Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [55]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kokrobite
Pamiętnik internetowy
Widziane z tyłu

Leszek Kosiorowski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Jelenia Góra
257 / 300


2014-06-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Wroclove (czytano: 1973 razy)

 

Całą trasę w nocnym Wrocławiu mieć dla siebie – wolną nie tylko od samochodów, ale i od tysięcy biegaczy, którzy pomknęli daleko do przodu. Większość biegu przegadać z poznaną na trasie debiutantką. Konsekwentnie pilnować tempa, które jeszcze miesiąc temu uważałbym dla siebie za absurdalnie wolne. Na mecie nie być prawie w ogóle zmęczonym, a z najsłabszego w życiu czasu cieszyć się tak bardzo, by skorzystać z usług grawera – poprosić o umieszczenie wyniku, wraz z imieniem i nazwiskiem, na medalu. II Nocny Wrocław Półmaraton był dla mnie wyjątkowy.

W środę zakończyłem rehabilitację – ultradźwięki, laser i krioterapię, po naderwaniu włókien mięśniowych mięśnia brzuchatego łydki. Odstawiłem też leki – na lepszy zrost włókien i przeciwbólowy. W czwartek skoro świt wyszedłem na truchtanie – pierwsze od 3 tygodni. Gdy minimalnie przyspieszyłem, łydka od razu się odezwała. Za wcześnie na powrót.

Na trzy dni dałem jej spokój. Chodziłem sporo, ale nic poza tym. Nocny nęcił. Koledzy mówili: nie ryzykuj, daj sobie spokój, ale też: jeśli koniecznie chcesz, startuj i zejdź po kilku kilometrach. Rehabilitantka z kolei: może pan biec, ale bardzo ostrożnie: nic się nie stanie, ale będzie bolało.

Po pierwszej dłuższej jeździe samochodem od kontuzji trochę ją czułem, już we Wrocławiu. Właściwie to byłem pogodzony, że nic z tego. Nawet kolację zjadłem w McDonaldzie, McWrapa z frytkami, colę, lody, kawę. Właściwie to po co ja tu przyjechałem – chodziło mi po głowie.

Auto zostawiłem pod Olimpijskim, musiałem tam wrócić. Gdy na przystanek zaczęli przybywać biegacze, a w tramwaju była ich już większość, zrozumiałem, że właśnie po to tu jestem – by być wśród nich. Od razu z kimś zacząłem gadać, po trzech tygodniach biegowej izolacji stałem się bardzo otwarty na kontakty.

Miasto będzie i tak zamknięte podczas biegu, więc i tak stąd nie wyjadę – myślałem sobie. - Nie będę przecież tyle godzin nic nie robić. Wystartuję, najwyżej zejdę.

Próbowałem ustawić się w strefie 2:46-3:00, ale nikogo w niej nie zastałem. Więc w następnej – bodaj 2:26-2:45. Trochę nas tu było: kobiety, starsi panowie, przebierańcy, kilku chłopaków w wojskowych ubraniach, z wielkimi plecakami.

Tylko powoli. Zacząłem – OK, nic się nie dzieje. Postanowiłem biec na 2:45, czyli po około 7 minut 50 sekund kilometr. Limit wynosił 3 godziny, więc to tempo wydawało się optymalne.
Już po kilkuset metrach byłem na samym końcu. No, prawie, dwie panie zamykały stawkę, obok mnie biegły następne dwie, w tym profesor i senator w jednej osobie – Alicja Chybicka. Znajomy fotoreporter, świetny zresztą, Adaś robił jej zdjęcia z samochodu. Była też Gabrysia, z aparatem w garści na tyle pojazdu w typie melexa.

Pani profesor stopniowo się oddalała do przodu galloweyem. Zostaliśmy z Żanetą – debiutantką w zawodach biegowych. Miała mądre urządzenie, które alarmuje, gdy leci się za szybko w stosunku do planu, który miała taki, jak ja. Odważna dziewczyna – najwięcej w życiu przebiegła 11 km, a porwała się na połówkę...

Peleton uciekł, na tyłach zrobiło się mnóstwo wolnej przestrzeni. Rzadko widzieliśmy przed sobą jakiegoś biegacza, a nawet jeśli, to jego sylwetka ginęła na szerokiej, ciemnej ulicy. Zmieniło się to dopiero bliżej mety, gdy zaczęliśmy mijać sporo tych, którzy przeszli do marszu. Wśród autsajderów byliśmy chyba jedyni, którzy biegli non-stop.

Biegnąc bardzo wolno, nie musząc koncentrować się na utrzymaniu mocnego tempa, wyprzedzaniu, nawadnianiu itp., można było nacieszyć się cudownie oświetlonym, pięknym Wrocławiem. Trasa została poprowadzona wspaniale! Grunwaldzki, odnowiony dworzec PKP, Piłsudskiego, Uniwersytet, mostów chyba z siedem, Ostrów Tumski i wiele innych świetnych miejsc. Zachwycająco!

Od czasu do czasu ktoś nas dopingował. „Biegnij, biegnij! Go, go!” - to, w wykonaniu kilkunastu młodych osób w okolicach pl. Społecznego, podobało mi się najbardziej. Ale też para dziewczyn, popijająca coś mocniejszego z gwinta, z hasłem na ustach: „Wasze zdrowie!”. Kibicom klaskałem :-)

Pod koniec, może po 18 km, zacząłem odruchowo się wyrywać, ale Żaneta i jej sprzęt pilnowali tempa i natychmiast wracałem do 7:40. Żadnych szaleństw, trzeba wytrzymać do końca, no, może na ostatnim kilometrze możemy popuścić cugle. I tak się właśnie stało – finisz był naprawdę mocny!

2:41:09. Rehabilitantka miała sporo racji: uważałem, więc nic się nie stało... Nawet nie boli. Jeszcze muszę się oszczędzać, ale... Wróciłem. Jak dobrze.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


mamusiajakubaijasia (2014-06-15,23:01): Za ten uścisk dłoni tuż po starcie bardzo Ci, Leszku, dziękuję :)
kokrobite (2014-06-16,05:48): Na tym pojeździe wyglądałaś jak rasowa fotoreporterka :-) Do zobaczenia na Karkonoskim!
paulo (2014-06-16,08:38): też marzę o takim biegu, żeby nie móc sie spinać i podziwiać krajobrazy, a jak jeszcze będę mogł biec u boku jakiejś biegaczki, to w ogóle byłoby fantastycznie :)
kokrobite (2014-06-16,09:07): Paulo, tak jest, towarzystwo Żanety było dużą zaletą tego biegu :-)Było nam raźniej, gdy rozmawialiśmy, kilometry szybciej płynęły.
aspirka (2014-06-16,14:55): Smak powrotu do tego co się kocha jest zawsze wyjątkowy i jak zwykle wyjątkowo o tym napisałeś:-)
kokrobite (2014-06-16,16:11): Jak się coś kocha, to się samo pisze...;-)
Hung (2014-06-16,17:10): Jakie to ciekawe, pokonać dystans w sposób odmienny od swoich przyzwyczajeń i możliwości a mieć przy tym tyle przyjemności. To napawa optymizmem na czasy słabszej dyspozycji i dylemat: pobiec czy nie?
kokrobite (2014-06-16,21:33): To jak w życiu - wielu ściga się, by coś osiągnąć, podczas gdy inni smakują życie w odmienny sposób. Nie mają medali ani milionów, ale czy są z tego powodu mniej szczęśliwi?
Mahor (2014-06-17,22:22): Mówią że powroty są dobre tylko dla artystów...:-)







 Ostatnio zalogowani
marczy
16:50
RobertLiderTeam
16:44
INVEST
16:41
biegacz54
16:33
Citos
16:27
Darmon
16:14
mirotrans
16:11
42.195
16:05
zbyszekbiega
15:59
Daniel Wosik
15:57
Piotr Czesław
15:41
Arqs
15:20
mieszek12a
15:10
Jarek42
15:08
KrzysiekWRC
14:47
Lego2006
14:47
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |