Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [76]  PRZYJAC. [95]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
amd
Pamiętnik internetowy
BBB - Biegowo Blogowa Bagatela

Artur Dębicki
Urodzony: 1968-04-27
Miejsce zamieszkania: 3city
118 / 158


2013-03-04

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Waterlogged - rozdział 3 (czytano: 1600 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.humankinetics.com/products/all-products/Waterlogged

 

3 Water"s Role in Thermoregulation (Rola wody w procesie termoregulacji)

W 1969 roku dwaj wielce zasłużeni profesorowie, Cyril Wyndham i Nic Strydom opublikowali w South African Medical Journal artykuł stwierdzający, że maratończycy którzy nie nawadniają się wystarczająco ryzykują poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Obaj panowie byli uznawani za specjalistów od fizjologii organizmu w wysokich temperaturach. Między 1950 a 1970 rokiem praktyczne zastosowania ich prac spowodowały zmniejszenie się liczby śmiertelnych wypadków w południowoafrykańskich kopalniach złota z nieakceptowalnie wysokiej do zera. Badacze zauważyli, że podczas biegu o długości 32 kilometrów ci z zawodników którzy pili mniej osiągnęli wyższą temperaturę od tych, którzy biegli wolniej i pili więcej. W konkluzji stwierdzili, że te obie obserwacje są ze sobą połączone, że pot wydzielany podczas ćwiczenia powoduje odwodnienie które, jeżeli mu się nie zapobiegnie poprzez właściwe nawadnianie spowoduje nadmierny wzrost temperatury, który w efekcie może doprowadzić do przegrzania i groźnego dla zdrowia stanu przegrzania.
Badacze uznali, że istnieje bezpośredni związek przyczynowo skutkowy pomiędzy poziomem odwodnienia a temperaturą ciała po ćwiczeniu.
Jak zauważa Noakes, każdy atleta trenowany między 1880 a 1968 rokiem analizując to badanie wyciągnąłby odwrotną konkluzję: że właśnie powstrzymywanie się od picia podczas zawodów jest właściwe, ponieważ najbardziej odwodnieni i mający najwyższą temperaturę zawodnicy wygrali oba z będących przedmiotem badania wyścigów. Nie było również związku między temperaturą a „procentowym deficytem wody” mniejszym od 2,5%, chociaż sposób zaprezentowania danych przez badaczy był taki, że sugerował liniowy wzrost od 0%. Noakes również poświęca sporo miejsca wytłumaczeniu, w jaki sposób wniosek badaczy mógł być błędny. W skrócie wygląda to tak: ilość zużytej przez biegacza energii, mierzona jako funkcja prędkości biegu i wagi wpływa zarówno na pocenie się zawodnika jak i na wzrost jego temperatury. Obserwowany związek pomiędzy utratą wagi a temperaturą jest wówczas związkiem pozornym. Rzecz jasna powinno się wykonać badania kontrolne (Randomized Controlled Trial, RCT) których celem byłoby wskazanie jaki związek faktycznie ma miejsce. Wyndham i Stradok ich nie przeprowadzili. Co ciekawe, od 1896 roku od Igrzysk w Atenach do 1968 roku było bardzo mało przypadków udaru cieplnego podczas maratonów. Noakes powołuje się na przeprowadzone badania RCT które wskazały, że w rzeczywistości to nie odwodnienie powoduje wzrost temperatury, że prawdziwe jest to drugie wyjaśnienie.
Ponieważ artykuł który opublikowali Wyndham i Strydom stał się podstawą do opinii że biegacze powinni pić tak dużo jak są w stanie oraz miał szereg innych konsekwencji (zalecenia dotyczące picia podczas zawodów i w efekcie wzrost przypadków EAH i EAHE) Noakes robi przegląd wykonywanych badań. Mamy tutaj niezwykle interesujący fragment dotyczący jego wczesnych doświadczeń badawczych. Ze względu na karierę naukową jaką wybrał nie należał do żadnego laboratorium badawczego, w zespole w którym był nie było ani dużych pieniędzy ani żadnych liczących się sportowców. Z konieczności badania musiały być przeprowadzane nie w kontrolowanej przestrzeni laboratorium, ale podczas prawdziwych zawodów, z zawodnikami którzy nie oczekiwali zapłaty za udział w badaniach i niemal zawsze dawali z siebie 100%.
Między rokiem 1901 a 1967 przeprowadzone zostały cztery badania. Noakes je dość dokładnie analizuje, wszystkie prowadziły do tych samych wniosków: maratończycy pili mało, tracili sporo na wadze i kończyli zawody z wysoką temperaturą rektalną, najszybsi byli zazwyczaj najmocniej odwodnieni i mieli najwyższą temperaturę, nie było żadnych danych wskazujących na to, że utrata do 6% wagi podczas zawodów była niepożądana, niebezpieczna albo żeby wpływała na wyniki.
W połowie lat siedemdziesiątych mierzono po raz pierwszy temperaturę w trakcie trwania biegu, raz podczas maratonu, dwa razy podczas biegów na bieżni trwających około 165 minut. Przez pierwsze pół godziny temperatura rosła, do około 39 – 39,5 stopnia, potem stabilizowała się na osiągniętym pułapie, utrata wagi od 2 do 5%, podczas zawodów temperatura była o pół stopnia niższa (ze wzrostem pod koniec, na finiszu, ale też po wzroście następuje stabilizacja). W innym badaniu w 1975 roku dr Maron mierzył u siebie temperaturę podczas maratonu w Kalifornii, pod koniec zawodów osiągnął niemal 42 stopnie (dokładnie 41,8) i utrzymywał ją przez około 40 minut. Ponieważ przeprowadzał to badanie na sobie przy pomocy kolegów nie miał świadomości jak wysoką ma temperaturę. Jego koledzy zaczęli się denerwować, ale zdecydowali nie zdejmować go z trasy, uznali, że nie wygląda źle jak na kogoś na 33 kilometrze. Jak stwierdza dr Maron podjęli właściwą decyzję, on by się nie zatrzymał, a oni, jak przystało na dobrych eksperymentatorów nie powiedzieli mu jak bardzo był „gorący” dopóki nie skończył zawodów.
Badanie z 1985 roku pokazało, że tempo pocenia się było związane z czasem ukończenia zawodów, natomiast temperatura rektalna byłą powiązana z czasem biegu drugiej połowy. Następne badania wskazały, że temperatura po ukończeniu zawodów jest powiązana z czasem przebycia ostatnich dziesięciu kilometrów. Najlepiej można to wyjaśnić przy pomocy idei, że temperatura jest powiązana z prędkością biegu, ten schemat zresztą był wskazywany już w 1938 roku w badaniach przeprowadzanych przez Nielsena.
Podsumowując Noakes wskazuje, że ze wszystkich badań (przeprowadzonych do lat 80-ych) tylko te, których autorami byli Wyndham i Strydom różniły się od pozostałych, nie zgadzały się z biologią ewolucyjną (gdybyśmy nie posiadali mechanizmów zabezpieczających naszą równowagę dawno byśmy wyginęli), nie zgadzały się z rzeczywistością (w historii miały miejsce tylko cztery przypadki udaru cieplnego podczas maratonów, równocześnie podczas krótszych, szybszych i intensywniejszych biegów było ich więcej).
W 2000 i 2001 roku Noakes był dyrektorem medycznym zawodów Iron Man mających miejsce w Cape Town. Dało mu to okazję do zarówno wprowadzenia w życie jego zaleceń dotyczących przyjmowania płynów jak i przeprowadzenia szeroko zakrojonych badań. Podczas tych zawodów tylko jeden zawodnik wymagał opieki spowodowanej EAHE, był to również jedyny zawodnik który znacząco przybrał na wadze podczas nich (3kg). Zignorował przestrogi przedstartowe dotyczące nadmiernego nawadniania, przechytrzył również zabiegi organizatorów mające na celu zapobieżenia EAHE poprzez ograniczenie dostępności płynów w trakcie jazdy i biegu.
Wnioski z tych badań są interesujące – chyba dwie najciekawsze moim zdaniem to takie, że nawet doświadczeni lekarze nie byli w stanie ocenić stopnia odwodnienia triatlonistów bazując na znakach opisanych w praktyce medycznej oraz ta, że szybsi z zawodników stracili na wadze więcej. W praktyce okazało się, ze nie jest prawdą popularne przeświadczenie, że utrata wagi powyżej 2% skutkuje pogorszeniem wyników. W rzeczywistości, jak to ładnie sformułowano, utrata wagi do 7% odbywała się bez kary. Inaczej mówiąc – nawet spora jej utrata ma marginalny wpływ na wynik końcowy.
Co ciekawe, artykuł podsumowujący wyniki badań został odrzucony (jak wiele innych artykułów) przez czasopisma medyczne w USA. Zwykle te odrzucane artykuły były następnie drukowane w brytyjskich czasopismach medycznych.
Końcowa część rozdziału omawia badania przeprowadzane w ostatniej dekadzie, między innymi ciekawe badanie przeprowadzane przy okazji zawodów na 8 km oraz badania wykonywane przy okazji Maratonu Piasków.
W podsumowaniu rozdziału mamy bardzo fajny tekst (autorem jest profesor Eric Goulet) że analiza wykazała, że picie zgodnie ze swoim pragnieniem znacząco poprawia wyniki w porównaniu do picia poniżej (poprawa wyników o 98%) lub powyżej (poprawa wyników o 62%) odczuwanego przez zawodnika pragnienia. Dogmat że należy pić zanim odczujemy pragnienie (bo potem jest za późno) jest nieprawdziwy.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Truskawa (2013-03-04,18:26): Uhm. W takim razie w moim nawadanianiu nie zmieniam nic. Bo i po co? :)
Krzysiek_biega (2013-03-04,21:16): Z ostatnim wpisem nie mogę się zgodzić "Dogmat że należy pić zanim odczujemy pragnienie (bo potem jest za późno) jest nieprawdziwy." W moim odczuciu się sprawdza, i na swoim przykładzie zaobserwowałem że jak poczułem pragnienie i zlekceważyłem ten problem-to poległem w maratonie. Moim zdaniem warto się nawadniać by zapobiegać uczuciom pragnienia.
paulo (2013-03-05,09:00): dłuuugie, ale ciekawe i wyczerpujące :)
amd (2013-03-05,09:21): Wybacz, Krzysiek, ale ja nie rozumiem Twojego komentarza. Piszesz że się nie zgadzasz, po czym przytaczasz swoje doświadczenie które - według tego co napisałeś - właśnie potwierdza sugestię którą zaprezentował Noakes.
amd (2013-03-05,09:24): Paolo - jeszcze tylko osiem rozdziałów :) Każdy ma mniej więcej po czterdzieści parę stron. :) Ale przyznam się, że nie żałuję ani złotówki, czy raczej ani funta. Czyta się bardzo dobrze, język - Noakes pisze w sposób przystępny, a dowiedziałem się na temat funkcjonowania organizmu bardzo wiele.
Truskawa (2013-03-05,09:40): Funkcjonowanie organizmów to jednak lepiej studiować z podręczników akademickich. Tak myślę. :)
amd (2013-03-05,10:20): Podręcznik na poziomie szkoły średniej nie jest podręcznikiem akademickim, a teoretycznie przekazuje wiedzę, przy której, na temat biologii, większość ludzi pozostaje do końca życia. Pozostając przy pozycjach biegowych - prosty wykład na temat funkcjonowania organizmu biegacza jest w niemal każdej książce. Noakes jest o dwie klasy dokładniejszy - próbuje nie tyle przekazać "proste regułki" dotyczące nawadniania, do tego służą artykuły, ale wytłumaczyć jak funkcjonuje ludzki organizm, dlaczego są naukowcy którzy uważają tak jak on, na jakiej podstawie, oraz jak do tego doszło, że powstały wytyczne dotyczące nawadniania które, według niego w najlepszym wypadku mogą prowadzić do pogorszenia wyników, a w najgorszym mogą być powodem śmierci. Prezentuje wybrane zagadnienia dotyczące właśnie biegacza a nie tylko ogólnie człowieka; ma do tego kwalifikacje zarówno jako teoretyk, z racji swojego zawodu i przeprowadzonych badań, jak i praktyk, który ukończył ponad 70 maratonów i ultramaratonów. Nie widzę powodu, żeby samemu przedzierać się przez fizjologiczne cegły napisane często przez teoretyków bez sportowej przeszłości, w celu wyciągnięcia stamtąd potencjalnie mogących tam być informacji. Podam przykład - dla mnie informacja jak wygląda dokładnie przyswajanie płynu (co, gdzie, jak) była fascynująca. Regulacja poziomu sodu przez organizm praktycznie (w moim pojęciu) czyni bezprzedmiotową argumentację przemawiającą za napojami sportowymi bazującą na osmozie.
shadoke (2013-03-05,10:47): Nie jestem w stanie przyjąć na punkcie pojenia więcej niż pół kubeczka wody (to mi pasuje), ale zawsze biorę dwa, by jednym polać kark lub dłonie, jednak unikam "silnych" kurtyn wodnych. Czy autor wspomni coś o schładzaniu organizmu od zewnątrz?
amd (2013-03-05,11:06): Szadok, nie wiem, do tej pory (chyba) niczego na ten temat nie było. Jak coś znajdę to dam Ci znać. Ta ksiązka jest (jednak) poświęcona picu podczas ćwiczeń. Była bardzo ciekawa informacja (nie pamiętam teraz, czy nie zamieściłem tego, czy też to jest w kolejnym rozdziale) że wygląda to trochę tak, jakby organizm na starcie dokonywał pewnych kalkulacji odnośnie tempa pocenia się uwzględniając dystans i warunki zewnętrzne, jakby szacował ilość potu potrzebną do schłodzenia organizmu, w wypadku zaś zbyt dużej prędkości zagrażającej zdrowiu doprowadzał w pewnym momencie do zaniechania dalszego wysiłku zanim człowiek dalszym działaniem jest w stanie zrobić sobie krzywdę. Wracając do schładzania - ja podejrzewam, ale zaznaczam, że to moja spekulacja - że on jest za każdym działaniem, które działa na naszą korzyść w praktyce. Jeżeli Twój organizm wysyła sygnały z których wynika, że potrzebujesz jakiegoś działania (jak na przykład z piciem), to warto go posłuchać. Jak chcesz to specjalnie dla Ciebie spojrzę do Lore of Running i postaram się znaleźć jego uwagi w tej kwestii, ok ? :)
Truskawa (2013-03-06,17:34): Podręczniki do fizjologii potrafią być fascynujące. I to te akademickie. Nic nie wspominałam o tych ze szkoły średniej. :)
Piotr Fitek (2013-12-11,16:26): "Co ciekawe, artykuł podsumowujący wyniki badań został odrzucony (jak wiele innych artykułów) przez czasopisma medyczne w USA. Zwykle te odrzucane artykuły były następnie drukowane w brytyjskich czasopismach medycznych." a to ciekawe.







 Ostatnio zalogowani
Artur z Błonia
21:53
perdek
21:43
knapu1521
21:21
kos 88
21:13
Leonidas1974
20:59
Lektor443
20:52
42.195
20:52
maciekc72
20:46
marczy
20:42
Wojtek23
20:38
entony52
20:35
pawlo
20:34
rezerwa
20:25
Stonechip
20:25
kornik
20:24
andreas07
20:15
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |