Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [18]  PRZYJAC. [278]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Truskawa
Pamiętnik internetowy
Biegam, więc żyję.

Izabela Weisman
Urodzony: 1972-02-
Miejsce zamieszkania: Żory
358 / 483


2012-11-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Wpis kontrowersyjny? :)) (czytano: 1236 razy)

 

Regularnie biegam dopiero od pięciu lat. To bardzo mało, ale już widzę jak zmieniło się bieganie. Są tu ludzie, którzy biegają duuuuużo, dużo dłużej. Ci to dopiero muszą widzieć zmiany.. :) Ale nawet z mojej perspektywy bieganie bardzo się zmieniło. Przede wszystkim ilość biegów. Właściwie cały rok można sobie biegać nawet dwa razy w weekend. A czasami i więcej jeśli ktoś jest bardzo zdesperowany i potrzebuje wybiegać cały nadmiar energii. Do tego dochodzą zmiany ilościowe wśród biegaczy. Kiedy zaczynałam w zasadzie biegających ludzi nie widywałam. Nawet ja to widzę, a co dopiero taka Marysieńka. Nasze Dino biegania, choć oczywiście wciąż ma osiemnaście lat. :)
Oczywiście dostępność i ilość biegowych gadżetów dzisiaj może przyprawić o ból głowy, bo przecież człowiek nie kupi wszystkiego i coś trzeba wybrać, a to wcale nie jest takie łatwe. A będzie pewnie z tym tematem jeszcze gorzej, bo biegających coraz więcej ale i wymagania rosną i pomysłowość producentów na razie też daje radę.
Pamiętam moje pierwsze buty. To były jakieś beżowo-żółte Pumy ale nie mam już dziś pojęcia do jakiej aktywności były przeznaczone. Na pewno nie do biegania. Ładne były ale ciężkie jak smoki. I po jakimś czasie dorobiły się dziur przy sznurówkach. Tyle, że ja sobie wtedy nie wyobrażałam, że można używać nowych butów do biegania i je od razu pobrudzić! Podejrzewam, że może nie tylko ja tak miałam.. Albo moja kurtka. Jakiś stary alpinus, w którym wcześniej jeździłam na nartach.. Jezu.. dzisiaj za żadne skarby nie założyłabym czegoś takiego. Wolałabym chyba nie biegać. :)))) Jednak po jakimś czasie człowiek po prostu chce też wyglądać i zaczyna biegać wyłącznie w koszulkach technicznych, odpowiednich legginsach, najlepiej z jakimś tam garminem na łapie. Albo przynajmniej z telefonem w kieszeni, który ma oczywiście endomondo.
Jasna rzecz, ze da się bez tego wszystkiego biegać. Ale te wszystkie gadżety i ciuchy to taki miły dodatek do treningowego trudu. Nie uwierzę, jeśli ktoś mi napisze, że może biegać w starych gatkach, w powyciąganej koszulce i byle jakich butach. Te czasy chyba się skończyły bezpowrotnie. Z zresztą może nikt tak nie miał tylko ja? Z tymi ciuchami.. Ale ja to miałam zakodowane jeszcze z nart. Żeby nie kupować super sprzętu jak się nie potrafi dobrze jeździć. No i żeby się przekonać na początek czy się to będzie lubiło.
Hm.. a jakoś tak się porobiło, że i z bieganiem i z nartami mam przechlapane. Kocham! A wiecie, że za chwilę, obok całorocznego sezonu biegowego zacznie się sezon narciarski? Ech.. czas na Poniewiec! Będzie. ::)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Marysieńka (2012-11-16,09:35): Choć biegam(z 7 letnią przerwą na chorobę)od 30 lat, również doskonale pamiętam moje pierwsze buty...były wiśniowe i ważyły po 450g jeden...:))
Truskawa (2012-11-16,09:37): Jaaaa... jak tyle przerzucałaś w czasie biegu, to i nie dziwne, że biegasz jak biegasz Maryś. :))
Michał1980 (2012-11-16,09:38): A ja biegam w nacodzień w starym dresie i czapce z lumpeksu i czasy kręcę podobne jak w wypasionych leginsach na zawodach :)
Truskawa (2012-11-16,09:40): A ja mam czapkę z decathlonu ale jest fajna. I legginsy mam nie wypasione tylko zwykłe ale ładne. :)
wiosna (2012-11-16,09:52): A ja jak wróciłam po latach do biegania to też zakupiłam buty nie wiadomo do czego, ale do biegania to chyba nie. Pierwszy start ( dyszka w Częstochowie) i cztery paznokcie za współpracę podziękowały. W liceum biegało się w chińskich pepegach i przez lata nic się nie popsuło w człowieku ( ale na gwarancji człowiek był jeszcze)
Truskawa (2012-11-16,09:56): Run Warsaw - to był mój pierwszy start. :) Do dziś mam zieloną koszulkę z tego biegu. :) 2008. Jezzzuuu... ależ to dawno było.. :)
snipster (2012-11-16,10:00): bo teraz... to jest jak Tiramisu z mega odlotową polewą czekoladową i gałką lodu obok, a kiedyś było po prostu zwykłe ciacho bez niczego ;) i tym i tamtym człowiek się delektuje i delektował :) Narty, również moja cicha miłość ;) wkrótce sobie poszusuje po stokach :p
Truskawa (2012-11-16,10:02): Podoba mi sie to porównanie Piotrek. Coś w tym jest. :) A nartki niedługo się zaczną, bo chyba kiedyś skończy się ta wiosna w przyrodzie i zacznie się zima. :)
mariod (2012-11-16,10:09): Mówią kupa sprzętu,zero talentu.Nie dajmy się zwariować marketingowcom.Czy to ważne w czym się biega? ważne jest aby się w ogóle ruszyć z kanapy.
Truskawa (2012-11-16,10:41): A wiesz co.. najpierw chciałam Ci napisać, że w sumie to mało ważne w czym się biega ale chyba to już nie do końca tak jest. Przecież obojętnie gdize idziemy, ubieramy się stosownie do okazji. Wszędzie! A przynajmniej powinniśmy. Jesli szanujemy siebie i innych biegaczy to chbya jednak wpada wyglądać schludnie. I powiedzmy, że niech to będą ciuchy tanie, ale wygodne. :)
paulo (2012-11-16,10:44): rzeczywiście, wszystko się zmnienia i coraz więcej tego biegowego świata jest obecne i widoczne na co dzień. Mnie to osobiście raduje
Truskawa (2012-11-16,10:45): Mi też się to podoba. Zawsze jest komu powiedzieć "cześć" na ścieżce. :)
papaja (2012-11-16,10:50): A Ty wiesz, Iza, jakie fajne ciuchy do biegania można czasem wyszarpać w lumpku?! Za grosze! :)
papaja (2012-11-16,11:05): Ostatnio znalazłam krótkie legginsy ze wszystkimi biegowymi szykanami, nowe z metką, za 3 złote. Dla mnie za duże, ale sprzedałam koledze - bez zysku ;)
Truskawa (2012-11-16,11:25): Fajne słowo "lumpek" i ja też tam zaglądam. Można znaleźć najróżniejsze rzeczy. To prawda. :) I przecież one też pasują do definicji "schludne". :)
Rufi (2012-11-16,11:31): Pamiętam jak dziś, że biegałam w swetrze jak był mróz :-) to był sweter mojego szwagra, którego chciał się pozbyc :-)..bo mu się skurczył w praniu :-) Getry (oczywiście bawełniane albo wełniane) zakładałam pod ortaljony - podarte w kroku były czasami tak, że mi raniły wewnętrzną częśc ud :-) I teraz najlepsze: kiedyś od jakiegos trenera usłyszałam, że trzeba chronić jajniki więc kupowałam na targu reformówki - takie gacie ocieplane jak spodenki :-) I to też zakładałam :-) I kominiarka....wełniana :-) Buty - pierwsze były chyba Pumy z materiału albo adidasy - te były ze skórki :-) I w życiu w nowiutkich bym nie poszła biegać. To były raczej egzemplarze, które nie nadawały się już do chodzenia tak na codzień :-) No jaja :-) Trochę się zmieniło :-) ...że o zakładaniu folii na brzuch i ramiona nie wspomnę.... :-)))
Truskawa (2012-11-16,11:35): :))))))))))) Ela nie mogę.. po porostu leję z tych majtek.. przepraszam ale mnie to kompletnie rozwalło. :)))))) Ja miałam takie legginsy z adidasa co w ogóle nie były elastyczne i jeszcze na dodatek robiły się na nich kulki. :))))
Truskawa (2012-11-16,11:36): Ale nieeee.. Twoim majtkom moje legginsy nei dorastają do pięt :))))))
renia_42195 (2012-11-16,11:42): Ja też chyba należę do osób, które nie wybiegłyby w "bele czym" ;) kiepsko biegam, ale chcę wyglądać jakbym była super biegaczką ;-) Rzadko mam okazję oglądać w czym biegają ludzie na treningach i w czasie biegu też widzę niewiele. Jednak miałam okazję obejrzeć sobie bieg w Luboniu i uwierz mi - stroje niektórych to był głęboki kryzys finansowy tych osób (bo wiadomo, że te oddychające cuda są strasznie drogie) i buty mieli ojej, chyba z dwudziestoletnie albo jeszcze starsze. Ale te osoby biegły i wyglądały na szczęśliwe :) Fakt, młodziutkie to te osoby nie były ale chciały biec to pobiegły w tym czym miały :)
Truskawa (2012-11-16,11:47): Oczywiscie Reniu, że zawsze będą ludzie, którzy biegają w tym w czym mogą. Ja tu raczej piszę o celowym działaniu bo i tacy są, podobnie zresztą jak Ci co śmierdzą, a nie o ludziach ktorych na to nie stać. I z nikogo się nie śmieję. Co najwyzej z siebie. :) Ale dziury, nawet w butach można załatać! Co piszę ze skruchą oczywiście. :)
kokrobite (2012-11-16,12:32): Czas na Jakuszyce! :-)
Hepatica (2012-11-16,13:14): :)))Pełna Racja Iza:)))Podobnie jak Ty długo dorastałam do decyzji, żeby kupić sobie coś porządnego do biegania, ale w moim przypadku powód tkwi trochę gdzie indziej:))). W sumie, to jeszcze i dzisiaj zdarza mi się, że nie potrafię wyrzucać starych rzeczy i zakładać je do lasu:))). Ale wstyd jak mnie tak ktoś akurat spotka:))).
straszek (2012-11-16,15:05): Zimę narciarską przypomniałaś, brawo! A czy pozwolisz biegać na nartach w tym samym odzieniu co na zelówkach ;))
Arkadiusz Trojan (2012-11-16,15:06): W końcu jest coś o czym mogę napisać z wiarą w każdą literkę... Od kiedy pomagam nowicjuszom, przychodzi na terningi chłopak, w zwykłych trampkach, bawełnianym dresie z epoki początek lat 90tych i ortalionie gdy wieje... Przychodzi co poniedziałek i czwartek, mówi, że trenuje jeszcze we wtorki i piątki... Po czterech tygodniach z 4:02 zszedł na 3:40 na 1000m. Kiedy zapytałem go jak stopy (sam w wojsku biegałem w takich trampeczkach więc wiem jak to potrafi piec), mówi, że w porządku i dodaje, że teraz mu się lepiej myśli i uwierzył, że wiosną kupi sobie buty "do biegania"... Ja też w to WIERZĘ, bo bieganie zmienia nasze życie.
lipton65 (2012-11-16,15:09): Jakbym sobie kupił spodenki w „lumpku” i miał w nich lecieć to całą drogę pewnie myślałbym o tym gościu co w nich wcześniej biegał. Czy to był mistrz,arcymistrz, czy zwykły biegacz i ile on w tych gaciach przeleciał. Czy tylko 10 km i je wyrzucił bo go uwierały czy 100000 km i mu się przepociły. Ja bym chyba tego biegu w związku z rozmyślaniem o tych spodenkach nie ukończył.
alchemik (2012-11-16,18:27): Ten pierwszy bieg był jak by wczoraj a to już prawie trzy lata mijają. Zwykłe trampki , jeansy ( i to nie jest błąd) kurtka taka na jesień i szalik z czapką jak było cudownie. A teraz wieje inna kurtka, pada inny zestaw co innego do lasu a co innego na zawody. A największą traumę miałem jak zaczynałem biegać w leginsach ( myślę że to ciągnie się jeszcze od przedszkola i rajtuzów bo wtedy nie było rajtuzów dla chłopców) a teraz są ( powiedzcie że są)
Gulunek (2012-11-16,21:33): :)
jacdzi (2012-11-16,22:17): Ja tez biegam dokladnie piec lat. To co zmienilo sie bardzo to ilosc biegajacych i frekwencja na imprezach biegowych. No i to co mnie cieszy to ze sliczne dziewczyny biegajace juz wtedy, jak Iza, Eka, Gaba, Mary ... wciaz raduja moje oczy swoim biegiem, a i nowych "Ci u nas dostatek"- ilosc biegajacych kobiet znaczaco wzrosla.
Truskawa (2012-11-17,12:14): Już jest śnieg w Jakuszycach??? A ja dalej nie umiem śmigać na biegówkach.. tzn. może umiem ale nie próbowałam. Raz.. kiedyś tam. Może już nawet jakieś dziecko miałam. Ale to i tak dawno było. :)
Truskawa (2012-11-17,12:15): Krysiu, ja też mam takie rzeczy "do lasu" i lepiej żeby mnie nikt w nich nie widział. Są naprawde niewyjściowe. :))))
Truskawa (2012-11-17,12:16): No jak nie, jak tak Straszku? Przecież musiałabym przestać jeździć na nartach z braku ciuchów, bo nic tak fajnie nie grzeje jak legginsy biegowe pod spodniami narciarskimi. :)
Truskawa (2012-11-17,12:17): To ja mam większy kłopot z obcymi prysznicami niż z ciuchami z lumpka. :) Ale każdy ma swoje robale. :)
Truskawa (2012-11-17,12:18): Oczywiscie, że bieganie zmienia nasze życie. Pytanie tylko czy zawsze na lepsze? :)
Truskawa (2012-11-17,12:19): Ja naprawdę nie wiem co chłopaki mają do rajtuzów. Przecież to niesamowicie praktyczna część garderoby. A już takie bez stopek to czysta rewelacja. O co chodzi z tymi rajtuzami? Może mi to ktoś wytłumaczyć?? :)
Truskawa (2012-11-17,12:21): Chyba tak jest Jacku. Coraz więcej koleżanek widzę na biegach i na treningach. Fajnie. Może kiedy moje córki zaczną biegać na długich dystansach (bo zaczną, prawda?) to proporcje rozłożą się po równo? :)
Truskawa (2012-11-17,12:21): Marek: :DDD







 Ostatnio zalogowani
michal_swigost
15:14
skavi
15:13
nikram11
15:05
b@rtek
15:02
roszada
14:52
Róża1208
14:51
adalbertus
14:51
Kubek
14:50
biegacz54
14:47
slamar
14:45
jfb
14:44
Piotr Chili
14:41
visentin
14:41
eldmianoo
14:37
SzyMen
14:37
Hari
14:36
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |