2012-07-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Strzegomska dwunastka (czytano: 559 razy)
W sobotę startowałem w Strzegomiu. W pakiecie techniczna koszulka w kolorze pomarańczowym. A ściślej mówiąc kolory były dwa, tzn. jeden był, ale w dwóch odcieniach:), Do wyboru pomarańczowy stonowany albo oczoje... tfu! krzykliwy. Wziąłem oczywiście tę dającą po oczach. Tak mi się spodobała, że postanowiłem w niej pobiec.
Pogoda od rana zapowiadała się bardzo źle. Było gorąco, świeciło słońce, czysta okropność. Na czas biegu jednak zaszło słońce i nawet spadło parę kropli wody. Niestety trzydziestostopniowa duchota nie minęła;).
Trzy pętle po 4km. Trasa pofałdowana z paroma naprawdę niezłymi podbiegami, oczywiście jeśli chodzi o warunki miejskie;). Wziąłem pod uwagę pogodę, chęci i małą ilość kilometrów w czerwcu. Plan złamać godzinę i za bardzo się nie zmęczyć. 1km w 4:48, drugi w 4:45, trzeci w 4:33. Dobiegam do bramy startu/mety 2:23 czas od ostatniej tablicy. No cóż zamiast 4km pętla ma 3,5:). 16:31 pierwsze koło. Biorę wodę, przechodzę na chwilę do marszu, żeby spokojnie się napić. 4:56, 4:51, 4:34, 2:20. Druga pętla w 16:44. Nawet, nawet w miarę równo. Znów przechodzę do marszu przy punkcie i biegnę dalej. 4:52, 4:46. Przed sobą widzę Bartka, więc trzeba trochę przygrzać 4:20, 2:08. Ostatnia pętla najszybsza bo w 16:08.
Słońce zabija. W Krapkowicach temperatura była podobna, trasa łatwiejsza, tempo dużo wolniejsze, a po biegu ledwie żyłem. W Strzegomiu przy upale, ale bez słońca skończyłem w całkiem dobrej formie.
Strzegom to bardzo sympatyczny bieg z niewielkimi niedociągnięciami. Jednak na trasie spotkało mnie coś bardzo miłego. Na trzeciej pętli, jakaś dziewczynka podała mi butelkę wody... Bardzo, ale to bardzo dziękuję, schłodzenie łba bardzo się przydało:)
Czerwiec to tylko 116,5km. Najmniej od lipca zeszłego roku. Za to więcej niż w zesżłorocznym czerwcu, bo wtedy przebiegłem zaledwie 18,8km:). Pora się brać do roboty, bo maraton już niedługo:).
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |