Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 391 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Wyżyny, góry, równiny- moje 40 dni treningu .
Autor: Jacek Karczmitowicz
Data : 2002-10-12

Opiszę swój trening na 40 dni przed startem, w którym zamierzam poprawić życiówkę. Uważam, że jest to na tyle warte odnotowania, bo m.in. miejscem szukania formy były góry i to wysokie. Nie jestem wyczynowcem, jedynie zwykłym zjadaczem chleba traktującym bieganie jako odskocznie od trosk życia powszedniego, no może znajduję tu ujście dla mojej duszy wojownika;-)))
Mam nadzieję, że czytający ten materiał biegacze znajdą tu materiał do krytyki /konstruktywnej??/, a być może świeżo upieczeni adepci maratońskich szlaków, znajdą tu inspirację do zwiększonego wysiłku treningowego na drodze do maratońskich laurów.

TROCHĘ O SOBIE

Na maratońskich szlakach goszczę od 2lat. Jednak moja przygoda ze bieganiem ma swoją genezę ponad 14 lat temu. Natomiast byłem przez 20 lat członkiem TKKF i przez cały ten okres aktywnie realizowałem się w sportowej pasji samodoskonalenia się;-) /chyba trochę zbyt pompatycznie/. W związku z powyższym wybaczcie ale nie mam sumienia zakwalifikować siebie do klasy początkujących. I tego się konsekwentnie będę się trzymał.
Mam 32 lata i rekord życiowy w maratonie 3:42:52 /Wrocław 2002/. Wg typologii Wankego posiadam typ budowy ciała VHIA /przy procentowym udziale odpowiednio 72%,13%,9%,9%/.
Przy wzroście 176cm masa ciała oscyluje w okolicach 76-78kg.
Serce. HR spoczynkowe najniższe jakie zanotowałem u siebie to 43 /3 dni przed startem w Pucku/ HR max od ponad 6msc nie wyznaczałem u siebie a ostatni wartość ta wynosiła 186. Wówczas wyznaczyłem również moją prędkość progową na 4:58 min/km. /przy HR 150/
Suplementy jakie przyjmuję:
1.Wyciąg ze skrzypu polnego z witaminami / w czasie pobytu w górach zamiennie przyjmowałem Bodymax/;
2.vit B6;
3.Asmag Forte / w trakcie zmieniłem za namową Jansa na Magnezin/;
4.Po treningu wypijam 500ml napoju węglowodanowego Carbo-Pak firmy MLO;
5.Przed treningiem biorę jedną pastylkę L-karnityny /a 300mg/;
6.Nie piję kawy a w zamian za to, jako pobudzacza stosuję herbatę Yerba-mate;
7.Wieczorem na uspokojenie ustroju lubię wypić sobie herbatę z melisy a czasami napój na bazie tej herbatki zmieszany z herbatą z mięty, sokiem z jabłek i pomarańczy;
8.Na czas pobytu w górach przyjmowałem również: wit C /a 500mg/ kwas foliowy i preparat zawierający żelazo;


STAN WYJŚCIOWY

Przygotowania do startu w Berlinie rozpocząłem po nieudanym starcie w Krakowie. Plan zakładał starty kontrolno-treningowe w maratonach w Lęborku i Pucku. Założenia miałem takie, żeby na max pobiec w pierwszym ostatnie 15km, a w drugim 2 połówkę /wiadomo jak ona wygląda w Pucku/. Ponadto zakładałem start w, kolejno: Zgierzu, Śnieżka, Jakuszyce, Podzamcze i Sochaczew.
Jak to w życiu bywa plan sobie, życie sobie. Wystartowałem w Leborku gdzie ostatnie 15 km zrobiłem w czasie nieznacznie przekraczającym 1:12, ogólnie zaś 3:55. Potem się pokiełbasiło wszystko i wystartowałem dopiero w Pucku. Plan był prosty: złamać 4h i przebiec 2 połówkę o 5 minut szybciej niż pierwszą. Nie startowanie przez 4 tygodnie spowodowało głód i w konsekwencji na półmetku czas 1:59 a na mecie 3:52:11 i doskonałe samopoczucie! Tak doskonały, jak na mnie wynik/o 40 minut lepszy niż rok temu/, spowodował zmianę planów startowych, żeby się nadmiernie nie eksploatować zamiast Jakuszyc /21km w górach/ wybrałem Moryń /12km ulicznych/. Niestety organizatorzy biegu w Moryniu w ostatniej chwili zmieniali trasę, czyniąc ze swojego biegu karkołomny cross. Czas jaki uzyskałem był ponownie rewelacyjny 47:05. Niestety, początkowy ból stopy okazał się dość dolegliwą kontuzją i musiałem sobie zrobić 2 a ostatecznie 3 tygodnie odpoczynku.
Planowałem w sierpniu zaserwować sobie bardzo duże obciążenie szczególnie o charakterze objętościowym /430-480km/. Niestety ostatecznie w sierpniu wybiegałem 200km. I prawie połowa to treningi przed startem w Moryniu.

TRENING


DZIEŃ 1
Bieg ciągły po leśnych drogach 14,5km w czasie 1:05:41 HRsr 148.

DZIEŃ 2

Trucht z żoną 14,5km, aura duszna czas 1:27:40

DZIEŃ 3

Rano: bieg ciągły 26,25km czas 2:10:48 HRsr138 /aura mimo poranka upał/ międzyczasy 7,25km-36:17, 12,5km- 1:02:41, 19km- 1:35:04.

Wieczorem z żoną skipy 4x6x100m

DZIEŃ 4

Odpoczynek

DZIEŃ 5

Popołudniu upał jak cholera a ja idę biegać /26,25km/ i przy okazji test wielbłąda /nie biorę żadnego picia;-))) 2:11:30 HRsr 140. Ostatnie 4km mam dość wszystkiego i zastanawiam się po co ja jeszcze biegnę chciałem się zatrzymać ale biegłem /w lodówce miałem zimne.../

DZIEŃ 6 i 7

Nieplanowany odpoczynek od biegania /sprawy osobiste;-(/

DZIEŃ 25

Upał. 14,5km 1:07:22 HRsr 148. Mimo wszystko lekko mi się biegło(?)

DZIEŃ 8

Odpoczynek

DZIEŃ 9

Trucht z żoną i ciężarkami po 1kg na stopach. 1:27:16. Aura oczywiście upał ale pochmurno!

DZIEŃ 10 i 11

Przymusowy odpoczynek /przygotowania do wyjazdu w góry.

DZIEŃ 12

Koniec żartów. Czuję się naładowany jak wagon kolonijny. Aura duszno i parno temp powyżej 28 st. 14,5 km z ciężarkami 2kg na stopach 1:23:46 HRsr 148.

DZIEŃ 13

Czuję moc w nogach i chęć do biegania. Mimo to zamiast do Białegostoku, biegnę do lasu z ciężarkami 2kg i robię 22km w czasie 2:10:54 HRsr 142.

DZIEŃ 14

HR sp 41 !!!
Rano skipy 4x6x100m

Popołudniu jestem tak podjarany kupnymi nowymi butami do biegania, że nie mogę się ruszyć z miejsca;-))) O butach następnym razem.

DZIEŃ 15

Rano. Bieg ciągły. Pogoda super. Ciśnienie 1015hPa i temp 20st. 26,25km w czasie 2:05:36 Hr sr 142. Międzyczasy 7,25km-34:17, 12,5km- 59:18, 19km- 1:30:28. Na końcówce trochę siadam.

Popołudniu trucht z żoną 14,5km i ciężarkami 1kg. 1:27:58.

DZIEŃ 16 i 17
Odpoczynek

DZIEŃ 18

Bieg ciągły duszno przed burzą 26,25 km w czasie 2:05:42 HRsr 143 międzyczasy 7,25km-34:29, 12,5km- 59:12, 19km- 1:30:35

DZIEŃ 19.
Trucht 8km

DZIEŃ 20

Bieg ciągły po wale p/powodziowym 28km 2:32:54 HRsr 138.

DZIEŃ 21

14,5km bieg ciągły 1:06:32 HRsr 148. Zaraz po przybiegnięciu oberwanie chmury i burza.

DZIEŃ 22

Podróż w góry /nareszcie/. Nareszcie bieg na górkę. Trucht 8km /4 pod i 4 z górki przewyższenie +/- 422m/. Lekko.

DZIEŃ 23

Bieg na dystansie 26km /13km pod i 13km z górki, przewyższenie +/- 670m/ czas pod gorkę 1:13:21 HRsr 156. Powrót lekko całość 2:12:13. Ostatnie 3,5km to przewyższenie 412m. Cały odcinek trasy jest pod górkę /w czasie powrotu oczywiście z górki. Max wysokość to 1530mnpm.

Popołudniu spacer ok 15 km na szczyt 1920mnpm.

DZIEŃ 24

Rano bieg 26 km na trasie jak dzień wcześniej. Czas pod górkę 1:14:02 HRsr 152. Całość 2:15:43
Potem spacer około 20km po górskich dolinach i przełęczach max wys 1870mnpm.

DZIEŃ 25

Rano 26km jak wcześniej. 1:07:13 HRsr 155. Całość 2:09:19.
W południe kąpiel w źródłach termalnych.
Wieczorem trucht z żoną 10km /przewyższenie +/- 140m/ potem 4x1,5km tempówek pod górkę z górki trucht.

DZIEŃ 26

HR sp 45. Od rana szczyty z żoną. Ogółem 35km marszu, 10 godzin na wysokości ponad 1900mnpm. 9 wejść na szczyty powyżej 2000mnp

m /ogółem weszliśmy na 14 szczytów/. Ja na jednym ze szczytów /2097mnpm/ zrobiłem sobie skipy 2x3x50m ;-))) Jak będziecie mieli okazję spróbujcie ale jazda!!!

DZIEŃ 27

HR sp 52. Rozbieganie 18km 1:49:59 po szutrowej drodze przewyższenie +/- 260m.

Popołudniu skipy 3x5x200m potem 4x1,5km pod górę z górki trucht.

DZIEŃ 28

Odpoczynek. Kąpiel w Termalnych źródłach.

DZIEŃ 29

Na szczyty. Jednak jak się okazało spadł śnieg i to taki po kolana. Mimo wszystko marsz 24km z żoną jednak zamierzony cel okazał się niemożliwy do wejścia z uwagi na panującą pogodę szczególnie mgła widoczność poniżej 3m!!!. Weszliśmy na 3 dwutysięczniki. Szkoda. Ogółem 20km marszu.

DZIEŃ 30

Rano 26km na max. Pod górę 1:05:21 HRsr 158. Ogółem 2:08:33.
Po śniadaniu postanawiamy z żoną ponownie zdobyć szczyt. Niestety pod śniegiem pojawił się lód!!!
Zawracamy około 1km /2050mnpm/ przed szczytem;-((( Obiecuję sobie kupić raki /czekan???/. Ogółem 22km marszu.
Wieczorem z żoną 14km truchtem.

DZIEŃ 31

15km rozbieganie. Potem spacer około 20km po dolinach max wys. 1900mnpm.

DZIEŃ 32

Ostatni dzień w górach. Czuję się wypluty i co tu mówić na widok butów do biegania dostaję drgawek. Natomiast 200m od kwatery jest ... wypożyczalnia rowerów!!! Bierzemy z żoną dwa i bawimy się w Amstronga czyli śmigamy z przełęczy na przełęcz. Na koniec wybieramy się na trasą, którą biegałem czyli 13km non stop pod górę przewyższenie 670m a ostatnie 3,5km przewyższenie 412m. Wracający turyści z gór, którzy mi kibicowali codziennie rano jak biegłem teraz nas rozpoznali i owację nam serwowano na stojąco. Czuliśmy się jak na Tour de France!!! Ale nabrałem tym większego uznania dla wyczynów kolarzy na alpejskich premiach górskich!!!

PODSUMOWANIE GÓRSKICH HARCÓW

Było więcej niż przyjemnie. Niestety /stety???/ musiałem dzielić moją pasję do biegania z miłością do górskich szczytów. Mam taki defekt, że lubię się wspinać, wbiegać czy wjeżdżać na górę. Droga powrotna nie sprawia mi już tyle radości. Tę moją miłość, jak się wydaje również moja żona zaczęła podzielać, do tego stopnia, że na rocznicę ślubu zażyczyła sobie buty do wspinaczki;-))) Jak nie robić takich prezentów?
Samo bieganie moje wzbudzało żywe zainteresowanie wśród czeskich i słowackich górskich orłów. Na mój widok wznosili okrzyki na moją cześć. Biegałem tam w niebieskim stroju jaki dostałem w Dębnie oraz miałem zamiennie koszulkę również z Dębna więc tytułowano mnie per Logo sponsora umieszczone na mojej garderobie. Jakie było nasze zdziwienie gdy na jednym ze szczytów podeszła do nas grupa Słowaków i rozpoznali nas jako “Buderus i żona “. Przez cały ten okres nie schodziliśmy poniżej wysokości 740mnpm. Po powrocie moje HRsp wynosiło 50 /jednak byłem zmęczony tymi harcami po górkach/. Natomiast waga mi spadła do oczekiwanych 74kg

DZIEŃ 33 I 34
Powrót w doliny.

DZIEŃ 35

Bieg w tempie jak planowane w Maratonie. 20km 1:43:59 HRsr 138. Dzień bardzo deszczowy.

DZIEŃ 36

Rano ważę 73kg HRsp 52.
Rano rozbieganie 12 km w czasie 1:02:22 HRsr 136. Niestety dieta powoduje zauważalny brak pary w nogach. Porzucam ten wariant i jem to na co mam ochotę /ale bez obżarstwa/

Wieczorem. 5Km rozgrzewki 3x4x100 skipy i 8x150m rytm. 2Km schłodzenia.

DZIEŃ 37

Rano. Ważę 74kg HRsp 49. 5km rozgrzewki 2x8x100 skipy rozciąganie i ogólne ćwiczenia. 5Km schłodzenia.

Wieczorem. 5Km rozgrzewka. 2X8x200m skipy, 10x200m rytm. Rozciąganie. 2Km schłodzenia

DZIEŃ 38

Ważę 74kg. HRsp 51. Jadę po numer startowy do Berlina.

DZIEŃ 39

Ważę 75kg. HRsp 46.Rozbieganie 16km w czasie 1:26:47 z HRsr 135. Lekko.

Wieczorem
5km rozgrzewka, rozciąganie. 2x10x100skipy, 4x200m i 4x400m rytm, 2x2km w tempie po 5:10 /jak planowane w maratonie/

DZIEŃ 40

Ważę 75kg. HRsp 45.
Idę na 2,5 godzinny spacer z psem do lasu. Biorę kosz na grzyby ale ich nawet nie szukam. Rozkoszuję się szumem lasu a potem idę do Parku Narodowego Ujście Warty i obserwujemy odlatujące gęsi. Pełen relaks.
Po obiedzie idę na podobny spacer z żoną i psem.

DZIEŃ STARTU

Ważę 76kg. HRsp 43.
Dzień startu.
Czuję się super. Pogoda super. Szkoda mi tylko, że w sierpniu nie udało mi się wybiegać planowanego kilometrażu.
Jak mi się biegło przeczytaj w “Tak lekko, tak ciężko- 29 real Berlin Marathon” oraz w “Życiówka? Niechcący! - Hansaplast Maraton”.

Pozdrawiam
Jacek KARCZMITOWICZ



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
biegacz54
16:33
Citos
16:27
Darmon
16:14
mirotrans
16:11
42.195
16:05
zbyszekbiega
15:59
Daniel Wosik
15:57
Piotr Czesław
15:41
Arqs
15:20
mieszek12a
15:10
Jarek42
15:08
KrzysiekWRC
14:47
Lego2006
14:47
mariuszkurlej1968@gmail.c
14:43
ksieciuniu1973
14:37
DaroG
14:36
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |