Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Admin
Michał Walczewski
Toruń
WKB META LUBLINIEC
MaratonyPolskie.PL TEAM

Ostatnio zalogowany
2024-03-28,11:01
Przeczytano: 512/2068384 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:8/1

Twoja ocena:brak


Biegowa monotonia?
Autor: Michał Walczewski
Data : 2016-02-04

Cierpisz na znużenie bieganiem? To dość typowa przypadłość części biegaczy, zwykle dopadająca nas po kilku latach treningów. W myśl powiedzenia – „bieganie jest nudne”. I rzeczywiście, klepiąc kolejne dziesiątki i setki kilometrów na asfalcie, ciągle tymi samymi trasami wokół swojej okolicy, można w pewnym momencie dojść do wniosku, że bieganie to jeden z najnudniejszych sportów na świecie. Biegniesz, biegniesz, biegniesz, nie dzieje się nic – „Jak w Polskim filmie” jakby powiedział klasyk.

Wrażenie to potęguje się tym szybciej, im więcej zaliczyłeś już biegów ulicznych – dyszek, półmaratonów, maratonów. Różnią się od siebie dystansem, lokalizacją, czasem są organizowane w jakichś małych miasteczkach, czasem w dużych – ale to wciąż to samo. Można się zdemotywować :-)

Tymczasem bieganie to ogromna grupa zróżnicowanych dyscyplin i konkurencji. Tak obszerna, że chyba nie starczyłoby życia, by we wszystkich spróbować sił! Nie wierzysz? Spróbuję wymienić kilkanaście, ale lista jest niepełna, bieganie wykracza często poza wyobraźnię. Jeżeli przyjdą Wam do głowy inne rodzaje – uzupełnijcie to zestawienie!

Biegi uliczne

Sól tej ziemi, i to, co fascynuje miliony biegaczy na całym świecie. Nie potrzeba chyba definiować tego pojęcia, to po prostu najpopularniejsza forma „uprawianego” biegania. Tu się łapie bakcyla, to jest początek i koniec biegowej przygody dla 90% biegaczy. Przygody, która mimo to może trwać latami. Biegi uliczne rozgrywane są na różnych dystansach, choć od wielu lat postępuje unifikacja – najpopularniejsze dystanse to maraton, półmaraton, 10 km. Zanikają piętnastki, praktycznie nie spotyka się już dwudziestek, a dystanse nieregularne występują incydentalnie, głównie ze względu na narzucony przebieg trasy z od - do. Po czym rozpoznać bieg uliczny? Hm… po tym, że biegniemy ulicą :-)



Biegi stadionowe

Od tego wszystko się zaczęło. Stadion lekkoatletyczny gościł biegaczy już od starożytności, choć zmieniały się przez dzielące nas tysiąclecia zarówno dystanse, jak i same stadiony. Największą zaletą biegów rozgrywanych na bieżni lekkoatletycznej jest widowiskowość – kibice cały czas mają rywalizujących biegaczy „na widoku”. Głównie rozgrywane są krótkie i średnie dystanse – wymogi telewizyjnych relacji, gdzie widz musi dostać maksimum emocji w minimum czasu, eliminują ze stadionu biegi długie – do tego stopnia że coraz częściej mówi się o wyrzuceniu poza stadion także najdłuższego dystansu – 10.000 metrów. Dla typowego biegacza ulicznego stadion to fajne miejsce, głównie do zrobienia od czasu do czasu prób czasowych czy treningów interwałowych. Przy spopularyzowaniu zegarków z gps stadion jest jednak coraz mniej potrzebny w treningach amatorskich. Niemniej warto stadiony odwiedzać, choćby z ciekawości – ale na te duże i nowoczesne zwykły biegacz nie ma już szans się dostać.



Biegi przełajowe

Jeżeli nie ulica i nie stadion, to co nam pozostaje? Oczywiście przełaj. Kiedyś bardzo popularny, zarówno jako zawody jak i forma treningowa, obecnie praktycznie dyscyplina na wymarciu – jeżeli mówimy o tradycyjnej definicji przełajów. Takim biegiem przełajowym nie jest więc np. Bieg po Plaży w Jarosławcu, bo tam plaża jest regionalnym dodatkiem – chodzi o typowy cross od startu do mety, często na okrążeniach, w zróżnicowanym otoczeniu, z możliwymi przeszkodami. Wprawdzie rozgrywa się zawody wszelkich rang – od powiatowych do międzynarodowych (Polska 2-krotnie była nawet organizatorem Mistrzostw Świata w biegach przełajowych) ale zainteresowanie nimi jest nikłe, bez perspektyw i niezbędnych pieniędzy. Mam nawet takie wrażenie, choć oczywiście ktoś może się z tym nie zgodzić, że jest to niechciana przez nikogo dyscyplina.



Biegi górskie

Pochodna przełajów, ale o zdecydowanie trudniejszym profilu trasy. Dyscyplina zdobyła popularność na fali pierwszego znudzenia biegami ulicznymi, bo trzeba przyznać, jest interesującą odskocznią od asfaltu. Widowiskową, widokową, wymagającą ale dostępną dla każdego. Fala wzrostowa nieco się wygładziła, bo wiele osób po kilku próbach uznaje, że bieganie pod górę to jednak dużo bardziej męczące wyzwanie. Dzieli się zasadniczo na dwie odrębne formuły – alpejską i anglosaską. Ta pierwsze to bieg wyłącznie pod górę (czyli wszelkiego rodzaju biegi na szczyt), druga – bieg mieszany raz w górę raz w dół (głównie na okrążeniach, choć nie tylko). Druga formuła dużo trudniejsza, wymagająca pracy nad techniką, narażająca na kontuzje, bywa że wręcz wymagająca brawury. Biegi górskie są na tyle popularne, że posiadają własne portale informacyjne, organizacje krajowe i międzynarodowe, własne mistrzostwa i specjalistów. Obecnie trendem chyba dominującym jest wydłużanie dystansów i rosnąca popularność górskich biegów ultra, ale to już inna kategoria biegów.



Biegi ultradystansowe

Gdy przebiegniesz kilka maratonów, zastanawiasz się co dalej. Cel, do którego dążyłeś osiągnąłeś, i pokonanie 42 kilometrów nie jest już dla Ciebie wyzwaniem. Dla szukających nowych granic naturalnym rozwiązaniem są biegi rozgrywane na dystansach dłuższych niż maraton – tak brzmi szeroko rozumiana definicja multramaratonu. Definicja rzeczywiście nieprecyzyjna, bo obejmująca w ten sposób różne rodzaje biegów, i uliczne, i górskie, i na czas. Niemniej jednocześnie łatwa – wystarczy sprawdzić jaki dystans dzieli start od mety, i już wiemy czy bierzemy udział w biegu ultradystansowym. Wbrew pozorom nie jest tak wymagająca jakby się zdawało, wielu maratończyków – tych którzy pokonali kilka maratonów) ma w swoich cv także biegi ultra ukończone zarówno z ciekawości, jak i ambicji. Nie każdy pokocha biegi ultra, bo one bardzo mocno bolą, ale mają one grupę swoich wiernych fanów. Podzielić je możemy na biegi terenowe i uliczne, przy czym te pierwsze świętują ogromny boom i sukcesy, te drugie – a zwłaszcza konkurencja 100 km ulicą – zdają się być ślepym zaułkiem ewolucji, ze swoją nieliczną choć bardzo profesjonalną elitą. Terenowe biegi ultradystansowe, w większości organizowane w pasmach górskich, aczkolwiek nie zawsze, to wedle wielu najwspanialsze konkurencje biegowe na świecie, największe emocje, największe wyzwania i największe marzenia. Jeżeli o maratonach w Bostonie, Londynie, Berlinie czy Nowym Jorku powiemy, że są legendami biegów ulicznych, to takimi legendami dla biegów ultra są Ultra-Trail du Mont-Blanc (168km), Spartahalon (245 km), Comrades maraton (89km) czy Badwater (135 mil). Polskie legendy to Bieg Rzeźnika, Bieg 7 Szczytów, Bieg Ultra Granią Tatr.



Biegi ekstremalne

W odróżnieniu od biegów ultradystansowych ich poziom trudności nie wynika z dystansu (choć bywają i kilkudziesięciokilometrowe!) ale z terenu i licznych niesamowitych przeszkód. Pierwszym w Polsce był Bieg Katorżnika, w pierwotnym zamyśle będący biegiem... po dnie rzeki. W kolejnych latach pojawiły się kolejne imprezy tego typu – częściowo będące pomysłami autorskimi, a częściowo zaczerpniętymi z zagranicy – Bieg Wulkanów, Runmageddon, czy Men Export Survival Race. Kategoria biegów niezwykle przygodowych, często wymagających współpracy zespołowej, odwagi, przełamywania wstrętu i lęku. Warto zauważyć, że tylko niewielką część uczestników tego typu zawodów stanowią tradycyjni biegacze, większość to różnego rodzaju survivalowcy, poszukiwacze przygody, wyzwań, reprezentanci służb mundurowych itd.



Biegi parkowe

Nie do końca jestem pewien czy taka kategoria powinna się tutaj znaleźć i być wyodrębnioną, ale… ale skoro już się znalazła, to o niej napiszmy. Co rozumiem przez biegi parkowe? Biegi organizowane niewielkim nakładem środków finansowych, lub wręcz bezkosztowe, organizowane regularnie (lub całkowicie spontanicznie) w laskach, parkach, osiedlach – w miejscach, nie do biegania nie trzeba żadnej zgody żadnych władz. Bardzo często w formule bezwyścigowej (choć oczywiście i tak wszyscy się ścigają – bo jak tu nie gonić króliczka…) z ograniczonymi do minimum formalnościami i sprawami organizacyjnymi. Ot, przychodzisz pobiegać ze znajomymi, w regularnych odstępach czasu – takie biegowe spotkanie przy grillu. Czasem nie do końca wiadomo, czy to zawody, czy spotkanie towarzyskie :-) Czemu więc zdecydowałem się wyodrębnić je jako osobną kategorię? Ze względu na ich rosnącą popularność i liczbę, w ciągu roku naliczyć im można już około pół tysiąca.

Każdy może wygrać bieg, na przykład parkowy!

Biegi na czas

Zwykle zawody biegowe rozgrywane są na określonym dystansie, od miejsca do miejsca. W przypadku biegów na czas biegamy jednak nie określony dystans, ale czas. Np. słynny test coppera czyli bieg 12-minutowy, bieg godzinny, bieg 6-godzinny. Zdecydowanie najpopularniejszy jest bieg 24-godzinny, bieg 48-godzinny to już istna hekatomba podczas której najlepsi biegają ponad 300 km. Najczęściej organizowany na pętlach o długości kilku kilometrów. Dyscyplina ma swoich własnych „ekstremistów”, podobna do ultra choć dystans nie zawsze musi iść w tym kierunku. Notowane są rekordy świata, w Polsce organizowanych jest kilka biegów – poza krótkimi, to np. 12-godzinny podziemny bieg w Bochni, Bieg Godzinny w Białymstoku, Katowickie MP w biegu 24-godzinnym czy Rawicki 24-godzinny Festiwal Biegów



Biegi etapowe

Przygoda do potęgi. Biegniemy przez kilka dni pokonując kolejne dystanse kolejnych etapów. Zwykle każdego dnia są to duże odległości a łącznie może to być nawet kilkaset kilometrów. Ale niekoniecznie – np. w jedynym tego typu biegu w Polsce, czyli w Zamojskiej Setce, do pokonania są dystanse 35 km, 20 km, 30 km i 15 km. Łącznie 100 km. Biegi etapowe rozgrywane są albo na jakiejś ultra trasie (np. Lizbona – Moskwa), albo w tym samym miejscu (np. 10 maratonów w 10 dni). Co można powiedzieć o takiej formule? Trudno, trudniej, najtrudniej – osobiście nie znam żadnego etapówki, w której każdego dnia biegłoby się np. 10 km :-)



Biegi rajdowe

Konkurencja o której przyznać muszę, że niewiele mi wiadomo i mam tutaj całkowity brak doświadczenia. Są to biegi wielodniowe na bardzo długich dystansach, o charakterze ekspedycyjnym, często łączone z innymi dyscyplinami takimi jak jazda na rowerze, kajaki, wspinaczka. Uczestniczy elita elit, a starty i rywalizacja odbywają się wyłącznie drużynowo, w najdalszych i najciekawszych regionach świata.

Sztafety

Rywalizacja drużynowa, to emocje podniesione do potęgi. Nie każdy może zostać zawodowcem, nie każdy może wystartować w biegu na 100 km czy biec przez 12 godzin. Ale w drużynie… w drużynie wszystko jest możliwe. Prym wiodą tzw. Ekiden maratony – czyli 6 osobowe drużyny, których zawodnicy mają do pokonania odpowiednio 7.195km, 10km, 10km, 5km, 5km, 5km. Można więc zostać w pewnym stopniu maratończykiem po pokonaniu 5 km :-) To jednak nie tylko maratony ale i biegi na czas – tutaj najlepszym przykładem może być wspomniany już 12-godzinny bieg sztafetowy w Bochni, czy biegi sztafetowe przeprowadzane podczas biegów 24-godzinnych. Sztafety stanowią więc połączenie wielu różnych konkurencji biegowych, a ich największą zaletą są emocje, które towarzyszą rywalizacji zespołowej.



Biegi po schodach

Konkurencja dość niszowa, aczkolwiek biegów po schodach przybywa w Polsce wraz z liczbą rosnących biurowców. Konkurencja masakrująca uczestników, tutaj na mecie leżą wszyscy, często po kilkanaście minut. 12 marca 2016 w Polsce, w Warszawie na szczyt budynku Rondo 1 odbędą się mistrzostwa europy w biegach po schodach. Elita światowa to zaledwie kilkanaście osób, więc teoretycznie konkurencja nieduża i można zostać liczącym się zawodnikiem na świecie… Powodzenia :-) W rzeczywistości to lata treningów i startów, doświadczenia i specyficznych predyspozycji. Inne godne polecenia biegi w naszym kraju to Bieg na SkyTower we Wrocławiu czy AltusCup w Katowicach. Niestety do treningów potrzebny jest... wieżowiec, taki co najmniej 8 piętrowy, i z którego można korzystać (w żadnym biurowcu nie uzyskacie zgody na treningi ze względu na przepisy przeciwpożarowe – klatki schodowe są tam ciągami ewakuacyjnymi, i na co dzień nie są udostępniane do użytkowania)



Biegi na bieżni elektrycznej

Taki trochę wybryk biegowy, ale i tutaj organizowane są treningi i zawody. Głównie w klubach fitness, aczkolwiek także przy okazji innych zawodów, wystaw itd. Notowane są rekordy świata, krajów, ale trudno mówić o elicie czy choćby o zawodnikach, którzy specjalizują się w tego rodzaju rywalizacji. Mimo to warto pamiętać, że w miejscu też można się pościgać.

Biegi tyłem

Totalna nisza, absolutny underground ale… ale dyscyplina uprawiana z zacięciem, mająca swoje własne mistrzostwa świata i rekordy świata. Że dla żartu? Co powiedzie na rekord świata w biegu tyłem na 100 metrów wynoszący 13.6 sekundy, 10 km w 40.58 minuty czy maraton w 3:42:41? Poszukajcie w sieci, biegacze tyłem mają nawet własną federację. W Polsce niestety obecnie nie znajdziecie ani jednego tego rodzaju biegu, w latach 2008-2014 odbywał się bieg tyłem na dystansie 1 mili w Lublińcu w randze Mistrzostw Polski, ale niestety ze względu na małe zainteresowanie (startowało kilkanaście osób) organizatorzy zaprzestali jego organizacji. Może ktoś z Was zapragnie zostać Mistrzem Polski?



To nie wszystko. Zapraszam do podawania innych przykładów. Jednym z nich może być kategoria biegów dookoła stołu lub innej przeszkody. Tak, takie rzeczy też istnieją na świecie!



Komentarze czytelników - 14podyskutuj o tym 
 

Admin

Autor: Admin, 2016-02-04, 16:22 napisał/-a:
Miało być "mi się zapomniało"

 

runnerski.pl

Autor: runnerski.pl, 2016-02-04, 16:56 napisał/-a:
LINK: http://runerski.pl

Fajny podział nigdy nie zastanawiałem się, że jest aż tyle kategorii.

Biegi tyłem to rzeczywiście nisza i dodam niezły zakręt.

Kiedyś na swojej stronie podzieliłem się wyznaniem że nie mogąc wyjść na trening, bo opiekowałem się przez pół wiosny małym synkiem uskuteczniałem BwM bieg w miejscu, dla Admina dodam bez Gallowaya ;) Myślałem że zostanę okrutnie obśmiany tymczasem ktoś powiedział, że też próbował a inni że to niezły pomysł chyba już nic mnie nie zaskoczy.

 

Hung

Autor: Hung, 2016-02-04, 17:47 napisał/-a:
Też tak robiłem podczas pierwszych prób biegowych. Telewizor, okno otwarte, temperatura niegroźna - było fajnie.

 

Piotr Fitek

Autor: Piotr Stanek (Fitek), 2016-02-05, 08:02 napisał/-a:
LINK: https://en.wikipedia.org/wiki/Cross_coun

Odnośnie tych przełajów.

Zgadzam się, że to niszowa dyscyplina, i że często jak w przykładzie z Jarosławcem to jest część biegu.
Ich niska popularność wynika z faktu popularności biegów górskich. Między innymi właśnie.

A w profesjonalnym świecie to już ważna dyscyplina, wystarczy spojrzeć na link.

Ja chętnie pobiegałbym przełaje.
ps. Dobry artykuł p. Michale :)

 

henry

Autor: henry, 2016-02-05, 10:12 napisał/-a:
Biegam prawie 50 lat i nie widzę w bieganiu żadnej monotoni. Każdy bieg jest inny , nawet jeśli jest na tej samej trasie corocznie , zawsze jest inna pogoda , inna konkurencja inna forma i inny cel. Jeśli chodzi o treningi jest podobnie. Jako biegacz uczestniczę w biegach ulicznych , przełajowych ( bardzo rzadko ) i na bieżni . Nie uczestniczę w innych dziwolągach i nigdy bym nie wystartował w biegu Katorżnika.

 

michu77

Autor: michu77, 2016-02-05, 10:36 napisał/-a:
mam nadzieję, że nie uważasz jednak biegów górskich czy biegów na orientację za dziwolągi... :P

Faktycznie brakuje w tym zestawieniu biegów na orientacje. Takie wydarzenia jak Cała Polska Biega z Mapą czy cykle np. Poznaj Poznań Nocą, w których startują nierzadko całe rodziny (są kategorie i trasy dla dzieci) i wielu biegaczy z asfaltu, pokazują że coraz więcej ludzi próbuje tego sportu...

 

krunner

Autor: krunner, 2016-02-05, 11:46 napisał/-a:
Świetny artykuł. Jeśli chodzi o monotonię biegania to zgadzam się z użytkownikiem henry, że trudno mówić o monotonii, choć biegam dopiero pięć lat. Każdy bieg jest inny, jest tyle imprez biegowych w kraju i poza nimi, że życia nie wystarczy, żeby wziąć w nich wszystkich udział. Myślę, że każdy kto się w bieganie wciągnął, to biegaczem zostanie, a reszta - znudzi się, poszuka innych sportów, to naturalne.

Co do dziwolągów - na pewno są np. wymienione tutaj biegi tyłem, biegi na bieżni elektrycznej czy biegi po schodach. Panorama klatki schodowej prawdopodobnie zapiera dech w piersiach ;-) ;-) ;-)

 

Autor: Kapitan, 2016-02-11, 08:03 napisał/-a:
Jak ktoś biegnie na pół gwizdka dla zabawy to nie dziwota że się nudzi. Rzadko kiedy tak biegałem, głównie przy problemach zdrowotnych. Najczęściej jednak biegam jak nie w okolicy życiówki to na konkretne czasy przed szczytem formy. Gwarantuję że bieganie w okolicach limitu możliwości z czym się wiąże wielki ból nie jest NUDNE.

 

Alchemik919191

Autor: Alchemik919191, 2016-02-11, 11:02 napisał/-a:
Jak dla mnie bieganie nie jest monotonne, trzeba tylko kochać biegać i nie można się przy tej czynności nudzić, to chyba jest jasne, ktoś już wspomniał o biegach na orientację, no to jest znakomita sprawa dla wszystkich tych osób, które przeżywają właśnie taki kryzys i uważają, że zaczyna robić się nudno, no tam na pewno im to nie grozi

 

Ejsid

Autor: Ejsid, 2016-02-18, 09:42 napisał/-a:
Sądziłem, że znajdę tu jakąś receptę na monotonię, ale nie znalazłem i się niestety trochę zawiodłem...

Biegam głównie przełaje, górskie też zdarzyło mi się zaliczyć, asfalt również. Myślę, że znużenie biegowe nie jest spowodowane (w większości przypadków) tym, że nie jesteśmy świadomi różnorodnością biegów chyba, że mówimy tu tylko o spędzaniu wolnego czasu.

Mnie raz na jakis czas dopada nawet otępienie podczas treningów robionych w tygodniu bo o to tu się chyba głównie rozchodzi. Wakacje w górach i maraton super, ale większość czasu spędzamy w miastach etc. i trenujemy mozolnie przed i po pracy. Urozmaicenie treningów, kombinowanie podczas kilku lat biegania już nie wystarczy. Monotonia, znużenie i często brak widocznej poprawy rezultatów (mimo stosowania różnych środków treningowych oraz odpowiedniej regeneracji) po prostu człowieka deprymuje. Świadomość że raz na jakiś czas mogę pobiec zawody w górach, nad morzem etc nie uleczy zwykłego braku sił fizyczno-psychicznych.

Mogę być w tym osamotniony, ale też np. brak zimy może też być tego powodem. Sądziłem, że tu będzie jakieś lekarstwo na codzienny zapierdziel a nie na mile spędzony weekend...

 



















 Ostatnio zalogowani
Palbow
19:40
przemek300
19:35
rzemek1980
19:34
soniksoniks
19:28
Wojciech
19:21
wwdo
18:51
gpnowak
18:50
b@rtek
18:26
INVEST
18:22
jann
18:16
kubawsw
18:12
Henryk W.
18:12
Hieronim
17:59
przystan
17:39
kasjer
17:11
marczy
16:50
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |