2013-01-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Macierz i buty, których nie ma. (czytano: 567 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=qHYQOj3Tf2o&list=LL6MiEfdjIvC7HsngZidVRNQ
Otóż przytaszczyłam byłam obuwie biegowe z Norki. Któż by pomyślał, że tyle tego mam? Po chwili namysłu postanowiłam wywalić swoje stare New Balance. Długo była to moja jedyna firma, bo w miarę tania, Kalenji w ogóle mi nie leży. Ponieważ NB poświęcę osobny wpis, więc teraz o nich więcej już nie skrobnę. Ale! to co przywiozłam to Asicsy i Mizuno. Chciałam od razu wpisać na listę obuwniczą na run-logu, a tu mały suprajsik- posiadanych przeze mnie Mizuno nigdzie nie ma. Szukałam opisu, przeznaczenia, może jakichś recenzji- ni ma. Ni chu-chu.
W końcu dokopałam się, że ktoś gdzieś napisał, że gdzieś tam przeczytał, że to wersja skundlona innych butów tego producenta. Nie rozumiem do końca celowości tworzenia wersji skundlonej, ale ok, może się nie znam. No i są to jedyne buty stricte kobiece, z wszystkich butów biegowych, jakie kiedykolwiek miałam- mają różowe wykończenie (może producenci się wreszcie nauczą, że jak kobita ma kopytko 42 to buty biegowe MUSI mieć trochę większe i 43 też mogą spokojnie produkować...).
No. Teraz mam 5 par. Trzy Wykrzykniki dwie...
Jak poprzywożę buty cywilne to dopiero będzie....
Czasy gdy nosiłam jedną parę butów dopóki się na mnie nie rozpadła minęły bezpowrotnie.
A macierz?
Na siłowni (ogólnopolska sieciówka) nie byłam od czasu rozstania z Potencjalnym. Nadal nie chcę ryzykować kontaktu z nim, ale tutaj, w tym "oddziale", go nie spotkam. Niedługo minie rok...
Wcześniej ponad rok byłam bardzo mocno z tamtym miejscem związana, spędzałam tam dużo czasu, i ćwicząc i pracując. To był mój mały świat, ucieczka. I przez moment- kawałek raju.
Wtarabaniłam się dosyć późno, ale chciałam tylko skorzystać z bieżni, więc wiedziałam że nie ma problemu.
Oczywiście nie wzięłam ze sobą picia, za to pakując się w pośpiechu wrzuciłam do torby ciepłe ciuchy do biegania na dworze, popukałam się w czoło i przyniosłam z szafy krótkie spodenki :)
Na sali było obrzydliwie ciepło, a ja w planach miałam interwały.
Musiałam zmodyfikować Danielsa, zrobiło się trochę obsuwy, najbardziej się martwię co będzie jeśli zdarzą mi się częstsze wyjazdy? Może być problem z wszystkimi treningami. Bardzo bym nie chciała żeby znowu coś nie wyszło.
Jestem więc na tej bieżni, wprowadzam dane i sru. W momencie jestem mokra, nie pomaga rachityczny nawiew. Jest ciężko. Bieganie z tą prędkością na normalnej bieżni wydawało się jakieś przyjemniejsze, ale nie mam gdzie trenować. Jasne, mogłabym po zwykłej prostej... ale trudno utrzymać równe tempo gdy ma się głównie podbiegi i jeden zbieg, nie mówiąc o tym, co jest na drodze. Śniegowy piasek a pod nim lód, nogi buksują w miejscu i baw się dobrze z realizowaniem planu...
Trudno. Biegi regeneracyjne mogę odstawiać w każdych warunkach. Akcenty już gorzej, a na pewno nie odpuszczę!
Nastrój mam bojowy, ale to mi nie pomaga. Chętnie bym się z czegoś rozebrała, ale nie mogę. Jest za ciepło, przerwy zamiast w truchcie robię szybkim marszem próbując się schłodzić. Trzy serie. Myślałam o czwartej, ale na spokojnie, nie od razu na głęboką wodę, powoli. Tak wbrew pozorom będzie szybciej. W sobotę powtórka.
Jeden poważny plus- chce mi się spać. Jest więc szansa, że zasnę zanim zacznie świtać.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga |