Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [8]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
haruki
Pamiętnik internetowy
O czym myślę kiedy piszę o bieganiu


Urodzony:
Miejsce zamieszkania:
1 / 26


2014-07-14

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Początek (czytano: 1237 razy)



To się bierze gdzieś spomiędzy ciszy i delikatnego szelestu ust. To drzemie wewnątrz mnie, lub zupełnie gdzie indziej. W sumie nie wiem gdzie i dopiero teraz, gdy o tym piszę zaczynam się zastanawiać... Jestem tym, a to jest mną i jeśli to coś jest niczym - jestem nikim i... dobrze mi z tym. Nie zwykły jestem pisać o tym, nigdy nie dokonywałem prób usystematyzowania swojego sposobu myślenia na temat tego. To pewnego dnia przyszło i jest, i... będzie. Bez wzlędu na to czego bym nie napisał - wszystko będzie prawdziwe, bo to jedno z tych, gdzie wszystko być może.

Mam 37 i pół roku i z rzeczy, które udało mi się w tym czasie osiągnąć odkrycie tego jest jednym z największych sukcesów. Po co o tym piszę? Powinienem teraz ściemnić, że nie zależy mi na popularności publikowanych tekstów i zadrwić z blogerów różnej maści, ale... na tym mi właśnie zależy.
Od dawna wyznaję bardzo prostą filozofię dla swojego funkcjonowania w społeczeństwie - jestem tym co robię. To co i przede wszystkim jak robię świadczy o tym kim i jaki jestem. I to koniec tej teorii. Nie odziana w rozbudowane dogmaty i tak determinuje większość moich życiowych decyzji. No, ale do rzeczy - wybieram się w kolejną podróż i chcę podzielić się tym co odkryję z jak najszerszym gronem odbiorców. To szerokie grono odbiorców jest mi potrzebne do tego (bez żadnych zbytecznych patosów), żeby odpowiedzieć na pytanie - czy mam jechać dalej i czy jadę w dobrym kierunku... Tym razem podróż będzie skokiem wewnątrz - ryzykowne o tyle, o ile się okaże, że nie ma dokąd jechać. Mam jednak cichą nadzieję, że wystarczy miejsca przynajmniej na miłą wycieczkę za miasto... To po pierwsze.
Nie byłoby reakcji, gdyby nie poprzedzająca ją akcja. Wiele obiecywałem sobie po lekturze "O czym mówię kiedy mówię o bieganiu" Haruki Murakami"ego. Szacunek to złe określenie dla mojego poglądu na temat jego twórczości... Odpływam w odrealniony świat jego bohaterów i wyostrzam wszystkie zmysły, by chłonąć na maksa emocji z ich przygód. Mam nadzieję, że tego nie czyta żaden psycholog - na swą obronę dodam tylko, że to nie częste doznania.
Pomimo tych przygód z twórczością Japończyka w "O czym mówię..." gość się nie przemęczył. Może dlatego, że to książka autobiograficzna i nie chciał ze swojego uporządkowanego świata tworzyć kolejnej areny... Niełatwe jest zdalne manewrowanie emocjami silniejszymi od uczuć własnych bohaterów w książce o samym sobie. Może uznał, że rzeczy, których doświadcza w trakcie biegania są tak osobiste, że nie powinien porywać się na taki ekshibicjonizm. Po co by wówczas jednak pisał tę powieść? Tak czy inaczej zabrakło mi w niej... czegoś mi zabakło. Może uda mi się odnaleźć to w swoim mówieniu o bieganiu, może nawet będzie mnie stać na to, żeby to umiejętnie napisać. Może przekonam się dlaczego "myślenie" o bieganiu jest rzeczą łatwiejszą niż "mówienie" o nim.
Po drugie więc - inspiracja i książka, która więcej namieszała niż przybliżyła.

Chcąc pisać o bieganiu postanowiłem obrać jakiś cel, stworzyć grunt pod opowieść, która właśnie się zaczyna, ale też się gdzieś i kiedyś skończy. Biec można w nieskończoność i taki mam cel, ale życiowy. Tymczasem na potrzeby tu i teraz: z różną regularnością biegam od trzynastu lat, a początek to dla mnie moment, gdy z zaskoczeniem przekroczyłem dziesiąty kilometr i zaciekawiony co się będzie działo - biegłem dalej. Od tamtej pory niechcący ukończyłem dziesięć publicznych maratonów, koncentrując się przede wszystkim na samotnym deptaniu kolejnych kilometrów. Samotne bieganie to w sumie to, na czym mi najbardziej zależy, ale biegając samotnie nie będę mógł obserwować innych biegaczy, dzielić radości i cierpień, a i cała idea pisania o bieganiu ograniczy się tylko do egocentryzmu i megalomanii. Nie da się cech tych z biegacza do końca wyplenić, ale można spróbować ograniczyć. Postanowiłem, że momentem kulminacyjnym będzie czterdziesty maraton, który przebiegnę, a zrobię to w swoje czterdzieste urodziny.
Po trzecie więc - czterdzieści na czterdziestkę.

Jak będę wyglądał i czy wytrwam te najbliższe dwa lata i trzy miesiące? Dokąd, jak, z kim i gdzie przebiegnę te trzydzieści maratonów i dobre kilka tysięcy kilometrów treningów, ale przede wszystkim co będę myślał o bieganiu w trakcie drogi do celu?

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Mahor (2014-07-14,20:02): Miło by było jakbyś zgodnie ze swoim tytułem na "Początek" się przedstawił bo zapowiada się ciekawie...
aniabazylia (2014-07-28,14:46): ... a ja będę Ci dopingować:-).40-ty na 40-tkę!...nie zawiedź!;-)







 Ostatnio zalogowani
Admin
10:11
Stonechip
10:11
42.195
10:01
dammy
09:53
jakub738
09:45
Deja vu
09:34
marczy
09:29
basia1266
09:02
pbest
08:25
Rychu67
08:15
kostekmar
07:18
Leno
07:09
platat
06:57
biegacz54
05:33
plomyk20
02:49
aro
01:38
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |