800m. Udało mi się dojść do poziomu 3:48 min/km biegając 4 km odcinki po bieżni tartanowej. Biegałem też całe mnustwo innych kombinacji typu, 10-12 x 1km / 400m; 6-8 x 2km / 400m; 3 x 5km / 1000m; 3 x 6km / 6min. Jak widać było tego sporo. Ale to nie wszystko. Biegałem tak zwaną zabawę biegową czyli różnego rodzaju kombinacje biegowych minut, takich jak 20 x 1:30 min / 2 min lub 15 x 2min / 2min. Było tego sporo więcej. Kolejny element to siła biegowa robiona w terenie jak i w domu. Praktycznie raz w tygodniu robiłem podbiegi nie zależnie na jakim etapie przygotowań byłem. Robiłem oczywiście różne kombinacje, jak 10-15 x 250m podbiegi, 12-15 x 150m podbiegi, ale również w domu ćwiczenia ze sztangą (przysiady) trzy serie z obciążeniem od 15 do 30 kg. Robiłem ćwiczenia z taśmami, plank i side plank (doszedłem do 1 min na 30 sek przerwach). Wszystko po to aby poprawić technikę biegu i wzmocnić „core body”.

To chyba na tyle, a o samym starcie napisze w oddzielny wpis.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Piotr Fitek (2014-11-18,10:05): Przygotowania robią wrażenie. Trzeba mieć i hart ciała i także ducha. Powodzenia życzę :)
benek (2014-11-18,10:44): good luck!
robaczek277 (2014-11-18,18:53): Co mogłem to zrobiłem na treningach, teraz czas na zawody !!!
1katarzynka (2014-11-18,21:04): życzę wielu wspaniałych wrażeń, taka praca musi przynieś efekt.
paulo (2014-11-19,09:08): Jacku, trzymam kciuki!
yacoll (2014-11-20,11:44): Cytując klasyka: give them nothing but take from them everything! :) (http://youtu.be/uHxIssSROjk). Powodzenia!!!
krzysztof_g7 (2014-11-21,10:43): Super. Tylko tak się zastanawiam i czuje jakiś niedosyt. Dlaczego??? Dlatego, że biegam maraton w granicach poniżej 2.50, półmaraton w tym roku poniżej 1.19.00, 10km w granicach 36 minut. Trenując do triathlonu średnie miesięczne treningi to ok 400-500 km bieg, ok 1200-1500km rower i ok 80 km pływania. do tego obecnie biegam codziennie średnio po 30-33 km gdzie biegi tempowe 20km robię w granicach 1.22 - 1.25. I siedzę w domu :(((, nawet kataru nie mam
krzysztof_g7 (2014-11-21,10:44): Może to że jestem za stary - mam 43 lata. Ale chyba to dobry wiek na 100 km
krzysztof_g7 (2014-11-21,10:46): wrzesień - 700 km, październik 830 km, w listopadzie do 20.11 zrobiłem blisko 600 km
Bryniok (2014-11-21,18:37): Krzyśku !! nie ma co narzekać ;) biegamy głównie dla siebie....choć sam się zastanawiam gdzie i jak trzeba się zakręcić aby przy takich, szczerze mówiąc przeciętnych wynikach (żeby nie powiedzieć słabych) pojechać na taką imprezę do Kataru .. Sam biegam dopiero od 3 lat - a plany mam ambitne ;) pozdrawiam z Beskidów Błażej BRYNIOK Mendrek
robaczek277 (2014-11-22,01:46): @krzysztof_g7
@Bryniok
Panowie, ja na mistrzostwa jade tylko dlatego, ze zgodzilem sie za wszystko zaplacic z wlasnej kieszeni, od PZPN nie dostalem nawet podkoszulki reprezentacji tylko musialem pozyczyc od znajomego kolegi ktory taka dostal (nie mozna biec w koszulce klubowej na takiej imprezie), przelot, hotel, poruszanie sie po Doha placilem z wlasnej kieszeni, do tego zaplacilem za serwisantow tez z wlasnej kieszeni, od PZLA mialem darmowe wpisowe. Poniewaz trenuje konkretnie pod dystans 100 km to interesowalem sie tematem I przesylalem wielokrotnie pytania do dzialaczy o te zawody. Ja widze z wpisów ze pan Krzysztof trenuje do TRI to nie rozumiem dlaczego dopytuje sie pan o 100 km. To nie jest chyba pana docelowa konkurencja.

robaczek277 (2014-11-22,01:53): @krzysztof_g7 Widze ze zyciowka w maratonie jest bardzo dobra ale czy jest pan gotowy pobiec 100 km plasko, jesli odpowiedz jest tak to trzeba wyslać zapytanie do PZLA i pewnie powolanie do kadry bedzie. Ja mam zyciowke 2:54 i dlatego zostalem zgłoszony ale musialem za wszystko zaplacic sam.
krzysztof_g7 (2014-11-22,17:41): wystarczy krzysztof, panowie są na salonach :) i byli jeszcze kiedyś feudalni. Rzeczywiście trenuje raczej do triathlonu. Raczej to znaczy zacząłem od biegania i pierwszy plan na 2015 rok to orlen marathon. potem już tri. Co do długiego biegania nie bez przyczyny robiłem i robię tyle kilometrów. W tym roku miałem plan pobiec w biegu 24h w katowicach ale liczyłem że będzie w drugiej połowie X a zrobili w tym roku koniec września i jak znalazłem to byłem akurat w ciężkim treningu i nie miało sensu bez odpoczynku zaorać się. Pozdrawiam
robaczek277 (2014-11-22,19:10): @krzysztof_g7 Krzysztof, pisze tak bo juz nie raz widziłem jak ludzie obrzucali sie blotem tylko dlatego ze ktos pisal na "ty", ja Ciebie nie znam a staram sie szanowac brać sportową. Starałem sie grzecznie odpisać bo pewnie wszyscy myslą że po znajomosci pojechałem na takie zawody. To jest mój docelowy dystans do ktorego trenuje I staram sie o wynik. Jak bede trenowal tri to bede sie dowiadywal gdzie mozna pojechac na impreze mistrzoskowska. Juz sie nauczylem ze PZLA jest bardzo biurokratyczne ale jesli chodzi o zawodnikow, w stosunku do siebie nie przestrzega zadnych zasad. Nie było zadnych kwalifikacji na mistrzostwa, a ze organizoator zapewniał miejsce tylko dla 3 bigaczy to PZLA zgodziła sie wyslac 3 reprezentantow, ja I Tomek placilismy za wszystko sami I nie dostalismy zadnych strojow. Dlatego nie wiem czy kazdy chcial by jechac na taka impreze, w moim przypadku kosztowało mnie to ponad 12 tys zlotych, nie licze oczywiscie przygotowan. Dla mnie to zaczyt biegac dla Polski tylko PZLA nie poczuła sie zeby przekazaj jedna podkoszulke, ktora według regulaminu musiałem miec w czasie biegu. Biegłem w pozyczonej aby nie zostac zdyskwalifikowanym, taka to jest rzeczywistość.
robaczek277 (2014-11-22,19:15): Ja pamietam tylko te przyjemne chwile na tych mistrzostwach I nie mam zamiaru walczyc z systemem czy tez negatywnymi komentarzami, ale poczulem sie zobowiazany napisac jak bylo. Postanowilem ze wystem na takiej imprezie jest dla mnie wazniejszy niz kasa I dlatego sie zgodzilem. Po drugi nikomu nie zabrania sie rozmawiac z PZLA, dopytywac, dlatego polecam zaiteresowac sie swoja konkurencja moze na nastepnej imprezie bedziemy wszyscy kibicowac Krzyśkowi. Mistrzostwa Swiata w biegu 24h są w pierwszej polowie kwietnia we Włoszech to koszt bedzie mniejszy, mam nadzieje ze pojedziesz na ta impreze, a ja bede kibicował.
krzysztof_g7 (2014-11-23,20:10): Jacek, ja nie zazdroszczę nikomu lub tym bardziej nie komentuje na nie... Sam bieg na 100 km wymaga odwagi, zwłazcza w takich warunkach. Nie startowałem nigdy na dystansie ultra, a trening to nie zawsze to samo - choć wiem też jak się czuje człowiek trenując/biegając codziennie np 30 km i więcej. Do tego na intensywności takiej jak większość chciałaby mieć na zawodach. Ale szanuje każdego, nie każdy ma możliwości i charakter do takiego biegania. Pozdrawiam i życzę sukcesów







 Ostatnio zalogowani
andre 84
14:39
arco75
14:27
biegacz54
13:58
AleCzas
13:34
akaen
13:20
kostekmar
13:19
tomsudako
12:59
stanlej
12:50
Hoffi
12:38
raczek1972
12:21
fit_ania
12:04
conditor
11:50
Kapitan
11:35
bolitar
11:29
42.195
11:15
gabo
11:12
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |