Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [37]  PRZYJAC. [140]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Honda
Pamiętnik internetowy
W drodze do sukcesu

Honorata Janowicz
Urodzony: 1995-10-11
Miejsce zamieszkania: Opalenica
34 / 45


2013-09-23

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Bo na takie chwile warto czekać, dla takich chwil warto żyć! (czytano: 4314 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=716526538361649&set=a.716520468362256.1073741840.4998607800

 

Bardzo długo czekałam na ten dzień, na tę chwilę, na ten moment, na przedostatnią niedzielę września, podczas której odbywała się XXVI edycja Biegu Zbąskich, w którym od zawsze chciałam wystartować. Moim cichym marzeniem było złamanie magicznych dwóch godzin, a była to moja piąta próba, w której towarzyszył mi mój tata.

Jeszcze nigdy do żadnego biegu nie podeszłam z takim luzem. Nie pamiętam, by kiedykolwiek było tak, że przed startem skakałam ze szczęścia, że to już, że za chwilę, że zaraz się zacznie... Po prostu wiedziałam, że się uda, wiedziałam, że nie może być inaczej! Ostatnie 3 tygodnie były moje, codziennie byłam coraz silniejsza, budziłam się z myślą "na pewno dam radę!", utwierdzając się w tym przekonaniu przebieganymi kilometrami. Co drugi dzień wybiegałam z tatą, który ciągle musiał hamować moje niespożyte ilości energii.

Jadąc do Zbąszynia, czułam się wyśmienicie. Na miejscu spotkałam wielu znajomych, na których widok uśmiech nie chciał zejść mi z twarzy, co wlało w moje serce jeszcze więcej nadziei. Na rozgrzewce wygłupiałam się z klubowymi kolegami i czułam, że rodzi się we mnie nowy człowiek. Ucałowałam moich prywatnych kibiców, klepnęliśmy się z tatą w tyłki i ruszyliśmy w batalię po złamanie przebrzydłej dwójki.

Nie pamiętam, by kiedykolwiek biegło mi się tak dobrze. Tata wciąż mówił, że za szybko (pierwotnie mieliśmy biec 5:37/km, ale biegliśmy coś koło 5:20), ale ja mówiłam mu, że przynajmniej będziemy mieli trochę zapasu w kryzysowych chwilach. Po 3 kilometrach dołączył do nas znajomy z Opalenicy. Biegliśmy wszyscy razem jak jedna wielka biegowa rodzina, czułam niesamowitą jedność z każdą osobą, która wyprzedzała nas, bądź którą wyprzedzaliśmy my. Kibice dawali czadu na każdym kroku, spotkałam kilku znajomych, których w ogóle nie spodziewałam się spotkać; wiedziałam, że to ktoś u góry chyba się nade mną zlitował, bo przecież czym zasłużyłam sobie na takie szczęście?!

Mijamy 10, 13, 15 km a mi ciągle jest dobrze, na podbiegach jest jeszcze lepiej niż na zbiegach, nie wiem co się ze mną dzieje, może to tylko mi się śni, może ja sobie to tylko wyobrażam, przecież nigdy nie biegło mi się AŻ tak dobrze i to na zawodach i to w półmaratonie, co to wcale taki łatwy nie jest, i.... sama już nie wiem czy śnię, ale wiem jedno - jeśli to sen, to niech trwa i nigdy, przenigdy się nie kończy!

18km, Nądnia, znam te tereny, to tutaj zawsze mamy integrację z Łabędziami i Chyżakami, tu powinien być podbieg... wybiegam z Nądni a podbiegu nie ma, jak to, przecież nie zniknął, on już musiał być, tylko ja go w ogóle nie poczułam... i wtedy zorientowałam się, że tata został z tyłu. O nie! 3 tygodnie temu obiecaliśmy sobie, że wbiegniemy na metę razem, że razem będziemy znosić trudy i znoje trasy, że... O nie, znów te nieznośne i bardzo przeze mnie nielubiane ukłucie w brzuchu. Z bólami zmagałam się od 4-tego kma, ale teraz zabolało tak mocno, że cała moja siła nagromadzona przez 18km pękła jak bańka mydlana. "Tata, chodź do mnie" - krzyknęłam, zwolniłam, tata dobiegł i w "brzuchowych" trudach udało się pokonać ostatnie mordercze 3 kilosy.

Na 500m przed metą słyszałam już głos spikera, czułam dreszcz emocji, przez całe ciało przeszły mi ciarki, przed ostatnim zakrętem spotkałam wuja, który nas dopingował, chwilę potem Robert z aparatem i już ostatnia prosta, milion kibiców wokoło a przed nami wielka, nadmuchana, żółta meta - cel naszych zmagań, "dawaj rękę i drzyj się" - mówię do taty i tak robimy. Przybijam jeszcze piątkę mamie i siostrze i przekraczamy linię mety, zatrzymuję zegarek na 1:57:13 netto, zakładają nam medal, dają nam wody, mi jeszcze różę, przytulam tatę, całuję go i dziękuję za wspólne 21 km...

Czuję pot, czuję krew na palcach nóg i czuję delikatne łzy szczęścia spływające po moim policzku... tak, Honda, udało się! złamałaś te przeklęte 2h, zrobiłaś to z uśmiechem na twarzy, z niesamowitą motywacją, z wiedzą, że to się uda i nie zwątpiłaś w to ani przez sekundę...

Bo na takie chwile warto czekać i dla takich chwil warto żyć... Czymże byłoby moje życie, gdyby nie te magiczne chwile? Jaki miałabym cel, jakie marzenia, jakie aspiracje? Nie wiem... i nie chcę wiedzieć :) Bo przecież jest tak pięknie....

fot. Tata i ja jakieś 30 sekund po minięciu mety :) foto: Grześ:))

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


darianita (2013-09-23,21:50): Gratulacje Honda , niezła biegowa bestia z Ciebie :-) , czas rewelacyjny...taty też gratuluję !
paulo (2013-09-23,22:49): Gratuluję Honorato. Piękny wyczyn i teraz możesz się cieszyć całą zimę z tak wspaniałego sukcesu (przy boku taty:)). Też miałem tam być, ale z bólem serca musiałem zrezygnować z powodu jakieś infekcji:( Jeszcze raz wielkie brawa.
Shodan (2013-09-23,23:39): Honda - prawdziwa z Ciebie Honada ;) Gratuluję złamania 2h! Fajna sprawa finiszować razem z tatą.
snipster (2013-09-24,09:01): Bravia Honda, o to właśnie chodzi, aby cieszyć się bieganiem :)
kasjer (2013-09-24,10:41): Jest w tym opisie tyle pozytywnej energii, że aż się bałem, że mój monitor tego nie wytrzyma ;) Brawo! Brawo! Brawo! W niedzielę biegnę maraton warszawski i dlatego trochę podkradam Ci tej energii ;), moge? Gratulacje dla Twojego Taty też.
andbo (2013-09-24,11:49): Jak na HONDĘ przystało - brawa i gratulacje!!!
Anitaa (2013-09-24,12:39): Honda, piszesz tak świetnie, że się chce rozbiegać dziś po Zbąskich!!!
goldi73 (2013-09-24,13:24): Świetna relacja, że o biegu nie wspomnę.
(2013-09-24,13:40): wspaniale, gratulacje, oby tak dalej!
Robert (2013-09-24,14:28): brawo Honda, pozdrów Junaka :P
Kravis (2013-09-24,15:32): Wielkie gratulacje :) Masz wspaniałego tatę.
cypek69 (2013-09-24,23:14): Brawo Honda! Tak trzymać ! Wierzyłem w Ciebie,że wreszcie złamiesz te magiczną 2 Pamietam co mówiłaś teraz pozostaje Ci "tylko"przebiec poznański maraton.Cieszę się rówież,że Twój tata wrócił po kontuzji na trasy biegowe,brakowało mi Ciebie Zbyszku !
adamski74 (2013-09-25,12:28): Gratulacje Honda! Też wiem jakie to uczucie - w Iławie udało mi się złamać 2h. Powodzenia w Poznaniu, pewnie będzie ciezko się poznać, tez tam biegnę - to mój debiut maratoński.
runner55 (2013-09-25,21:40): doskonały opis zmagań na trasie biegu, gratuluję
runner55 (2013-09-25,21:45): doskonały opis zmagań na trasie biegu, gratuluję
eldorox (2013-09-26,20:51): brawo,brawo,brawo!!!!!!!!!!!!!!!!!!
eldorox (2013-09-26,20:53): brawo,brawo,brawo!!!!!!!!!!!!!!!!!!







 Ostatnio zalogowani
Mikesz
10:20
schlanda
10:12
StaryCop
10:05
justynas94
09:53
lordedward
09:36
Admirał
09:22
Wojciech
09:21
cinekmal
09:17
waldekstepien@wp.pl
09:16
Admin
09:06
rolkarz
08:45
kos 88
08:36
daNN
08:32
piotrhierowski
08:30
Tronidos
08:25
sparrow
08:24
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |