Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [151]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Rufi
Pamiętnik internetowy
not every pain hurts deep inside when you learn to divide

Ela
Urodzony: --
Miejsce zamieszkania:
256 / 273


2013-04-24

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
To teraz plusy dodatnie biegu w Żninie :-) (czytano: 1691 razy)

 

Jak wspomniałam wcześniej – ostatnio staram się spędzać więcej czasu z rodziną. To za sprawą pracy, której muszę się trochę więcej poświęcać :-). No ale trzeba z czegoś żyć – a do lotto nie mam szczęścia.

Tak więc postanowiłam jeden dzień mniej w tygodniu poświęcać na trening. Zresztą ptaszki tu i ówdzie śpiewają, że gdy się pracuje i się ma dom na głowie, to nie można za często trenować, bo osiąga się przeciwny skutek. Poza tym życie ucieka między palcami i nawet nie wiadomo kiedy stajemy się dla własnych dzieci rodzicami tylko na papierze.

W ramach mojego planu poprawy postanowiłam zabrać Jagodę ze sobą do Żnina. Dziewczyna aż się rwie żeby biegać. Nie żeby to bieganie kochała bardzo. Po prostu lubi się ruszać. Wiedziałam, że to będzie dla mnie wyzwanie. Tylko ja i ona. Usłyszałam od Emilki, że ma być jakiś pan, który się dziećmi zajmie – ojciec organizatora. No bo przecież ja będę musiała się rozgrzać a potem pobiec! Zaryzykowałam, tym bardziej, że Emilka i Darek też planowali wziąć ze sobą synka Maćka. Stwierdziłam, że jakoś to będzie. Krótko mówiąc, chciałam dzień spędzić z Jagodą.

Wyruszyłyśmy odpowiednio wcześnie, żebyśmy w spokoju zdążyły się zapisać. W końcu Jagoda miała swój start godzinę przed moim.

Dla dzieci z jej rocznika był dystans 400m – chociaż w regulaminie było 500m (oczywiście oberwało mi się od Jagody że było tylko 400 a nie 500! I że kłamałam :-)). Jak to dzieciaki – rozgrzewka byle jaka – oby się nie zmęczyć. Strasznie się denerwowałam - bardziej niż Jagoda :-). Ustaliłam z nią taktykę – pierwsze okrążenie wolniej, drugie gaz – i PASZŁA. Oczywiście początek grzała tyły. Po pierwszym okrążeniu krzyknęłam jej „Jagoda! Teraz!”. Odpowiedziała tylko „Nieee” i pognała dalej. Dobra, sobie myślę, nie będę dziecka stresować. Stanęłam na mecie i wypatrywałam. Ku mojemu zdziwieniu córunia przesunęła się do przody. Darłam się jak głupia. Moje dziecko zmieniło się nie do poznania, zrobiło zaciętą minę, wyszczerzyło zęby a właściwie miejscowy ich brak (po właśnie jej dwójki wypadły) i z wielkim grymasem wyprzedziła rywalki przed metą, co dało jej trzecie miejsce :-). Ta jej mina pozostanie w mojej pamięci :-) – biegnący wampirek :-).

Ja wiem wiem, że to taki tam bieg dziecięcy ale ja się cieszyłam jak dziecko. Podbiegłam do niej, wycałowałam i krzyczałam jaka to ja jestem z niej dumna i że jest trzecia :-). Okazało się, że ją brzuch bolał w czasie biegu – stąd to „Nieee!”. Tym bardziej byłam dumna :-).
Maciek niestety był za Jagodą więc – jak to facet – złapał doła, że przegrał z babą. Mam nadzieję, ze przemówiło do niego to, że jest młodszy o rok i stąd ta przegrana.
Potem był czas na mój bieg. Zostało tylko pół godziny. Oddaliśmy panu dzieciaki i szybko rozgrzewka. Jeszcze na 5’ przed startem poleciałam do parku zobaczyć czy dzieci siedzą przy panu. Siedziały.
Po ukończeniu biegu, chwilę odetchnęłam i znowu pognałam w kierunku parku do dzieci. To co zobaczyłam mnie przeraziło. Jagoda z Maćkiem siedzieli sami nad jeziorem! Pana nie było! Oczywiście zaraz się rozpłakałam, na co Jagoda stwierdziła, że jestem nadopiekuńcza :-). Oczywiście nie omieszkałam powiedzieć panu co o nim myślę jak go tylko spotkałam.

Brakuje opieki nad dziećmi w czasie zawodów. Dlatego zrodziła mi się myśl w głowie, żeby na moim biegu opieka taka była. I jeśli za rok będę się również zajmować organizacją biegu w Łochowicach, to jednym z punktów będzie opieka nad dziećmi :-).
Wracając do zawodów…. Jagoda tak bardzo nie mogła się doczekać dekoracji, że nie pozwoliła mi się przebrać tylko kazała stać przy podium i czekać. No co miałam robić. Przebrałam się w wejściu do jakieś kamienicy i tyle :-). Na dekoracji było pięknie. Ja nie stanęłam na podium. Za to więcej radości chyba miałam z 3 miejsca Jagody :-).

Potem w nagrodę poszliśmy wszyscy wraz z Emilką, Darkiem (który zresztą zrobił życiówkę – tak sobie :-)) i ich synkiem na pizzę a potem na lody. Jagoda dostała 3 wielkie gałki. Dzisiaj pokombinowała, że gdyby była druga, to może by te gałki 4 dostała :-).

A wieczorem po dniu pełnym emocji usłyszałam:
„Mama, bieganie jest jednak fajnie. Awansuje na pierwsze miejsce w moich ulubionych sportach :-)”.


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


whyduck (2013-04-24,09:45): Wiadomo- córunia mamuni. Zuch dziewczyna. Maciek już sobie wytłumaczył porażkę tym, że nie wiedział gdzie jest meta, bo jakby wiedział... I tej wersji będzie się trzymał;-)
Truskawa (2013-04-24,09:52): Taaa... Jagoda już robi Twoje machy. :))) Ale ej! Przecież ma zęby? To które jej wyleciały? :)Komunistka.. :)))
Truskawa (2013-04-24,09:57): Musisz Jagodzie wytłumaczyć, że ma błąd w myśleniu. Jeśli za trzecie miejsce były trzy gałki, to za drugie dwie! A za pierwsze jedna! :) Powiedz blodnynie, że ciocia jej bardzo gratuluje i jest zniej bardzo dumna! Zuch dziewczynka. :)
Rufi (2013-04-24,10:34): To dobrze Darek :-) Jeszcze pokaże Jagodzie pazura :-)
Rufi (2013-04-24,10:36): Iza, bo to jest zdjęcie z wakacji :-) Kręciłam film jak ona biegła ale na mecie jednak mi się tak udzieliło, że olałam kręcenie tylko się darłam :-) A zdjęcie uzębienia a raczej jego braku dostaniesz :-)
mamusiajakubaijasia (2013-04-24,10:55): Mi się na główną. Ale czy wyląduje...?
Rufi (2013-04-24,11:05): Eee, bardziej ostatni wpis Trus się nadaje na główną :-)
mamusiajakubaijasia (2013-04-24,11:39): Wiem o tym:)







 Ostatnio zalogowani
piotrpieklo
00:32
lordedward
23:36
orzelek
23:20
kaes
23:10
kos 88
22:56
Gregorius
22:55
Fredo
22:52
Lektor443
22:46
farba
22:43
rdz86
22:43
lachu
22:38
soniksoniks
22:29
benfika
22:12
rolkarz
22:05
Yatzaxx
21:52
ronan51
21:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |