Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [26]  PRZYJAC. [123]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
paulo
Pamiętnik internetowy
moja radość-bieganie

Paweł Kasierski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Poznań
124 / 355


2014-10-23

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Przyjaciel Biegowy (czytano: 2807 razy)

 

Diana. Mój Przyjaciel Biegowy. Niestety były :( Za chwilę kończy 15 lat i już od ładnych paru lat nie biega (kilka operacji, nowotwór itd.), choć dzięki uprawianiu sportu w młodości, nadal jest w świetnej kondycji.

Chyba od niej wszystko się zaczęło. Kiedy już była na tyle duża, by sprostać wyzwaniu kilku kilometrom zacząłem z nią biegać, nie myśląc wtedy, że kiedyś zacznę biegać maratony. Wtedy zresztą jeszcze na dobre paliłem i nie miałem zamiaru tego rzucić. Po kilku wypadach z Dianą stwierdziłem, że dobrze to robi i jej, i mnie. Jej, że jest szczęśliwa, a mnie, że mogę, przewietrzony wewnętrznie z większą przyjemnością palić :) I tak raz, dwa razy w tygodniu biegaliśmy sobie po kilka kilometrów przez około osiem lat, nie wiedząc, że w moim sercu rodzi się maratończyk :) W tym czasie dystans 21 km, a tym bardziej 42 km był dla mnie czystą abstrakcją, nieosiągalną dla zwykłego śmiertelnika.

I nagle stał się cud. Diana zachorowała poważnie, a ja zacząłem miotać się z rzuceniem palenia. Ona wyzdrowiała, a ja stałem się wolnym od nałogu człowiekiem.. Niestety, nie mogliśmy już razem powrócić na ścieżki biegowe, więc stopniowo zacząłem zwiększać sobie dystanse, by ponad cztery lata temu dojrzeć do decyzji wystartowania w półmaratonie w Pile. I tak to się zaczęło :) Dużo więc mojej Dianie zawdzięczam.
Kilian Jarnet, jeden z najlepszych biegaczy górskich świata powiedział kiedyś, że on nie trenuje, on biega. Tak właśnie chyba te nasze wspólny wypady z Dianą przez niespełna osiem lat wyglądały. Myśmy po prostu biegali. Podziwialiśmy to, co nas otaczało, sprawdzając własne granice i poprawiając formę.

Mój wspaniały Przyjaciel Biegowy. Zawsze rozróżniała, kiedy ubierałem koszulkę treningową, a kiedy T-shirt do pracy. W tym pierwszym przypadku już nie opuszczała mnie na krok, żeby przypadkiem nie stracić „treningu”. Dzisiaj uważam, że tamte bieganie miało niewiele wspólnego z treningiem. To było po prostu pokonywanie przestrzeni, w której niepostrzeżenie rodziła się miłość do biegania. No i ten widok uśmiechniętej mordy z wywalonym jęzorem – bezcenny.

Nie zapomnę, jak przez pierwsze dwa – trzy – lata wspólnego biegania, moje tempo wydawało się Diance ślimacze, więc urozmaicała sobie trasę ciągłym ‘obiegiwaniem’ swojego pana dookoła – tak więc, gdy ja zrobiłem 3 kilometry, Ona miała ‘w łapach’ dobre 5 :)

Dobrze, że jest. Dobrze, że była, że towarzyszyła mi przez wiele lat na ścieżkach biegowych. Dała mi szansę rozwoju, mojego rozwoju. Była i jest trudna do zastąpienia. Taka swoista jej obecność, która może ubogacać, wyciszać, uspokajać, zbliżać. Kto wie, czy bez niej tak daleko bym zaszedł w swoich maratonach i triathlonach.

Świat chyba dzięki takim zwierzętom może być dzisiaj troszeczkę piękniejszy, bardziej przyjazny… Dziękuję Ci zatem za wszystko Przyjacielu Biegowy!


- na zdjęciu razem w objęciach :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Piotr Fitek (2014-10-23,08:25): Jesteście super:)! "Świat chyba dzięki takim zwierzętom może być dzisiaj troszeczkę piękniejszy, bardziej przyjazny… " tak, widziałem ostatnio art. o tym jak psy dobrze wpływają na ludzi.// Doprawdy super :)
haruki (2014-10-23,08:31): W pełni Cię rozumiem... W pierwszych biegach towarzyszył mi Portos, siedmioletni bokser, gdy zaczynaliśmy przygody na biegowych ścieżkiach. Gość był z niego zdeterminowany do dotrzymywania mi tempa, choć różnie się to dla niego kończyło. Czasami dobiegał do domu kilka minut po mnie, uwielbiał, gdy przebiegaliśmy obok publicznych ujęć wody... Teraz biegam z bokserką - lasy, łąki - tak jak napisałeś - poznaje po ubiorze dokąd i po co wychodzimy. Bieganie nabiera dodatkowego wymiaru w takim doborowym, psim towarzystwie!!!
Truskawa (2014-10-23,09:06): Ale kochana kulka! Uwielbiam spaniele. Morda do wycałowania. I to spojrzenie.. Sporo zawdzięczamy naszym psom Paulo. Nie tylko Ty. :)
monk (2014-10-23,09:52): "Zawsze rozróżniała, kiedy ubierałem koszulkę treningową, a kiedy T-shirt do pracy" - rozbroiło mnie to bardzo:) Takie pocieszne...Śmiechoterapia od rana:)
snipster (2014-10-23,09:55): przypomina psiaka z kreskówek Disneya ;)
paulo (2014-10-23,11:02): Piotrze, to co człowiek chciałby otrzymywać od ludzi, to od psa otrzymuje w 100 procentach :)
paulo (2014-10-23,11:04): haruki, trochę Tobie zazdroszę tego biegania obecnie z bokserką. Czasami mi tego bardzo brakuje :( Pozdrawiam :)
paulo (2014-10-23,11:06): Izo , Ty chyba jeszcze więcej na temat psów możesz powiedzieć niż ja :)
paulo (2014-10-23,11:08): Moniko, pozdrawiam :)
paulo (2014-10-23,11:10): Piotrze, widocznie wytwórcy musieli wzorować się na Spanielach :)
krunner (2014-10-23,13:29): Fajna psinka :) Różne są te nasze drogi biegowe, ja przez cztery lata ganiałem jakieś plany :), zawody, mierzyłem tętno, poprawiałem się etc. i po osiągnięciu pewnego poziomu postanowiłem przez pewien czas biegać tak, jak Ty na początku, czyli pokonywać przestrzeń... Pozdrowienia!
paulo (2014-10-23,14:12): myślę Arku, że przez różne drogi biegowe jesteśmy bardziej ubogaceni. Każdy musi sobie znaleźć swoje miejsce w tym świecie biegowym i sposób na realizację siebie. Pozdrawiam :)
Piotr Fitek (2014-10-23,14:27): Krunner&Arek podoba mi się Twój komentarz. Także i ja przychylam się do biegania w stylu "pokonywania przestrzeni" i chyba to robię cały czas. I pełna zgoda z tym co Paweł napisał po Tobie, o wyborze. Ważne, aby robić (biegać) po swojemu. pozdrawiam Was serdecznie :)
Joseph (2014-10-23,20:39): Nie ma to jak porządny pies pastersko-biegowy. Myśliwskie są jednak ciut za szybkie ;)
Hung (2014-10-23,20:41): Gdy zaczynałem biegać, to wziąłem parę razy moją suczkę na rundkę wokół osiedla (ok. 800 m.). Pierwsze 300 m. gnała przodem, drugie oglądała się za siebie i zwalniała a resztę ja ciągnąłem ją i namawiałem do biegu. Kiedyś dała radę zrobić ok. 3 km. Ale ona jest jamniczką i dałem jej spokój, bo bieganie nie jest dla tej rasy. Teraz leży obok mnie, schorowana, ślepa i już ledwo chodzi.
paulo (2014-10-24,08:27): Łukaszu, czasami mi się marzy taki pies :) Wyobrażam sobie wtedy, że dopiero z takim psem byłoby bieganie :)
paulo (2014-10-24,08:30): rzeczywiście Marku, jamniczka trochę kiepsko się nadaje na dłuższe dystanse, ale zapewne była i jest, jak każdy Przyjaciel kochana; no i najgorszy ten koniec życia :(
Joseph (2014-10-24,11:11): Aha, taki prawdziwy pacemaker. "Zając", czyli pies ;) Pawle, podrap ode mnie Dianę za uchem :)
paulo (2014-10-24,11:20): :) Łukaszu, zrobię to z wielką przyjemnością :) Pozdrawiam
Mahor (2014-10-25,17:45): Tylko nasze psy nie dały się zwariować.My chcemy więcej,szybciej,coraz lepiej...:)
paulo (2014-10-27,08:56): Macieju, myślę że jak człowiek jest zdrowy i ma ogrom sił witalnych to jest to chyba normalne, że chce więcej, szybciej itd. Niemniej dobrze, że są psy które pokazują nam przyjemność w samym bieganiu. I za to też im chwała.







 Ostatnio zalogowani
jackob
16:53
s0uthHipHop
16:40
Admirał
16:39
kostekmar
16:37
DaroG
16:20
tomasso023
16:08
Merlin
15:45
GRZEŚ9
15:23
konsok
15:11
biegacz54
15:06
Miro
15:05
porywczy
14:57
sa111
14:55
maur68
14:42
Krulik
14:33
FoRestRun Gdynia
14:11
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |