Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

25 listopada 2014, 13:37, 1638/169915
Arti
Kujawiński
Artur
Moje 3 grosze do Karty Biegacza PZLA




Jako jeden z najaktywniejszych dyskutantów o bieganiu w Polsce, znający opinie i realia kształtujące się od ostatnich 15 lat muszę odnieść się do projektu tzw. Karty Biegacza PZLA czyli Licencji zawodnika amatora PZLA.

Jak grom z jasnego nieba huknęła po ostatnim weekendzie wiadomość o planach wprowadzenia projektu Polskiego Związku Lekkiej Atletyki czyli: KARTY BIEGACZA, licencji dla amatorów oraz licencji/certyfikatów dla organizatorów. Wiadomość ta przedstawiona została na konferencji Polskiego Stowarzyszenia Biegów w Zielonej Górze. Rozwijający się rynek biegów a nawet określony marketing imprez biegowych (gdzie również mam swój udział) powoduje iż wielu ludzi oraz instytucji zauważa korzyści z tego płynące: producenci odzieży i obuwia, firmy chcące się promować poprzez pozytywne budowanie wizerunku i instytucje wszelkiego rodzaju.

W tym wszystkim pozostaje biegacz, który tak naprawdę pragnie jedynie swobodnie biegać, móc o dowolnej porze dnia wyjść z domu i udać się na ścieżkę biegową w dowolnym tempie w dowolnym kierunku. Po pewnym czasie ma ochotę rywalizować oczywiście w biegach masowych czy to ulicznych czy przełajowych lub nawet górskich. I w tym jest wolny podobnie jak w reklamie ASICS – wychodzisz kiedy chcesz, gdzie chcesz i biegniesz tempem jakim chcesz. I tylko to na ile jest świadomym człowiekiem sprawia czy podchodzi do tego zagadnienia odpowiedzialnie czy też nie. Obecnie powstały portale biegowe, bogata literatura i pomocni trenerzy personalni. Czyli rozwinęła się cała edukacja i uświadamianie potencjalnych uczestników imprez biegowych.

Gdy rozpoczynałem swoją przygodę z biegami masowymi w 1999 roku tego wszystkiego nie było a zaczęło kiełkować w latach 2000-2003. Zatem uczestniczyłem w tworzeniu obecnej kultury biegowej od początku analizując przyczyny i sukces boomu na bieganie.

Przez lata poznałem co to bieganie masowe, jaki przyświeca temu duch i skąd pasja ludzi do tej formy aktywności sportowej. Od 11 lat organizuję również jedną z największych imprez biegowych w kraju. Jak ogłosiły media , w Polsce obecnie numerem 1 pod względem popularności jest właśnie bieganie (przed jazdą rowerem) i PZLA powinno być dumne ,że jedna z konkurencji a co za tym idzie lekkoatletyka jest niepodważalną królową sportu.

Przez lata z dumą patrzyłem jak rozwija się popularność, jak bez wstydu i zdziwienia innych można wyjść pobiegać. Jak coraz więcej kobiet zaczyna biegać a osoby rzucające nałogi wciągnęły się w coś innego - właśnie w bieganie.

Ba, już w 1999 brałem udział w najlepiej do dzisiaj organizowanym maratonie na świecie (w mojej i wielu opinii) czyli w Berlin Marathon. I jedyne co ode mnie wymagano to przedstawienie wtedy paszportu a w obecnie dowodu osobistego. I to od mojej świadomości zależało i zależy czy odwiedzę lekarza i na ile poważnie podejdę do sprawy przygotowania, i to właśnie edukacja i programy telewizyjne o tematyce biegowej uświadamiają obecnie nam wszystkim i pomagają przygotować się do udziału w biegu masowym.

Od Igrzysk Olimpijskich w 2012 (raczkowało to już w 2008) zauważyłem pozytywną odbudowę wizerunku PZLA - lepsza medialność, kontakt ze środowiskiem, filmy i wywiady z zawodnikami podczas wielkich imprez (przed i po starcie). Wszystko to powodowało, że wizerunek ocieplał się a amatorskie środowisko biegowe lepiej spoglądało na Związek, który pozytywnie zaczął odróżniać się od innych związków sportowych.

Jeżeli dobrze odbudowywany wizerunek PZLA miał zostać zachwiany to właśnie to następuje (niestety). Zupełny brak wyczucia mentalności środowiska biegowego, powodów z jakich bieganie się rozwinęło i dla których tak dynamicznie rozwija się przyczyniając to popularyzacji zdrowego stylu życia powoduje stworzenie produktu nie odpowiadającego oczekiwaniom potencjalnych odbiorców.

To prawdopodobnie brak badań marketingowych, brak konsultacji, błędne założenia, nieznajomość specyfiki środowiska biegaczy amatorów i w efekcie niezrozumienie tematu a co najgorsze nieznajomość obecnych wysokich standardów imprez biegowych funkcjonujących od lat.

Już teraz pojawiają się znienawidzone komentarze i raczej nikt nie oczekiwał by hasła obraźliwe do tej pory wobec PZPN dotknęły także jakże spokojną i kulturalną lekką atletykę i PZLA.

Tak złego postrzegania Związku dawno już nie było chociaż ostrzegałem aby tego tematu nie podejmować ponieważ to zdecydowanie zły pomysł.

O ile przedostatni projekt "Lekkoatletyka dla Każdego" jest interesujący i pełen nadziei oraz potencjału o tyle tutaj odnośnie masowego biegania brak jest znajomości tematyki.

Ważne jest to, że nie tylko ja ale wiele osób mających wpływ i kształtujących obecną popularyzację biegów masowych i samego amatorskiego biegania źle wypowiada się na temat projektu popularnie zwanego KARTĄ BIEGACZA a to oznacza, że środowisko biegaczy amatorów i organizatorzy zdecydowanie mówią NIE!

Wystarczy dodać ,że największe opiniotwórcze portale sportowe i biegowe również krytykują ów projekt, który w absurdalnych założeniach, które nie mają miejsca w żadnym znanym kraju na świecie ogranicza krótko mówiąc wolność biegaczy amatorów.

Czy jako działacz mogę tak pisać? Tak ponieważ jestem działaczem aktywnym biegowo i stoją za mną i wyrażając podobną opinię dziesiątki tysięcy polskich biegaczy stąd warto by się zastanowić dlaczego takie oburzenie.

Kiedy rok temu po Konferencji Marketingu Imprez Biegowych organizowanej przez Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu usłyszałem w kuluarach o tym projekcie zdecydowanie odradziłem pomysłodawcy takiego kroku. Ponieważ analizy toczyły się w Warszawie i dalsze informacje o postępie nad tym projektem do mnie nie dochodziły sądziłem z ulgą, że temat nie został kontynuowany. Że moje zdanie zostało poważnie wzięte pod uwagę.

Jakże się zdziwiłem gdy przeczytałem o jego prezentacji na konferencji PSB w Zielonej Górze.

Po 48 godzinach opublikowano na portalach, blogach, forach ponad pół tysiąca negatywnych głosów, po weekendzie jest ich zapewne ponad tysiąc i zostały opublikowane nawet przez prasę (patrz Przegląd Sportowy , z oczywiście negatywnym komentarzem)

Komentarze są tak ostre iż nie wypada ich cytować a przypominam, że są to głosy osób - biegających rodziców którzy długo się teraz zastanowią zanim po takiej wiadomości przyprowadzą dziecko na zajęcia lekkiej atletyki. Czy taki był zamiar?

W ciągu 48 godzin wszystkie opiniotwórcze portale sportowe i biegowe negatywnie wypowiedziały się o pomyśle i to powinno dać pomysłodawcom i PZLA do namysłu.

Obecnie bez wątpienia można mówić o absurdzie i nie są to jedynie moje słowa ale całego środowiska biegowego.

W swojej krótkiej rozmowie rok temu zdecydowanie odradziłem i uprzedziłem iż to stąpanie po krawędzi. Tematu nie popieram i jako biegacz amator poprzeć nie mogę. Bieganie to wolność, każdy jest dorosły i odpowiedzialny bardziej lub mniej stąd nie można nakazywać tego co nie funkcjonuje na całym świecie. (a Polska słynna jest z absurdów).

Pomysłodawca projektu chce również narzucić (co widać na slajdach) obligatoryjny wymóg organizatora wobec uczestnika co do posiadania ubezpieczenia NNW. Otóż żaden organizator poważnej dużej imprezy na świecie takiego wymogu nie przedstawia wobec uczestnika!

Tak jak braliśmy udział w maratonach na całym świecie tak nigdy od żadnego uczestnika tego nie oczekiwano. I tutaj kłania się brak tematyki.

Brałem udział w biegach prawie na całym świecie i jeszcze nigdy organizator żadnego państwa nie żądał dowodu ubezpieczenia nnw ani jakiejkolwiek licencji. Jedyny wyjątek co do badań lekarskich wymagał organizator maratonu w Paryżu i sporadycznie Włosi. Jeżeli chodzi o licencje to Węgrzy pytali się czy posiada się licencję i wystarczyło zwykłe poświadczenie ,że jest się członkiem jakiegokolwiek klubu ale nie licencja rzekłbym państwowa!

Środowisko odbiera nowy projekt jako na siłę uszczęśliwianie biegaczy. Niektórzy z nas biegają od 10-15 lat i obyli się bez tego biorąc udział w biegach masowych na całym świecie. Ba..jeśli ma to być model niemiecki do dlaczego nic takiego nie funkcjonuje w Niemczech podczas prestiżowych biegów ulicznych.

Kolejnym tematem podejmowanym przy prezentacji była certyfikacja imprez biegowych i tutaj przykro mi ale nastąpiła totalna kompromitacja ponieważ standardy skazywane przez PZLA jako nowość są stosowane w biegach ulicznych przynajmniej od ponad 5 jak nie więcej lat. !!!

Dodam,że owe standardy do certyfikacji (również do obejrzenia na slajdach chociażby w artykule maratonypolskie) są tak niskie i tak podstawowe,że obecnie średniej wielkości i jakości bieg takie posiada. Co gorsze nie ma takiej możliwości aby narzucać/rekomendować w celu przyznania certyfikatu PZLA – firmy ubezpieczeniowe, pomiaru czasu itp. To wolny rynek i negocjacje kształtują ceny tych usług. Kolejnym błędnym krokiem jest informacja iż biegacz amator nie będzie mógł wziąć udziału w biegu masowym certyfikowanym przez PZLA bez ubezpieczenia NNW. Otóż nigdzie na świecie tak nie jest i nie można mylić zawodników startujących na bieżni czy też w imprezach mistrzowskich na ulicy. Amator z kanapy to nie zawodowiec z licencją.

Oburzenie przed którym przestrzegałem niestety ziściło się pomimo mojej sugestii wobec pomysłodawcy aby nie iść tą drogą.

Jeżeli chodzi jeszcze o marketingowy aspekt czy też PR. Nie pokazuje się produktu nieskończonego szerokiemu gronu. To tak jak pokazać niedokończony film...to muszą poprzedzić wcześniejsze konsultacje w wąskim gronie potencjalnych odbiorców a potem szeroko na konferencji po udoskonaleniu „produktu” z uwzględnieniem opinii próby docelowej.

Niestety ale z marketingowego punktu widzenia tym projektem nastąpiła znacząca kompromitacja PZLA na skalę całego kraju. Najwłaściwszym rozwiązaniem byłoby wycofanie się PZLA z realizacji owego projektu z nadzieją , że środowisko biegaczy amatorów zapomni o tym niefortunnym posunięciu za rok czy dwa.

Gdyby PZLA przedstawił projekt ogólnopolskiego uświadamiania biegaczy amatorów, programy konsultacji z trenerami, cykl konferencji czy debat plus konkursy lub pakiety na badania specjalistyczne ( do tego partnerzy sprzętowi) i to jak piszę ujęte jako program narodowy czyli wersja Lekkoatletyka dla Każdego ale w wersji dla dorosłych np. pod hasłem Bieganie dla Każdego. Wtedy całe środowisko biegaczy amatorów przyklasnęło by , poparło by i PZLA marketingowo odniosłoby sukces.

A tak....nastąpił mocny odwrót dziesiątek tysięcy biegaczy amatorów od PZLA...


Ponieważ nie chciałem dublować komentarzy do projektu ale w 100% z komentarzem Michała Walczewskiego z maratonypolskie.pl czyli najbardziej opiniotwórczego portalu o biegach masowych zgadzam się. Zapraszam w celu pełnego zaznajomienia się z tematem do przeczytania artykułu.:

www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=8&action=2&code=2755

Artur Kujawiński
Prezes Wielkopolskiego Związku Lekkiej Atletyki
Biegacz amator / ultramaratończyk (ponad 50 maratonów, brał udział w ponad 500 imprezach biegowych).
Laureat Konkursu Mistrz Sportu – Mistrz Życia
Autor artykułów o przygotowaniach do biegów ulicznych
Autor w monografii Marketing Imprez Biegowych


Komentarze czytelników - 21podyskutuj o tym 
 

jaworek36

Autor: jaworek36, 2014-11-26, 11:44 napisał/-a:
Bardzo dobry artykuł będący odzwierciedleniem poglądów "biegowego światka" Nie potrzebujemy "pseudo działaczy" z PZLA którzy od wielu lat wręcz szkodzą a nie pomagają. Teraz próbują zająć się tematem na którym zupełnie się nie znają i trzeba temu głupawemu projektowi powiedzieć zdecydowane STOP !

 

sajmoon33

Autor: sajmoon33, 2014-11-26, 12:00 napisał/-a:
Piękny ,skromny art :-),uzupełnienie tego co napisał redaktor Michał Walczewski.Podsumowując krótko o co chodzi PZLA...to skok na kasę "biegaczy".

 

straszek

Autor: straszek, 2014-11-26, 16:03 napisał/-a:
Całkowicie zgadzam się z tekstem Arti-ego. Biegi masowe rozkwitły bez udziału PZLA (całe szczęście) i niech tak zostanie. Ręce pezlowskie precz od naszych biegów!

 

Dulnik_Biega

Autor: Dulnik_Biega, 2014-11-27, 08:05 napisał/-a:
LINK: http://dulnikbiega.blogspot.com

Artur, w całości popieram to co napisałeś zarówno Ty jak i Michał Walczewski. Już powoli widać, że PZLA wycofuje się z pomysłu. Myślę, że to ciekawy case "Jak nie wprowadzać programów skierowanych do określonego środowiska" :)

 

Tycjan

Autor: Tycjan, 2014-11-28, 23:27 napisał/-a:
Kilka dni temu zetknąłem się z tym tematem. Oczywiście jak większość społeczności amatorskich biegaczy OBURZYŁEM się niesamowicie. W którymś momencie, sam nie wiem dlaczego, zadałem sobie pytanie: co o tym sądzi Artur Kujawiński? Byłem ciekawy czy będziesz wierny ideałom "wolnościowym" jako biegacz i organizator, czy raczej popłyniesz z nurtem Związku, którego jesteś od jakiegoś czasu częścią.
Szacun! ... zaimponowałeś mi :-)

 

run forrest

Autor: run forrest run, 2014-11-29, 12:21 napisał/-a:
sorry a co to jest to PZLA.... za co mam im płacić???? najwyżej przejdę do "podziemia biegowego" ;)...mam ich daleko w tyle bo mnie nie dogonią ;)))) BIEGNĘ !!!!!!!

 

run forrest

Autor: run forrest run, 2014-11-29, 12:25 napisał/-a:
....NAS NIE DOGONIAT...

 

pas72

Autor: pas72, 2014-12-03, 02:23 napisał/-a:
W łóżku częściej się schodzi niż na maratonach, więc niech najpierw wprowadzą licencję na seks.

 

pas72

Autor: pas72, 2014-12-03, 02:34 napisał/-a:
Niech siedziba PZLA wróci do Krakowa, to działaczom mentalność się poprawi. Otocznie ma znaczenie, a i wymiana składu się przyda.

 

Piotr Fitek

Autor: Piotr Stanek (Fitek), 2014-12-03, 09:10 napisał/-a:
Marcin
byłbym ostrożny z tym, że PZLA się wycofuje.
Masz rację z tym casem ;)

 


















 Ostatnio zalogowani
rolkarz
07:29
BemolMD
07:20
maciekc72
06:52
farba
06:43
Leno
06:20
StaryCop
06:18
Admin
06:15
niemir
05:31
biegacz54
05:28
SantiaGO85
23:41
lordedward
23:25
kos 88
23:00
rokon
22:41
ryba
22:19
Andrzej_777
22:04
Artur z Błonia
21:53
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |