Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [27]  PRZYJAC. [216]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Katan
Pamiętnik internetowy
Beyond the horizon

Tomasz Katan
Urodzony: 1978-01-15
Miejsce zamieszkania: Mysłowice
175 / 296


2013-01-05

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
148. 6 Festiwal Spełnionych Marzeń – Start – 102,0 / 21,5% (czytano: 916 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.ultralegends.com/ann-trason/

 

„Poza najdalej wysuniętym bastionem zmęczenia i bólu odkryjemy podkłady mocy i ukojenia, o jakiej siebie samych nie podejrzewaliśmy; źródło obfite i nienapoczęte, ponieważ nigdyśmy wcześniej się do nich nie przebili” Wiliam James

Godzina 10:00 – grupka zawodników ustawia się pod bramą stadionu KS Górnik Wesoła, wśród nich i ja - okrzyk "Start" – i ruszam, trochę jak w transie, jakbym miał skrzydła, wiem, że za szybko, ale to uczucie gdy frunę i nic się nie liczy – fantastyczne. Już na drugim kilometrze czuję, że przyjdzie mi zapłacić, za to szarpnięcie na początku biegu, uśmiecham się jedynie do siebie i cisnę dalej. Pierwszy poważny podbieg, zwalniam, skracam krok i … ściągam bluzę, która zaczyna mi zdecydowanie ciążyć i przegrzewać ciało ( jakbym pomyślał, mógłbym ją tu zostawić i gdy będę wracał zabrać ze sobą, ale tego nie zrobiłem i tachałem ją przez następne 12,5 km), chwila oddechu, gdy zaczyna się krótki, ale ostry zbieg, dalej coraz szybciej, nabieram tempa i biegnę w miarę równo do 5-tego km, tempo po 5’ to dużo za szybko jak na moje możliwości i wiem, że tego nie utrzymam, jednak cisnę dalej. Za plecami słyszę już głosy grupki zawodników, w której wszyscy są dużo lepsi ode mnie i teraz ( gdy ja charczę) oni w miarę spokojnie rozmawiają. Wiem, że miną mnie na długim niezbyt stromym podbiegu, ale nie, udaje mi się utrzymać tempo, aż do ostrego zakrętu za którym pojawiła się 30 metrowa ściana, już na nią nie wbiegam, ale nadal mam na tyle dużą przewagę, że udaje mi się do 7-ego km utrzymać na prowadzeniu. Na najdłuższym 800 metrowym podbiegu dochodzą mnie, uśmiecham się choć dyszę jak smok, a oni radośnie noga za nogą pokonują górę i znikają za wzniesieniem ( zdaje sobie dobrze sprawę, że dla mnie to były zawody, a dla nich trening i gdyby miał się z nimi zmierzyć na poważnie po pierwszym kilometrze patrzyłbym na ich oddalające się plecy). Straciłem z nimi kontakt wzrokowy na 2 km przed metą. Dopiero przed bramą stadionu, zobaczyłem ich stojących i bijących mi brawo. Miłe uczucie. Najważniejsze to wykonanie założonego celu, świetna zabawa, przełamanie kilku kryzysów na trasie i ,że się nie rozchorowałem. Wciąż powtarzałem uśmiechnij się, przecież robisz to tylko dla siebie, więc rób to z uśmiechem na ustach. Może nie było tego widać, ale rzeczywiście cieszyłem się z każdego pokonanego metra. 15 km – czas 1:27:10 – 5’47” ( + 159 m dobiegu do mety 1:28:07) Plan wykonany.

Wracając do wczorajszego ultramaratonu. Ta dyscyplina ucieka z pod treningowego jarzma, tu trudno jest wytrenować, taką wytrzymałość, która pozwala pokonywać 100-u, 200-u kilometrowe odcinki w górach, po asfalcie, przy mroźnym wietrze i palącym słońcu. Najlepsi muszą to mieć we krwi, tę chęć ciągłego biegu, mimo, że wszyscy w okołu już padli. Tego się nie wytrenuje, to trzeba kochać. Ultra, to nadal dyscyplina, która broni się od zepsucia, od reklamy, od pieniędzy. Tak kiedyś był z maratonem, ale to już nie wróci – każdy chcę godnie żyć i godnie zarabiać za swoją pracę. I nie ma w tym nic dziwnego, choć ginie ten duch tajemnicy, czegoś dla wybrańców, trudno dostępnego Sacrum. W biegach ultra jeszcze jest ta magia, bo wciąż jeszcze są niszowe. Na pewno się to zmieni, już się zmienia, ale mam nadzieję ( jak Bóg da) dotknąć tego i spróbować jak to jest przebiec 160 km, dobiec do mety, odwrócić się i pobiec z powrotem.

Na niedziele zaplanowane wolne truchtanie 20-22 km i siłownia ( chyba również bez nóg, ze względu na zmęczenie długim wybieganiem) .

Na zdjęciu 53 letnia Ann Trason – mistrzyni w biegach ultra



Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


creas (2013-01-06,23:19): Ja na początku sobotniego biegu chciałem się za Tobą zabrać, ale po pierwszym kilometrze, gdy zobaczyłem tempo, rozsądek wziął górę... Potem mogłem się przekonać, że w grupie biegnie się łatwiej niż samemu.
Katan (2013-01-07,14:44): No tak, ale dla ciebie to był trening. Jeśli twoja forma będzie rosła to drżyjcie rekordy. pozdrawiam







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
08:53
bobparis
08:32
bogsan
08:14
Daro091165
07:52
POZDRAWIAM
07:39
rebkow
07:37
platat
07:15
GriszaW70
06:46
Zając poziomka
06:34
Leno
06:11
kulja63
05:46
marian
05:07
biegacz54
04:52
pawko90
02:58
s0uthHipHop
01:35
kwolsz1971
01:30
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |