Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

runnerski.pl
Marcin Rosak
Zielona Góra
runnerski.pl

Ostatnio zalogowany
2018-01-25,12:23
Przeczytano: 610/1671811 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Czy warto startować w zawodach w grudniu?
Autor: Marcin Rosak
Data : 2015-12-09

Właściwie to powinienem sformułować pytanie czy warto biegać w zawodach poza tzw. sezonem startowym? Tu od razu mam przed oczami przynajmniej jeden ogromny autorytet biegowy, którego nie chcę wymieniać z imienia i nazwiska ponieważ diametralnie się z nim nie zgadzam. Uważa on, że bieganie w zawodach powinno być niemal zawsze po rekordy i w szczycie swojej formy, właściwie tylko w sezonie zasadniczym. Ja całkowity amator biegowy uważam, że należy startować jak najwięcej i mam zamiar Was do tego przekonać poniżej.

Na początku ustalmy jednak co oznacza użyte przeze mnie nieco prowokacyjnie sformułowanie „jak najwięcej”. Mam tu na myśli starty w dowolnym czasie w roku jednak w granicach zdrowego rozsądku. Bieganie maratonów co dwa tygodnie jest wariactwem ale doświadczony biegacz przy mocnym organizmie i zachowaniu ogromnej ostrożności może podjąć takie wyzwanie choć za ewentualne konsekwencje takiej decyzji będzie mógł podziękować tylko sobie. Podobnie osoba, która zdarła nieco podeszw w swoich butach biegowych może podjąć próbę pokonania półmaratonu co tydzień albo zawodów na dystansie 5 czy 10 km w weekendową sobotę i niedzielę. Nie jest to zachowanie rozsądne ale zdarza się bardzo często.



Bezpiecznie jest jednak zachować umiar aby przyjemność startów była nią w rzeczywistości a nie prowadziła do kontuzji, która pojawi się nawet jeśli nie podczas startu to później będąc efektem przetrenowania czy prze(startowania).

W końcu my amatorzy trenujemy nie po to aby zdobywać nagrody (przynajmniej w większości) a po to aby mieć przyjemność z biegania również lub bardzo często także na zawodach gdzie zdobywamy najczęściej medale ale nie za wysokie miejsca tylko za sam udział. Przy okazji cieszymy się z poprawionych rekordów życiowych czy lepszych wyników na tych samych trasach i to nas nakręca. Dlaczego zatem nie poddać się temu napędzającemu mechanizmowi. Zawody to często emocje i spotkania towarzyskie nie widzę powodów aby z nich rezygnować.

Wszystko dobrze tylko dalej wielu zapyta po co startować w grudniu, styczniu czy lutym? W tym okresie niemal każdy z nas jest po roztrenowaniu, po przerwie w bieganiu. Jeśli natomiast jesteśmy mądrzejsi od uniwersalnych wskazówek treningowych możemy być ciągle w treningu z sezonu poprzedniego nie robiąc żadnych przerw choć to najbardziej ryzykowana opcja. Jest jeszcze ewentualność, że przerwę mamy dopiero przed sobą. Zmierzam do tego, że powyższe scenariusze oznaczają, że nasza forma nie jest najwyższa w tym okresie a nawet istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że nasza forma jest teraz dosyć niska. Po co więc startować?

Dla mnie starty (poza biegami po rekord) zawsze są odpowiednie i mają sens ale tylko w przypadku kiedy postawię sobie przed zawodami 2 podstawowe elementy do zrealizowania:

- pierwszy z nich to zachowanie rozsądku w ocenie swoich możliwości w danej porze roku czy sezonu biegowego i w konsekwencji dobry i rozsądny cel takiego startu,

- drugim niezbędnym elementem jest zawsze zmodyfikowanie swojego planu treningowego (przed i po starcie) po to aby start był dobrym bodźcem treningowym a nie tylko niepotrzebnym wysiłkiem dla organizmu.

Wyznaczając cel startu trzeba pamiętać o tym aby dokonać w założeniach przedstartowych bardzo trzeźwej i racjonalnej samooceny. Planowane tempo czy tętno powinno odnosić się do obecnej dyspozycji nawet zaniżając oczekiwania niż odnosić się do rekordów jesiennych czy wiosennych lub co gorsza naszej ambicji.

W swoim niedzielnym starcie na 10 km (w praktyce 10,6 km) w I Charytatywnym Biegu Dobrych Mikołajów w ZIELONEJ GÓRZE postawiłem sobie za cel przebiegnięcie całego dystansu na średnim tętnie 150-151 uderzeń serca (jest to koniec mojego II zakresu) bez względu na tempo, wynik, czy miejsce na mecie. Chciałem potrenować ten rodzaj samodyscypliny ponieważ mimo doświadczenia zdarza mi się ciągle pobiec za szybko a w konsekwencji pozbawić się szans na dobry wynik. Szczególnie po dłuższej przerwie w bieganiu na zawodach zawsze łatwiej pognać za „czołówką” do przodu zapominając o zaplanowanej taktyce.

W mojej ocenie takie bieganie lub co ważniejsze taki start ma sprawić, że nauczę się lub wyostrzę umiejętność dobrego trzymania tempa (u mnie jest to zawsze tętno), nabiorę większej pewności siebie, zrobię duży krok do przodu w budowaniu formy no i złapię udanym startem motywację na zimne grudniowe i styczniowe wieczory kiedy trenuje. Dzięki temu będzie mi łatwiej zachować jakże pożądaną w tym co robię motywację.



Konsekwencje biegania przed sezonem startowym bywają różnorakie. W razie udanego startu zawsze możemy nabrać większej pewności siebie, potwierdzenia, że realizowany plan jest skuteczny i godny kontynuowania. W razie słabszego wyniku od oczekiwań zawsze możemy spokojnie przejść nad takim startem do dnia następnego wiedząc, że nie jesteśmy teraz w okresie kiedy powinniśmy biegać szybko.

W startach poza sezonem lepiej porównywać się do innych niż do swoich rekordów. Tak jak pisałem wcześniej jesteśmy poza sezonem i to niemal wszyscy a skoro tak lepiej sprawdzić jak wypadamy na tle innych uczestników (patrząc np. na zajmowane miejsce) niż porównując z nimi uzyskany wynik.

Pamiętając o swoich założeniach, w związku ze startem musiałem zmienić obciążenia na treningach. Obecnie jestem w dosyć mocnym treningu, szczególnie przez podbiegi i rytmy, które biegam na każdym treningu dlatego przed niedzielnym biegiem zmodyfikowałem wysiłek w piątek dawkując sobie spokojny bieg 55 minutowy zamiast 68 minutowego biegu z w/w mocnymi akcentami. Gdybym chciał walczyć o wynik pewnie pokombinowałbym jeszcze bardziej schodząc z obciążeń na treningu środowym.

Plan treningowy warto zmodyfikować nie tylko przed startem ale również po starcie. Dlatego po niedzielnym biegu zaplanowałem dwa dni odpoczynku spokojny bieg w środę i dopiero od piątku, soboty (w zależności od samopoczucia) powrót do normalnego planu.

A same niedzielne zawody jak wypadły? Rewelacja i to przez duże „R”. Na starcie miało być 300 osób taki był osiągnięty przez organizatorów limit uczestników. Na mecie było nas 270. Przed biegiem „seniorskim” biegały dzieciaki na niemal 2 km pętli niesamowicie dzielnie walczyły tym bardziej, że rodziców jak zawsze ponoszą emocję i wystawiają nawet do takiego dystansu całkiem małe pociechy.

Wszystko tutaj odbyło się w szlachetnym celu pomocy dla innych dzieciaków. Niedzielny bieg Mikołajów to pomoc bezpośrednia i rzeczywiście od biegaczy dla potrzebujących. Tutaj wpisowe zostało przeznaczone dla dzieciaków ze świetlicy socjoterapeutycznej „Gniazdo”.

To zupełnie inna inicjatywa, która zrodziła się nie z potrzeby komercji i reklamy ale z potrzeb serca jaką mieli organizatorzy a przyłączyli się do nich inni i już w debiucie zgromadzili na obu dystansach ponad 300 osób. Gratulacje w pierwszej linii dla tych, którym chciało się zrobić wolontariat a w drugiej linii, tych którzy przybyli i pobiegli.



Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane, szczególnie jak na kameralną imprezę i jej debiut.

Mój start to niemałe zaskoczenie miało być treningowo a było szybko i wysokie miejsce zaskoczyło mnie niebywale. Po 10 km miałem czas 44:45 co uwzględniając porę roku i trasę niemal krosową do tego ze sporą ilością podbiegów może nie pod górki ale cały czas z lekkim nachyleniem no i prowadzącą leśnymi ścieżkami było bardzo dobrym występem a dla niektórych sporym wyzwaniem.

Na mecie po 10,6 km miałem czas 47:36 i zająłem 16. miejsce w kategorii OPEN. Dla mnie szok liczyłem na miejsce w okolicach 50 a tu taka niespodzianka to naprawdę potrafi być motywujące.

Bardzo urokliwa trasa najpierw dookoła sztucznego zalewu potem dwie różne pętle po lasach, w których biegam od 8 lat zatem byłem u siebie, w niektórych miejscach znałem każdy wystający korzeń.

Bardzo lubię trasy, w których w pewnym momencie następuję nawrót wtedy można ocenić ludzi biegnących przede mną i za mną. Podobnie tutaj nawrót był po 7 km, dokładnie obejrzałem konkurencję pozdrowiłem znajomych biegnących na dalszych miejscach i założyłem sobie, skoro jestem na 24 miejscu kilku konkurentów sapiących bardziej ode mnie będzie można spróbować dogonić. Tak też się stało. Nawet nie musiałem przyspieszać po prostu wiedziałem, że zachowując równe tempo zacznę wyprzedzać. Taktyka pasowała mi do mojego biegu na równym tętnie i nawet nie musiałem finiszować wystarczyło, że biegłem równo i szybko.

Moim zdaniem zachowując rozsądek w założeniach przed startowych, wyznaczając sobie cel jakiemu taki start ma służyć i modyfikując plan treningowy zdecydowanie łatwiej odpowiedzieć na pytanie.. czy warto startować w zawodach w grudniu?

runnerski.pl



Komentarze czytelników - 11podyskutuj o tym 
 

Elektrix

Autor: Elektrix, 2015-12-09, 15:33 napisał/-a:
Dokładnie jak marcopolo twierdzi, jak się startuję i biega to już cały czas a nie jakieś wycinki czasowe. Okres zimowy przebiegany to zapewniona lepsza forma w podstawowym sezonie. Dodatkowo w okresie zimowym nasze ciało dużo intensywniej pracuję dzięki czemu nasza odporność wzrasta. Nagle bieganie w marcu będzie wydawało się dużo łatwiejsze, bardzo przyjemne uczucie i bicie swoich rekordów gwarantowane ;)

 

lordedward

Autor: lordedward, 2015-12-09, 22:12 napisał/-a:
Jak najbardziej jestem za. Wiadomo, że jest to okres, w którym łatwo o przypadkową przerwę/np.choroba/, ale pozostały czas zawsze w moim przypadku procentuje na wiosnę ze szczytem formy w maju. Wtedy padają moje nowe rekordy i biegam przez półtora miesiąca co tydzień i z każdego biegu jestem zadowolony i czerpię przy tym dużo przyjemności. Jak najbardziej polecam amatorom biegać cały rok.

 

runnerski.pl

Autor: runnerski.pl, 2015-12-10, 08:01 napisał/-a:
LINK: http://runnerski.pl

Marcopolo54 mam wrażenie, że nie zrozumieliśmy się ja w swoim tekście przekonuję o tym aby... "Ja całkowity amator biegowy uważam, że należy startować jak najwięcej i mam zamiar Was do tego przekonać poniżej."

Momentami ostrzegam przed ewentualnymi minusami nadmiernych startów albo zagrożeniami wynikającymi z zbyt szybkiego biegania poza sezonem.

Zawsze mnie to bawi solidni amatorzy powiedzą, że piszę bzdury namawiając do biegania poza sezonem a amatorzy powiedzą, że za mało namawiam do biegania, bo oni chcą biegać zawsze bez względu na to ja powtórzę "biegajcie jak najwięcej ale z głową czyli rozsądnie aby efektem była przyjemność a nie kontuzja.

Ja w niedzielę miałem ogromną przyjemność czego życzę także innym biegaczom.

 

michu77

Autor: michu77, 2015-12-10, 08:11 napisał/-a:
Forma nie zawsze przychodzi wtedy, jakbyśmy tego chcieli. Czasami warunki biegowe są bardzo dobre w okresie zimowym - teraz np.nie mamy na co narzekać. I jeżeli ktoś akurat jest w gazie...


Ja mam zimie sporo startów, ale też jest w czym wybierać... jest wręcz kilka cykli biegowych zimowych/całorocznych... (Citytrail, Parkrun).

 

paulo

Autor: paulo, 2015-12-10, 08:34 napisał/-a:
Dla mnie zawody zimą są idealnym motywatorem do wyjścia z domu, do zachowania jakiejś tam kondycji, dlatego bardzo się cieszę, że mam w pobliżu miejsca zamieszkania co miesiąc zorganizowany półmaraton :)

 

henry

Autor: henry, 2015-12-10, 20:54 napisał/-a:
Szanowni biegacze , wszystko ma jakiś schemat i musi być uporządkowane. Jeśli chodzi o bieganie na jako takim poziomie a na tym każdemu zależy na poprawie wyników , należy to uporządkować. Rok składa się z 4 pór i bieganie składa się z okresu startowego , który trwa około 8 miesięcy ( starty na maksa , bicie rekordów , wygrywanie nagród , po którym następuje okres roztrenowania około 1 miesiąca , ( odpoczynek po ciężkim sezonie , rower , spacery , pływanie ) po tym okresie stopniowo w chodzimy w trening zimowy budowa wytrzymałości ( długie i bardzo dłubie wybiegania w różnym tempie i na różnym podłożu + rytmy biegowe pod koniec treningu ). W marcu rozpoczynamy starty , ale najlepiej na początek jakieś krótsze w umiarkowanym tempie tzw. starty kontrolne. Poważne starty od początku kwietnia do końca października zależnie od formy i przygotowania. Jeśli trenujemy i startujemy cały rok to możemy sobie tylko potruchtać , nie będzie z tego żadnych wyników a będą tylko kontuzje , organizm zmęczony nie przygotowany a ambicje każą się ścigać. Jeśli chodzi o mnie to zaczynam za tydzień 38 rok przygotowań do kolejnego sezonu ( Nigdy przez 37 lat startów nie miałem kontuzji ) ale to podyktowane jest bardzo rozsądną polityką startową i odpowiednim planowym przygotowaniom.

 

lordedward

Autor: lordedward, 2015-12-11, 15:27 napisał/-a:
I to jest to, ale jak Ci się udało tyle lat startować bez kontuzji to już wyczyn.

 

Martix

Autor: Martix, 2015-12-11, 20:22 napisał/-a:
Jak pamięcią sięgnąć w całej mojej karierze biegowej zawsze tak było że gdy przychodził listopad mój organizm jakby się "zamulał" z formą. Sam się zastanawiałem co jest tego przyczyna-czy to kwestia zmęczenia organizmu po sezonie i intensywnych startach czy po prostu ze względu na porę roku gdy dzień póżno wstaje i szybko się skraca a organizm czuje się bardziej ospały i mniej wydolny. W grudniu startuję raz albo dwa razy i najmniej w roku trenuję. Z iloscia treningów zaczynam rozkręcać się powoli w styczniu, jest trochę ciężko bo waga po świętach skacze i powoli się ja zrzuca.
Podzielam zdanie Henrego i wychodzę z założenia że w zimie należy sfolgować ze startami i ostrzejszymi treningami by organizm nieco wypoczął i zregenerował się i w następstwie nabrał siły na wiosenny mocniejszy cykl treningowy. To wręcz potrzebne by biegać długie lata. Również jest to dobre dla psychiki, bo raz że jest jakieś urozmaicenie to wiosną nabiera się wręcz chęci do ostrzejszych treningów i startów.

 

henry

Autor: henry, 2015-12-11, 20:58 napisał/-a:
Właśnie dzisiaj po miesięcznej przerwie nie biegania ( w tym czasie jeździłem co drugi dzień na rowerze )wznowiłem bieganie na kolejny sezon. Było to raptem 4 km truchtu , w niedzielę będzie 6 km i tak zwiększając kilometraż dojdę do 12 - 14 km. Na początku lutego będą to już szybsze wybiegania i tak do połowy kwietnia . Od kwietnia do końca października będzie około 25 startów w tym tylko jeden maraton . Do 70 lat brakuje mi dwóch lat i 3 tygodni , biegam maraton poniżej 4 godzin i zamierzam tak biegać nawet po 70 - tce.

 

Elektrix

Autor: Elektrix, 2015-12-12, 01:58 napisał/-a:
Szacunek. Dużo zdrowia życzę Panie Henryku na kolejne starty i oby były i po 80 :)

 



















 Ostatnio zalogowani
batoni
16:19
Piotr Czesław
16:14
Darmon
16:03
conditor
15:53
czewis3
15:39
kubawsw
15:31
bladejm
15:31
Jerzy Janow
15:18
biegacz54
15:15
chris_cros
15:06
miras
15:05
nikram11
14:53
robertst1
14:48
marianzielonka
14:37
shrek76
14:30
runner
14:26
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |